poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Południowa gmina Jadów

    To będzie nudny wpis. To moja pierwsza i przedostatnia wycieczka do gminy jadów - ostatniej gminy powiatu wołomińskiego. Wcześniej zaliczyłem przypadkowo 5 miejscowości. Na tej wycieczce zaliczyłem następne 10.

Kościół w Jadowie
Wyszło 139 km. Przebieg trasy:

Warszawa>Marki>Zielonka>Kobyłka>Wołomin>Czarna>Helenów>Rżyska>Stary Kraszew>Rasztów>Wola Rasztowska>Roszczep>Krusze>Kozły>Wólka Kozłowska>Rysie>Postoliska>Chrzęsne>WÓLKA SULEJOWSKA>NOWINKI>WYGLĄDAŁY>DZIERŻANÓW>JADÓW>WÓJTY>PODMYSZADŁA>PODBALE>MYSZADŁA>STAROWOLA>Zawiszyn>Jadów>Sulejów>Kury>Miąse>Karolew>Tuł>Lipka>Krzywica>Stare Grabie>Duczki>Nowe Lipiny>Wołomin>Kobyłka>Zielonka>Ząbki>Warszawa

    Na ostatniej wycieczce można było poczuć kończące się lato. Na tej wycieczce, mimo, że była taka sama pogoda, zmieniłem zdania co do pory roku. Wciąż jest upalnie i zielono. W pewnym stopniu, ale jest. Kupiłem sobie 6 hot-dogów z Lidla. Można je kupić tam, gdzie jest pieczywo. Zostawiłem na następny dzień i wciąż były dobre. Wstałem tym razem o 5:00, czyli pół godziny później. Oprócz tego wziąłem standardowo 6 batonów. Pomęczyłem się z dojazdem. Jak zwykle im dalej, tym dojazd i powrót daje się we znaki.

Tu wkroczyłem w gminę Jadów.
    Taka ciekawostka. Nazwa "Jadów" powstała z powodu licznych, jadowitych zwierząt, które zamieszkiwały puszczę. Z puszczy nie zostało zbyt wiele. W Chrzęśnie widziałem jak sporo mieszkańców szło i jechało na rowerach do kościoła. To była niedziela. Za Chrzęsne jechałem przez niewielkie lasy.

Wólka Sulejowska. Wciąż czuć wakacje.

    
Nowinki



    Wjechałem w las i widziałem kota, który upolował wiewiórkę. Przeciąłem drogę nr 50 i pojechałem do następnych miejscowości.

Tu sobie zrobiłem przerwę na hot-doga. Niektóre drzewa nie miały liści i czułem się trochę jak w przedwiośnie.
    Przejechałem przez Jadów. Na razie nie znalazłem w nim niczego ciekawego oprócz kościoła. Zrobiłem mu zdjęcie dopiero w powrocie. Na miejscu droga była zamknięta, ale jako, że nie raz miałem do czynienia z taką sytuacją i powiem, że mnie to wkurzało, to próbowałem jakoś obejść z bliska. Nie było żadnych robotników z powodu niedzieli. Przed remontowaną drogą stało dwóch typowych dziadków ze wsi z rowerami. Na szczęście znalazłem kładkę, po której mogłem przejechać. Zaraz skręciłem w lewo i słyszałem krzyki jakiegoś dziadka. Chyba chciał krzyknąć "stop". Po prawej stronie miałem jakieś drewniane materiały budowlane, ale zaraz już jechałem normalnie ubitą i szeroką drogą do Wójty.

Podbale
    Została mi 12 km pętla do Zawiszyna. W podmyszadłach goniły mnie trzy pieski. Wystarczyło po prostu zwolnić i odwrócić się. Nie winię właścicieli, bo wiem jak to jest. Psy na wolności mogą sobie latać po łąkach itp; a jak się mieszka przy niezbyt odwiedzanej drodze, to nic złego się nie stanie.

Do Starowoli
    Wróciłem do Jadowa i stamtąd pojechałem do Sulejowa. Właśnie tam kończy się odkrywanie nowych miejsc i zaczyna się długi i nudny powrót. Dodatkowo miałem pod wiatr jak zwykle. W Karolewie lub Tule pewien rowerzysta na szosówce pozdrowił mnie. Nie dziwię się, bo na drogach wojewódzkich jeździ niewielu rowerzystów i jak mijasz takiego w ubraniach rowerowych i z plecakiem, to wiesz, że gdzieś się daleko wybiera.
    To by było na tyle. Jak ogarnę się psychicznie, to wybiorę się jeszcze raz do tej samej gminy, by zwiedzić pozostałe 12 miejscowości. Są poukrywane w sporej puszczy, ale cywilizacji i dobrych dróg nie będzie brakować. I na tym zakończę zwiedzanie tego powiatu :-)

czwartek, 27 sierpnia 2015

Pomarańczowo-żółta Strachówka

    Widać jak powoli kończy się lato. Jak chodziłem do podstawówki, to w takim tygodniu sierpnia wróciłbym do domu ze wsi, gdzie zawsze przyjeżdżałem na wakacje. Akurat na wsi bywałem tylko w wiosnę i lato. Jak w wiosnę, to na przerwie wiosennej. Było słychać chrapanie lata, ale nawet było ciepło, a trawa już była gęsta i zielona. Bywałem też w zimę, ale rzadko i to było głównie podczas ferii zimowych. Jednak nie wiem jak to jest z jesienią. Jak lato się kończyło, to wtedy zacząłem myśleć o szkole, o kredkach, długopisach, plecaku i zeszytach. Nawet kuzynka wyjmowała plecak, który ukryła gdzieś w czerwcu. Oprócz pracy na gospodarstwie, musiała znaleźć czas na naukę.

Droga numer 50.
    Narysowałem pożegnalną wycieczkę do gminy Strachówka. Zostało mi 11 miejscowości do zaliczenia, by zaliczyć tę gminę. Trasę narysowałem na początku sierpnia i przeczekałem ponad 2 tygodnie z powodu upału, by się tam wybrać. Jak wiecie, gmina Strachówka jest najmniej rozwiniętą gminą. Posiada najgorsze drogi, a ich sieć jest uboga. Miejscowości poukrywane są w lasach i krzakach. Miałem okazję przejechać się tam na początku czerwca. Nie do wiary, że już tyle czasu minęło!
    Pojechałem 21 sierpnia. Wyjechałem o 5:30. Przejechałem 98 km i nie zaliczyłem ani jednej miejscowości. Tak więc dojechałem przez Sulejówek i Okuniew na gminę Poświętne i od Międzypola skręciłem na wschód. Zaczął się czarny szlak rowerowy. Od razu było widać, że będzie ciężko.

Niezbyt widoczna ścieżka
    Wjechałem do dosyć sporego lasu. 2 metry ode mnie stała chyba samica łosia i zanim zdążyłem wyciągnąć aparat, uciekła. Od razu zaczął się koszmar. Nawierzchnia drogi składała się z samego piasku. Rower dosłownie zatapiał się w piachu. Próbowałem jakoś jechać obok drogi, ale były takie krzaki i wystające gałęzie, że obok nie dało się przejść.

Weź tu jedź po tym!
    Straciłem rachubę odżywiania się co ileś km, bo szedłem, a nie jechałem. Dopiero po długim czasie zaczęła się utwardzona ścieżka. Zaraz na drodze pojawiło się wysokie ogrodzenie rodem z niemieckich obozów koncentracyjnych. Drut kolczasty wyglądał na przecięty, a ścieżka za ogrodzeniem była wydeptana. Wyglądało to na jakiś opuszczony teren leśny, ale tabliczka ze wstępem wzbronionym zniechęciła mnie i rozejrzałem się czy widać stąd koniec ogrodzenia. Nie było widać. Szedłem po krzakach i wysokiej trawie kierując się do wyjścia. Odpuściłem sobie tę wycieczkę i wróciłem do domu. Hej, przynajmniej zwiedziłem sobie ten las.

    W końcu nastała druga próba i tu zaczyna się prawdziwa wycieczka!

Przejechałem 145,4 km. Przebieg:
Warszawa>Sulejówek>Okuniew>Zagórze>Michałów>Pustelnik>Stanisławów>Wólka Piecząca>Kąty-Borucza>Kąty-Miąski>Kąty Czernickie>KSIĘŻYKI>RUDA-CZERNIK>OSĘKA>ZOFININ>Osęka>WIKTORIA>SZAMOCIN>MARYSIN>ANNOPOL>JÓZEFÓW>MŁYNISKO>ROZALIN>Strachówka>Równe>Grabszczyzna>Rudniki>Grabów>Jaźwie>Franciszków>Międzyleś>Dąbrowica>Nowy Cygów>Cygów>Poświętne>Nowe Ręczaje>Ręczaje Polskie>Majdan>Leśniakowizna>Ossów>Turów>Zielonka>Ząbki

    Wyjechałem o 5:30. Tym razem zmodyfikowałem trasę po to, by dojechać do tej gminy asfaltem. Musiałem znów pojechać przez Sulejówek, Okuniew i tym razem pojechać dalej przez Pustelnik i aż do Stanisławów. Skręciłem w lewo na drogę krajową. Po 57 km dojechałem na miejsce. Pierwsza miejscowość to Księżyki. Brzmi dosyć ładnie.


    Nie zawiodłem się tymi drogami. Przeważały drogi gruntowe utwardzone. Raz jechałem drogą polną. Potem zaczął się nawet asfalt.


To już nie to lato co wcześniej.

Między Osęką, a Wiktorią

       Zrobiło się naprawdę ładnie, kiedy wyjechałem z Wiktorii. Jechałem nawet niebieskim szlakiem.


Między Szamocinem, a Marysinem
    Widać, że przeważały pola po żniwach. Po długim upale może wystąpiły dwa deszcze, więc nawet poza polami nie można było pozwolić sobie na zieloną trawę.

To zdjęcie wyszło najbardziej letnio.
    Zahaczyłem o powiat węgrowski. Niecały kilometr stąd widziałem kolorowy kościół w miejscowości Trawy. Przeczuwam, że cały powiat węgrowski trzeba będzie przeczesać!
    Pora na powrót. Wróciłem przez gminę Tłuszcz i Poświętne. Całe zwiedzanie nowych terenów trwało tylko 30 km. Zauważcie, że dojazd dosyć długo trwał, tak jak powrót, a samo zwiedzanie krótko. Spodobała mi się wycieczka. Czuć było wczesną jesień.
    Jeśli chodzi o kolejne plany, to we wrześniu muszę zaliczyć gminę Jadów. To będą 23 miejscowości, a 5 przypadkowo kiedyś zaliczyłem. Jeśli je zaliczę, to powiat wołomiński będzie kompletnie zaliczony. Dalsze plany będą obejmować zwiedzanie dalszych powiatów. Będzie to powiat nowodworski, wyszkowski, miński i węgrowski. Różnicą będzie to, że nie będę już tam dojeżdżać rowerem. Np. do takiego Wyszkowa musiałbym jechać 55 km, by przejechać tam w okolicach np. 30 km i kolejne 55 km powrotu. Nie mówię, że to za dużo km, ale to, że z takiej wycieczki byłoby za mało frajdy. Będę dojeżdżać do Wyszkowa pociągiem jak również i wracać.

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Ostatnie miejscowości przy Narwi i Bugu

    Nie pozostało mi zbyt wiele do zwiedzenia z powiatu legionowskiego. Zostało tylko 6 miejscowości: Łacha, Gąsiorowo, Nowa Wieś, Cupel, Kania Polska i Kania Nowa. Znajdują się w gminie Serock, gdzie w maju zaliczyłem 28 miejscowości.

    Wyszło 111 km. Przebieg wycieczki:
Warszawa>Jabłonna>Legionowo>Michałów-Reginów>Zegrze Południowe>Zegrze>Borowa Góra>Skubianka-Kolonia>Ludwinowo Zegrzyńskie>Marynino>Serock>Wierzbica>ŁACHA>GĄSIOROWO>NOWA WIEŚ>CUPEL>KANIA NOWA>KANIA POLSKA>Nowa Wieś>Łacha>Wierzbica>Serock>Stasi Las>Borowa Góra>Zegrze>Zegrze Południowe>Nieporęt>Rembelszczyzna>Warszawa

    Nie zapowiadało się trudno jak na 151 km, choć wtedy jechałem tylko drogami krajowymi. Ot taka, zwykła wycieczka. 

Zalew Zegrzyński
    Zamiast pojechać bezpośrednio do Serocka, pojechałem na zachód przez parę wsi.

Ludwinowo Zegrzyńskie
Marynino. Widać sady, które przypominały majową wycieczkę w te tereny.
Okolice Karolino
Serock w oddali
    Przejechałem przez podwórka w Serocku i zjechałem do Wierzbicy. Nie widziałem tej wielkiej truskawki po lewej stronie, bo chyba jest za rondem, a ja wtedy skręciłem w prawo. Przejechałem przez most nad rzeką Narew. Ciekawe, bo most zaczął się dopiero później, bo jechałem nasypem. Dopiero wtedy zaczęły się dla mnie nowe miejsca. Na drugim brzegu znalazłem się od razu w Łacha. Skręciłem w lewo na Gąsiorowo, by zrobić pętlę.



    Tak jak się spodziewałem. Ta "wyspa" ma w sobie głównie domki letniskowe. Po pętli pojechałem do Cupla, by zobaczyć jak wygląda cypel :-D.



    Zawróciłem i przejechałem przez pozostałe 4 miejscowości. To były tereny leśne. Trafiały się mapki z okolicami.

Kania Polska
    Pora wracać. Wróciłem przez most. Stamtąd zobaczyłem na horyzoncie wieżowce w Warszawie, a to jakieś 33 km stąd. Wow. Postanowiłem pokręcić się po Serocku. Chciałem zrobić zdjęcie rynku i ratuszu, ale ludzie rozbili bazar i nic nie było widać. Wrzucam w takim razie dwa zdjęcia z wycieczki na Serock z 2012 roku.


Straż Miejska i Urząd Serocka i gminy.
    Zwiedziłem jeszcze plażę (leciała chyba muzyka z VOX FM) i park na Trakcie Spacerowym i szykowałem się do powrotu, ale zapomniałem o modelu osady Barbarka.


    To by było na tyle. Powiat legionowski został zaliczony. Przejechałem razem 89 miejscowości, od czasu do czasu robiąc wycieczkę w tym kierunku. Nie zapomnijcie, że zostały mi jeszcze dwie gminy powiatu wołomińskiego, które nie wiem jak wyglądają. Może czymś się zaskoczę. Tu możecie zobaczyć trasy na mapie, które z grubsza przejechałem:
https://www.google.com/maps/d/edit?mid=zrcJ6KM6zWHM.kLGFpTECMSfM&usp=sharing

    Co do Mazur, to nie pojechałem. Głupio było z mojej strony, że zbyt późno odmówiłem (miałem czas na zmianę decyzji, ale byłem zajęty wyprawą do Sanoka...). Następna wycieczka powinna być na 140-150 km.