wtorek, 8 sierpnia 2017

Mrozy i Wilkowyje

    Oto przedostatnia wycieczka do powiatu mińskiego w celu zwiedzania gmin. Wczoraj wybrałem się do Mrozów i jego 20 wsi. Jedną z tych wsi są Wilkowyje z polskiego serialu "Ranczo", choć wieś nazywa się Jeruzal. Gmina Mrozy położona jest najdalej na wschód tak jak Kałuszyn. Dalej na wschód zaczyna się powiat siedlecki, a na południe Latowicz. Myślę, że ta wycieczka będzie ciekawsza od poprzedniej. Będzie więcej asfaltu i miejsc do zobaczenia. 

Belki na tle wysokich chmur.
Wyszło 90,4 km. Przebieg:

Mińsk Mazowiecki>Targówka>Budy Barcząckie>Barcząca>Wiciejów>Mienia>Cegłów>Rudnik>Kruki>Mrozy>Wola Rafałowska>Sokolnik>Dąbrowa>Guzew>Trojanów>Lubomin>Mała Wieś>Kuflew>Podciernie>Kołacz>Jeruzal>Wężyczyn>Dąbrówka>Łukówiec>Jeruzal>Płomieniec>Lipiny>Dębowce>Borki>Topór>Porzewnica>Choszcze>Grodzisk>Natolin>Rudka>Rudka-Sanatorium>Mrozy

Na mapie: https://drive.google.com/open?id=1VYIZP5SLUSelgHlIOXbeRfZTD5I&usp=sharing

    Narysowanie trasy okazało się być bardzo łatwe. Dobrze łączą się drogi pomiędzy wsiami. Tak więc jak zwykle wysiadłem rano w Mińsku Mazowieckim. To byłby mój ostatni raz, w którym miałbym ryzyko skorzystania z wąskiego, zapchanego pociągu powrotnego, bo zamierzam wrócić ze stacji Mrozy. Mowa tu oczywiście o Stadlerze. Ostatnio pojechałem nim chyba w czerwcu i nie było tak źle, bo pociąg miał aż dwie jednostki, więc był dwa razy dłuższy. Jednak to był rozkład jazdy, który zakończył się już jakiś czas temu i teraz jest nowy. Według rozkładu jazdy, ponownie pociągi skrócono do jednej jednostki, więc postanowiłem specjalnie przeczekać na pociąg o 16:44, którym jest długi, pusty EN57KM. Co oznacza, że w trasie będę jechać wolniej niż zwykle i zatrzymywać się na częściej i na dłużej niż zwykle, żeby nie czekać 3 godziny na peronie. Wobec tego w Mińsku Mazowieckim przez pewien czas szedłem, aż doszedłem do ścieżki rowerowej. Teraz pozostaje pojechać znaną mi drogą na wschód przez Cegłów do Mrozów.

Do Kruków. To już nowe tereny.
    Las przy Krukach jest ładnie zaciemniony. Rano pogoda wciąż była pochmurna i jeszcze nie odczuwałem upału. Minąłem stadninę koni i wjechałem na asfalt i zaraz dojechałem do Mrozów. Przejechałem przez rondo i tory kolejowe i zacząłem jazdę na południe. Częściowo jechałem drogą prowadzącą do Latowicza.

Sokolnik. Pochmurno, rano, chłodno i cicho.
Dąbrowa
    Zauważyłem w domu, że szybciej ucieka mi powietrze z przedniego koła. Po paru dniach od jazdy tylne koło jest twarde, zaś przednie o wiele miększe. Nadal da się normalnie jechać, tylko jest wkurzająco widoczna różnica. Przez całą wycieczkę przednie koło było twarde i następnego dnia, czyli dzisiaj, jest miększe. Powietrze musi uciekać bardzo powoli. Dodatkowo w czasie jazdy jechało mi się ciężko. Jest jakiś opór w pedałowaniu. Może nowe opony wymagają więcej barów, bo kiedy siadam, to zginają się, albo coś wpadło do zębatek lub biegi stały się mocniejsze?

Ach, jak spokojnie i tajemniczo.
    Po Dąbrowie jechałem przez pewien czas gruntową drogą. Kiedy zaczął się Guzew, zaczął się asfalt. Często widziałem jadące ciągniki na polach. Zbierały kostki siana i belki. Póki co, jeszcze było pochmurnie, więc nie widziałem jeszcze żadnych kombajnów.

Stara stodoła w Lubominie.
    W Lubominie skręciłem na piaszczystą drogę, więc przez ten czas szedłem. Wyjątkowo mi to nie przeszkadzało, no bo przecież będzie późno ten mój pociąg :D. Co godzinę jeżdżą zapchane, a tylko mój będzie pusty.

Ładne łąki
    Po prawej stronie rośnie wysoka kukurydza. W Małej Wsi zrobiłem sobie kolejny, nudny postój. Miałem przy sobie dwa rogale 7days double o smaku śmietankowo-wiśniowym. Nawet dobre, choć to wciąż nie mięso. Popatrzyłem sobie na żółte pole i szybujące bociany. Widzę, że mieszkańcy powystawiali śmieci.

Mała Wieś, a cieszy.
    Dojechałem do Kuflewa. Widziałem go w oddali, kiedy zwiedzałem gminę Cegłów. Na wzgórzu stoi kościół. Po 1831 roku miejscowość utraciła prawa miejskie.

Kościół z 1994 roku św. Marcina i Mikołaja w Kuflewie
    Okej. Trzeba jechać dalej na południe. Mijałem znaki szlaku rowerowego prowadzącego do Jeruzal. I oto "Wilkowyje"!

"Wilkowyje"
    To właśnie Jeruzal jest fikcyjnym Wilkowyjem. Wcześniej o tym nie wiedziałem. Tu rozgrywały się sceny z serialu "Ranczo". Nie oglądałem go, ale kojarzę ławkę przed sklepem. Fajnie jest się tu znaleźć. Wieś jest całkiem mała. Też kiedyś posiadała prawa miejskie. Stoi tu drewniany kościół z 1758 r, który przetrwał do teraźniejszości. Przy kościele stoi tablica z informacjami na temat serialu i z mapą innych miejscowości, gdzie kręcono inne seriale. Nie znalazłem nic na temat "Kogla Mogla", za to o "Rejsie" tak.

Kościół św. Wojciecha w Jeruzalu
Kultowa ławka przed sklepem. Tylko która z nich?
    Widzę, że grupka młodzieży robi sobie zdjęcie przed jakąś tablicą. Zobaczę co to jest, ale potem. Do Jeruzala jeszcze wrócę za 9,6 km, bo chcę zrobić sobie pętle po dwóch wsiach gminy Latowicz. Te dwie wsie to Wężyczyn i Dąbrówka. Pojawiły się pierwsze kombajny.

Pola w Wężyczynie
Kapliczka św. Antoniego z 1949 roku.
    Przez pewien czas w Wężyczynie mieszkał Henryk Sienkiewicz. Dojechałem do Dąbrówki. To jest południowy kraniec wycieczki. Widzę ładnie rozciągające się pola. Zaczęła się droga gruntowa i jadę na wschód.

Żniwa
Coraz bliżej Łukówca.
Duża chmara chyba gawronów.
    Po Łukówcu powróciłem do Jeruzala. Dobra, to teraz patrzę co jest niezwykłego pokazanego na tej tablicy. Więc pokazuje szlak rowerowy śladami planu filmowego Ranczo. Przyjeżdżali pojedynczo od czasu do czasu turyści.

Szlak rowerowy śladami planu filmowego serialu Ranczo
    Z Jeruzalem już się żegnam i pora jechać na wschód. Jazda na wschód była bardzo przyjemna. Przypominała wycieczkę do Siedlec i Węgrowa.

Płomieniec
    Wkrótce zobaczyłem kolejne pola z kombajnami i dalekie lasy na horyzoncie. Po lewej stronie jest kopalnia żwiru w Lipinach. Wciąż nie wiem gdzie są te słupy wysokiego napięcia na horyzoncie.

Lipiny
Kopalnia żwiru
Zielony kombajn Deutz Fahr. Być może 3630.
    Przez Lipiny przejechałem raz-dwa. Widziałem szkołę, która ma wszędzie ponaklejane białe płachty z napisami jak "oddajcie nam pieniądze." Powodem strajku jest obrona szkoły przed likwidacją, bo podobno burmistrz Mrozów olewa sprawę. Mam nadzieję, że im się uda. Podobnie jak gimnazjum, do którego chodziłem, ma wszędzie ponaklejane te same teksty. Jest zagrożona likwidacją i włączeniem do technikum. To oznacza, że wszyscy nauczyciele zostaną zwolnieni.

Ładny las liściasty
    Po Dębowcach zacząłem już jechać na północ do Mrozów. Za siedem miejscowości dojadę na miejsce. W Dębowcach skręciłem w lewo i zaczęła się grząska droga gruntowa. Do pociągu jeszcze sporo czasu, więc specjalnie przeszedłem się aż do Borek. Chmury zasłoniły słońce i czułem się trochę jakby dzień się kończył. Idąc przez las i później przez pola naniosło mnie na refleksje. Przypomniały mi się różne momenty z dzieciństwa na wsi i smutno mi się zrobiło. Przypomniało mi się patrzenie na znajome wiejskie widoki i zabudowy, a teraz jestem tu. Nigdzie tu nie mieszkam, nikt mnie tu nie zna, a chodzę sobie jakbym wyrwał się na spacer w pobliżu.

Za Dębowcami
    Dobra. Pojawiły się tereny zabudowane kolejnej wsi, więc wsiadłem i jechałem dalej. Jakaś biała furgonetka jechała powoli, patrząc w moją stronę. Zatrzymała się przede mną i zatrąbiła krótko dwa razy. Pomyślałem, że chyba wypada zwolnić i spojrzeć się na okno kierowcy, bo może chce spytać o drogę. Właśnie obniża szybę. Zwalniam, patrzę, a oni nic. Tak więc ruszyłem dalej. Widocznie zatrąbili do jakiejś działki obok. Przy OSP nieświadomie wziąłem udział w wyścigu rowerowym przeciw dzieciakom. Jednak one nie mogły już pojechać dalej :D. Czasami mijałem czerwone znaki informujące o przyrodniczej Dolinie Kostrzynia. Znalazłem się w kolejnym lesie, ale przynajmniej na drodze asfaltowej i znów specjalnie zrobiłem kolejny, nudny postój. Obok mnie jest rezerwat Torfowisko Jeziorek. Wydawało się jakby faktycznie się już ściemniało. Wszelkie wątpliwości rozwieją się później, kiedy znowu pojawi się słońce. Minąłem wieś Topór, tylko, że to inne Topór. W Porzewnicy znów pojawiło się słońce. Ostatnia miejscowość, o ile to jest miejscowość to Rudka-Sanatorium. Znajduje się tu sanatorium dla piersiowo chorych. Nie wiem co to oznacza. W lesie nie udało mi się go zobaczyć, więc zawróciłem i asfaltową drogą wkrótce dojechałem do Mrozów.

Tramwaj konny w Mrozach
    Całe szczęście, że dzięki specjalnie powolnej prędkości i niepotrzebnych długich przerw uniknąłem 3-godzinnego siedzenia na peronie. Więc jestem znów w Mrozach. Zaraz będzie 16:00, a pociąg będzie o 16:44. O 16:01 przejechał Stadler, ale jednak z dwoma jednostkami! Mój plan nie wypalił! Znalazłem się w parku. Stoi tu tramwaj konny na miniperoniku :D. Kolejka działała w latach 1902 - 1967. Tory o długości 2 km służyły za transport materiałów do budowy sanatorium. W latach sześćdziesiątych rozebrano tory, a kolejkę oddano do muzeum kolejnictwa w Sochaczewie. W 2011 roku postanowiono reaktywować kolejkę i wybudowano tory w tym samym miejscu oraz stworzono replikę tramwaju. Jest to jedyny w Polsce działający tramwaj konny! Historia Mrozów wygląda ciekawie. Pierwsze ślady osadnictwa pochodzą z 10 000 - 8000 r. p.n.e. Śladami są między innymi pozostałości po grodzisku z XI wieku we wsi Grodzisk. Różne osady na terenie Mrozów zostały scalone. 2 stycznia 2014 roku Mrozy stały się miastem.
    Doszedłem na stację, kupiłem bilet w biletomacie i poczekałem na pociąg. Przyjechał normalny EN57KM z zachodu i po postoju zaczął jechać znów do Warszawy. Już więcej się nie narażę na zapchane Stadlery. Taka powolna jazda na rowerze była męcząca. Tego dnia za dużo spędziłem czasu ze swoim towarzystwem i swoimi przemyśleniami. Za du-żo... Powiat miński prawie został skończony. Pozostaje tylko około 16 wsi w gminie Latowicz. Pojadę tam we wrześniu, bo palę się tak do tego. Teraz chętnie bym wybrał się na normalne wycieczki, tylko jeszcze nie wiem gdzie.

2 komentarze:

  1. Od jakiegoś czasu śledzę tego bloga i jestem pod wrażeniem dużej pasji, która tu drzemie a także ciekawych opisów i interesujących fotografii. Może i już wykraczam poza województwo mazowieckie, ale zapraszam może kiedyś w moje strony - okolice Dęblina (woj. lubelskie przy granicy z mazowieckim). Pozdrawiam rówieśnika i imiennika i zapowiadam, że będę tu zaglądał na bieżąco w miarę możliwości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za zainteresowanie się moimi relacjami :D. Też pozdrawiam. Kiedyś na pewno odwiedzę Dęblin. Jest tam końcowa stacja Kolei Mazowieckich, więc nie widzę problemu.

      Usuń