wtorek, 8 grudnia 2015

W grudniu na południu

    Gulp, minął listopad i nie napisałem niczego ciekawego! Na studiach przeżyłem 3 zjazdy i ze zjazdu na zjazd czuję mniej stresu, bo zajęcia są spokojne, a ciągle zapominam o tym i niepotrzebnie wyobrażam sobie jakieś stresujące momenty, które mogłyby się wydarzyć. Eee, i tak mam poprawy. Nie napisałem o tym, że na początku października pogodziłem się z kolegą, któremu odmówiłem wyjazdu. Do tej pory pojechaliśmy na rower około 5 razy i widać, że spadł z formy. Raz 80 km przejechaliśmy w 8 godzin. Teraz jeździ coraz szybciej, ale wciąż ma nawyk zatrzymywania się po to by wyczyścić sobie napęd (chyba pod pretekstem odpoczynku).

Wisła na południe od Warszawy
    Zamierzałem przejechać się na południe od Warszawy, na gminę Konstancin-Jeziorna. Fajnie byłoby zacząć zwiedzać powiat piaseczyński, póki nadejdzie przedwiośnie. Będę miał przynajmniej zajęcie i może jeszcze pozahaczam o powiat otwocki, który też jest na południu i w tej samej odległości. Oba powiaty są przyczepione do Warszawy, więc nie ma co się spodziewać tam żadnych rolniczych rewolucji.

Przejechałem 89,2 km. Przebieg:

Warszawa>Bielawa>Konstancin-Jeziorna>Jastrzębie>Czarnów>Borowina>Kawęczynek>Słomczyn>Turowice>Dębówka>Piaski>Cieciszew>Parcela>Obory>Gassy>Czernidła>Łęg>Habdzin>Opacz>Ciszyca>Obórki>Okrzeszyn>Kępa Oborska>Kępa Okrzewska>Kępa Falenicka>Warszawa

Link do trasy: https://www.google.com/maps/d/edit?mid=zrcJ6KM6zWHM.kKdQ-9_DaMms&usp=sharing

    Trochę minęło czasu zanim się tam wybrałem. Musiałem kupić nowy łańcuch, bo wcześniejszy miał przebieg 6000 km, a jeszcze w październiku nie był rozciągnięty. Kupiłem w pewnym sklepie, gdzie na półkach były tylko narciarskie i snowboardowe produkty, ale zostało coś w magazynie :-). Dodatkowo zachorowałem i to pierwszy raz w tym roku. Udało mi siebie nie doprowadzić do gorączki. Dopiero po paru dniach się przejechałem i z tego będzie nietypowa relacja, bo nie jechałem sam, jak to tradycyjnie, a wyjątkowo z kolegą! Na początku zmienił mi łańcuch, który od razu zaczął przeskakiwać, kiedy mocniej naciskałem na pedały. Skutkowało to długą przerwą. Po namowie, "bo i tak mogę jechać, a wycieczka czeka!", pojechaliśmy do przodu.

Pierwsza miejscowość - Bielawa
    Tego dnia było dosyć ciepło, bo 11'C. Minęliśmy po lewej stronie jakąś amerykańską dzielnicę z amerykańską szkołą. Wyszukiwałem wzrokiem boiska do baseballu.

Leśna część Konstancina-Jeziorny
    Usłyszałem od kolegi ryzyko zerwania się łańcucha, bo jakoś inaczej przypiął. Właśnie w tych okolicach zatrzymaliśmy się na godzinę, by zrobić przegląd. Dopiero co ledwo było 20 km, a słońce opadało.

Pierwsze wiejskie widoki w Jastrzębiu
    Na drogę wziąłem ze sobą termos z gorącą herbatą z cytryną, jako, że byłem dzień po chorobie i jakieś dwie minipizze z serem i sosem bolońskim, oraz 4 batony, które 2 zjadłem.

Chojnowski Park Krajobrazowy przy Czarnowie.
    Nie było problemu z robieniem zdjęć. Po prostu mówiłem, że trafiłem na fajny widok i robiłem zdjęcie, tylko musiałem zatrzymywać się przed nim, bo mimo, że nie znał trasy, to jechał niepotrzebnie pierwszy. Aż się zdziwiłem, że jechał szybciej niż 20 km/h, a wolę zachować stałe tempo.

Ciche okolice między Czarnowem a Borowiną

    Najładniejsze okolice, to były te skierowane najbardziej na południe. Po wyjechaniu z lasu, zaczęły się pola.

Nie wiem co tak późno to zboże robi. W oddali wysypisko Łubna.
    Po prawej stronie, czyli na południe zobaczyłem za lasem wysypisko śmieci Łubna. Dopiero teraz się dowiedziałem, że to największe wysypisko śmieci w Polsce! Od 2011 roku jest nieczynna, a trafiało tam 1/3 śmieci z Warszawy. Może znajdziecie tam swoje stare zabawki? Podobno ma 112 metrów. Znajduje się w gminie Góra Kalwaria, a to gmina, którą również będę zwiedzał w zimę, więc będzie z tego ciekawa relacja!

Kawęczynek w kierunku Słomczyna
    Przecięliśmy drogę 724, która prowadzi do Góry Kalwarii i jeszcze dalej. Od razu powitał nas stromy zjazd z łukami. Kolega się pochwalił, że miał 70 km/h, a ja 46 km/h, bo było ślisko i nie chciałem się wywalić.
    Zatrzymaliśmy się na polach, bo chciałem zrobić zdjęcie. Odwróciłem się, a jemu biegi się przestawiły, ale czas goni, a cienie się wydłużają, więc po dość długim czasie pojechaliśmy dalej.

Dębówka
Poczułem mały klimat wakacji jak na grudzień.
Pole niebieskawej kapusty w Piaskach. W oddali jest Lądowisko Konstancin
    Słońce już się nieźle schowało, robiłem się coraz bardziej głodny i nie mogłem doczekać się powrotu wałem Zawadowskim. Wtedy byśmy odpoczęli, a ja zjadłbym sobie dwie minipizze, zamiast batonów i wałem wrócilibyśmy bezpośrednio do mostu Siekierkowskiego.

Droga do Gassy. Mijali nas rowerzyści szosowi.
    Kolega nie mógł się już doczekać wału, ale jeszcze były trzy odbicia od niego. Zatrzymaliśmy się przed sklepikiem w Gassy. Niestety mam słabe przednie światło, ale za to tylne światło polskiej firmy Mactronic Walle daje po oczach, asfalcie i znakach w oddali. Działa w trybie ciągłym przez 30 godzin, więc super!

Widok z wału, chyba w Ciszycy, ale czekają nas jeszcze dwa krótkie odbicia.
    Zrobiło się już jak w nocy, tylko niebo jeszcze było granatowe. Na północy było jaśniejsze z powodu Warszawy.

Kępa Okrzewska
    Jako dziecko, bałem się ciemności. Teraz mnie nie rusza i spokojnie mógłbym jechać lasem w nocy czy po takiej dżungli nad Wisłą poza miastem. Miałem zbyt mało okazji by sprawdzić się w ciemności :-D. Dojechaliśmy do wału i minęło nas dwoje rowerzystów, gdzie jeden pojechał w całkowitą ciemność. Myślałem, że ludzie bardziej się boją ciemności, a ja tylko tak się wychwalam. 
    Dojechaliśmy do końca wycieczki, czyli do mostu Siekierkowskiego. Tam się dowiedziałem od niego, że musiałbym wymienić jedną zębatkę w korbie, choć czułem, że łańcuch i tak mógł być źle założony. Pewien rowerzysta zatrzymał się i pochwalił mnie za opony z paskami odblaskowymi. Niestety nie pamiętałem sklepu, gdzie je kupiłem. Pożegnaliśmy się i wróciłem w kierunku domu. Między mostem Łazienkowskim, a Poniatowskiego odpiął mi się łańcuch! Jednak źle go przypiął. Schowałem go do sakwy i ruszyłem na piechotę do domu. Jechałem z kolegą ok. 65 km przez 6 godzin. Prędkość była nawet niepotrzebnie szybsza, ale te przerwy dodały dodatkowe dwie godziny.
    To by było na tyle. Trzeba będzie dobrze skuć łańcuch i być może wymienić korbę. Zbyt dużo kosztuje, a wciąż nie mam pracy. Tak więc wszystkie miejscowości tej gminy są zaliczone! Trochę minie czasu, a następna wycieczka powinna być do gminy Lesznowola. To ten sam powiat, tyle, że na zachód. Spokojnie, nadal będę sam jeździć jak to tradycyjnie, tylko możliwe, że jeszcze z kolegą pojadę na następną wycieczkę.

Wesołych Świąt! Ho ho ho!

2 komentarze:

  1. Jak zwykle fajna wycieczka :) i ekstra fotki :) szkoda, że nie zrobiłeś zdjęcia Warszawy nocą.
    Ogólnie to nawet nie wiedziałam gdzie koło Wawy są wysypiska śmieci...
    Dzięki za życzenia. Nawzajem! Oraz wielu innych super wycieczek w 2016r. :)

    OdpowiedzUsuń