środa, 31 lipca 2019

Gmina Winnica

    To pierwsza wycieczka w stylu gminobrania w tym roku i mam nadzieję, że nie ostatnia. W ostatni dzień lipca wybrałem się do gminy Winnica w powiecie pułtuskim. Znajduje się dalej na wschód od Świerczy, na północny wschód od gminy Nasielsk i 7 km na zachód od Pułtuska. Do tej pory w 15 wsiach byłem, a teraz pojadę zobaczyć pozostałe 23 :D.

Jadę zwiedzać kukurydzę.
Wyszło 92,2 km. Przebieg:

Nowe Pieścirogi>Siennica>Paulinowo>Chrcynno>Popowo-Północ>Jaskółowo>Gatka>Górka Powielińska>Błędostowo>Smogorzewo Włościańskie>Smogorzewo Pańskie>Smogorzewo Włościańskie>Błędostowo>Mieszki-Kuligi>Mieszki-Leśniki>Glinice-Domaniewo>Kamionna>Poniaty Wielkie>Poniaty-Cibory>Skorosze>Skoroszki>Górki Duże>Górki-Witowice>Górki-Baćki>Gnaty-Szczerbaki>Rębkowo>Winnica>Domosław>Winnica>Zbroszki>Skarżyce>Golądkowo>Łachoń>Nowe Bulkowo>Stare Bulkowo>Budy-Zbroszki>Winniczka>Winnica>Gnaty-Lewiski>Gnaty-Wieśniany>Bielany>Skórznice>Tąsewy>Gąsiorowo>Strzegocin>Sulkowo>Prusinowice>Świercze

Na mapie: https://drive.google.com/open?id=1yRwwrdfmYLZSCDKgPKisQlMymNcpS-Sl&usp=sharing

    Jako, że mam wolne, musiałem wykorzystać któryś dzień poza weekendem na jazdę z pociągiem. Dojechałem do dworca Gdańskiego. Przyjechał piętrus o typowej godzinie 07:28. Przedział dla rowerzystów był na końcu. Przez całą jazdę maksymalnie było tylko czterech rowerzystów i to mi się podoba. O 08:25 wysiadłem na stacji Nasielsk i tunelem dostałem się na wschód od torów. Pierwsze co zrobię, to przejadę 12 km na wschód przez gminę Nasielsk, by dostać się do gminy Winnica. Pojechałem skrótem w postaci prostej jak linijka drodze, który omija tereny zabudowane Nasielska. Zaoszczędziłem 7 km. Zauważyłem jak w Siennicy na ul. Polskiej Organizacji Wojskowej wybudowano ciąg pieszo-rowerowy. W lesie minąłem jakieś schronisko z zabytkowymi czołgami przy ogrodzeniu.


A więc to już czas zbierania belek.
    Po jakimś czasie skręciłem w lewo do Jaskółowa i po niej wjechałem już w pierwszą nową miejscowość - Gatkę.

Jaskółowo
Pola w Gatce
    Dzisiaj przez cały dzień ma wiać morderczy wiatr na południowy zachód plus do tego trzeba dodać prawo Murphy'ego, co oznacza, że właściwie przez cały czas będę mieć pod wiatr. Miałem absolutną rację. Dotarłem do Błędostowa, by dojechać do Smogorzewa Pańskiego, gdzie jest ślepa uliczka i zawróciłem. Prawie wszędzie na polach leżały belki i chodziły bociany. Zdziwiła mnie obecność biegnącej wiewiórki na drodze wśród pól.

Dużo słoneczników i wszystkie patrzą się na słońce.
Co z tym lasem jest nie tak?
    Przez Kamionnę na południe jechało mi się znacznie lepiej i szybciej. Zbliżyłem się do drogi wojewódzkiej, która biegnie przez Winnicę do Pułtuska i przejechałem na drugą stronę. Łiiii z górki!

Początek Poniat-Ciborów.
    Zauważyłem jakieś sztuczne zbiorniki wodne.

Coraz bliżej lasu.
Pora na drogę polną.
    Po Skoroszach zaczęła się droga polna przy lesie. Było trochę piachu, więc czasami szedłem. Usłyszałem na krawędzi lasu mnóstwo odgłosów ptaków, jakbym był w sklepie zoologicznym. Jakieś małe, kolorowe ptaszki wylatywały z krzaków. Chyba trznadle, sikorki czubatki, pleszki i inne. Z drzew wyleciały trzy dudki! Na koronie drzew non stop śpiewały wilgi jakby tam ich była spora gromada. I faktycznie. Niestety nie udało mi się zrobić żadnego dobrego zdjęcia, bo te skubańce kątem oka widzą gdzie jestem i specjalnie ukrywają się za liśćmi. Jak się przesunę, to one się przesuną. Uchwyciłem trzy samice wilgi (bo zielonkawe), ale zdjęcie jest zbyt słabej jakości. Potem pojechałem przez las i dalej już była głucha cisza.

Do Górek-Witowic. I faktycznie miałem potem pod górkę.
    Do jedzenia wziąłem ze sobą mix różnego żarcia: kabanosy, banany i batony. Kabanosy były fajnie zapakowane, bo można było je z powrotem zamknąć i do tego były ucięte na proste części. Chyba nie byłem bardzo głodny przez całą jazdę.


    Potem znalazłem się znów na drodze 571 i dojechałem do Winnicy. Przebudowa drogi została zakończona. Ładnie to wygląda. Pojechałem na południe, żeby zwiedzić Domosław. Chyba rozbierają OSP.

Niemiecki kombajn MDW ErnteMeister 525H
    Powróciłem do Winnicy inną drogą i znalazłem się znów przy zakładzie mleczarskim i w miejscu ukrycia skrzynki. Do tej pory trzy osoby znalazły skrzynkę po mnie. Podobno buchnięto ją. Na szczęście ostatnia osoba podłożyła nowy pojemnik. Potem pojechałem na północny wschód od Winnicy. W Łachoniu zatrzymałem się w lesie na przerwę. Bardzo fajna kryjówka. Wjazd do lasu z drogi asfaltowej jest zasłonięty, a w lesie jest normalna szeroka ścieżka. Z lasu widać tylko okienko na pola.


    Jakiś głupek minął mnie z bliskiej odległości jadąc na oko 100 km/h samochodem z przyczepką. Po Starym Bulkowie wjechałem w asfaltową drogę, wiodącą przez las. Zauważyłem parking leśny z tablicami dydaktycznymi.

Godzina 03:00. Birb: "Let me play you the song of my people".
    Przez Winniczkę powróciłem po raz ostatni do Winnicy i skierowałem się na północ. Wiatr był naprawdę nieznośny. Mogłem wybrać się dzień później, bo wtedy zapowiadano słaby wiatr, niezdecydowany w którym kierunku wiać, ale nie chciało mi się. Przycisk w GPSie odpowiadający za opcję "cofnij" zapadł się i nie mogłem go używać. Już od długiego czasu się zapadał, jednak teraz jest niedobrze. Muszę wyłączać i włączać ponownie GPSa, by powrócić do menu.

Do Gnat-Lewisek
    Dalej już zdjęć nie robiłem. Co kilometr na kilometr było coraz gorzej z wiatrem. Skórznice byłą ostatnią wsią do zwiedzenia i w ten sposób zaliczyłem gminę Winnica. Przejechałem również przez Tąsewy, które należą do gminy Gzy. Pozostała jazda na południowy zachód do Świerczy. Nie do końca miałem z wiatrem. Oczekiwałem na Strzegocin, by na tym skwerku zrobić sobie przerwę, ale byłem zbyt niecierpliwy i zamiast tego na poboczu stanąłem i coś zjadłem. Zatem w Strzegocinie niestety nie zatrzymałem się. O 14:45 dojechałem do Świerczy. W końcu! Zależało mi, żeby zdążyć przed 16:20 zanim kasę biletową zamkną. Na stacji sobie odpocząłem. Byłem tu ostatnio rok temu w maju i martwiłem się o pracę inżynierską non stop, zamiast się cieszyć, że tu jestem. A teraz nie miałem czym się martwić, choć dalej nie czułem się "tu i teraz".
    Następnym razem w następnym tygodniu być może pojadę zwiedzić gminę Pokrzywnicę. Jest dalej na wschód, a dystans powinien wyjść dokładnie taki sam. Jednak nie gwarantuję tego, bo jeśli będzie czekać mnie ta sama mordęga, to może nie będzie mi się chciało jechać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz