Nie chciało mi się jeździć na
rowerze. Tak po prostu. Oficjalnie rozpoczął się czwarty i ostatni sezon
studiów. Nie do wiary, że nadejdzie ostatnia wiosna w której będę mieć swoje
ostatnie zajęcia, a za taki rok w październiku będę już dawno po studiach i nie
będzie już następnego semestru (żegnajcie bilety ulgowe na pociągi...). Tym
razem postanowiłem znów się przejść na 40 km. Oczywiście gdzie indziej. Długo
myślałem gdzie by tu pójść. Nawet wcześniej myślałem o 50 km. Nie udało mi się
narysować żadnej trasy, bo gdzie tu znaleźć 50 kilometrowy odcinek poza
miastem, gdzie non stop jest chodnik? W końcu postanowiłem przejść się z domu
do Mińska Mazowieckiego.
Dzielnica Praga-Południe, Warszawa |
Pomyślałem, że
dlaczego by nie opisać mojego spaceru, zamieszczając coś w tym październiku.
Tak więc trasa wygląda tak:
Warszawa>Zakręt>Nowy Konik>Stary Konik>Brzeziny>Wielgolas Brzeziński>Wielgolas Duchnowski>Dębe Wielkie>Kobierne>Choszczówka Stojecka>Stojadła>Mińsk Mazowiecki
Na mapie: https://drive.google.com/open?id=1SnIR4Mwhr54V_0Gnk9l-03H-vzM&usp=sharing
Wyszedłem o 7:00. W ciągu
ostatnich paru dni zrobiło się naprawdę ciepło. Temperatura przekracza 20'C.
Pierwszy etap to przejście całą ulicą Targową (długość 1,5 km). Może chodzenie wzdłuż
głośnej ulicy nie będzie takie fajne. Nie lubiłem przechodzić obok zatłoczonych
przystanków autobusowych. Wszyscy ludzie patrzyli się w moją stronę, bo od tej
samej strony spodziewaliby się autobusu. Tak więc szedłem szybko. Sprzedawcy
oferowali mi papierosy, ale nie palę. W końcu minąłem takie jedno skrzyżowanie,
gdzie ulica zmienia swoją nazwę na Grochowską. To etap drugi (5,7 km). Tym
razem na przystankach było pusto, więc nie musiałem przyspieszać. Nie czułem
się jednak komfortowo robić zdjęcia w mieście. Podobały mi się kamienice wzdłuż
drogi z małymi sklepikami na parterze. Patrząc wprost, na wschód, widziało się
blask słońca z mgłą. Bardzo ciekawie to wyglądało. Minąłem fajny park, w którym
odwiedziłem go nie raz w gimnazjum, bo są fajne pajęczyny do wspinania.
Zbliżałem się do Ronda Wiatraczna, więc, żeby iść krócej, poszedłem lewą stroną
drogi. Minąłem potem parę nowoczesnych kładek dla pieszych. Po lewej stronie
minąłem ciekawie wyglądający plac Szembeka, a za nim biały kościół. Szkoda, że
nie zrobiłem zdjęcia. Nie wiedziałem, że takie miejsce istnieje. Mgła połączona
z blaskiem zdawała się być jeszcze silniejsza. Świetnie to wyglądało!
Przeszedłem przez pętlę tramwajową. Jeszcze tylko trochę i doszedłem do końca
ulicy Grochowskiej. Jest to rondo nad ziemią, a nad rondem jeszcze kolejna
droga. Pod rondem jest rondo z chodników :D.