środa, 8 listopada 2017

Piastów i Pruszków

    Postanowiłem przypomnieć sobie jazdę na rowerze. Wypłukałem łańcuch i naładowałem baterie od tylnej lampki. Rower wciąż wymaga odpowietrzenia hamulców, wymiany linek, pancerzy i wymieniłbym baterię od licznika. Najchętniej bym go wziął do serwisu. Tylko czy to jest tak, że zapłacę za przegląd, to sprawdzą w nim wszystko, a potem oddadzą i powiedzą "To i to jest do wymiany. Naprawię jeśli zapłacisz x zł.". Czy tak: "Wykryłem takie usterki i już je naprawiłem."
    Powinienem zacząć zwiedzać kolejny powiat na okres jesienno-zimowy. Jest to najmniejszy powiat w województwie mazowieckim - powiat pruszkowski. Zarazem jest najgęściej zaludnionym w Polsce. Sąsiaduje z Warszawą i leży w kierunku południowo-zachodnim, a to jest kierunek, do którego nigdy się nie wybrałem. Pewnie z powodu przedzierania się przez Warszawę. Powiat ma tylko około 71 miejscowości. Powinno być łatwo i szybko. Przewiduję tylko 4-5 wycieczek. Tak więc na samym początku zwiedzę dwie gminy miejskie. Są to miasta Piastów i Pruszków.

Jazda skrótami w ucieczce od ruchliwych dróg.
Wyszło 70,5 km. Przebieg:

Warszawa>Piastów>Pruszków>Piastów>Warszawa

    Coś mało tych miejscowości, a jednak wyszło 70 km. Tak więc cały powiat planuję zwiedzić bez pociągów. Już wystarczająco nacierpiałem się jazdą zapchanymi pociągami tylko po Warszawie. Udało mi się narysować trasę przez Warszawę tak, żebym przez cały czas jechał ścieżką rowerową. Przejechałem przez most Świętokrzyski. Na chwilę poszedłem chodnikiem i z powrotem wjechałem na ścieżkę rowerową. Pogoda była szara. Typowy listopad. Nie chciało mi się podjeżdżać przez Agrykolę, więc wszedłem schodami. Znalazłem się przy Polu Mokotowskim. Jest najpopularniejszym wyborem do jazdy na rolkach. Może też się kiedyś wybiorę. Przeszedłem przez przejścia dla pieszych, bo ścieżka rowerowa się ucięła. Przejechałem przez kładkę dla pieszych i wjechałem do parku. Pojechałem jakąś główną aleją. To naprawdę fajny park. W betonowym stawie nie było wody. Wyjechałem z parku i dalej ciągnęła się ścieżka rowerowa. Przejeżdżałem obok jakichś uniwersytetów. Potem ścieżka prowadziła po lewej stronie ruchliwej drogi. Przejechałem przez tunel pod jakimś węzłem. Potem przejechałem przez wiadukt nad torami kolejowymi. Stoi tu stacja Warszawa Aleje Jerozolimskie. Mijałem handlowe tereny z wielkimi parkingami. Skończyła się ścieżka i pojechałem pustą drogą serwisową obok dróg liczących 10 pasów. Potem jechałem chyba nieco spokojnymi ulicami w osiedlach. 5 razy przeszedłem przez przejścia dla pieszych, bo po prostu nie lubię ruchliwych, miejskich skrzyżowań. W końcu po 20 km wyjechałem z Warszawy (w innych kierunkach potrzebuję tylko 5-10 km, żeby wyjechać prostą, cichą drogą). Od razu zaczęło się kolejne miasto czyli Piastów.

czwartek, 19 października 2017

28 mil na piechotę

    Nie chciało mi się jeździć na rowerze. Tak po prostu. Oficjalnie rozpoczął się czwarty i ostatni sezon studiów. Nie do wiary, że nadejdzie ostatnia wiosna w której będę mieć swoje ostatnie zajęcia, a za taki rok w październiku będę już dawno po studiach i nie będzie już następnego semestru (żegnajcie bilety ulgowe na pociągi...). Tym razem postanowiłem znów się przejść na 40 km. Oczywiście gdzie indziej. Długo myślałem gdzie by tu pójść. Nawet wcześniej myślałem o 50 km. Nie udało mi się narysować żadnej trasy, bo gdzie tu znaleźć 50 kilometrowy odcinek poza miastem, gdzie non stop jest chodnik? W końcu postanowiłem przejść się z domu do Mińska Mazowieckiego.

Dzielnica Praga-Południe, Warszawa
    Pomyślałem, że dlaczego by nie opisać mojego spaceru, zamieszczając coś w tym październiku. Tak więc trasa wygląda tak:

Warszawa>Zakręt>Nowy Konik>Stary Konik>Brzeziny>Wielgolas Brzeziński>Wielgolas Duchnowski>Dębe Wielkie>Kobierne>Choszczówka Stojecka>Stojadła>Mińsk Mazowiecki

Na mapie: https://drive.google.com/open?id=1SnIR4Mwhr54V_0Gnk9l-03H-vzM&usp=sharing

    Wyszedłem o 7:00. W ciągu ostatnich paru dni zrobiło się naprawdę ciepło. Temperatura przekracza 20'C. Pierwszy etap to przejście całą ulicą Targową (długość 1,5 km). Może chodzenie wzdłuż głośnej ulicy nie będzie takie fajne. Nie lubiłem przechodzić obok zatłoczonych przystanków autobusowych. Wszyscy ludzie patrzyli się w moją stronę, bo od tej samej strony spodziewaliby się autobusu. Tak więc szedłem szybko. Sprzedawcy oferowali mi papierosy, ale nie palę. W końcu minąłem takie jedno skrzyżowanie, gdzie ulica zmienia swoją nazwę na Grochowską. To etap drugi (5,7 km). Tym razem na przystankach było pusto, więc nie musiałem przyspieszać. Nie czułem się jednak komfortowo robić zdjęcia w mieście. Podobały mi się kamienice wzdłuż drogi z małymi sklepikami na parterze. Patrząc wprost, na wschód, widziało się blask słońca z mgłą. Bardzo ciekawie to wyglądało. Minąłem fajny park, w którym odwiedziłem go nie raz w gimnazjum, bo są fajne pajęczyny do wspinania. Zbliżałem się do Ronda Wiatraczna, więc, żeby iść krócej, poszedłem lewą stroną drogi. Minąłem potem parę nowoczesnych kładek dla pieszych. Po lewej stronie minąłem ciekawie wyglądający plac Szembeka, a za nim biały kościół. Szkoda, że nie zrobiłem zdjęcia. Nie wiedziałem, że takie miejsce istnieje. Mgła połączona z blaskiem zdawała się być jeszcze silniejsza. Świetnie to wyglądało! Przeszedłem przez pętlę tramwajową. Jeszcze tylko trochę i doszedłem do końca ulicy Grochowskiej. Jest to rondo nad ziemią, a nad rondem jeszcze kolejna droga. Pod rondem jest rondo z chodników :D.

środa, 20 września 2017

Końcówka lata w Latowiczu

    Lato jeszcze nie uciekło. Jest wciąż zielono. Nie chciało mi się ostatnio jeździć na rowerze. To z dwóch powodów. Po pierwsze, najczęściej była niesprzyjająca pogoda, a po drugie, miałem doła z niewyjaśnionego powodu. Wolałem zatem pojeździć na rolkach i pochodzić po 30-34 km. Kupiłem kask na rolki i nowy kask na rower. Ten stary kask mam chyba od pierwszej technikum i zawsze był za duży. Wyglądałem jak kosmita. 
    Gmina Latowicz to ostatni obszar, który pozostał mi do zwiedzenia w powiecie mińskim. Leży najbardziej na południe. Po tej wycieczce oficjalnie będę mógł sobie powiedzieć, że przeczesałem cały powiat.

Całkiem zielono!
Wyszło 113,7 km. Przebieg:

Mińsk Mazowiecki>Huta Mińska>Mikanów>Nowa Pogorzel>Pogorzel>Siennica>Zglechów>Nowy Zglechów>Siodło>Posiadały>Piaseczno>Huta Kuflewska>Kuflew>Podciernie>Stawek>Waliska>Kamionka>Wielgolas>Budy Wielgoleskie>Borówek>Transbór>Chyżyny>Wielgolas>Latowicz>Strachomin>Borki>Seroczyn>Żebraczka>Oleksianka>Iwowe>Laliny>Redzyńskie>Generałowo>Budziska>Dębe Małe>Gołełąki>Kozłów>Parysów>Łukówiec>Poschła>Puznówka>Pilawa


    Do tego czasu rozkłady jazdy pociągów się zmieniły. Na linii Warszawa>Grodzisk Mazowiecki, Urle>Małkinia Górna, Garwolin>Dęblin zaczęli modernizować linie i pociągi tymczasowo nie jeżdżą. Dlatego anulowałem wycieczkę do Ostrowi Mazowieckiej. Nie mógłbym wsiąść do komunikacji zastępczej w postaci autobusów. Zresztą jest napisane na czerwono, że przewóz rowerów jest niemożliwy. Jednak mój standardowy, pusty pociąg do Mińska Mazowieckiego przyjechał o 07:59, czyli prawie bez zmian. Pustym pociągiem dojechałem na miejsce i zacząłem jazdę na południe. Byłem ciepło ubrany. Niebo było bezchmurne i było nieco mgliście na horyzoncie. Wiatr tego dnia miał być wyjątkowo słaby. Tereny nieco się wznosiły i opadały. Przejechałem przez Siennicę i potem zatrzymałem się na przystanku, by zdjąć czapkę, komin i długie spodnie. O wiele lepiej!

Spore pola za Siennicą. Podobają mi się lekko mgliste obiekty na horyzoncie.
    Każdy miesiąc różnie wypada w danym roku. Wrzesień dwa lata temu był całkiem zielony i letni, a rok temu był chłodny i żółty. Jestem ciekaw jaki ten się okaże. Okazało się, że wypada lepiej niż w poprzednim roku! Jest wciąż ciepło i zielono. Co prawda temperatura jednak spada.

środa, 16 sierpnia 2017

Płońsk

    Płońsk położony jest w kierunku północno-zachodnim, 60 km od mojego domu. Postanowiłem znaleźć się w tym mieście po raz pierwszy. Planem jest dojechanie z domu przez Jabłonnę, Nowy Dwór Mazowiecki, Zakroczym. Po zwiedzeniu ruszę na wschód do Cieksyna, gdzie prawdopodobnie poszukam kolorowych drzew i w Nasielsku wrócę pociągiem do domu.

No to odlot!
Wyszło 119,3 km. Przebieg:

Warszawa>Jabłonna>Rajszew>Skierdy>Suchocin>Boża Wola>Wólka Górska>Nowy Dwór Mazowiecki>Zakroczym>Strubiny>Kroczewo>Sobole>Niepiekła>Załuski>Nowe Olszyny>Słotwin>Nowy Krysk>Krysk>Postróże>Wichorowo>Bogusławice>Brody>Płońsk>Strachówko>Strachowo>Strubiny>Lisewo>Soboklęszcz>Osiek>Joniec>Popielżyn Dolny>Żołędowo>Cieksyn>Mokrzyce Dworskie>Ruszkowo>Mokrzyce Włościańskie>Stare Pieścirogi>Nowe Pieścirogi


    Wyjechałem o około 7:00. Myślałem, że będzie chłodno, więc założyłem bluzę, czapkę i komin. Niedługo potem nie były mi potrzebne. W okolicy w końcu otworzyli ponownie oligocenkę. Pojechałem szlakiem Golędzinowskim i kontynuowałem jazdę wzdłuż Wisły.

EC Żerań
    Tego dnia było święto, więc rozmyślałem, że w powrotnym pociągu może być więcej rowerzystów. Zauważyłem, że już tak zielono nie było ;(. Powinni wszędzie ścinać trawę, to chociaż zacznie rosnąć od nowa i będzie zieleniej. Jechałem wałem wzdłuż Wisły aż do Jabłonny. Potem jechałem już ciągiem pieszo-rowerowym i potem ulicą Modlińską aż do Nowego Dworu Mazowieckiego. Na ulicach było spokojnie i prawie nic nie jechało. Nawet droga krajowa nad Narwią była spokojniejsza. Potem skręciłem w lewo i pojechałem do Zakroczymia. Mijałem ludzi, którzy zaparkowali przed kościołem. Tego dnia wiał wiatr w kierunku północno-zachodnim. Już niebawem zaczną się nowe tereny. Zatrzymałem się przy lotnisku na rogala. No właśnie, obok jest normalne lotnisko Modlin. Dookoła krążyła sobie awionetka. Stałem dokładnie w miejscu w którym miałbym nad sobą lądujący samolot. Wtem właśnie usłyszałem potężny huk. Odwróciłem się i znienacka strasznie nisko przeleciał nad drzewami wielki samolot pasażerski.

wtorek, 8 sierpnia 2017

Mrozy i Wilkowyje

    Oto przedostatnia wycieczka do powiatu mińskiego w celu zwiedzania gmin. Wczoraj wybrałem się do Mrozów i jego 20 wsi. Jedną z tych wsi są Wilkowyje z polskiego serialu "Ranczo", choć wieś nazywa się Jeruzal. Gmina Mrozy położona jest najdalej na wschód tak jak Kałuszyn. Dalej na wschód zaczyna się powiat siedlecki, a na południe Latowicz. Myślę, że ta wycieczka będzie ciekawsza od poprzedniej. Będzie więcej asfaltu i miejsc do zobaczenia. 

Belki na tle wysokich chmur.
Wyszło 90,4 km. Przebieg:

Mińsk Mazowiecki>Targówka>Budy Barcząckie>Barcząca>Wiciejów>Mienia>Cegłów>Rudnik>Kruki>Mrozy>Wola Rafałowska>Sokolnik>Dąbrowa>Guzew>Trojanów>Lubomin>Mała Wieś>Kuflew>Podciernie>Kołacz>Jeruzal>Wężyczyn>Dąbrówka>Łukówiec>Jeruzal>Płomieniec>Lipiny>Dębowce>Borki>Topór>Porzewnica>Choszcze>Grodzisk>Natolin>Rudka>Rudka-Sanatorium>Mrozy

Na mapie: https://drive.google.com/open?id=1VYIZP5SLUSelgHlIOXbeRfZTD5I&usp=sharing

    Narysowanie trasy okazało się być bardzo łatwe. Dobrze łączą się drogi pomiędzy wsiami. Tak więc jak zwykle wysiadłem rano w Mińsku Mazowieckim. To byłby mój ostatni raz, w którym miałbym ryzyko skorzystania z wąskiego, zapchanego pociągu powrotnego, bo zamierzam wrócić ze stacji Mrozy. Mowa tu oczywiście o Stadlerze. Ostatnio pojechałem nim chyba w czerwcu i nie było tak źle, bo pociąg miał aż dwie jednostki, więc był dwa razy dłuższy. Jednak to był rozkład jazdy, który zakończył się już jakiś czas temu i teraz jest nowy. Według rozkładu jazdy, ponownie pociągi skrócono do jednej jednostki, więc postanowiłem specjalnie przeczekać na pociąg o 16:44, którym jest długi, pusty EN57KM. Co oznacza, że w trasie będę jechać wolniej niż zwykle i zatrzymywać się na częściej i na dłużej niż zwykle, żeby nie czekać 3 godziny na peronie. Wobec tego w Mińsku Mazowieckim przez pewien czas szedłem, aż doszedłem do ścieżki rowerowej. Teraz pozostaje pojechać znaną mi drogą na wschód przez Cegłów do Mrozów.

Do Kruków. To już nowe tereny.
    Las przy Krukach jest ładnie zaciemniony. Rano pogoda wciąż była pochmurna i jeszcze nie odczuwałem upału. Minąłem stadninę koni i wjechałem na asfalt i zaraz dojechałem do Mrozów. Przejechałem przez rondo i tory kolejowe i zacząłem jazdę na południe. Częściowo jechałem drogą prowadzącą do Latowicza.

czwartek, 3 sierpnia 2017

Czas żniw w Siennicy

    Kontynuuję zwiedzanie powiatu mińskiego. Tym razem wybrałem się do gminy Siennica. Liczy 40 miejscowości i znajduje się na południe od gminy Mińsk Mazowiecki i na zachód od Cegłowa. Ostatnio zrobiło się naprawdę gorąco. We wtorek było 35'C. Wczoraj tylko 28'C, więc pojechałem. Zobaczę co ciekawego tam jest. Może będą jakieś wzgórza.

Ładny widok. W tej wsi sporo było takich stawów.
Wyszło 92,9 km. Przebieg:

Mińsk Mazowiecki>Gliniak>Cielechowizna>Grabina>Wiśniówka>Nowa Pogorzel>Mikanów>Julianów>Strugi Krzywickie>Krzywica>Łękawica>Budy Łękawickie>Boża Wola>Swoboda>Nowy Zglechów>Świętochy>Żaków>Nowodzielnik>Dzielnik>Drożdżówka>Żakówek>Żaków>Kulki>Ptaki>Wólka Dłużewska>Starogród>Nowy Starogród>Majdan>Dłużew>Bestwiny>Kąty>Siennica>Gągolina>Nowodwór>Zalesie>Nowe Zalesie>Dąbrowa>Borówek>Chełst>Kośminy>Lasomin>Kośminy>Podgórzno>Władzin>Kołbiel>Celestynów


    Ostatnio złapałem gumę, wracając z Wyszogrodu. Od dłuższego czasu użytkowania, opony się starły tak, że w niektórych miejscach były małe dziury i widoczne żółte druty. To ciekawe, bo nigdy nie hamuję z piskiem. Zatem kupiłem nowe opony. Są to Compass P1024 z paskiem antyprzebiciowym. Antyprzebiciowe opony nie są dla mnie konieczne, bo staram się nie jeździć po Warszawie. Jednak nie było innych na cross/trekking, więc takie kupiłem. Mają paski odblaskowe, co jest dla mnie warunkiem koniecznym. Swoją jazdę zacząłem od dojechania tym samym, pustym pociągiem do Mińska Mazowieckiego o 8:00. Pociąg trochę się spóźnił. Od stacji tym razem ruszyłem na południe.

Wiśniówka
    Tego dnia rano już było 24'C. Niepewne stacje pogodowe zapowiadały burze, których nie było. Silniejszy wiatr wiał na południe, więc na początku jechało mi się lekko i nawet często miałem z górki.

wtorek, 25 lipca 2017

25 mil na piechotę

    To wyzwanie rzucam sobie! Od paru lat lubiłem raz na parę miesięcy przejść się na 20 km. Najczęściej w zimę. Może dlatego, że lubię się zasłaniać kapturem i trzymać ręce w kieszeni, bo nie wiem co mam z nimi robić podczas chodu? Po dłuższym czasie dwudziestokilometrowe dystanse nie robiły już na moich nogach wrażenia. W maju chciałem przejść się na swoje pierwsze 30 km. Od domu szedłem non stop wałem po prawej stronie Wisły aż do Nowego Dworu Mazowieckiego. Potem doszedłem do stacji Modlin i wróciłem pociągiem. Wyszło 37 km. Do tego potrzebna mi była butelka wody i 2 hot-dogi. Do tej pory to był mój rekord. W lipcu przeszedłem się całym wałem nad Narwią i wyszło mi 30 km. Byłem mniej zmęczony. Tak więc dzisiaj rower może odpocząć, bo zamierzam przejść 40 km.

Wał Miedzeszyński
    Rozmyślałem nad trasą i nie było tak łatwo wymyślić coś ciekawego. Być może wiele możliwości przytłoczyło moje myśli. Rysując trasę na pieszo, nie muszę sprawdzać czy droga będzie stresująca, bo i tak będę iść po chodniku. No właśnie. Trzeba narysować trasę tak, żeby ciągle był jakiś chodnik lub ubita ścieżka. Nie miałbym ochoty iść po poboczu. Wymyśliłem na szybko trasę z domu do Celestynowa przez Otwock. Jest to kierunek na południe i nie jest to idealna trasa. No to pora iść!
    Przebieg: Warszawa>Józefów>Otwock>Karczew>Dąbrówka>Celestynów. Wyszedłem o prawie 8-ej godzinie. Najpierw muszę wyjść z Warszawy, a zajmie mi to około 21 km, czyli około 4 godziny. Tym razem nie miałem takiego ciężkiego plecaka. W poprzednich wycieczkach na początku było chłodno, więc szedłem w długich spodniach i po paru km zamieniałem je na spodenki. Miałem też w plecaku kurtkę w razie deszczu. Tym razem zamiast ciężkiej kurtki, schowałem małą, składaną parasolkę i wyszedłem z domu w spodenkach.

Takie tereny za barierkami przy wale w Warszawie.
    Nie wiedziałem, że tego dnia będzie mocny upał. Na szczęście miałem czapkę z daszkiem i okulary przeciwsłoneczne w razie zbyt mocnego blasku, odbijającego się od chodników i asfaltu. Minąłem most Siekierkowski i dalej szedłem wałem Miedzeszyńskim. Wał biegnie wzdłuż i blisko drogi 801. Ciąg pieszo-rowerowy biegnie na szczycie wału z barierkami. Po długim czasie wał się skończył. Przeszedłem przez rondo i dalej szedłem na południe. Zaraz skręciłem w lewo na ulicę Przewodową. Całkiem tu ładnie. Stoją domki jednorodzinne i przynajmniej jest cicho, bo jest mniejszy ruch. Widziałem ładny rząd białych domków z fajnymi balkonami. Widać, że niektórzy otworzyli drzwi do balkonów bardzo szeroko z powodu upału.

środa, 19 lipca 2017

Wyszogród nad szeroką Wisłą

    Wyszogród to miasto, które leży nad Wisłą. Gdybyśmy mieli zacząć płynąć od północnej granicy Warszawy na północ, po 55 km dopłynęlibyśmy do tego miasta. Zamiast robić zawijasy po gminach, miałem ochotę pojechać gdzieś normalnie w jednym kierunku. Planem jest pojechanie z domu przez Kampinoski Park Narodowy asfaltem do Wyszogrodu (lewą stroną Wisły), przejechanie przez most nad Wisłą i prawą stroną Wisły dojechać do Nowego Dworu Mazowieckiego. To zabrzmiało jakbym miał non stop jechać brzegiem Wisły. Tak nie będzie!

Ścieżka rowerowa w Warszawie
Wyszło 135,1 km. Przebieg:

Warszawa>Łomianki>Dziekanów Leśny>Sadowa>Nowy Dziekanów>Palmiry>Czosnów>Dobrzyń>Wólka Czosnowska>Janów-Mikołajówka>Sowia Wola>Dąbrówka>Stara Dąbrowa>Górki>Józefów>Kampinos>Komorów>Łazy>Wola Pasikońska>Strojec>Budki Żelazowskie>Konary>Brochów>Witkowice>Kamion>Wyszogród>Chmielewo>Wola>Czerwińsk nad Wisłą>Zdziarka>Wilkówiec>Wychódźc>Miączyn>Wólka Przybójewska>Smoszewo>Wygoda Smoszewska>Emolinek>Trębki Stare>Zakroczym>Nowy Dwór Mazowiecki


    Wyjechałem gdzieś o 6-stej z minutami. Przejechałem przez most Gdański w Warszawie i jechałem ścieżką rowerową wzdłuż Wisły. Potem przez las Młociński dojechałem do Łomianek poza Warszawą. Jechałem ścieżką rowerową, a potem drogą serwisową drogi 7. W sumie tak jak kiedy zwiedzałem gminę Łomianki. Tym razem pojechałem dalej na północ aż do Czosnowa.

Wielki kask na dachu w Czosnowie
    Rano wiał słaby wiatr standardowo na wschód, więc jadąc na zachód aż do Wyszogrodu, nie było jeszcze tak źle. Obliczyłem, że wiatr będzie najsilniejszy kiedy będę już niedaleko Wyszogrodu. Potem, jadąc na wschód do Nowego Dworu Mazowieckiego, powinienem mieć już z wiatrem. Po Czosnowie zaczęło się już robić powoli słonecznie. Zjadłem nowego batona z Biedronki. Są to jakieś dwa pełnoziarniste wafle z sosem ziołowym i pomidorowym.

sobota, 15 lipca 2017

Rundka po Cegłowie

    Znalazłem się znów w powiecie mińskim. W jego sercu bardziej na wschód znajduje się chyba największy las jaki ma w sobie. Dookoła lasu są porozsiewane miejscowości, które tworzą ekosystem zwany gminą Cegłów. Od długiego czasu nie miałem konkretniejszej jazdy po lesie.

Witamy w lasach Mieńskich!
Wyszło 99,4 km. Przebieg:

Mińsk Mazowiecki>Targówka>Budy Barcząckie>Tyborów>Wiciejów>Wólka Wiciejowska>Wiciejów>Mienia>Boża Wola>Rososz>Cegłów>Rudnik>Woźbin>Cegłów>Skwarne>Podskwarne>Huta Kuflewska>Podciernie>Wola Stanisławowska>Kiczki Drugie>Skupie>Piaseczno>Posiadały>Kiczki Pierwsze>Siodło>Nowy Zglechów>Zglechów>Łękawica>Krzywica>Wojciechówka>Pogorzel>Grzebowilk>Teresin>Rudzienko>Borków>Sępochów>Bocian>Celestynów

Na mapie: https://drive.google.com/open?id=1HV-d62J17BXMlI_EsWuth2Xzpno&usp=sharing

    Wsiadłem do pociągu o 8:00, czyli do tego samego co zwykle. Prawie nikogo w nim nie było. Pusto jak makiem zasiał :D. Nawet nie zastałem kontrolera biletów na te 37 km jazdy. Zjadłem sobie dwie bułeczki mleczne. Wysiadłem w Mińsku Mazowieckim i wyjechałem z miasta tą samą drogą co ostatnio. Skręciłem do Bud Barcząckich. Jest tam ładny asfalt oraz świetnie wypasione działki.

Zielono i ciepło
    W Tyborowie miałem z górki aż do Wiciejowa. Musiałem dojechać do Wólki Wiciejowskiej i zawrócić :(, bo według mapy droga stamtąd do Mieni się urywa.

środa, 28 czerwca 2017

Wsie Kałuszyna

    Kontynuacja zwiedzania powiatu mińskiego. Zebrałem się, żeby znowu tam pojechać i przygotowałem się mentalnie na powrót wąskim, mało przyjaznym dla rowerzystów pociągiem. Tym razem zwiedziłem gminę Kałuszyn. Obszar leży na wschód od Jakubowa i na północ od Mrozów. Raczej nie ma czego się spodziewać konkretnego. Ot, takie przyrodnicze widoki.

W pobliżu droga krajowa biegnąca do Siedlec.
Wyszło 103,6 km. Przebieg:

Mińsk Mazowiecki>Targówka>Budy Barcząckie>Barcząca>Wiciejów>Mienia>Pełczanka>Jędrzejów Nowy>Leonów>Przytoka>Budy Przytockie>Marianka>Wólka Kałuska>Żebrówka>Turek>Nart>Garczyn Duży>Zimnowoda>Garczyn Mały>Kluki>Szembory>Abramy>Wąsy>Falbogi>Wity>Falbogi>Mroczki>Milew>Trzebucza>Marysin>Trzebucza>Sinołęka>Piotrowina>Stare Groszki>Górki>Nowe Groszki>Gołębiówka>Skruda>Grodzisk>Gójszcz>Szymony>Patok>Kałuszyn>Olszewice>Wola Paprotnia>Mrozy


    Wybrałem standardowo długi i pusty pociąg EN57KM o 8:00. Po niecałej godzinie wysiadłem na stacji Mińsk Mazowiecki. Pociąg zatrzymał się na takim torze, że można było wyjść z obu stron. Szkoda, że za późno się zorientowałem, bo wysiadłem z drugiej strony i musiałem skorzystać z tunelu :-D. Spokojnymi drogami wyjechałem z Mińska Mazowieckiego, kierując się na wschód. Na chwilę miałem ścieżkę rowerową.

Wiciejów
    Po 20 kilometrach dojechałem na drogę krajową prowadzącą do Kałuszyna. Obok przez cały czas biegł ciąg pieszo-rowerowy. Pierwszą nową miejscowością na dzisiaj jest Leonów. Potem przejechałem następnym wiaduktem nad autostradą A2. Nie spodziewałem się, że znów ją odwiedzę.

piątek, 23 czerwca 2017

Czernice Borowe

    Zwiedzania terenów przy Przasnyszu ciąg dalszy. Postanowiłem zwiedzić całą gminę Czernice Borowe. Obszar jest położony na północny zachód od Przasnysza. Na południe jest gmina Krasne, którą zwiedziłem rok temu w czerwcu. Może znowu zobaczę wielkie pola i poczuję się jak w wakacje u rodziny z dzieciństwa? Tym razem nie będę mógł zobaczyć w oddali Przasnysza ani innych znajomych miejsc jak poprzednio. Za to po cichu przejadę przez pewną wieś, w której mieszka kuzynka.

Do Czernic niedaleko!
Wyszło 118,5 km. Przebieg:

Ciechanów>Przedwojewo>Dzbonie>Rąbież>Kołaki-Budzyno>Wola Wierzbowska>Łaguny>Turowo>Skierki>Rostkowo>Toki>Załogi-Jędrzejki>Piechy>Szczepanki>Załogi-Jędrzejki>Miłoszewiec>Kownaty>Dzielin>Chojnowo>Obrębiec>Klewki>Obrąb>Grójec>Olszewiec>Węgra>Borkowo-Boksy>Smoleń-Poluby>Pierzchały>Borkowo-Falenta>Jastrzębiec>Pawłówko>Kadzielnia>Kosmowo>Pawłowo Kościelne>Zberoż>Węgra>Nowe Czernice>Czernice Borowe>Żebry-Kordy>Pszczółki Górne>Zembrzus Wielki>Czernice Borowe>Chrostowo Wielkie>Wyderka>Chrostowo Wielkie>Kuskowo>Radomka>Koziczyn>Szulmierz>Kalisz>Niestum>Kargoszyn>Ciechanów

Na mapie: https://drive.google.com/open?id=1f_XqL2ubFZO3YW6hMlYX0zc5tuo&usp=sharing

    Tym razem wsiadłem do pociągu nie ze stacji Warszawa Zoo, bo wciąż nie ma tam biletomatu, a ze stacji Warszawa Gdańska. Wcześniejszego dnia poszedłem na zwiady. Poszukałem biletomatów i wejścia na peron. Są dwa biletomaty: przed budynkiem dworca i w tunelu. Do peronów można dostać się tylko tunelem. Tunel jest połączony z metrem i dlatego wolałem wcześniej przyjść i poszukać drogi. Wszędzie stoją interaktywne rozkłady jazdy. Wyglądają świetnie! I to było wcześniej. W dniu wycieczki wsiadłem do pociągu ekspresowego i o 7:36 dojechałem do Ciechanowa. To końcowa stacja relacji tego pociągu (ogólna końcowa jest w Działdowie za Mławą). W Ciechanowie ulice były puste, ale i tak jechałem ścieżką rowerową. Na drodze 617 dużo samochodów wjeżdżało do miasta. Po rondzie droga się rozeszła i było luźniej.

W kierunku Przasnysza
    Na początku musiałem dojechać do powiatu przasnyskiego drogą 617. To jakieś 15 km. Jechało mi się szybko i bardzo wygodnie. Miałem z wiatrem. Było pochmurno i czasami się przejaśniało. Światło słoneczne i tak było zaciemnione. W Dzboniem starsze panie między sobą gadały i jedna z nich wtrąciła "o, jakiś kolarz". Miło jest dla odmiany usłyszeć coś miłego na mój temat :). Dojechałem do Turowa. Jest to już powiat przasnyski. Pora na zwiedzanie.

sobota, 10 czerwca 2017

Przez wał do Pułtuska

    Coś te burze za chętnie nie odwiedzają Warszawy... Od jakiegoś czasu nie mam ochoty odwiedzać powiatu mińskiego z powodu tych pociągów. Brakuje mi jazdy na północ w okolice Nasielska, Ciechanowa, itd. Gdzie wybieram się bez pociągu, a jeśli już, to wygodną linią. Obmyśliłem, że skoro zostało jeszcze 5 gmin do zwiedzenia w powiecie mińskim, to nie muszę tam się wybierać 5 razy z rzędu. Zaplanowałem Kałuszyn na czerwiec, Cegłów i Siennicę na lipiec, Mrozy na sierpień i Latowicz na wrzesień. To tylko 135 miejscowości :D. Mogę i wcześnie. W międzyczasie będę jeździć po swojemu.
    W środę w wietrzny dzień przeszedłem się na najdłuższy dystans jaki mi się udało pokonać pieszo. Wyszło mi 37,5 km. Moim poprzednim rekordem było 26 km. Wiem, że na pielgrzymkach do Częstochowy pielgrzymi chyba pokonują 40 km dziennie. Tak więc przeszedłem się od Warszawy do stacji kolejowej Modlin w Nowym Dworze Mazowieckim. Przez cały czas szedłem wałem po prawej stronie Wisły. Jest to też część szlaku św. Jakuba. Ostatnie 5 km było ciężkie. Nie robiłem żadnych przerw i wystarczyły mi tylko dwa hot-dogi z Biedronki. Oczywiście woda obowiązkowo! Tak więc jestem z siebie dumny i zarazem wymagający. Chcę któregoś dnia przejść 40 km i wybrałbym ładniejszą trasę. Szedłem po rezerwacie Ławic Kiełpińskich, szukając jakichś ciekawych ptaków. Wiem, że ostatnio coś o tych ptakach ględzę. Udało mi się zrobić najwyraźniejsze, lecz jak na standardy wciąż kiepskie zdjęcie wilgi i dzięcioła dużego.
    Dwa dni później, czyli wczoraj o jeszcze bolących stopach postanowiłem przejechać przez nieznany mi wał biegnący wzdłuż prawego brzegu Narwi od Serocka do Pułtuska. Zwiedzę przy okazji rynek Pułtuska, w którym nigdy nie byłem, dojadę do stacji kolejowej Nasielsk i pociągiem wrócę do domu.

Czapla siwa nad Kanałem Żerańskim
Wyszło 98,5 km. Przebieg:

Warszawa>Rembelszczyzna>Nieporęt>Zegrze Południowe>Zegrze Północne>Borowa Góra>Jadwisin>Stasi Las>Serock>Łacha>Gąsiorowo>Stawinoga>Holendry>Pułtusk>Jeżewo>Płochochowo>Kokoszka>Golądkowo>Skarżyce>Zbroszki>Winnica>Skorosze>Poniaty Wielkie>Krzyczki-Szumne>Pniewo>Nasielsk>Stare Pieścirogi>Nowe Pieścirogi


    Wyjechałem jak zwykle o 7-ej z minutami. Pojechałem przez szlak Golędzinowski wzdłuż Wisły w Warszawie. Na krótko pojechałem ścieżką rowerową na ulicy Modlińskiej i skręciłem w prawo na ulicę Płochocińską. Zaraz od niej odbiłem, by przejechać na drugą stronę kanału i wjechałem na początek szlaku wzdłuż niego. Minąłem tylko dwóch rowerzystów. Było wąsko i na szczęście nikt mi nie siedział na ogonie. Wędkarze łowili ryby.

Szlak pieszo-rowerowy wzdłuż Kanału Żerańskiego
    Po niedługim czasie dojechałem nad Zalew Zegrzyński. Odwiedziłem pustą plażę, by pogapić się na wodę i łabędzie. Dojechałem na most nad zalewem. Heh, dawno tu nie byłem. Chyba ostatnio w sierpniu 2015. Na moście po lewej stronie trzeba jechać rowerem. Po prawej mogą tylko piesi się poruszać. Trzeba uważać na szkło.

Kokoszka zwyczajna
    Z powodu wciąż zmęczonych nóg poprowadziłem rower pod górę. Na szczycie przeszedłem przez drugą stronę przejścia dla pieszych ze światłami. Lubię to miejsce. Za nim już rozpościera się wielkie pole. Obok jest jakiś wojskowy teren czy coś w tym stylu. Były jakieś wycieczki klasowe i żołnierz sterował ruchem. Normalnie, to przez krótki odcinek musiałbym jechać asfaltowym poboczem drogi krajowej 61, to jednak już wiedziałem o nowo wybudowanej ścieżce obok.

Pole w Jadwisinie o ile się nie mylę. Widziałem je często przez okno PKSu w dzieciństwie.
    Dojechałem do Serocka. Ma swoją obwodnicę, więc ruch w mieście jest mniej natężony. Budują po lewej stronie ścieżkę rowerową i widzę, że ma przebiegać przez całe miasto, bo widziałem ją jeszcze na końcu przy Wierzbicy. Nie położyli jeszcze na niej asfaltu. Zjechałem w dół na rondo i skręciłem w prawo na most nad Narwią. Jest to droga krajowa, więc odpuściłem jazdę po niej. Na moście zauważyłem wieżowce Warszawy na horyzoncie! Oddalone są o około 33 km.

Wieżowce w Warszawie widziane z mostu za Serockiem.
    Przejechałem przez znaną mi Łachę i Gąsiorowo. Po nich zaczął się początek wału i powiatu pułtuskiego. Wał prowadzi przez dosyć odludne tereny i nie wiedziałem czy droga nie będzie się urywać. Tak więc pora na 17-kilometrową jazdę wałem!

Całkiem tu klimatycznie :)
Widzę kościół w Dzierżeninie
    Nie dało się jechać górą, bo był zbyt zarośnięty. Co jakiś czas zostawiałem rower i wchodziłem na górę. Chciałem zobaczyć czy są ładne widoki. Wszędzie dookoła są mokradła, więc mogłem spodziewać się kaczek i brodzących ptaków.



    Widziałem jak na razie tylko trochę łabędzi i sporo latających ważek. Gdzieś przed Holendrami dojechałem do jakiegoś opuszczonego budynku z wroną siwą na dachu. No właśnie. To ciekawe, że w takim dzikim środowisku kręciło się trochę wron. Pewnie jednak nie tylko wybierają miasta.

Coś opuszczonego na mokradłach
Pora jechać górą
    W Holendrach stoją działki letniskowe i chyba też zwykłe. Ludzie łowili sobie ryby. Droga się skończyła i pojechałem górą. Przynajmniej tym razem ścieżka była lepiej wydeptana.


O, jakieś pola
    Widziałem ładne działki letniskowe na lewym brzegu. Zaraz dojechałem do miejsca, w których na chwilę skręca wał. Jest to mostek nad rzeką. Stoi czerwony znak z napisem zakazu wjazdu na wał pojazdami i konno.

Dalsza część wału
    Jechałem przynajmniej po szerokiej żwirowej drodze. Czasami na chwilę rozwidlała się w górę i w dół. Słyszałem warkot ciągnika na polu i bażant przebiegł przez drogę.


    Przy wjeździe na górę zatrzymałem się. Coś wielkiego, szarego przestraszyło się mojej obecności i odleciało plecami ode mnie. Od razu pomyślałem, że to żuraw. Jednak to nie był żuraw. Poszybował nad lasem i zauważyłem, że jest czarny, ma prostą szyję w locie i biały brzuch. To był bocian czarny! Nieee! Straciłem swoją szansę zrobienia mu zdjęcia! Unikatowy ptak odleciał na wschód do lasu. Dlaczego pomyślałem, że był to żuraw? Bo podleciał pod słońce i jego czarne pióra odbijały się szarym kolorem. Spodziewałem się, że w lesie przy odludnych mokradłach może tu mieszkać. Postałem jeszcze przez pewien czas i rozczarowany pojechałem. Zostało mi tylko bardzo niewyraźne zdjęcie czarnej sylwetki na niebie.

"Hau! A czy ja też jestem unikatowy?"
Widzę już most w Pułtusku
    Do końca wału już bliżej. Z tego co wiem, to zaraz za Pułtuskiem wał już się kończy. Po drugiej stronie drogi wojewódzkiej widziałem znak zakazu wjazdu do wału z wyjątkiem WZMI-coś tam. Nie wiem o co biega, więc osiedlami zrobiłem objazd. Chciałem przejechać przez most dla pieszych i rowerzystów nad Narwią. A cóż to? Światło drogowe przed mostem?

Światło drogowe?
    Za chwilę zrobiło się zielone, więc... hmm... okej, jadę dalej. Aha, może wyjątkowo przejeżdżają tędy służby miejskie. Za mostem jest Park Zamkowy i od razu rynek Pułtuska. Jest dosyć podłużny. Na placu stoją stragany. Jadąc na wieś do rodziny w dzieciństwie i rzadko obecnie, przejeżdżaliśmy samochodem lub PKSem przez Pułtusk i skręcaliśmy od drogi, która prowadziła na rynek. Zastanawiałem się co tam jest. No i teraz już wiem :D

Rynek w Pułtusku
    Po okolicy chodziły grupki policjantów. Stoi obok zamek. Po wielu zniszczeniach odbudowano go w 1989 roku i teraz stał się zespołem hotelowo-rekreacyjnym.

Zamek zwany jako Dom Polonii.
    Po drugiej stronie ulicy widzę kogoś, kto bardzo przypomina mi kuzynkę. Była z dwiema starszymi, nieznajomymi paniami. Pewnie jest gdzieś jej rodzina, a nie mam ochoty na starcie z ciociami zadającymi nieciekawe pytania. Zmyłem się :D. Po jakimś czasie dostałem potwierdzenie, że kuzynka jest w Przasnyszu, więc mi się przywidziało. To tylko 36 km stąd.

Wieża ratusza z XV wieku. Z tyłu urząd miejski.
Dzwonnica, a z tyłu bazylika kolegiacka NMP.
    Jan Baptysta Wenecjanin pomógł w budowie bazyliki kolegiackiej NMP w Pułtusku. Jest to jego kolejne dzieło, przynajmniej po części. Potem pojechałem uliczkami Pułtuska, by zobaczyć jeszcze najstarszy kościół w mieście. Odwiedziłem też nostalgiczny dworzec autobusowy, gdzie jadąc do rodziny PKS zatrzymywał się na postój na 15 minut. O rety, tyle wspomnień. Na postoju można było się przewietrzyć. Czekałem i nie mogłem się doczekać kolejnych fajnych wakacji na wsi i faktycznie były fajne. Uderzają mnie te wspomnienia najczęściej w czerwcu.

Przy dworcu PKSowym.
    Wszedłem schodami na wzgórze na którym są podwórka. Pijak zapytał się czy mam zapalniczkę. Niebawem wyjechałem z Pułtuska, jadąc na południowy zachód. Pozostało jechać 27 km prosto do Nasielska. Niestety miałem pod nieco uciążliwy wiatr.

Płocochowo
Kokoszka :D
    Zatrzymałem się na przystanku autobusowym w Skoroszach i potem jakieś śmieszki w samochodzie zatrąbiły na mnie dwa razy bez powodu. Zaplamiłem sobie koszulkę ketchupem czy jak?

Gdzieś przy Golądkowie
Skorosze
    Przejechałem przez Winnicę i niedługo potem wjechałem w powiat nowodworski. Poczułem się znowu jak rok temu :D. Pomęczyłem się pod wiatr przez Nasielsk i dojechałem do stacji kolejowej. Pesa Elf przyjechał z Warszawy, zatrzymał się, zmienił kierunek na Warszawę, załoga przeszła na drugi koniec pociągu i po 30 minutach do niego wsiadłem. Zdarzyły się w przedziale dwie osoby z rowerami. Jedna z rowerem miejskim i druga z małym górskim. Powiesiły na hakach. Może jednak też zacznę swojego wieszać :-/. Wysiadłem na rondzie Starzyńskiego.
    Jeśli ktoś zna miejsce w którym niedawno widział bociana czarnego, może mi je zdradzi? Mógłbym wybrać się na poszukiwania i zrobić zdjęcia.