Lato jeszcze nie uciekło. Jest
wciąż zielono. Nie chciało mi się ostatnio jeździć na rowerze. To z dwóch
powodów. Po pierwsze, najczęściej była niesprzyjająca pogoda, a po drugie,
miałem doła z niewyjaśnionego powodu. Wolałem zatem pojeździć na rolkach i pochodzić
po 30-34 km. Kupiłem kask na rolki i nowy kask na rower. Ten stary kask mam
chyba od pierwszej technikum i zawsze był za duży. Wyglądałem jak kosmita.
Gmina Latowicz to ostatni obszar, który pozostał mi do
zwiedzenia w powiecie mińskim. Leży najbardziej na południe. Po tej wycieczce
oficjalnie będę mógł sobie powiedzieć, że przeczesałem cały powiat.
Całkiem zielono! |
Wyszło 113,7 km.
Przebieg:
Mińsk Mazowiecki>Huta Mińska>Mikanów>Nowa Pogorzel>Pogorzel>Siennica>Zglechów>Nowy Zglechów>Siodło>Posiadały>Piaseczno>Huta Kuflewska>Kuflew>Podciernie>Stawek>Waliska>Kamionka>Wielgolas>Budy Wielgoleskie>Borówek>Transbór>Chyżyny>Wielgolas>Latowicz>Strachomin>Borki>Seroczyn>Żebraczka>Oleksianka>Iwowe>Laliny>Redzyńskie>Generałowo>Budziska>Dębe Małe>Gołełąki>Kozłów>Parysów>Łukówiec>Poschła>Puznówka>Pilawa
Do tego czasu rozkłady jazdy
pociągów się zmieniły. Na linii Warszawa>Grodzisk Mazowiecki,
Urle>Małkinia Górna, Garwolin>Dęblin zaczęli modernizować linie i pociągi
tymczasowo nie jeżdżą. Dlatego anulowałem wycieczkę do Ostrowi Mazowieckiej.
Nie mógłbym wsiąść do komunikacji zastępczej w postaci autobusów. Zresztą jest
napisane na czerwono, że przewóz rowerów jest niemożliwy. Jednak mój
standardowy, pusty pociąg do Mińska Mazowieckiego przyjechał o 07:59, czyli
prawie bez zmian. Pustym pociągiem dojechałem na miejsce i zacząłem jazdę na
południe. Byłem ciepło ubrany. Niebo było bezchmurne i było nieco mgliście na
horyzoncie. Wiatr tego dnia miał być wyjątkowo słaby. Tereny nieco się wznosiły
i opadały. Przejechałem przez Siennicę i potem zatrzymałem się na przystanku,
by zdjąć czapkę, komin i długie spodnie. O wiele lepiej!
Spore pola za Siennicą. Podobają mi się lekko mgliste obiekty na horyzoncie. |
Każdy miesiąc różnie wypada w
danym roku. Wrzesień dwa lata temu był całkiem zielony i letni, a rok temu był
chłodny i żółty. Jestem ciekaw jaki ten się okaże. Okazało się, że wypada
lepiej niż w poprzednim roku! Jest wciąż ciepło i zielono. Co prawda temperatura
jednak spada.
Piaseczno (gm. Siennica) |
Od Siennicy jechałem na wschód
aż do znanego mi ronda w Kuflewie. Wyprzedziło mnie parę ciągników z
przyczepami. 99% trasy powinno składać się z asfaltu. Powinienem spodziewać się
najwyżej niedługiego odcinka szerokiej drogi gruntowej.
Wciąż fajnie. |
Przejechałem przez rondo w
Kuflewie i minąłem kościół na wzgórzu. Teraz jadę dalej na południe. Powinny
zacząć się nowe miejscowości. Pierwszą z nich był Stawek.
Ciekawe co teraz robią rolnicy na polach. Podobają mi się te lasy w oddali. |
Kamionka z drugiej strony. |
Formują się chmury kłębiaste w oddali. |
W którymś momencie jechałem już
w koszulce bez bluzy. Musiałem założyć okulary przeciwsłoneczne, bo ciągle
atakowały mnie meszki w oczy. Na całych długościach dróg były zawieszone
pojedyncze, długie nitki pajęczyn co było powodem mojego ciągłego drapania się.
Dojechałem na drogę 802 w Wielgolesie i rozpocząłem niedużą pętlę przez 4 wsie,
gdzie do tej miejscowości wrócę.
Sanktuarium Matki Bożej Łaskawej |
Legenda mówi, że w tym miejscu
w ciężkich czasach XIX wieku zjawiła się przy wysokiej sośnie Matka Boża i dała
nadzieję robotnikom. Potem przychodzili się modlić w tym samym miejscu. Pewnego
razu śmiertelnie zachorował ich szef. Dla każdego był surowy i niemiły. Mimo to
robotnicy starali się pomóc. Nagle spod jabłoni trysnęła woda od której szef
natychmiast wyzdrowiał i zaczął lepiej traktować ludzi. W latach 30-tych
przychodziły tłumy pielgrzymów do miejsca objawienia. Przy źródle postawiono
obrazek święty. Ksiądz zabierał ten obraz do kościoła, bo nie jest godzien stać
w lesie. Jednak obraz trzykrotnie sam pojawił się z powrotem przy źródle. Komuś
nie spodobali się goście kręcący się przy cudownym źródełku, więc do wody wrzucił
martwego źrebaka. Potem zachorował na nieuleczalny trąd. Zaproponowano mu wodę
ze źródła i wtedy wyzdrowiał i zmienił się na lepsze. W latach 30-tych w tym
miejscu wybudowano kaplicę.
Miejsce objawienia. |
Przejechałem przez Budy
Wielgoleskie przez las i przez Borówek. Właśnie po Borówku zaczęła się ta droga
gruntowa. Aż przez chwilę nie mogłem uwierzyć, że mam tędy przejechać. Droga
jest cała zabłocona i wydaje się prowadzić w jakiś prywatny teren. Mimo to
pojechałem, bo wiedziałem, że dowiezie mnie na następną wieś. Popatrzyłem jak
ciężarówka wjeżdża w błoto i znika za paroma skrętami.
Czasami było całkiem sucho. |
Trzeba uważać na ciężarówki. |
Obok pracują koparki przy
jakiejś wykopanej dziurze w lesie. Zatrzymałem się i zjadłem parę paluszków
chlebowych z rozmarynem. Fajnie było popatrzeć na ładną łąkę z dwoma drzewami i
z gospodarstwami w oddali. Ten odcinek był najtrudniejszy ze wszystkich.
Wolałem go przebyć na piechotę.
Widok na południe z drogi 802. |
Transbór - jak ciekawie to
brzmi. Kiedyś wieś nazywała się Trędyczbor, Trądyczbor (1540 r.), Trembiczor
(1569 r.). Obecną nazwę zaczęto używać od 1765 roku. Pętla się skończyła i
wróciłem na drogę wojewódzką w Wielgolesie. Zacząłem jechać tą drogą na wschód
bezpośrednio do Latowicza. Podobał mi się klimat na tej ładnej drodze jak np.
działki obok, rzędy zielonych drzew i pojedynczych żółtych i poziome cienie. Wiatr
zmienił swój kierunek i teraz jadąc na wschód, było mi nawet ciężko. Dojechałem
do Latowicza. Z daleka dało się zobaczyć wieżę kościoła. Latowicz do 1869 r.
był miastem. Istniał już w 1238 r.
Kościół św. Walentego i św. Trójcy z 1911 roku w Latowiczu. |
Latowicz to ładna wieś. W
centrum wsi stoi neogotycki kościół, skwerek, plac, boiska i szkoła. Potem
przez pewien czas jechałem dalej na wschód asfaltową drogą przez puste tereny.
Coraz częściej doświadczałem deszczu odbijających się ode mnie meszek. Całe
nogi, koszulka i twarz były obsypane czarnymi meszkami!
Bardzo spokojnie. |
Gdybym miał teleporter, teleportowałbym się do takich miejsc na spacer. Oszczędziłbym na dojazdach :D |
Rower coraz bardziej był
obsypany pajęczynami. Mam arachnofobię, a mimo wszystko nie bałem się. To
zwykłe długie nitki pajęczyn, robione przez pająki wielkości mrówki.
Rzeka Świder w Strachominie. Można się po niej przejść. |
W Strachominie przejechałem nad
rzeką Świder. Zaraz, zaraz... to przecież ta sama, płytka rzeka przepływająca
przez Otwock! Po Strachominie na niedługo wyjechałem z powiatu mińskiego i
znalazłem się w powiecie garwolińskim. Dojechałem do Seroczyna i od tego
momentu zacząłem jechać na zachód aż do końca wycieczki. Faktycznie jechało mi się nieco z wiatrem.
Seroczyn |
Na południu widziałem w oddali
słupy wysokiego napięcia, które widziałem o wiele dalej na północ z gminy
Mrozy. Na polach coś tam rolnicy faktycznie robili. Chyba rozsypywali obornik.
Minąłem fajny, wielki, czerwony ciągnik Same.
Nie robiłem zdjęcia stojącym ciągnikom na polach, bo zwykle ktoś tam się kręcił. Tu nie było nikogo, więc miałem okazję. |
Mój rower już naprawdę wyglądał
jakby stał w szopie cały rok. Przednia część była cała w pajęczynie :D i nawet
sporo meszek w nie wpadło. Byłoby śmiesznie gdyby jakiś pająk krzyżak na niej
siedział. Służyłby mi za amulet przeciwko latającym owadom. Oczywiście po
zobaczeniu krzyżaka na kierownicy, zeskoczyłbym z roweru, spaliłbym go
miotaczem i wróciłbym do domu na piechotę. Po paru wsiach dojechałem do tej
ostatniej. Jest to wieś Gołełąki.
Gołełąki - ostatnia wieś zwiedzona w powiecie mińskim! |
Cały powiat miński zaliczony!
Hurra! Teraz muszę kontynuować jazdę na zachód aż dojadę do torów kolejowych.
Wjechałem w powiat garwoliński. Swoją drogą, nowy kask okazał się być bardzo wygodny. W środku posiada więcej gąbkowatych elementów. Czułem się jakbym miał na głowie poduszkę lekką jak piórko.
Parysów |
Po Parysowie zaczęła się jazda
prostą drogą do Pilawy. Droga była spokojna i nie miała pasów. Właśnie w
Pilawie zamierzam wsiąść do pociągu. Jest to linia, która przebiega przez
Otwock, itp.
To pokazuje, że teren niekoniecznie był płaski. |
Poschła |
W Puznówce przeszedłem po
przejściu dla pieszych na drugą stronę drogi krajowej 17. Jak zwykle spory ruch
i do tego korek. Jednak nie dla takich spokojnych dróg jak ta, którą jechałem.
Niebawem dojechałem do Pilawy. Pilawa znajduje się jakieś 15 km na południe od
Celestynowa i 19 km na północ od Łaskarzewa. Ta linia kolejowa nie została do
tej pory zmodernizowana i właśnie od niedawna zaczęto modernizować pierwszą
część tej linii, czyli od Dęblina do Garwolina. Garwolin jest o jedną stację
dalej na południe od Pilawy. Tędy chyba nie jeżdżą IC. Na szczęście w Pilawie
pociągi się zatrzymują i kończą bieg. Już na tej stacji obok budują nowy peron
i całą resztę. Na peronie stoi biletomat i niestety niedziałający. Musiałem
pójść i kupić bilet w kasie. Wow, kasjerka była miła! Zrobiło się chłodno, więc
założyłem bluzę. Wsiadłem do niezmodernizowanego EN57. Wnętrze wciąż było takie
drewniane, a drzwi wydawały brzęczący odgłos przed zamknięciem. Dojechałem do
Warszawy o zachodzie słońca :D.
Tak więc super. Wszystkie 327 miejscowości
powiatu mińskiego zostały zwiedzone! To powiat o największej liczbie
miejscowości, który zwiedziłem. Zaczynając od miejskich zakamarków Sulejówka,
drodze dookoła Zielonki, drogi krajowej do Mińska Mazowieckiego i Kałuszyna,
ciężkich dróg w Stanisławowie i Dębem Wielkim aż po słonecznej Dobre, dużym lesie
w Cegłowie, Wilkowyjach, polach w Mrozach i pagórkowatym Latowiczu.
To mapa wszystkich śladów z powiatu mińskiego. Do mapy może potem dodam znaczniki do miejsc, które mi się spodobały pod tymi ważnymi i głupimi względami, oraz miejsca, które mogą nie nadawać się na rower:
Lato się kończy i niebawem
zacznie się październik. Myślę, że na jesień i zimę będę wybierać się w okolice Pruszkowa.
Nigdy nie jeździłem w kierunku południowo-zachodnim jak też w Pruszkowie nie byłem. Myślę, że powiat
pruszkowski będzie do tego odpowiedni. Jako, że modernizują linie kolejową,
przebiegającą przez Pruszków i, że mam niemiłe doświadczenia z pociągami w
Warszawie, postanawiam zwiedzić ją bezstresowo bez pociągów.
Jak na razie mam jakieś złe przeczucia co do pogody tej jesieni
OdpowiedzUsuń