Postanowiłem przypomnieć sobie
jazdę na rowerze. Wypłukałem łańcuch i naładowałem baterie od tylnej lampki.
Rower wciąż wymaga odpowietrzenia hamulców, wymiany linek, pancerzy i
wymieniłbym baterię od licznika. Najchętniej bym go wziął do serwisu. Tylko czy
to jest tak, że zapłacę za przegląd, to sprawdzą w nim wszystko, a potem
oddadzą i powiedzą "To i to jest do wymiany. Naprawię jeśli zapłacisz x
zł.". Czy tak: "Wykryłem takie usterki i już je
naprawiłem."
Powinienem zacząć zwiedzać kolejny powiat na okres
jesienno-zimowy. Jest to najmniejszy powiat w województwie mazowieckim - powiat
pruszkowski. Zarazem jest najgęściej zaludnionym w Polsce. Sąsiaduje z Warszawą
i leży w kierunku południowo-zachodnim, a to jest kierunek, do którego nigdy
się nie wybrałem. Pewnie z powodu przedzierania się przez Warszawę. Powiat ma
tylko około 71 miejscowości. Powinno być łatwo i szybko. Przewiduję tylko 4-5
wycieczek. Tak więc na samym początku zwiedzę dwie gminy miejskie. Są to miasta
Piastów i Pruszków.
Jazda skrótami w ucieczce od ruchliwych dróg. |
Wyszło 70,5 km. Przebieg:
Warszawa>Piastów>Pruszków>Piastów>Warszawa
Coś mało tych miejscowości, a
jednak wyszło 70 km. Tak więc cały powiat planuję zwiedzić bez pociągów. Już
wystarczająco nacierpiałem się jazdą zapchanymi pociągami tylko po Warszawie.
Udało mi się narysować trasę przez Warszawę tak, żebym przez cały czas jechał
ścieżką rowerową. Przejechałem przez most Świętokrzyski. Na chwilę poszedłem
chodnikiem i z powrotem wjechałem na ścieżkę rowerową. Pogoda była szara.
Typowy listopad. Nie chciało mi się podjeżdżać przez Agrykolę, więc wszedłem
schodami. Znalazłem się przy Polu Mokotowskim. Jest najpopularniejszym wyborem
do jazdy na rolkach. Może też się kiedyś wybiorę. Przeszedłem przez przejścia
dla pieszych, bo ścieżka rowerowa się ucięła. Przejechałem przez kładkę dla
pieszych i wjechałem do parku. Pojechałem jakąś główną aleją. To naprawdę fajny
park. W betonowym stawie nie było wody. Wyjechałem z parku i dalej ciągnęła się
ścieżka rowerowa. Przejeżdżałem obok jakichś uniwersytetów. Potem ścieżka
prowadziła po lewej stronie ruchliwej drogi. Przejechałem przez tunel pod
jakimś węzłem. Potem przejechałem przez wiadukt nad torami kolejowymi. Stoi tu
stacja Warszawa Aleje Jerozolimskie. Mijałem handlowe tereny z wielkimi
parkingami. Skończyła się ścieżka i pojechałem pustą drogą serwisową obok dróg
liczących 10 pasów. Potem jechałem chyba nieco spokojnymi ulicami w osiedlach.
5 razy przeszedłem przez przejścia dla pieszych, bo po prostu nie lubię
ruchliwych, miejskich skrzyżowań. W końcu po 20 km wyjechałem z Warszawy (w
innych kierunkach potrzebuję tylko 5-10 km, żeby wyjechać prostą, cichą drogą).
Od razu zaczęło się kolejne miasto czyli Piastów.
Piastów |
Nazwę
miejscowości wymyślił czternastolatek podczas konkursu w 1926 roku. Piastów
otrzymało prawa miejskie w 1952 roku. Mieszka tu około 23 tysięcy ludzi.
Dojechałem na skwerek przy wiadukcie nad torami kolejowymi przy stacji
kolejowej. Napiłem się herbaty z termosu. Na mapie zaznaczyłem parę miejsc,
które chciałem zobaczyć. Są to głównie parki i kościoły. Kiedy przejadę
następne 20 km po Piastowie i Pruszkowie, wrócę na ten sam skwerek, znów napiję
się herbaty :D i wrócę do domu tą samą drogą. Nie miałem większego wyboru. Tak
więc pojechałem dalej przez osiedla domków jednorodzinnych. Przy drodze 719 skorzystałem z przejścia dla pieszych. Jechałem obok jakiejś innej
linii kolejowej. Czyżby tu przejeżdżały te biało-czerwono-niebieskie pociągi?
Mimo, że ludzie stali na przystanku, to jeszcze nic nie jechało. Byłem przy
jakimś lesie i rzece Utrata. Było bardzo cicho.
Rzeka Utrata w Piastowie/Pruszkowie |
Wygląda na to, że już jestem w
Pruszkowie. Znalazłem się w parku Potulickich. Nie brakuje stawów. Są nawet fajne,
krótkie i łukowate betonowe mostki. Pływają sobie kaczki krzyżówki.
Park Potulickich w Pruszkowie |
Trafiłem na ulicę z kostki
brukowej wśród kamienic. Przypominała ulicę Warszawską w Ciechanowie. Stoi tu
kościół św. Kazimierza z 1938 roku. Już w parku widziałem jego dwie wieże. Jednak
nie dałem rady zrobić zdjęcia. Nawet wzrokiem nie mogłem zobaczyć w całości
kościoła, bo stoją kamienice i nie miałem jak się oddalić. Pruszków stało się
miastem wcześniej, bo w 1916 roku. Jest większą i starszą miejscowością.
Zamieszkuje tu 60 tysięcy ludzi. Pierwsze wzmianki pochodzą z XV wieku.
Trafiłem do północno-zachodniej części tego samego parku. Zauważyłem największy
staw. W oddali pływają łabędzie i mewy.
Największy staw w parku Potulickich |
Znalazłem się w następnym
parku. Jest to park Anielin. Potem przez ulicę Owocową dojechałem do parku T.
Kościuszki. Stoi tu pałacyk Sokoła. Park bardzo przypomina skwer w Siedlcach
gdzie stoi dawny ratusz.
Pałacyk Sokoła |
Pojechałem przez podwórka i
dojechałem do skrzyżowania z jakimś pojedynczym torem kolejowym. Jadąc drogą
gruntową dojechałem do kościoła MB Nieustającej Pomocy z 2006 roku.
Kościół Matki Bożej Nieustającej Pomocy |
Powróciłem na to samo
skrzyżowanie i pojechałem dalszymi podwórkami. Zbliżałem się do dosyć niskiego
kościoła, ale jednak z pokaźną wieżą. Został zbudowany do końca w 2008 roku.
Kościół św. Józefa |
Przez kolejne podwórka
dojechałem do ścieżki rowerowej na zachodnim skraju Pruszkowa. Nareszcie
zrobiło się cicho. Obok są spore pola z kawkami, gawronami i tory kolejowe.
Pole Parzniewskie |
45WE Impuls jadący w kierunku Grodziska Mazowieckiego |
Teraz trzeba będzie przejechać
przez tory, a widzę, że je remontują. Na szczęście w pobliżu jest przejazd z
chodnikami. Jednak widzę, że stoi spory korek. Wszyscy oczekują na podniesienie
się szlabanów. Zdążyło parę pociągów przejechać w powolnym tempie. Ktoś na
rowerze nie wytrzymał, przecisnął się przez szlabany i przejechał przez tory.
Po nawet długim czasie szlabany się podniosły i mogłem przejechać. Nie
zamierzałem i tak wjeżdżać na ulicę. Nie po tym korku składającym się z
ciężarówek. Przez cały czas i tak prowadził szeroki ciąg pieszo-rowerowy. Są tu
tereny przemysłowe i być może zobaczę tę słynną fabrykę kredek Bambino. Jednak
tej fabryki już nie ma i zmienili nazwę na St. Majewski.
"Creepshot" siedziby założyciela kredek Bambino. |
Pojechałem dalej przez tereny
przemysłowe. Po prawej stronie pojawiło się wysypisko śmieci. Wzniesienie
nazywa się górą Żbikowską i ma 130 metrów wysokości. Przestano wysypywać tam
śmieci w 2014 roku.
Góra Żbikowska |
Kiedy skończyły się tereny przemysłowe, poszedłem
chodnikiem, by przyjrzeć się ciekawie wyglądającemu kościołowi. Jest to kościół
Niepokalanego Poczęcia NMP z 1914 roku. Wydaje się być wysoki. Wieża wygląda
bardzo ciekawie, bo w pewnym miejscu nagle się rozszerza.
Kościół Niepokalanego Poczęcia NMP |
Teraz już pozostaje kierowanie
się na wschód. Wciąż jechałem spokojnymi drogami przez domy jednorodzinne.
Niebo zrobiło się ciemniejsze, mimo, że było już niedaleko do południa.
Przejechałem przez park Mazowsze. Znajduje się tu następny staw. Po jakimś
czasie zobaczyłem jeszcze kościół MB Częstochowskiej. Właśnie byłem znów w
Piastowie. Przeszedłem przez wiadukt na torami kolejowymi. Widać jak przebiega
remont.
Remont torów na stacji Piastów |
Zszedłem na ten sam skwerek i w
tym samym miejscu napiłem się herbaty. Te 20 km w miejskim środowisku trwało długo. Nie to co przejechanie 20 km odcinka na wsi. Tak więc pora na powrót tą
samą drogą do domu. Powrót wydawał się szybszy, mimo, że wiatr utrudniał w tym.
Przy okazji sprawdziłem inną ścieżkę rowerową (może następnym razem miałbym
szybciej), jednak nagle się przerwała. W Polu Mokotowskim zaczęła padać mżawka
na parę minut. Zjechałem w Agrykoli. Przejechałem przez most Świętokrzyski i po
jakimś czasie znalazłem się w domu. Piastów i Pruszków zwiedzone :D. Strasznie
stęskniłem się do jazdy na wsi. To była moja pierwsza i ostatnia wycieczka
miejska. Na następnych wycieczkach po tym powiecie będę już jeździć po wsiach,
jednak wciąż będę musiał męczyć się przez Warszawę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz