poniedziałek, 16 marca 2015

Zamek w Czersku

    Minęły 2 tygodnie od czasu ostatniej wycieczki. Tymczasem pracowałem i obawiam się, że szef zwinie interes. Jest tak zapominalski, że nie dostałem jeszcze pełnej wypłaty z 10 lutego! To moja pierwsza praca. Dodaję ogłoszenia do Internetu, walcząc z zaciekłymi moderatorami. Ostatnio nie jestem w stanie niczego dodać, więc klientów już nie przybywa. Jednak zebrałem już wystarczającą ilość pieniędzy na studia drugiego roku. Nie wiem czy pisałem, ale popracuję do początku maja, bo to praca tymczasowa. Wycieczki będę nadal zamieszczał co 2 tygodnie, ale po skończeniu pracy już o wiele częściej. Trzeba wykorzystać zniżkę 51%-ową na pociągi, jadąc np. do Kazimierza Dolnego w jedną stronę. Wtedy będzie już więcej do opisania.



    W końcu wpadłem na świetny pomysł kolejnej wycieczki. Wcześniej miałem przejechać się po wsiach, w których już byłem w powiecie wołomińskim. W Google Earth kurzy się pewna trasa, którą miałem przejechać w listopadzie. To trasa do Góry Kalwarii. Byłem tam dwa razy z kolegą ok. 3 lata temu. 2 kilometry za Górą Kalwarią jest pewien zamek. Nie byłem tam. Wcześniej wracałem tą samą drogą, czyli lewym brzegiem Wisły. Nowsza trasa prowadzi przez lewą i prawą stronę Wisły.

Przebieg trasy:
Warszawa Praga Północ>Warszawa Wilanów>Konstancin-Jeziorna>Słomczyn>Kawęczyn>Brześce>Wólka Załęska>Moczydłów>Góra Kalwaria>Czersk>Góra Kalwaria>Ostrówek>Sobiekursk>Ostrówiec>Wygoda>Otwock Mały>Józefów>Warszawa Wawer

Przewidywany dystans to 85 km, a jednak wyszło 91,2 km. Średnia prędkość to 17-20 km/h z powodu wiatru i uszkodzonej dętki.


    Nie lubię jeździć po Warszawie ze względu na rowerzystów nie wiedzących jak zachować się na ścieżce rowerowej. Na szczęście cywilni rowerzyści nie jeżdżą w pochmurną pogodę, a tak niestety było. Niedziela miała być cieplejsza i suchsza niż sobota. Faktycznie było sucho, ale za to wietrznie.

Wilanów. W oddali chyba widać Konstancin-Jeziornę.
    Zgadnijcie co! Jadąc po mieście obawiam się tego, że wjadę w szkło. Złapałem gumę i tak dziwnie się stało, że dopiero po 22 km zauważyłem jak powoli uciekało mi powietrze z tylnego koła.

Tama nad rzeką Jeziorką. W tym miejscu zmieniłem dętkę!
Opuszczam tereny zabudowane.
    Teraz mamy do czynienia z 11 km odcinkiem biegnącym przez parę wsi i przez 1 km las. Są małe podjazdy i zjazdy, a po lewej stronie, wschodniej można zauważyć, że teren się wznosi. Nawierzchnia jest dobrej jakości, ale i tak wolno jechałem z powodu wiatru :-/



 
Do miejsca docelowego już niedaleko. Fajnie było znowu poczuć się jak w wiosnę lub lato przez te zielone drzewa iglaste.
    Dojechałem na miejsce. Przejechałem się po paru ulicach, szukając czegoś ciekawego do sfotografowania. Wyszło na to, że zrobiłem zdjęcie kościołowi wybudowanego w 1759 roku.

Parafia Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Górze Kalwarii
    Przejechałem przez małe rondo i skręciłem w lewo. Dojechałem do Czerska. Widziałem zamek z daleka, ale nie wiedziałem jak do niego dojechać. Na początku zjechałem na dół drogą asfaltową i skręciłem w wydeptaną ścieżkę. Wyszło na to, że dojechałem do podzamcza, a raczej nie powinno mnie tam być. Pojechałem od innej strony i za bardzo oddaliłem się. W końcu zobaczyłem, że jedyne wejście jest przez teren kościelny.
Zamek Książąt Mazowieckich. Budowa rozpoczęła się w 1388 roku, a zakończyła w 1410 roku. Wtedy odbyła się bitwa pod Grunwaldem. W 1656 i 1915 roku zamek został poważnie uszkodzony.

Podziękujcie Szwedom, Niem... Prusom i Ruskom.
    Wróciłem z powrotem do Góry Kalwarii i przejechałem przez most nad Wisłą. To było dziwne uczucie być nad tą samą rzeką, ale widząc po obu stronach brak cywilizacji.


 

    Przez 11 km jechałem pustymi terenami, głównie nieużytkami rolnymi. Zaczynało się ściemniać, a zauważyłem, że w tylnym kole znów zaczynało brakować powietrza. W takim razie na pewno coś jest nie tak z obręczą lub z oponą. Dopiero kiedy dojechałem do Józefowa, mogłem odetchnąć z ulgą. Dalej jechałem już tylko wałem miedzeszyńskim i aż do domu.
    Ech, nie wiem dokąd pojadę za 2 tygodnie, ale tak jak pisałem: na początku maja moja praca tymczasowa dobiegnie końca i nie będzie brakowało mi czasu na wycieczki. Od czasu do czasu będę musiał pouczyć się do sprawdzianów, ale to głównie na dworze.
    Macie jakieś pytania, sugestię? Chętnie przeczytam :-)


3 komentarze:

  1. U mnie też wieje wiatr, wręcz zwiewa z drogi :D Chyba nie dałabym rady przejechać tyle kilometrów.
    http://przyszopceuszatych.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Zazdroszczę wycieczki, chciałabym się kiedyś na taką wybrać :D
    seeanedesu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej, chyba kiedyś zwiedzałam ten zamek, chociaż nie mogę sobie przypomnieć w jakich okolicznościach. Nie mam żadnych sugestii odnośnie kierunków Twoich podróży, ale wiem jedno: pisz, bo wycieczki rowerowe kojarzą mi się z latem, a ja chcę już lato! :D Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń