Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bocian. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bocian. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 13 maja 2018

Co w Świerczach piszczy

    Po ostatniej notce tydzień później przeszedłem się jeszcze raz na wał. Potem zatęskniłem za rowerem, więc postanowiłem zwiedzić pierwszą gminę powiatu pułtuskiego - gminę Świercze. Jest położona najdalej na zachód i najdalej od Pułtuska, lecz najbliżej torów kolejowych Warszawa-Działdowo. Świercze znajdują się 36 km na północ od granicy Warszawy, 23 km od Ciechanowa i 38 km od Przasnysza. Po narysowaniu trasy okazuje się, że będzie tylko ok. 62 km, więc powinno być łatwo. Fajnie będzie zwiedzić okolice nie tak bardzo daleko od Pułtuska.

Po opuszczeniu Świercz
Wyszło 65,7 km. Przebieg:

Świercze>Świercze-Siółki>Świeszewko>Słustowo>Świerkowo>Świeszewo>Bruliny>Klukówek>Jurzynek>Wyrzyki-Pękale>Bylice>Godacze>Gaj>Kościesze>Dziarno>Kosiorowo>Gąsiorówek>Ołdaki>Łady-Krajęczyno>Kęsy-Wypychy>Gąsiorowo>Brodowo-Wity>Brodowo-Bąboły>Kowalewice Nowe>Kowalewice Włościańskie>Chmielewo>Stpice>Ostrzeniewo>Świercze

Na mapie: https://drive.google.com/open?id=1jwk75PjJCiRqCoeg4If40-Tx32hGkwq2&usp=sharing

    Coś mi się wydaje, że znacznie zmienili rozkład jazdy linii Warszawa>Działdowo. Pamiętam jak wysiadałem w Ciechanowie o godzinie 7 z minutami, a teraz ledwo co w połowie drogi, czyli w Świerczach wysiądę o 9:37. Pojechałem rowerem do stacji Warszawa Gdańska i poczekałem na pociąg. Właściwie, to pociąg już stał. Jest to piętrus z przedziałem dla rowerzystów na początku. Uwielbiam piętrusy! Przedział dla rowerzystów jest jedną, wielką przestrzenią bez haków i z rozkładanymi siedzeniami przy oknach. Firma Bombardier bardzo nieźle zaprojektowała te pojazdy. Są bardzo przestrzenne. Drzwi są ogromnie szerokie, więc z rowerami można stać i przy drzwiach w zwykłym wagonie.

środa, 28 czerwca 2017

Wsie Kałuszyna

    Kontynuacja zwiedzania powiatu mińskiego. Zebrałem się, żeby znowu tam pojechać i przygotowałem się mentalnie na powrót wąskim, mało przyjaznym dla rowerzystów pociągiem. Tym razem zwiedziłem gminę Kałuszyn. Obszar leży na wschód od Jakubowa i na północ od Mrozów. Raczej nie ma czego się spodziewać konkretnego. Ot, takie przyrodnicze widoki.

W pobliżu droga krajowa biegnąca do Siedlec.
Wyszło 103,6 km. Przebieg:

Mińsk Mazowiecki>Targówka>Budy Barcząckie>Barcząca>Wiciejów>Mienia>Pełczanka>Jędrzejów Nowy>Leonów>Przytoka>Budy Przytockie>Marianka>Wólka Kałuska>Żebrówka>Turek>Nart>Garczyn Duży>Zimnowoda>Garczyn Mały>Kluki>Szembory>Abramy>Wąsy>Falbogi>Wity>Falbogi>Mroczki>Milew>Trzebucza>Marysin>Trzebucza>Sinołęka>Piotrowina>Stare Groszki>Górki>Nowe Groszki>Gołębiówka>Skruda>Grodzisk>Gójszcz>Szymony>Patok>Kałuszyn>Olszewice>Wola Paprotnia>Mrozy


    Wybrałem standardowo długi i pusty pociąg EN57KM o 8:00. Po niecałej godzinie wysiadłem na stacji Mińsk Mazowiecki. Pociąg zatrzymał się na takim torze, że można było wyjść z obu stron. Szkoda, że za późno się zorientowałem, bo wysiadłem z drugiej strony i musiałem skorzystać z tunelu :-D. Spokojnymi drogami wyjechałem z Mińska Mazowieckiego, kierując się na wschód. Na chwilę miałem ścieżkę rowerową.

Wiciejów
    Po 20 kilometrach dojechałem na drogę krajową prowadzącą do Kałuszyna. Obok przez cały czas biegł ciąg pieszo-rowerowy. Pierwszą nową miejscowością na dzisiaj jest Leonów. Potem przejechałem następnym wiaduktem nad autostradą A2. Nie spodziewałem się, że znów ją odwiedzę.

wtorek, 11 kwietnia 2017

Uparty Mazur

    Postanowiłem znów odwiedzić Ciechanów, jadąc inną i nieco dłuższą drogą. Na pewno są to nowe tereny. Droga prowadzi przez Nowy Dwór Mazowiecki, Joniec, Sochocin i Młock. W wsi Młock znajduje się 800-letni dąb szypułkowy! O wiele starszy od znajomego dęba Jana Kazimierza i najstarszej sosny w Polsce. Nie bez powodu nazywa się "Uparty Mazur". Tego słonecznego dnia zamierzam złożyć mu wizytę i przy okazji poszukać pierwszych bocianów.

Niektóre drzewa już się zielenieją.
Wyszło 107,5 km. Przebieg:

Warszawa>Jabłonna>Rajszew>Skierdy>Suchocin>Boża Wola>Wólka Górska>Nowy Dwór Mazowiecki>Nowy Modlin>Kosewo>Cegielnia-Kosewo>Wymysły>Janowo>Wojszczyce>Zaręby>Nowa Wrona>Stara Wrona>Józefowo>Joniec>Krajęczyn>Królewo>Idzikowice>Kuchary Żydowskie>Bolęcin>Sochocin>Ciemniewo>Obrąb>Przyrowa>Kałki>Młock>Gostomin>Kownaty-Borowe>Kownaty Żędowe>Niechodzin>Ciechanów

Na mapie: https://drive.google.com/open?id=1n7uB4TeuDJj2pwoHS3bPne4JWUE&usp=sharing

    Było 19'C i bezchmurnie przez cały dzień. Silny wiatr wiał na północ. Wykorzystałem ten dzień, żeby pojechać na północ w jedną stronę. Na paru blogach rowerowych dotyczących wycieczek po Mazowszu już niektórzy kiedyś tam odwiedzili Upartego Mazura. Pora i na mnie :D.
    Wyjechałem o 7:00. Po dwudziestu kilometrach przesiadłem się na spodenki. Jechałem wzdłuż Wisły szlakiem Golędzinowskim i niedaleko przed Jabłonną, zanim skończy się kostka brukowa betonowa, zjechałem na asfalt. Tereny blisko ulicy Modlińskiej były niemal opustoszałe i niezbyt przyjaźnie wyglądające. Wierzę, że za parę lat może rozbudować się tu jakieś osiedle. Potem jechałem już ulicą Modlińską aż do Nowego Dworu Mazowieckiego. 

Pierwsze moje zdjęcie bociana w tym roku. Na ulicy Modlińskiej. Co jest bardzo śmieszne - widziałem bociana chyba w tym samym miejscu rok temu.
 Dobrze, że jest ścieżka rowerowa. Zrobili nawet McDonald's.
    W Nowym Dworze Mazowieckim odpuściłem sobie jazdą drogą 85 i dla przyjemności przeszedłem się na piechotę przez most nad Narwią.

Ach... jak w maju 2016, tylko brakuje więcej zieleni.
Pociąg wybierający się do Warszawy. Przed chwilą opuścił stację Modlin.
    Modlin Stary jako część tego miasta leży na jakiejś skarpie. Jazda drogą tuż przy brzegu wyglądała świetnie. Niebawem przeszedłem na drugą stronę drogi krajowej i mogłem odpocząć od natłoku pojazdów.

Cegielnia-Kosewo
    Mam już założone wsporniki na błotniki. W ogóle mi się nie ruszały. Tak jest o wiele lepiej.

Koniec moich wymysłów.
    Od Wymysłów pojechałem nieznanym mi lasem. Minąłem nie tak daleko wieś Czarna. Robotnicy lali asfalt na dziury. Tym razem pojechałem dalej na północ i wtedy zaczęły się dla mnie nowe tereny. Wjechałem do powiatu płońskiego. Nie wiem czy kiedyś tam zamierzam zwiedzić jego wszystkie miejscowości, dlatego, że nie ma bezpośredniego dojazdu. Nie widzę jednak problemu w zwiedzeniu jego południowej i wschodniej części.

Początek powiatu płońskiego.
Ach... pięknie!
    Niebawem wjechałem do terenów zabudowanych Starej Wrony. Podwyższyłem sobie siodełko. Jak wiecie, kiepsko opisuję jakieś miejscowości :D (są rowy, kościół - aha), ale napiszę. Jest cmentarz i Kościół Przemienienia Pańskiego z 1906 roku. Zauważyłem, że kościół jest dziwnie ukryty za ogrodem, a jednak pojechałem złą drogą do niego.

Wrona, a na mapie Stara Wrona.
    Śmiesznie by wyszło, gdyby na znaku usiadła wrona. Zdjęcie by pewnie wygrało konkurs National Geographic.

Kościół Przemienienia Pańskiego w Starej Wronie.
    Potem już jechałem spokojną drogą do Jońca. Zauważyłem, że pewna część osób mieszkająca w Jońcu zajrzała do bloga. To dla was ;). Przejechałem przez tory. Wygląda na to, że prowadzi od Nasielska do Płońska. Tam chyba dojeżdżają szynobusy.

Okolice Józefowa
    Oto i Joniec. Miejscowość jest siedzibą gminy Joniec. Jakoś przypomina mi Cieksyn, bo też nad Wkrą, na prawym brzegu las i podobny układ dróg. Jest tu kościół św. Ludwika z 1784 r. Nie miałem za bardzo jak się oddalić, żeby pokazać go lepiej na zdjęciu.

Kościół św. Ludwika w Jońcu
    Obok jest drewniany most nad Wkrą. Wkra jest jedyną rzeką płynącą z północy na południe. No i fajnie było pojechać drewnianym mostem.

Most w Jońcu
Rzeka Wkra. Widok na północ.
    Minąłem całkiem ładny las iglasty z drewnianym placem zabaw. Przy drodze rosło mnóstwo kaczeńców. Zrobiłem im zdjęcie i poparzyłem się pokrzywami. Wjechałem do Królewa położonego w lesie. Widać, że niektóre działki są na sprzedaż. Zaraz po lewej stronie prowadzi krótka droga do ciekawie wyglądającego kościoła. Jest to drewniany kościół św. Zygmunta z 1639 roku. Przebudowany w 1882 roku i remontowany w latach 1792, 1846, 1907, 1938, 1948, 1961 i 1985. Zatrzymałem się i usłyszałem śpiewy z głośników. Akurat odprawiana była msza św. lub jakieś nabożeństwo. Obok jest plebania.

Kto się skusi na działkę budowlaną?
Kościół św. Zygmunta w Królewie
Kuchary Żydowskie
    Od Kuchar Żydowskich jechałem już w koszulce. Dojechałem do Sochocina. Minąłem ładne, duże szkoły z orlikami. To dobrze rozwinięta miejscowość, a jednak nie ma statusu miasta. Przebiega przez nią droga 50. Zauważyłem mały skwerek, restaurację, kiosk, budkę, gdzie pani ubrana w odblaskową kamizelkę i ze znakiem czeka aż ktoś będzie chciał przejść na drugą stronę.

W oddali kościół św. Jana Chrzciciela z 1919 roku.
    Było całkiem ładnie. Wyjechałem z Sochocina na spokojną drogę. Po Ciemniewie wyjechałem już z powiatu płońskiego i zaczął się powiat ciechanowski.

Panorama złożona z trzech zdjęć. W oddali Ciemniewo.
    Od jakiegoś czasu odkurzyłem swoje stare zainteresowanie ptakami polskimi. Między innymi nauczyłem się rozróżniać wronę, gawrona i kruka. Wrony są szaro-czarne i spotkać je można wszędzie. Gawrony tak samo są liczne, zaś są czarne, mają kanciastą głowę i jasnoszary dziób. Kruki są całe czarne, masywne, większe od całej reszty i nie występują w miastach. Są bardzo inteligentne i nawet mogą naśladować ludzki głos. Od jakiegoś czasu nauczyłem się rozróżniać ich odgłosy. Wrony i gawrony często krzyczą "roarr, roarr!", a kruki dosłowne i delikatniejsze "kra, kra" lub "krr, krr". Przynajmniej tak mi się zdaje. Kruka to widziałem dwa razy w życiu, jako, że mieszkam w Warszawie. Pierwszy raz go widziałem w Nieporęcie w tym miesiącu. Poszedłem wtedy z kolegą nad Zalew Zegrzyński z domu na piechotę (wyszło 25 km). Kruk był ogrooomny! Teraz właśnie usłyszałem to krakanie. Spojrzałem się na lewo i oto kruk długości dwóch świnek morskich wylądował na polu.

Kruk na polu w Ciemniewie.
Och, początek powiatu ciechanowskiego!
    Nie ma co się dziwić, że spotkałem kruka. Akurat blisko na zachód zaczynają się tereny leśne, a spotkałem go blisko obrzeży lasu. Szkoda, że nie poprosiłem go o autograf. Po lewej stronie płynie też Łydynia. Zauważyłem kręcącego się w pobliżu bociana. Zaraz odleciał na swoje gniazdo.

Bocian w Obrębie
I już na gnieździe.
    Zacząłem się zastanawiać kiedy dojadę do Młocka. Tam znajduje się ten stary dąb. Wiem, że znajduje się 70 km w linii prostej od domu. Wiem też to, że zaraz za lasem po lewej stronie będzie stać. Minęło jeszcze parę takich podobnych lasów :D.

Kałki
Po prawej stronie rzeka Łydynia. Po lewej nie wiem. W oddali turbina wiatrowa w Gumowie.
    Lasy się skończyły i zbliżałem się już do Młocka. Przed nim, za drzewami pojawił się dąb Uparty Mazur. Ten niedoceniany dąb szypułkowy ma około 800 lat, więc gdzieś w 1200 roku mógł wykiełkować. Jego pień wynosi 8 metrów obwodu. To najstarsze drzewo, które do tej pory widziałem.

Dąb Uparty Mazur w Młocku.
Tabliczka z informacją na temat pomnika przyrody.
Jego gałęzie są tak grube jak pnie drzew!
    Zjadłem batona i pojechałem już w kierunku północno-wschodnim do Ciechanowa. Zanim do tego dojdzie, muszę przejechać jeszcze przez 4 wsie. Z działki po lewej stronie wyjechał ktoś na skuterze i jechał za mną przez długi czas. Heh, na oko musiał jechać z prędkością 23 km/h. Minął mnie po tym jak zatrzymałem się, żeby zrobić zdjęcie pól. Z daleka było widać jakąś spółdzielnię.

Turbina wiatrowa w Kownatach Żędowych. Szybko się kręciła.
    No dobra, dojechałem do południowo-zachodniej części Ciechanowa. Postanowiłem pojechać sobie ścieżką rowerową. Droga przy ścieżce przypomina jakąś drogę obwodową. Póki co pustą. Na chwilę odbiłem na osiedla, żeby zobaczyć kościół Matki Bożej Fatimskiej z 1999 roku.

Kościół MB Fatimskiej w Ciechanowie.
    Wróciłem na asfaltową ścieżkę rowerową. Nie zauważyłem, że jechałem pod górkę. Rondo okazało się być szczytem wzniesienia. Widok całkiem fajny jak na moje standardy.

Szczyt to jakieś 143 m n.p.m.
    Po tym oczywiście było z górki. Około 23 metry niżej. Skręciłem w prawo, kierując się w stronę torów. Droga przypominała mi nieco Warkę. Przejazd tunelem pod torami też miał ścieżkę rowerową. Po tym jechałem znaną mi brukowaną drogą do stacji kolejowej. Najbliższy pociąg do domu już stał na peronie i zamierzał odjechać za 13 minut. Coś ostatnio biletomaty nie mają z czego wydać reszty i drukują mi karteczkę, żebym w okienku odebrał swój 1 grosz :D. Pojechałem lokomotywą TRAXX P160DC z wagonami piętrusami. Przedział dla rowerzystów był tylko na początku. Już ze czterech rowerzystów siedziało, więc ulokowałem się samotnie za toaletą i usiadłem na normalnym siedzeniu. To była fajna jazda, pociągiem również. Następnym razem nie wiem dokąd pojadę. W tym kwietniu nie będę zwiedzać żadnych gmin, a będę jeździć w innym charakterze.

poniedziałek, 11 lipca 2016

Nasielsk - za Psucinem

    Teraz już na serio minął czas nauki. Sesja się skończyła i nie odbędzie się jednak bez poprawek we wrześniu. Najważniejsze, że zaczęły się wakacje! W tamtym roku byłem mniej aktywny w lipcu. Głównie z powodu wyjazdu do Sanoka, gdzie przygotowanie zajęło mi trochę czasu. Następna wycieczka to zwiedzenie ostatnich miejscowości gminy Nasielsk i również ostatnich miejscowości powiatu nowodworskiego, więc jest to kolejna pożegnalna wycieczka. Wsie są położone na wschód od torów kolejowych. Dwukrotnie zajrzę do powiatu pułtuskiego.

Psucin. Widok po wyjechaniu z lasu Pomiechówka.
Wyszło 114,3 km. Przebieg:

Pomiechówek>Brody-Parcele>Psucin>Miękoszynek>Studzianki>Mogowo>Siennica>Wągrodno>Budy Siennickie>Cegielnia Psucka>Aleksandrowo>Krogule>Nuna>Żabiczyn>Młodzianowo>Paulinowo>Żabiczyn>Chechnówka>Popowo Borowe>Jaskółowo>Popowo-Północ>Dąbrowa>Smogorzewo Włościańskie>Białe Błoto>Poniaty Wielkie>Krzyczki Szumne>Krzyczki-Pieniążki>Krzyczki-Żabiczki>Pniewo>Nasielsk>Nowa Wieś>Nasielsk>Pniewska Górka>Głodowo Wielkie>Pianowo-Pątki(Pianowo-Daczki)>Kędzierzawice>Chmielewo>Kowalewice Włościańskie>Brodowo>Strzegocin>Sulkowo>Prusinowice>Świercze>Świercze-Siółki>Gołębie>Jackowo Dworskie>Pianowo-Daczki>Pianowo-Bargły>Broninek>Jackowo Włościańskie>Mazewo Dworskie "B">Mazewo Włościańskie>Kątne>Chlebiotki>Kosewo>Stare Pieścirogi>Nowe Pieścirogi



    Dojechałem pociągiem z Warszawy Zoo do Pomiechówka. Były tylko 3 miejsca w pociągu w przedziale dla rowerzystów. Wagon był mały, a tymi 3 miejscami były haki. Nigdy nie udało mi się powiesić roweru, bo nie mam siły i nie mieści się. Dwa pozostałe rowey wisiały, bujały się i odginały się szprychy od elementów pociągu. Znalazłem się w Pomiechówku o 7:20. Tego dnia nie miało padać. Nie wiedziałem jak niebo miałoby wyglądać. Miało zaś wiać od zachodu do wschodu i to dosyć mocno. Obliczyłem, że miałbym pod wiatr 24 km, więc i tak w porządku. Zobaczyłem 200-letnią sosnę Annę niedaleko drogi krajowej na ulicy Nasielska. Przejechałem po raz trzeci przez słynący ze swej gęstości las Pomiechowski. Odczułem to samo świetne wrażenie jak zwykle.
    Dojechałem do Psucina, gdzie kiedyś skręciłem w prawo do Wólki Kikolskiej, ale teraz skręciłem w lewo do Miękoszynka.

Studzianki
    Powiem tak: W tej części gminy da się zauważyć zmodernizowane drogi i tablice z informacjami, że projekt został sfinansowany przez Unię Europejską. Jednak nie dało się uniknąć dróg gruntowych. Aaa, zapomniałem wspomnieć, że na tej wycieczce pierwszy raz przetestowałem pokrowiec na siodełko. To nakładka żelowa, dająca komfort jazdy. I rzeczywiście jechało mi się wygodniej po kamieniach i do dziś nic nie odczuwam.

W oddali Mogowo
    Udało mi się parę dni przed wycieczką wyregulować tylną przerzutkę. Fajnie jest się nauczyć czegoś nowego. Wchodzą wszystkie biegi, chociaż niektóre przeskakują o dwa do przodu, więc trzeba wtedy cofnąć o jeden bieg i jest ok. Potem kolega powinien mi pomóc wymienić linki i jeszcze raz wyregulować.

Całkiem nieźle mi wyszło to zdjęcie. W oddali wiatraki z poprzedniej wycieczki (3,3 km stąd).
Ładna droga przy Budach Siennickich.
    Dojechałem na północ od Siennicy i wracałem na południe przez Wągrodno. Dało się zauważyć pola rosnącej kukurydzy.

Szkoła podstawowa imieniem Pierre'a de Coubertina w Budach Siennickich.
    Skręciłem w lewo na drogę gruntową, na której kiedyś były tory kolejowe przed II Wojną Światową. Droga prowadzi prosto i jest wyraźnie wzniesiona, jak wał lub nasyp. Znalazłem się w Nunie. To podłużna na 3,5 km wieś. 

Aleksandrowo
    Zacząłem dostrzegać na zachodzie chmury, które całkowicie przysłoniły niebo. Nie miało i tak padać, więc ok. Jeszcze nie doskwierał mi wiatr, bo jechałem na wschód.

Popowo-Północ
    Po Popowie-Północ wjechałem do powiatu pułtuskiego, po to, by nie robić zawróceń. Jakoś bardziej przypadł mi do gustu.

Powiat pułtuski wita! Okolice Poniat Wielkich, a w oddali Skorosze.
    Wróciłem się do powiatu nowodworskiego i dojechałem do Nasielska. To była jazda na zachód i jechało się okropnie pod ten mocny wiatr! Nic nie mogłem na to poradzić. 

Nasielsk od strony południowej.

    Po krótkiej pętli przejechałem się podwórkami z blokami Nasielska i zacząłem jazdę na północ. Po jakimś czasie znowu wjechałem do powiatu pułtuskiego, ot tak, zwiększając atrakcyjność trasy. Zrobiłem sobie przerwę na skwerku w Strzegocinie. Było pochmurnie, pusto. Są ławki, chodniki, kosze na śmieci i jest nawet staw.

Skwerek w Strzegocinie
    Pora na powrót do gminy Nasielsk. Dojechałem do Świercze (6,3 km, ale pod ten wiatr...mordęga).

Pewnie wieża przekaźnikowa RTV w Świercze.
    Jazda na południe z bocznym wiatrem nie była taka zła...chyba.

Gołębie
    Miałem w planie, po ostatniej zwiedzonej miejscowości, pojechać drugi raz do Cieksyna, by poszukać Drzewa Różowego, Pomarańczowego i Cytrynowego na szlaku Kolorowych Drzew. Jednak odpuściłem z powodu wiatru. Musiałbym jechać kolejne 10 km pod wiatr. Może innym razem.

Mazewo Dworskie "B". Ostatnia miejscowość gminy i powiatu!
    Dojechałem do stacji Nasielsk w Nowych Pieścirogach. Było pustawo. Tylko parę osób siedziało na ławce. Kupiłem bilet w biletomacie i pociąg miał odjeżdżać za 3 minuty, a już sobie stał przy peronie. Wsiadłem do ostatniego wagonu z przedziałem dla rowerzystów. Jak zwykle prawie nikogo nie było. Kto w końcu po południu wybiera się do Warszawy? :-D
    W końcu się stało - cały powiat nowodworski zaliczony. 6 gmin dających razem 182 miejscowości. Gmina Nasielsk jest moją największą gminą, bo liczy 67 miejscowości.

Oto wszystkie ślady po powiecie nowodworskim, oprócz niektórych w Nowym Dworze Mazowieckim:

środa, 8 czerwca 2016

Krasne

    Nie ma to jak odwiedzić nieznane okolice, oddalone nie aż tak daleko od rodzinnych! Chodzi mi o gospodarstwo mojej rodziny niedaleko Przasnysza. Odwiedziłem ich na rowerze rok temu w czerwcu. Wczoraj pojechałem w sąsiednie okolice, nie mając zamiaru przyjechać w gości. Zwiedziłem sąsiednią gminę - gminę Krasne. Chciałem w końcu zobaczyć krajobrazy wysoko rozwinięte rolniczo. Wiecie, wielkie pola, konkretne gospodarstwa, krowy, silosy, ciągniki na drogach, magazyny i długie chlewnie.

Elżbiecin. A tak to 123 km takich widoków.
Wyszło 123 km. Przebieg:

Ciechanów>Chrzanówek>Władysławowo>Elżbiecin>Zygmuntowo>Opinogóra Górna>Czernice>Bogucin>Pałuki>Kołaczków>Nowokrasne>Milewo-Rączki>Milewo-Brzegędy>Milewo-Rączki>Milewo-Tabuły>Kurowo>Milewo-Szwejki>Kurowo>Łyszkowo>Mosaki-Rukle>Chełchy Iłowe>Zalesie>Krasne-Elżbiecin>Mosaki-Stara Wieś>Helenów>Wężewo>Krasne>Augustów>Żbiki-Gawronki>Żbiki>Kozin>Filipy>Żbiki-Kierzki>Zielona>Nowe Żmijewo>Brzozowo Wielkie>Zielona>Szlasy-Umiemy>Grabowo Wielkie>Szlasy-Umiemy>Zielona>Jaźwiny>Bartołdy>Golany>Turowo>Gustawin>Pęczki-Kozłowo>Kraski-Ślesice>Pokojewo>Opinogóra Górna>Kąty>Ciechanów


    Znów wyjaśnię o co chodzi z tymi kolorami. Czerwone miejscowości są tymi, na których właśnie się skupiam na danej wycieczce, bo przez nie przejeżdżam pierwszy raz. Zielone miejscowości są nadprogramowymi, ale też nowe dla mnie np. poza interesującą mnie gminą. Niebieskie miejscowości zostały już kiedyś przeze mnie zwiedzone. Np. Ciechanów jest na początku zielone, a potem jak wróciłem na końcu trasy, to jest już niebieskie, bo znalazłem się tam drugi raz. Na tej wycieczce zielone wsie znajdują się w powiecie ciechanowskim i przez nie przejeżdżałem, by dostać się do gminy Krasne.
    Wsiadłem rano do pociągu pospiesznego na stacji Warszawa Zoo. Wysiadało sporo osób z pociągów SKM. Powinni postawić tam w końcu biletomat, bo niewygodnie jest mi kupować bilet w pociągu i na najbliższej stacji przesiąść się do ostatniego wagonu, gdzie jest przedział dla rowerzystów, tak jak właśnie zrobiłem wczoraj. W przedziale nie było nikogo i wygodnie się jechało. No prawie, bo siedzenia są ustawione bokiem do kierunku jazdy. Pociąg pospieszny zatrzymał się tylko na 10 przystankach, zamiast 23 jak to robią normalne. Grunt, że cena biletu jest taka sama. Wysiadłem w Ciechanowie. Nigdy nie byłem w tym mieście :D. Spojrzałem tak szybko wzrokiem czy stoją tam gdzieś biletomaty, bo podobno są. No nic, wsiadłem na rower i pojechałem.

Zamek Książąt Mazowieckich w Ciechanowie. Zaczęto go budować w 1355 roku. 
    Trzeba będzie któregoś dnia odwiedzić ten zamek. Czytałem, że 11 lat temu odkryto nowe ciekawe rzeczy pod zamkiem jak np. topór z 1290 roku. Przejechałem przez miasto po ścieżkach rowerowych. Na chwilę jechałem drogą krajową, ale zaraz zjechałem do Władysławowa i rozpocząłem jazdę w kierunku gminy Krasne.

Kościół Wniebowzięcia NMP z 1877 roku w Opinogórze Górnej.
    Minąłem Opinogórę Górną. Wiem, że na tym wzgórzu muszą stać jakieś ciekawe zabytki i to, że ktoś na rowerze wjechał sobie do parku. Tak samo zwiedzę któregoś dnia tę gminę.

Bogucin. W oddali widać obniżenie terenu.
    Myślałem sobie "Heh, kiedy w końcu dojadę do Nowokrasne. To byłby początek gminy.". Widziałem w Pałukach jakąś opuszczoną wieżę ciśnień. W wiejskim klimacie, w cieniach topoli i linii niskiego napięcia wyglądała ciekawie.

Opuszczona wieża ciśnień w Pałukach.
    Przejechałem przez chłodny las i po drugiej stronie znalazłem się w Kołaczkowie. Znajduje się tam OSP. Czasami mijałem PKSy.

Bociek w Kołaczkowie. Może szuka dobrego miejsca na gniazdo?
W końcu dojechałem do gminy Krasne. Pierwszą miejscowością była Nowokrasne. Z racji tego, że parę miejscowości jest gromadką gospodarstw (czasem nawet i tylko pięciu), to mają tylko jedną drogę dojazdową. To oznacza, że czasami będę dojeżdżać do takiej małej miejscowości i zawracać. Na szczęście tylko na krótko. Nowokrasne składało się na oko z pięciu gospodarstw, a droga dojazdowa była gruntowa. Zatrzymałem się w Milewo-Tabułach i napisałem dla pewności SMSa do kuzynki czy są biletomaty na tej stacji. Odparła, że nie ma. To dziwne, bo według KM są. W tabelce stacji kolejowych na których stoją biletomaty, stacja w Ciechanowie znajduje się na liście i w opisie jest napisane, że biletomat stoi przy peronie.

Milewo-Szwejki. Mmm... szejki.
    Myślenie o kupnie biletu w kasie nawiedzało mnie przez część wycieczki, bo nie chciałem zostawić roweru na zewnątrz. Również to, że jest to moja pierwsza najdalsza gmina. Dojechałem do znanej mi drogi z Warszawy>Pułtuska>Karniewa>Przasnysza i pojechałem tylko na chwilę nią na południe.

Chełchy Iłowe. Jechało się tą drogą PKSem w dzieciństwie.
Nie jestem fanem robienia zdjęć kapliczkom jak to robią na Panoramio, ale mijałem parę takich niebiesko-żółtych.
    Już wtedy widziałem w oddali na wschód turbiny wiatrowe, które widziałem rok temu jak wracałem rowerem do domu. Wygląda na to, że będę się do nich powoli zbliżać.

Zalesie
W drodze do Krasne-Elżbiecin.
    Zbliżałem się, zbliżałem i w końcu według trasy byłem najbliżej tych wiatraków. Są naprawdę ogromne i wiem, że istnieją ich różne wersje, więc musiałem widocznie trafić na te większe. Według mapy, są w powiecie makowskim.

Sporawa turbina wiatrowa 1,4 km stąd. Te śmigła są ogromne!
    Jechałem już w kierunku Wężewa. Specjalnie zmodyfikowałem trasę, by przejechać się znów takim jednym lasem. Przez pewien czas mijałem nieznany mi odcinek wąskotorowej Mławskiej Kolei Dojazdowej.

W drodze do Mosaki-Stara Wieś
    W Wężewie mieszkają jakieś osoby, która rodzina na wsi zna. Czy oni mnie znają? Dla pewności zakryłem się kaskiem :D. Skręciłem tym razem w prawo i przejechałem się wzdłuż tej miejscowości. Zaraz już dojechałem do Krasne. Tam też przebiegała wąskotorówka.

Widać na horyzoncie jakieś wzgórze.
Odnowiona neogotycka wieża wodociągowa z XIX wieku.
Kościół Podwyższenia Krzyża Św.
    Skierowałem się na północ. W międzyczasie robiłem zdjęcia i szukałem na horyzoncie charakterystycznych budynków rodzinnej miejscowości :D. Na razie nic nie wyszło.

Jak zwykle wielkie pola i świetne niebo! Nie mogę pozwolić sobie na takie w Warszawie -_-
    W Augustowie jechałem drogą gruntową. Zdecydowanie dosypali za dużo kamyków. Potem droga zmieniła się na polną. Zaraz po tym wjechałem na znaną mi drogę prowadzącą do Przasnysza, jednak skręciłem w lewo na Żbiki-Gawronki.

Filipy. Nade mną szybujący jastrząb.
    Dojechałem do znanej mi Zielonej. Dlaczego znanej? Jak miałem 17 lat, odbyło się tam wesele kuzyna. Może to niezrozumiałe, ale wesela to dla mnie koszmar. Nie tańczę, tylko SMSuję z kolegą mieszkającym 90 km stąd, dopóki nie pójdzie spać. Czekam godziny aż się to wszystko skończy. Nie mam z kim pogadać. Za młody na towarzystwo +50 latków i za stary na -4 latków :D. Wracaliśmy samochodami do gospodarstwa. Zapomniałem jak to na wsi w nocy jest strasznie ciemno. Przypadkowo wjechaliśmy na czyjeś gospodarstwo. Wyobraźcie sobie, że wstajecie o 2-3 i widzicie jak 3 samochody robią kółko po waszym podwórku i ulatniają się.
    Tak więc widziałem remizę, w której siedziałem na weselu i dwa kościoły. Jeden z nich jest nowszy, a drugi drewniany.

Kościół Niepokalanego Serca NMP w Zielonej
    Zrobiłem małą pętle przez Nowe Żmijewo i Brzozowo Wielkie i wróciłem do Zielonej. Udało mi się dostrzec w oddali Przasnysz. Poznałem po charakterystycznym wysokim, żółto-zielonym budynku "Mlekoma" oddalonym o 7,4 km.

Widać Przasnysz.
Kościół drewniany w Zielonej z 1774 roku. Ostatnią mszę św. odprawiono 27.09.2009 r.
    Od Zielonej skręciłem jeszcze na południe, by zobaczyć dwie miejscowości i wróciłem tą samą drogą. Nie miałem wyboru. Od północy i zachodu wiał już mocniejszy wiatr. Zrobiłem sobie przystanek na przystanku PKSowym w lasku. Wziąłem sobie coś nowego do jedzenia na większy głód - ryby Graalki o smaku ketchupowym :D. Sprawdziły się, bo zjadłem bez problemu, chociaż to było za mało.
    Jechałem na północ przez Bartołdy i Golany, szukając w oddali rodzinnej miejscowości i kosza, by wyrzucić konserwę. Minąłem znak "Dębowa Karczma", chociaż to część wsi.

Między Bartołdami a Golanami. Widać w oddali fabrykę Kross.
    Co my tu mamy? Znalazłem rodzinną miejscowość! Poznałem po kościele z brązowym dachem.

Taak! Po prawej stronie te bliższe gospodarstwa są w Annopolu.
    Po 4 miejscowościach wróciłem do powiatu ciechanowskiego i minąłem Opinogórę Górną z drugiej strony. Widziałem, że tam jest wjazd na górę. Wiatr coraz bardziej zaczął przeszkadzać. Wróciłem do Ciechanowa. Wracałem drogą wojewódzką, ale brukową i nie widziałem ścieżek rowerowych. Jestem na stacji i... co teraz? Nie chciałem zostawiać roweru, chociaż teraz jest pusto i prawie nikogo nie ma w okolicy. Jak przyjechałem rano, to były niemal tłumy. Rozejrzałem się mimo to i za bankomatem ujrzałem biletomat! Jednak kuzynka się myliła. Pora przejść na nowy poziom w orientowaniu się do którego pociągu wsiąść, bo to mój drugi raz, kiedy na stacji jest więcej niż jeden peron. Według rozkładu jazdy, pociąg przyjedzie na tor 4 peronu 2. Bez problemu przeszedłem się przejściem podziemnym na drugi peron. Liczby na nich były bardzo widoczne i poczekałem sobie. Nie było żadnego innego pociągu. Kiedy przyjechał, wsiadłem do pierwszego wagonu, gdzie jest przedział dla rowerzystów. Pociąg był niemal pusty. Widziałem, że pasażerowie byli ubrani luźniej, weselej i adekwatnie do pogody, niż mieszkańcy stolicy. To mi się podobało.
    Spędziłem fajnie dzień. Tereny były naprawdę rolnicze i to nie byle jak. Być może zwiedzę kolejną gminę powiatu przasnyskiego, pojadę na 170 km lub zwiedzę gminę Nasielsk.