sobota, 8 grudnia 2018

Powrót na dobre

    W końcu się stało. Wróciłem! Powodem mojej długiej nieobecności było ciągłe zamartwianie się studiami, a dokładnie pracą dyplomową. Mimo, że miałem czas, by jeździć jak gdyby nigdy nic, to negatywne emocje wygrywały. Ostatnio usiadłem na rowerze dosłownie 23 maja, kiedy pojechałem do Jednorożca. Potem jeszcze w maju tak mnie lęki wzięły, że odpuściłem nie tylko rower, ale również i inne sfery mojego życia. Cały koszmar robienia pracy dyplomowej zaczął się w grudniu rok temu, gdzie już musiałem zacząć pisać do nieprzyjemnego promotora, a on odrzucał moje tematy na prawo i lewo. Przez następne miesiące, jak widać, jakoś jeździłem, choć było coraz gorzej ze mną. W maju zakończyły się zajęcia i zacząłem intensywniej pracować nad pracą. Postanowiłem dla odreagowania zajmować się czymś mniej angażującym niż rower, czyli wycieczkami pieszymi. Bo gdy miałem zrobić coś innego niż praca dyplomowa, to umysł krzyczał, żebym nie robił niczego innego. Zatem wycieczki piesze nie sprawiały większego niepokoju umysłu, choć niepokój jednak był przy każdym kroku.
    W czerwcu wybrałem się znów na piechotę nad Narew, szukając ciekawych ptaków. Bocianów czarnych już nie widziałem do dnia dzisiejszego. Nad Narwią znalazłem się jeszcze w sierpniu i we wrześniu. Udało mi się ponownie poobserwować bieliki i na dłużej. Chodziłem też na Tarchomin, do Kabat, do Nieporętu (teraz budują tam gazociąg, ale na szczęście tylko do gazowni w Rembelszczyźnie). Poszedłem z Jabłonny do domu. Na początku września poszedłem na 35 km do Modlina lasem Chotomowskim. W październiku do Konstancina-Jeziorny. Pod koniec września oddawało się swoje prace. Już wolę sobie nie przypominać jak to wszystko wyglądało. Potem już tylko było czekanie na termin obrony. Niefajnie było tak nerwowo czekać. W listopadzie postanowiłem wrócić do geocachingu. Znalazłem około 70 łatwych skrzynek. Większość z nich jest ukryta w Lesie Legionowskim-Choszczówce. Bywały też skrzynki zagadkowe. Fajnie było sobie pochodzić po leśnych ścieżkach i wrócić ciepłym pociągiem, bo było strasznie ciemno i zimno.
    W końcu miałem tę obronę. Wczoraj! Strasznie się naczekałem. Zaliczyłem na niezłą ocenę. Dyplom dostanę pewnie po świętach. To już koniec mojej edukacji. Lubię się uczyć, ale rzeczy, które mnie interesują i bez pomocy szkół, ocen i ludzi. Poszukam jakiejś tam zwykłej, niestresującej i nieangażującej pracy. Będę musiał ją jakoś pogodzić z rowerem. Nie uśmiecha mi się jazda pociągiem z rowerem w weekendy. Będę mógł w końcu od dzisiaj powrócić do normalnego życia, czyli do jazdy na rowerze, rysowania itp. w dobrym humorze. Jednak jeszcze nie czuję się okej. Po całorocznym koszmarze umysł będzie potrzebować paru dni... może tygodnia, by się nastawić na tryb normalny. Tak więc powróciłem na bloga. Planuję wziąć rower do któregoś serwisu. Wymaga naprawy hamulców hydraulicznych, wymiany linek, łańcucha i może jeszcze czegoś. Będę musiał kupić sobie nowy licznik i zdecyduję się także na lusterko. Najlepiej takie małe pod kierownicą, sportowo wyglądające. Po serwisie przejadę się parę razy gdzieś niedaleko :D i po tym może w końcu pojadę do gminy Wiązowna.
    Żeby nie było tu samej ściany tekstu, wrzuciłem poniżej ciekawsze zdjęcia z tegorocznych wycieczek pieszych.

Gąsiorek
W drodze do Modlina lasem Chotomowskim
Mapa Nadleśnictwa Jabłonny
Do tej pory moje najlepsze zdjęcie bielików. Miałem okazje widzieć je też na drzewach.
Tereny nad Narwią we wrześniu nie wyglądały już letnio.
Narew w Nowym Dworze Mazowieckim
Wycieczka piesza po wsiach. Polecam trasę od Dębe do Zegrza. Jest non stop taki chodnik.
Wał w gminie Wieliszew późnego września.
Największy słup wysokiego napięcia w Polsce ze spaceru od Łomianek do Warszawy
Brzozowy las
Tereny dla pojazdów 4x4 w Lesie Legionowskim. Przy okazji szukałem skrzynek.
Skąd się wzięły gęgawe w Warszawie?
Geocaching w lesie ciąg dalszy
Moje najlepsze zdjęcie szczygłów
Dzięcioł duży
Czeczotka
Samica gila. Dlatego jest taka wyprana z kolorów.
Komuś uciekły pieski
Kanał Żerański późnej jesieni niedaleko Nieporętu

6 komentarzy:

  1. Ha ha, gdy życie da Ci w kość jeszcze zatęsknisz za czasami edukacji 😉 Ale oczywiście masz rację, że przyjemnie się kręci gdy głowa wolna od zmartwień 😃 Pozdrower

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, trzymam kciuki za odnowę biologiczną po studiach :) Też miałem straszny czas na sam koniec studiów, no ale mnie dopadła już depresja, także naprawdę nie miałem fajnie - na samej obronie, a potem już po studiach...
    Głowa do góry, regeneracja, i będzie dobrze!
    Pozdrawiam
    Łukasz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, dzięki za komentarz! Do tej pory w pełni jeszcze nie powróciłem do normalności. Jednak, patrząc na to jak się czułem w grudniu, styczniu, a jak się czuję teraz, widzę dużą poprawę. Można powiedzieć, że nie na 100%, a na 60%. Wciąż mało mnie co cieszy, a przecież dawniej cieszyło. Z pewnością Ci ciężko z tą depresją :/. Mam nadzieję, że uda Ci się zwalczyć prędzej lub później.

      Usuń
  3. Też cieszę się, że studia dobiegły końca. Nie wspominam ich dobrze, ponieważ nie spotkałem tam żadnych fajnych ludzi. Zajęcia były kijowe i nudne. Na roku były same dziewczyny i nie było o czym rozmawiać. Dojazdy autobusem i kilkugodzinne okienka, na których nie miałem co robić, też były uciążliwe. Czułem się tam mega samotnie, a nierzadko spędzałem 14 godzin poza domem. Do tego kolokwia, egzaminy, praca dyplomowa, nauka i prezentacje oraz referaty. Sto razy bardziej wolę odwalić 8 godzin w pracy i mieć święty spokój. Nie słuchaj tych gadek o tym, że życie da ci popalić i jeszcze zatęsknisz za studiami. Ja nie tęsknię w ogóle i ty pewnie też. Może gdybyśmy spotkali tam fajne osoby i mielibyśmy fajne wspomnienia, to byśmy tęsknili. A tak jest to tylko rozdział naszego życia, który dobrze było zakończyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety społeczny nigdy nie byłem i znacznie w tym odbiegam od reszty. Z tego powodu na studiach nie poznałem żadnych znajomych. Dużym powodem było również to, że te studia były zaoczne, więc rzadko tam przyjeżdżałem. Przejmowanie się przedmiotami było moim największym zmartwieniem i tego nie lubiłem. Do tego nie byłem w stanie znaleźć pracy. Nigdzie mnie nie chcieli, bo nie mam doświadczenia, nie chcę pracować na nocki oraz moja niska komunikatywność nie jest pożądana. Bałem się profesorów, tego autorytetu. Do tego poszukiwanie praktyk... brr! Ludzie musieli prowadzić mnie za rękę, by mi załatwić praktyki i pracę po znajomości.

      Usuń
    2. Bardzo ci zazdroszczę tego, że masz pracę. Ja szukam jej ponad rok czasu i niestety nadal jestem bezrobotny. Ukończyłem studia humanistyczne, czyli najbardziej kijowy rodzaj studiów, jaki istnieje. Nic po tym nie ma. Też nie mam doświadczenia, ani żadnych specjalnych umiejętności. A dobrze wiemy, że pracodawcy na to właśnie patrzą, a nie na to czy masz magistra. Sytuacji nie ułatwia też to, że mieszkam w małej miejscowości, gdzie nie ma perspektyw. Oferty pracy to głównie kucharz, pomoc kuchenna, elektryk, mechanik, technik, produkcja, sprzedawca, magazynier, operator koparki, sprzątacz i kierowca ciężarówki. Rzadko trafi się coś dobrego, a nawet jeśli to tutaj przeszkodą jest strach i wątpliwości. Boję się zadzwonić i spytać o szczegóły, bo od razu wyobrażam sobie, że odbierze jakiś niemiły burak. Przekładam na później, odwlekam, ostatecznie mi się odechciewa, a kiedy się namyślę to ogłoszenia już nie ma. Albo dzwonią do mnie, a ja się boję odebrać i na tym się kończy. Poza tym szukając pracy w internecie, trafiałem często na oszustów. Pozostali zwyczajnie odczytywali moje wiadomości i olewali mnie. No i też tak samo jak ty nie chcę pracować w nocy, ale także w weekendy, święta i po 12 godzin. Chcę normalną pracę od 8:00 do 16:00 od poniedziałku do piątku, ale obawiam się, że nic z tego. Kiepsko jest żyć bez pieniędzy i być zdanym finansowo na rodziców.

      Usuń