Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 115 km. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 115 km. Pokaż wszystkie posty

sobota, 21 maja 2016

Łąki Krubińskie

    Mam swoje ulubione miejsca. Uderzają się stołkami o pierwsze miejsce, a ich liczebność jest mała. Szukam nowych miejsc, do których będę wracać i się ładować. Znalazłem "raj na ziemi" rok temu w połowie maja. Hah, może nie każdy się tym urzeknie, ale to jest wał przy rzece Narew w gminie Wieliszew. Przez pierwszą połowę nie ma tam zabudowań. Dopiero potem się pojawiają, ale są to domki letniskowe i wciąż jest niesamowicie. Wał zaczyna się niedaleko Nowego Dworu Mazowieckiego i kończy się w Zegrzu Południowym. To czyste 20 km radości!

Przejazd kolejowy w Lasach Chotomowskim
Wyszło 40,4+75 km. Przebieg:

Warszawa>Jabłonna>Legionowo>Chotomów>Janówek Drugi>Góra>Janówek Pierwszy>Krubin>Góra>Kępa Kikolska>Sikory>Topolina>Poddębe>Zegrze Południowe>Nieporęt>Rembelszczyzna>Warszawa


    Jak widać po niebieskich literkach, już wcześniej zwiedziłem te miejscowości. Rok temu zwiedziłem północną część gminy Wieliszew i jechałem wtedy tym wałem, ale 3 razy musiałem z niego zboczyć, z czego przejechałem na nim tylko 7 km. Było bardzo fajnie i jak nastała jesień albo zima, pomyślałem, że kiedy będzie zielono, wybiorę się znów na stare śmieci i tym razem dojadę do końca, czyli na 20 km. Żeby było ciekawiej, poszukam na wycieczce 11 ukrytych skrzynek, które załadowałem z mapy opencaching.pl do GPSa. Ostatnio powróciłem do geocachingu i szukałem skrytek nad Wisłą. Znalazłem dwie przy moście Grota-Roweckiego, a dwie kolejne przy moście Północnym. Czy uda mi się znaleźć ich 11 na tej bardziej-przejażdżce-niż-wycieczce?
    Chciałem, żeby było słonecznie, więc poczekałem aż miną pochmurne dni, a było ich ostatnio całkiem sporo. Chciałem znów odwiedzić Lasy Chotomowskie i tamten przejazd kolejowy w samym środku lasu, gdzie za pierwszym razem wystraszyłem się odstraszaczem na zwierzęta UOZ-1.
    Pojechałem szlakiem Golędzinowskim, ulicą Modlińską i tym razem przejechałem się ścieżką rowerową przez dzielnicę Tarchomin. Tam stoi najwyższy słup wysokiego napięcia w Polsce! Ma 127 metrów wysokości.

Najwyższy słup wysokiego napięcia w Polsce - 127 metrów wysokości.
    Przejechałem się przez Legionowo, wyszukując ścieżki rowerowe i potem przez Chotomów. Jest tam małe rondo z sześcioma wlotami :D. W końcu dojechałem do lasu i pojechałem inną drogą niż rok temu. Spodziewałem się dzików, ale nie pojawiły się.

Lasy Chotomowskie
    Po jakimś czasie ścieżka była zacieniona krzakami i zwężała się. Wygodnie jechało się po ubitej ziemi.


    Dojechałem do przejazdu kolejowego w samym środku lasu. Zjadłem sobie pączka. To mój kolejny eksperyment co zabierać ze sobą na większy głód, choć to tylko jest przejażdżka. Zdążyłem wypatrzeć szybko zasuwające Pendolino i pociąg towarowy. Odstraszacze UOZ-1 dalej odtwarzały nagrane odgłosy zwierząt, by odstraszyć zwierzęta od torów przed nadjeżdżającym pociągiem.

ET22 w kierunku Chotomowa
    Dotarłem na miejsce ukrycia pierwszej skrzynki. Jest ukryta pod patykami niedaleko szlaku rowerowego i turystycznej wiaty z ławkami i mapą. Co rok przebiegają tam uczestnicy ultramaratonu powstańczego. Autorem skrzynki jest podobno obecny wójt gminy Wieliszew.

Skrzynka "Biegu Uroczysko Bagno"
    Więc co my tu mamy: Worek nówka-sztuka na buty z napisem "Gmina Wieliszew", dwie zabawki (obracanie nimi, by kulki wpadły do dziurek), odblaskowy breloczek, zaproszenie na pokaz chyba sztucznych wulkanów... nie pamiętam i geocoiny. Wziąłem worek, jednego geocoina, który jest moim pierwszym do kolekcji i zastąpiłem zabawkami. Skrzynka jest świeża, bo założona tego maja i jestem dopiero trzecią osobą, która go znalazła i dlatego zastałem w niej jeszcze przedmioty nadające się jako "starter pack".
    Wszystko przebiegało fajnie, ale zaraz po znalezieniu skrzynki zadzwoniła do mnie rodzina i musiałem jak najszybciej wrócić do domu. Otóż pewna osoba z daleko mieszkającej rodziny trafiła do szpitala (od razu informuję, że to fałszywy alarm) i rodzice tam pojechali. Normalnie to nic złego zostawić dom pusty. Mógłbym dalej jechać, ale wyjątkowo sąsiedzi wyjechali i zostawili nam swoje klucze i pod opiekę psa. A ktoś musi go wyprowadzić! Tylko raz zdarzyło mi się przerwać wycieczkę daleko od domu. Byłem załamany ;_;. Dojechałem do pobliskiej stacji kolejowej i wróciłem pociągiem do domu. Tak się składa, że i tak według trasy miałem minąć blisko stację kolejową Janówek. Przejechałem 40,4 km. Przez resztę dnia rozczarowany wyprowadzałem psa.
    Następnego dnia pojechałem jeszcze raz, bo miało być słoneczniej, cieplej i mniej wietrznie. Tym razem dojechałem pociągiem do dokładnie tego miejsca, gdzie wczoraj skończyłem. Tak więc jedziemy dalej!
    Następne dwie skrzynki są położone na łąkach na północ od Krubinu. Dojechałem tam niebieskim szlakiem rowerowym.

W poszukiwaniu dwóch skrzynek
    Na tych łąkach nie ma żadnych zabudowań, ani żadnych konkretnych pól. Są tu po prostu dzikie łąki i torfowiska. Oprócz niebieskiego szlaku rowerowego, nie widziałem żadnych innych wydeptanych dróg.

Łąki Krubińskie
    Znalazłem pierwszą skrzynkę oddaloną od szlaku. Prowadziłem rower przez łąki. Była przykryta pod spalonym drzewem. Kesz był w tragicznym stanie. To stłuczona butelka z mokrymi, brudnymi sklejonymi ze sobą przedmiotami. Zidentyfikowałem zabawkę i zerwane dwie gumki do włosów. Ledwo wpisałem się do logbooka (dziennika). Dobrze, że można, wpisując komentarz, poinformować o konieczności serwisu skrytki. Druga skrzynka jest 850 metrów ode mnie. Rozpoczęła się mocna tułaczka, którą długo nie zapomnę. Nie było żadnych dróg, więc prowadziłem rower przez mokre i czasami głębokie torfowiska. Widywałem ledwo widoczne stare ślady po pojazdach 4x4. Dało się je dostrzec po nieco krótszej i jaśniejszej trawie. I tak to było tyle co nic. Po 1,4 km dotarłem na miejsce. Musiałem się raz wrócić, bo na drodze miałem rzeczkę i szukałem do niej mostku. Zastałem na miejscu ambonę myśliwską.

Miejsce ukrycia skrzynki #3
    Wszedłem na górę i rozejrzałem się dookoła. Sprawdziłem pod siedzeniami, deskami i na suficie. Przeczytałem opis i wskazówkę w GPSie. W komentarzu ostatnia osoba napisała, że nie znalazła skrzynki, a przedostatnia, że powinna być na górze na zewnątrz po lewej stronie od drabiny. Więc poczułem się trochę jak Nathan Drake z Uncharted 4 :-D, sprawdzając na zewnątrz i jednak nie znalazłem skrytki. Czekał na mnie powrót do cywilizacji. Wracałem tak samo przez torfowiska, ale bezpośrednio prosto i myślałem "kiedy to się w końcu skończy". Moje nogi były całe pokaleczone wysoką roślinnością :-D. Szlak rowerowy to metropolia w porównaniu z torfowiskami!
    W Krubinie znalazłem skrzynkę #4 na szlaku rowerowym i została ukryta przez tę samą osobę. Zastałem w niej te same rzeczy, oprócz worka na buty. Była ukryta pod sosną w pustym konarze. Najpierw musiałem z niego wyjąć dwa kamienie.

Skrzynka pt:"Kraina Jezior i Stepów"
    Wpisałem się i pojechałem w kierunku miejsca, w którym zaczynał się wał. Zajrzałem do opuszczonego pałacu Poniatowskich z XVIII wieku. Zobaczyć ponad 300-letnie ruiny to bardzo ciekawe doświadczenie. Skrzynka #5 miała być ukryta gdzieś chyba w głębi, ale nie podjąłem próby, bo miejsce było bardzo zarośnięte. Może innym razem.

Letnia rezydencja Poniatowskich z 17xx roku.
W miejscowości Góra
Wiem, że w innym opuszczonym miejscu jest komin, na którym jest skrzynka, ale nie planowałem jej znaleźć i nie należy do dzisiejszych 11 skrytek do znalezienia. Na szczycie i tak zauważyłem gniazdo bocianów.
Znalazłem się na początku wału i w miejscu ukrycia skrytki #6. Tak samo ukryta przez tą samą osobę i znalazłem w niej taką samą zawartość.

Geokesz pt:"Majątek Poniatowskich" :-D
    Teraz rozpocząłem przyjemną jazdę wałem tak jak rok temu, ale do końca i tym razem zrobiłem więcej zdjęć. Na początku droga była pokryta betonowymi blokami, ale po lewej stronie było trochę usypanej ziemi i jechało się wygodniej.

Początek wału <3
    Pora na skrytkę #7. Skręciłem szlakiem czerwonym w prawo od wału i wjechałem w głąb dzikich terenów. Szlak czerwony chyba się skończył, ale dalej biegła ubita droga. Przejechałem przez łąkę, pasmo drzew i na kolejnej łące się zatrzymałem. Przelatywały znacznie niżej samoloty pasażerskie. Pewnie na lotnisko Modlin.

Tam szukać, gdzie drzewo!
    Geoskrzynka była słoikiem ukrytym pod drzewem. W środku zastałem mokry logbook, do którego ledwo się wpisałem. Był w środku mały, biały, pluszowy misiek. Wróciłem tą samą ścieżką nad wał i jechałem dalej na wschód. Pora na mały wysyp zdjęć, pokazujących jak świetnie ten szlak wygląda!

Znak pokazujący, że szlak zielony biegnie prosto, czerwony skręca w prawo, a niebieski się zaczyna/kończy.
Wjazd do lasku. Po prawej stronie widziałem też inną ambonę myśliwską.
Wow wał!
To chyba będzie mój ulubiony szlak #1.
    Zapomniałem dodać, że po lewej stronie biegnie wzdłuż rzeka Narew i tam poszukamy skrzynki #8. Zjechałem z wału, ale wrócę na to samo miejsce i pojechałem do brzegu. Pudło miało być ukryte w zawalonym drzewie. Samo miejsce zapiera dech w piersiach.

Narew
    Brzeg jest wysoki. Nikogo nie zastałem. Po drugiej stronie rzeki widać gminę Pomiechówek z poprzedniej wycieczki. Szukałem geokesza i nie znalazłem. Przedostatnia osoba znalazła ją w 2011, a ostatnia w ostatnim lutym nie znalazła. Napisała "Narew w tym czasie zjadła dużo brzegu". Być może to dlatego. Wróciłem na wał i postanowiłem jechać sobie górą.

Sikory
    Skończyły się dzikie łąki po prawej stronie i zaczęły się domki letniskowe. Pachniało sosnami i szyszkami. Domki były drewniane, miały spiczaste dachy lub prawie płaskie. Bywały małe, ale były i wielkie. Miały prąd i na dachach zbiorniki. Działki były naprawdę nieźle zadbane i dawały fajny, leśny klimat.
    Dobra, nazwijcie mnie leniem, ale nie podjąłem próby znalezienia skrzynki #9 i #10. Skrytka #9 miała być ukryta pod rurociągiem naftowym "Przyjaźń". Ten rurociąg jest tak długi, że sięga do Syberii. Kręcili się tam robotnicy z koparkami, więc dałem sobie spokój. Myślałem, że skrzynka #10 jest ukryta blisko działek i dlatego nie chciałem zjeżdżać w prawo. Zrobiło się trochę pochmurnie, ale nie padało i nie zbierało się na burzę. Minąłem zaporę w Dębem i dojechałem do miejsca ukrycia ostatniej skrytki tego dnia - #11. Więc jest ukryta w jednej z dziupli pewnego drzewa. Parę razy okrążyłem drzewo i przejrzałem wszystkie dziury, zwłaszcza te przy korzeni (według wskazówki) i nie znalazłem jej. Szkoda, że chociaż nie znalazłem 50% skrzynek z tej wycieczki, więc zdobyłem ich 5 na 11. Wróciłem do Zegrza Południowego.

Plaża w drodze do Zegrza Południowego
    Doszedłem do wniosku, że najpierw powinienem szukać na mapie tradycyjnych geoskrzynek, czyli ukrytych pod dokładnymi koordynatami lub chociaż z prostymi wskazówkami i najłatwiejszym poziomem trudności. Dopiero po jakimś czasie mógłbym mieć chrapkę i więcej śmiałości na coś trudniejszego. Przejechałem tego dnia 75 km. To daje 115,4 km. Jeszcze się chciałem pochwalić, że przed Nieporętem osiągnąłem 10 000 km na tym rowerze. Pięciocyfrowy przebieg całkowity na liczniku ładniej wygląda ;-D

niedziela, 8 maja 2016

Przekroczyć Zakroczym

    Tak, nazwa miejscowości Zakroczym pochodzi od słowa "przekroczyć rzekę". W bardzo młodej Polsce, w około 1065 roku, mieszkańcy mieli swoją osadę Kroczym bliżej Wisły. Z powodu powodzi przenieśli się nad skarpę i nazwali ją Zakroczym. To tereny należące do powiatu Nowodworskiego, które bardzo chcę zwiedzić w tym roku. Ostatnio tam pojechałem w październiku i opisałem dwie wycieczki. Tym razem wybrałem się, by zwiedzić gminę Zakroczym, czyli pojechałem na zachód za Nowy Dwór Mazowiecki.

Rzeka Narew
Wyszło 115,4 km. Przebieg:

Warszawa>Jabłonna>Rajszew>Skierdy>Suchocin>Boża Wola>Wólka Górska>Nowy Dwór Mazowiecki>Zakroczym>Wólka Smoszewska>Mochty-Smok>Trębki Stare>Jaworowo-Trębki Stare>Wygoda Smoszewska>Smoszewo>Emolinek>Trębki Stare>Henrysin>Trębki Nowe>Kroczewo>Strubiny>Smoły>Wojszczyce>Zaręby>Czarna>Wola Błędowska>Śniadowo>Falbogi Borowe>Błogosławie>Janowo>Wojszczyce>Swobodnia>Odpadki>Ostrzykowizna(Zakroczym)>Zakroczym>Nowy Dwór Mazowiecki


    Wyjechałem tradycyjnie z Warszawy szlakiem Golędzinowskim, a potem ulicą Modlińską aż do Nowego Dworu Mazowieckiego. Pojechałem w piątek, więc piszę z dwudniowym spóźnieniem z powodu studiów :-/. Wybrałem dosyć wietrzny dzień, bo miał wiać nieco mocniejszy wiatr z północy na południe, a właśnie w przeciwnym kierunku zaplanowałem kolejność zwiedzanych miejscowości. Na śniadanie zjadłem dwie nowe minipizze ze Stokrotki, co od niedawna sprzedają (brakuje w nich smaku, ale może zmienią), a podczas wyjazdu 4 batony. Po Nowym Dworze Mazowieckim od razu wjechałem do Zakroczymia.

Rynek w Zakroczymiu
    To małe miasteczko. Ma rynek, a na jego środku latarnię z Gwiazdą Wytrwałości. W 1831 roku przyznawano takie ordery za męstwo i polskość. Jest też i kościół, którzy leży tuż przy skarpie i można się do niego dostać przez bramę.

Kościół św. Krzyża z około 1550 roku. Miał mnóstwo remontów, zwłaszcza gdy obrócił się w ruinę w II WŚ, ale oryginalny kształt został zachowany.
    Nie dałem rady zmieścić cały kościół na zdjęciu, bo ma zbyt małą przestrzeń przed wejściem i jest otoczony drzewami, a za drzewami zaraz jest skarpa.

Brama do wejścia w teren kościelny.
    Po Zakroczymiu jechałem po dosyć dziwnie ukształtowanym terenie. Myślę, że to z powodu licznych twierdz. Przez chwilę zdarzyła się piaszczysta droga, a potem wyłożona gruzem, ale zaraz się skończyła.

Wciąż Zakroczym
    Zaraz zjechałem do lasu. To było niesamowite! Zjeżdżałem chyba po wąwozie lessowym. A może to też pozostałości po fortach?

Z górki!
Wólka Smoszewska
    W Mochty-Smok widziałem opuszczoną cegielnię, jednak nic ciekawego tam nie było. Zawróciłem i pojechałem trochę na północ i wtedy znów jechałem na zachód. Przeczuwałem słoneczną pogodę przez cały dzień, ale czasami słońce było zasłaniane przez dłuższy czas.

Jaworowo-Trębki Stare
    Teraz znów coś ciekawego zobaczyłem. Jadąc na zachód, po lewej stronie miałem dobry widok na horyzont, bo byłem na pagórku. Widziałem rozległe dalekie lasy i to musiał być Park Narodowy Kampinoski, a jeszcze dalej... wieżowce Warszawy! Uchwyciłem 7-letnią cyfrówką wieżowce Warszawy z odległości 40,8 km!

Powiększony widok. Koordynaty pstryknięcia zdjęcia: 52°26'00.17"N  20°30'17.92"E
    Po Smoszewie jechałem już na północ, a to oznaczało jazdę pod wiatr. Był dosyć denerwujący, ale jechałem przynajmniej 19-21 km/h. 

Do Emolinka
    Na drodze 62 były szerokie pobocza, a na nich namalowane znaki poziome C13/C16. Po niedługim czasie odbiłem w lewo.

Henrysin
    W Henrysinie objechałem X Fort Twierdzy Modlin, ale i tak go nie widziałem. Po Trębkach Nowych dojechałem do nadprogramowej miejscowości Kroczewo w powiecie Płońskim. Jest tam mapka ze szlakami rowerowymi, kościół i staw.

Kościół św. Jana Chrzciciela w Kroczewie.
    Z powrotem wróciłem do powiatu Nowodworskiego. Jechałem dalej na północ drogą polną i wtedy tereny zaczęły się już robić bardziej pagórkowate.

Strubiny
    Po małym lesie zastałem naprawdę ciekawy krajobraz w drodze do Smoły.

W oddali Smoły
    Co jakiś czas widziałem pomarańczowy Autosan. To autobus szkolny, który rozwoził po domach dzieci wracające ze szkoły podstawowej.

Zaręby/Czarna
    Modliłem się, żeby już dojechać do wsi Czarna. To byłby już północny kraniec, gdzie wracałbym z wiatrem.

Wieś Czarna, ale już za moimi plecami.
Ooo, szybko kręcące się wiatraki. Pewnie w nieznanej mi gminie Nasielsk.
    Śniadowo, Błogosławie, Janowo, Swobodnia i Odpadki przeszły z wiatrem. Zrobiłem jeszcze drugi przejazd inną drogą przez Zakroczym. Minąłem Biedronkę i przejechałem na drugą stronę drogi S7. Z drogi serwisowej miałem skręcić w lewo na drogę krajową, ale rozstawiono barierę betonową :-/. Zrobiłem mały objazd i wróciłem przez Modlin tą samą drogą. Mam jeszcze jedno zdjęcie pokazujące daleki obiekt i jest to Góra Radiowo w Warszawie z odległości 30 km, jednak zdjęcie w 5x zoomie wygląda kiepsko.

S7 w kierunku południa przy Zakroczymiu.
    Postanowiłem być leniwy i wróciłem pociągiem z Nowego Dworu Mazowieckiego. Następnym razem może pojadę w obie strony rowerem do sąsiedniej krainy i nałapię więcej kilometrów. Byle tylko nie wiało jak tutaj!