Pokazywanie postów oznaczonych etykietą drogi. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą drogi. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 28 lutego 2017

Błoto jak się patrzy

    Minął styczeń i luty pod osłoną śniegu i lodu - zwłaszcza ubitego śniegu, który jest bardziej śliski od lodu. 1 stycznia był bez śniegu i mrozu. Wtedy wybrałem się na rower. Zaraz następnego dnia zaczęła się konkretna zima. Chodniki śliskie jak gołoledź, aż strach chodzić. 10 stycznia zaliczyłem pierwszą glebę. Na lodowej ścieżce rowerowej stała rodzinka i na nic nie zdały się sygnały dźwiękowe. Hamulce nie działały z górki, wywaliłem się, przejechałem na tyłku 4 metry, wstałem, otrzepałem się, a oni dalej się gapili i nawet nie ruszyli z miejsca. Grr, nie było sensu tracić nerwów i pojechałem dalej. Dopiero w połowie lutego stopniał śnieg. Przy tym przyszły wietrzne dni, które przeczekałem. W sumie dalej będzie mocno wiać, tylko właśnie wczoraj wiało 10-14 km/h. Akurat takie okienko postanowiłem wykorzystać na zwiedzenie gminy Błonie, czyli na przejechanie 33 miejscowości.

Sarny w Radonicach
Wyszło 95,8 km. Przebieg:

Płochocin>Józefów>Rokitno-Majątek>Rokitno>Łąki>Żukówka>Radonice>Stare Faszczyce>Konstantów>Nowe Faszczyce>Witanów>Bieniewice>Dębówka>Boża Wola>Żaby>Bieniewo-Wieś>Boża Wola>Marysinek>Bieniewo-Parcela>Cholewy>Nowy Łuszczewek>Stary Łuszczewek>Rochaliki>Wawrzyszew>Pass>Górna Wieś>Nowa Górna>Wola Łuszczewska>Bramki>Nowa Wieś>Piorunów>Błonie-Wieś>Błonie>Białuty>Radzików>Białutki>Wąsy-Wieś>Wąsy-Kolonia>Łaźniewek>Witki>Łaźniew>Kopytów>Błonie

Na mapie: https://drive.google.com/open?id=1FREdQEclWcs9PUAslZOdxmFgsVs&usp=sharing

    Wyruszyłem pociągiem ze stacji Warszawa Stadion o 7:24. Na początku miałem wybrać pociąg o późniejszej godzinie, wiedząc, że na ten wcześniejszy nie będę miał szans. Okazało się, że spóźnił się o 6 minut, więc zdążyłem bez pośpiechu wsiąść. Ojej, ile osób w pociągu. Nawet przedziały dla rowerzystów były zapchane ludźmi bez roweru i bagażu. Wsiadłem, ktoś powiedział "Ooo, jeszcze rowerzysty by tu brakowało.". Nom, przyszedł do was najgorszy koszmar w rozmiarze 28 cali i będzie was gnębić, dopóki nie wysiądziecie, dwunożni. Stałem przy drzwiach, przepuszczając każdego i na stacji Warszawa Śródmieście wszyscy wysiedli. To tylko 2 krótkie przystanki dalej. Pociąg pozostał pusty. Kontroler dopiero się zjawił, kiedy wychodziłem. Wysiadłem o 8:04 na stacji Płochocin. Byłem w Płochocinie na poprzedniej wycieczce, więc dobrze jest wysiąść w znanej mi miejscowości. Od razu słuchawki od komórki przestały działać. Nie z powodu braku zasięgu lokalnych stacji radiowych, a po prostu mógł się kabel uszkodzić z powodu długiego czasu użytkowania. Czasami jak nim poruszałem, to mogłem usłyszeć muzykę. Czasami była w kiepskiej jakości. To oznaczało, że przez połowę jazdy nie słuchałem niczego i przez to jakaś piosenka w myślach mi grała w kółko i nie mogłem jej zatrzymać. Muszę kupić nowe słuchawki :-/.

Wszędzie mokre pola
    Zastałem pochmurną pogodę, 5'C i mokre pola. Lekki wiatr wiał z południowego zachodu. Niektóre pola wyglądały jak staw. Obawiałem się, że w niektórych miejscach zabraknie mi asfaltu.

Rokitno
    Mijałem bogate i czasem biedne działki. Sporo sierpówek się kręciło po każdej wsi. Prawie wcale nie widziałem zwykłych gołębi, a tylko sierpówki. Bywały też bażanty. Widziałem siedzące na bramie czyjejś posesji trzy perliczki. Kiedyś były u mojej rodziny hodowane.

Żukówka
    Nie patrzyłem dokładniej na prognozę pogody pod względem zachmurzenia. Miałem nadzieję na przejaśnienie. Goniły mnie dwa pieski. Jeden z nich dosyć długo mnie gonił. Obawiałem się, że jeszcze go zgubię. Na chwilę wjechałem do powiatu pruszkowskiego po to by skręcić na zachód. Na początku zwiedzałem południową gminę Błonie.

I znowu do Żukówki
    Jadąc do Starych Faszczyc widziałem dwie sarny, które przebiegły mi drogę. Za ogrodzeniem psy czujnie wypatrywały uciekające sarny. 20 km szybko minęło. Wziąłem ze sobą 3 batony, 2 parówki w cieśnie z Biedronki, wodę mineralną (od jakiegoś czasu oligocenka w mojej okolicy jest zamknięta z powodu chyba remontu) i termos z gorącą herbatą, ale tylko z jednej szklanki.

Na skróty do Starych Faszczyc
    Wszystko przebiegało świetnie, gdy po Nowych Faszczycach skończył się asfalt. Zaczęło się błocko ze sporymi kałużami. Cały napęd już ubłocony. Musiałem przez nie iść. Nie podpisywałem się do jazdy XC. Dobrze, że nazywają nawet takie polne drogi i wciąż miałem zimowe buty. To była droga Akacjowa. Trochę straciłem na czasie.
    W Bieniewicach budują jakiś wysoki magazyn. Przejechałem przez tory i po Witanowie drugi raz.

Widok na Bramki
    Wjechałem na chwilę do powiatu grodziskiego. Po Bożej Woli zastałem znowu błoto. Przez pewien czas było dosyć ubite na środku drogi. Potem już znowu musiałem zejść i iść. Tym razem mniej się ubłociłem.

Słupy wysokiego napięcia w Bożej Woli.
    W Bieniewie-Wsi powróciła normalna droga. Przejechałem przez tory, a przy torach kot. "Kici, kici" - No cóż, zwiał :-(. Skręciłem w prawo do Bieniewo-Parcela. O nieee, znowu błotnista laguna! Było znowu mocne błoto jak na pierwszym błotnistym odcinku. Trochę minęło czasu zanim się skończyło i trochę mnie to zmęczyło. Zacząłem na te podmokłe pola patrzeć z przerażeniem.

Droga krajowa nr 92 w Marysinku
    Pora na północną część gminy! Zanim do tego dojdzie, dojechałem na zachodni skraj drogą krajową. Przez cały czas był ciąg pieszo-rowerowy jak pokazuje zdjęcie. Po 40 km zjadłem parówkę w cieście. Nadal są świetne następnego dnia. I tak biorę trochę więcej jedzenia niż zwykle. Nie oznacza, że to wszystko zjem.

Do Cholew
    W okolicach brakowało drzew. Było dużo pól. Przejechałem przez rzekę Utrata.

Rzeka Utrata
    Są ładne oznaczenia dla dostawców, które przed pobocznymi drogami pokazują do jakich numerów działek dojadą. Do jednej z nich skręciłem. Wiedziałem, że to może być mój ostatni odcinek prawdopodobnie niewygodnej drogi. Zaczął się trzeci błotnisty odcinek... tym razem było sporo błota! Buty aż się ciężej od niego odrywały i zrobiły się cięższe od nagromadzonego błota. Przynajmniej wszystko w środku pozostało suche. Takie uroki w okresie jesienno-przedwiosennym, kiedy trudno jest powrócić do domu z suchym rowerem.
    Zaczęło powoli wychodzić słońce i jechałem w kierunku wschodnim aż do Wawrzyszewa. Na wygodnej, pustej drodze były niezłe otwarte tereny polne, a co za tym idzie - śpiewy skowronków. Dojechałem do Pass. Ta miejscowość jest na podwyższonym terenie. Jest tam parę bloków i żółto-biały pałac z 1830 r. Minąłem sporo wielkich hali dla kierowców tirów. 

O, w końcu trochę zieleni!
    Znowu jadę na zachód. Tym razem na krócej. W Nowej Górnej zacząłem znowu jechać na drogę krajową. Mam nowe błotniki. Są to SKS Velo 55 Cross. Świetnie się sprawują :-D. Są długie, na 28 cali, wytrzymałe i od dobrej firmy. Początkowo chciałem kupić Kross Merlin. Może po jakimś czasie dokupię do niego wsporniki. Są sprzedawane oddzielnie.

Dolne Miasto
Wola Łuszczewska
    Na wjeździe do drogi krajowej widziałem na poboczu spalony samochód. Została tylko karoseria i metalowe elementy siedzeń. Wygląda na świeżo spalony, bo przejeżdżając obok, czułem podmuch gorącego powietrza. Pojechałem na chwilę do Bramek i wtedy jechałem już drogą krajową aż do Błoni, gdzie zaraz skręcę na północno-wschodnie miejscowości.

W drodze do Błoni wzdłuż drogi krajowej.
    Podoba mi się klimat dróg krajowych. Tętnią życiem, droga jest wyżej, są dłuższe rowy, sklepy, stacje benzynowe, jakieś firmy i być może ścieżki rowerowe obok. Ten ciąg pieszo-rowerowy był dosyć wąski, a paru pieszych się zobaczyło. Dojechałem do granicy Błoni, poczekałem na światła zielone dla pieszych i zacząłem jechać na północ. Trochę jeszcze parę tirów wyjeżdżało z drogi krajowej. Znowu przejechałem nad rzeką Utrata. 

Nawet niezłe zdjęcie. Wciąż mokre pola.
Rzeka Utrata na wschód.
    Jechałem ładnym, wygodnym asfaltem. Jak zwykle pusto na takich drogach. Nawet przejechałem przez Wąsy-Wieś i Wąsy-Kolonia, które znajdują się w gminie Leszno. W Wąsach-Kolonia zjadłem drugą, ostatnią parówkę w cieście i dopiłem do końca herbatę.

Kończą się Białuty - zaczynają się Białutki i Radzików.
Wąsy-Kolonia
    Pokręciłem się po Łaźniewku i Witkach. Zaczął się ostatni odcinek drogi nieutwardzonej. Tym razem błoto było już twardsze, więc po chodzeniu mogłem wcześniej wsiąść i dalej jechać. Na całej wycieczce łącznie wyszło 7,11 km błotnistych odcinków. Wróciłem na drogę krajową, by bezpośrednio dojechać do Błoni. Tam wsiądę do powrotnego pociągu. DDRiP w niektórych krótkich odcinkach znikała. Dojechałem do Błoni. Są bloki, kamienice, niektóre ulice z bruku. Jest ładny rynek z fontanną, która jak na tę porę roku jest jeszcze wyłączona.

Ratusz w Błoniu z 1843 r. 
Kościół św. Trójcy
    Przejechałem przez jakiś nowy park. Jest to Park Bajka. Wygląda bardzo fajnie! Są wielkie szachy z wielkimi pionkami, wielkie leżaki, zniekształcone lustra i wiele innych. Trzeba będzie chyba wybrać się tam drugi raz w celu dokładniejszej relacji.

Park Bajka
    Dojechałem na stację kolejową Błonie. Kupiłem bilet w biletomacie, który stoi przy pierwszym peronie. Nie musiałem spieszyć się na konkretny pociąg jak to było z powiatem piaseczyńskim, kiedy pociągi pojawiały się co godzinę, a po 15-stej następny był dopiero o 17:44. Tutaj przejeżdżają w każdej godzinie i chyba co pół godziny. Wróciłem pociągiem, który przyjechał o 15:52. W pociągu było pustawo, choć zdarzali się nieproszeni goście w przedziale dla rowerzystów.
    W końcu przejechałem się tą trasą. Uff, szkoda, że trochę się naczekałem. Przeczuwałem, że styczeń i luty będzie tak samo łagodny jak rok temu. Tak czy siak, pożegnaliśmy się ze śniegiem i następnym razem pozwiedzam Leszno (około 7 kilometrów na północ od Błonia) i okolice. Możliwe, że wjadę do Kampinoskiego Parku Narodowego.

wtorek, 5 kwietnia 2016

Pierwsza prażąca pogoda w Prażmowie

    Od paru dni nastąpił spory wzrost temperatury. Trawy i krzaki się zielenieją, kwitną śliwy domowe mirabelki i temperatura przekracza 20'C. Ostatnio miałem studia i... gości. Wcześniej odwiedziłem Nowy Dwór Mazowiecki. Pojechałem znów dokładnie tą trasą z drugiej połowy kwietnia 2015: http://introwerzysta.blogspot.com/2015/04/gmina-wieliszew.html. Ćwiczyłem średnią i udawało mi się utrzymywać prędkość 33-41 km/h. Pod wiatr już tylko 20-22 km/h, ale nie o tym będę tu pisać. Jest świetna pogoda! Wybrałem się na gminę Prażmów. W trasie odwiedzę kamień, w którym podobno są odciski stóp Matki Bożej, tak więc jedziemy!

Okolice Krępy i Kędzierówki. Nawet bażant załapał się do zdjęcia!
Wyszło 75,2 km. Przebieg:

Zalesie Górne>Ustanów>Jeziórko>Krępa>Uwieliny>Kędzierówka>Krupia Wólka>Piskórka>Łoś>Nowy Prażmów>Koryta>Kaczorówek>Jaroszowa Wola>Kamionka>Wągrodno>Ludwików>Wola Prażmowska>PRAŻMÓW>Dobrzenica>Kolonia Gościeńczyce>Barcice Drwalewskie>Błonie>Wola Wągrodzka>Zadębie>Pieczyska>Chosna>Nowe Wągrodno>Biały Ług>Ławki>Gabryelin


    Ponieważ zwiedziłem pozostałe 19 wsi, wycieczka nie była długa. Wybrałem się pociągiem o 06:54 ze stacji Warszawa Stadion, czyli jak poprzednio. Czekając z rowerem na peronie, warto jednak stać w połowie długości peronu, bo kiedy pociąg przyjeżdża, można szybko wzrokiem przejechać po długości pociągu i wyłapać przedział dla rowerzystów. Wysiadłem na stacji Zalesie Górne o 08:18.

Ustanów
    Mimo zapowiadanej pogody, rano było zimno. To już nie był pierwszy raz, kiedy założyłem spodenki w tym roku. Kiedy był upał, to nie mogłem uwierzyć, że ludzie jeździli w długich spodniach i kurtkach. Jak oni tam muszą się kisić!

Wyjazd z Krępy. Za lasem zaczną się Uwieliny.
Kościół św. Jana Chrzciciela w Kędzierówce.
    Jechałem przy budującym się zespole domków w stylu staroświeckim, ale nie robiłem zdjęć. Potem jechałem niezbyt gwarantowaną drogą, czy nagle się nie skończy. Były tam ogródki działkowe. W przeciwieństwie do takich w Warszawie, te były bardziej wypasione.

Działki za Nowym Prażmowem.
    Miałem rozregulowane biegi w przerzutce przedniej. Prowadnica nie chciała mi skoczyć na trzecią, największą tarczę. To pewnie wina źle naciągniętej linki. Wczoraj pomęczyłem się i jakoś udało mi się przynajmniej zmienić biegi tak, żebym miał jak kręcić szybko i też ciężko. Po 50 km znowu mi się ocierał łańcuch, grr.


Koryta
    W Kamionce były całkiem ładne okolice. Był też i staw. Od Kamionki jechałem już znaną mi drogą do Prażmowa, gdzie od jego centrum, tym razem skręciłem na południe.

Staw z łabędziami w Kamionce
Urząd gminy Prażmów
Okolice Dobrzenicy
    Po prawej stronie było widać niezłe pagórki i fajnie wyglądało jak domy były postawione na ich szczytach. Jazda na południe znaczyła, że wjechałem na powiat Grójecki.

Barcice Drwalewske. To jeszcze nie moja działka.
Błonie - z powrotem w powiecie Piaseczyńskim.
    W Woli Wągrodzkiej mijałem po lewej stronie farmę, na której pastwiło się mnóstwo saren. Czasami tak mam, że jak kręcą się ludzie, to jakoś nie mogę się przemóc, by zrobić zdjęcie. Po Zadębiu dojechałem do Pieczyska. Leży w powiecie Grójeckim i musiałem tam pojechać, bo brakowało dróg, by dojechać do Chosna. W Pieczyskach znajduje się Ochotnicza Straż Pożarna i ładny kościół Matki Bożej Pieczyskiej, albo Narodzenia NMP.

Jest przy nim spory plac. Nie zaprzeczam, że mogą się tu odbywać zloty, pikniki, itp.
    W Internecie znalazłem na mapie jeszcze jedno miejsce w Pieczyskach. Za terenami zabudowanymi, trochę zbaczając z drogi, jest kamień, na którym jest odcisk stopy Matki Bożej, która podobno odgoniła Szwedów podczas Potopu Szwedzkiego. Dojechałem na miejsce. Pusto, brak ludzi, cywilizacji i nawet ptaki nie śpiewały. Było cicho i trochę się wzdrygnąłem. Jeszcze z daleka zaczęła wyć syrena alarmowa :-D.

Według legendy jest to odcisk stopy Matki Bożej na kamieniu, czyli możliwe, że z 1655-1660 roku.

Nie wiem czy to prawda, ale warto wiedzieć.
    O 11:40 dojechałem do ostatniej miejscowości, czyli Gabryelina. Miałem jeszcze dojechać do stacji Czachówek Górny. Wsiadałem tam już dwa razy w powrotny pociąg. Jednak w Gabryelinie też jest stacja i do tego mają biletomat! Kupiłem bilet i znów ustawiłem się w połowie długości peronu. Tym razem przedział dla rowerzystów był na początku. Było naprawdę gorąco w porównaniu z poprzednimi temperaturami. W pociągu było mało osób, bo to była 12-13 godzina.
    Dobra, to moje najbliższe plany wyglądają tak:
- Zwiedzenie gminy Halinów - rozpoczęcie zwiedzenia powiatu Mińskiego.
- Zwiedzenie do końca gminy Góry Kalwaria, dzieląc ją na dwie wycieczki, z czego do jednej z nich być może zabiorę kolegę - to oznacza końcówkę powiatu Piaseczyńskiego.
- Kolejne wycieczki będą dalej realizowane, a w tym lub następnym miesiącu spróbuję przejechać swoje pierwsze 200 km.

piątek, 25 marca 2016

Zachodni kraniec Tarczyna

    Cześć! Przez ten marzec mało jeździłem na rowerze z powodu oczekiwania na paczki, w których dostałem klucz do korby. Potem w Decathlonie kupiłem klucz do suportu, a potem zamówiłem suport i musiałem kolejne parę dni czekać. W międzyczasie zamówiłem na początku marca 6 par soczewek miesięcznych, ale facet miał problemy z wysyłką i czekałem już 3 tygodnie i teraz czekam na zwrot. Tymczasem zamówiłem jedną parę soczewek, bo wtedy mi się skończyły. W rowerze wymieniłem suport na nowy i przeczyściłem łańcuch. Teraz już rower działa świetnie i nic nie gruchocze! Jeszcze trochę, ale bardzo trochę ocierają hamulce tarczowe o obręcze, ale da się to wyregulować, tylko muszę o tym poczytać.

Wola Przypkowska jako okładka wpisu :-D
    Wybrałem się znów w rejony Tarczyna, by zwiedzić tam pozostałe miejscowości. Wcześniej zwiedziłem te wschodnie, czyli bliżej. Wczoraj (24.03) zwiedziłem te na zachód od drogi krajowo-europejskiej, czyli 7E77.

Wyszło 101,6 km. Przebieg:

Ustanów>Krupia Wólka>Piskórka>Łoś>Korzeniówka>Prace Małe>Maryłka>Kotorydz>Grzędy>Wola Przypkowska>Przypki>Księżak>Janówek>TARCZYN>Drozdy>Marianka>Nosy>Suchodół>Borowiec>Jeżewice>Suchostruga>Borowiec>Many>Popielarze>Julianów>Wólka Jeżewska>Werdun>Bystrzanów>Jeżewice>Świętochów>Cieśle>Rembertów>Księżowola>Pamiątka>Podole>Las Lesznowolski>Chudowola>Wilcza Wólka>PRAŻMÓW>Wola Prażmowska>Ludwików>Wągrodno>Bronisławów


    Zmusiłem się rano, by zjeść trochę płatków na mleku. Jak zwykle wsiadłem do pociągu na stacji Warszawa Stadion, tylko tym razem o 06:54, jako, że dni są już dłuższe i o 5:30 już jest jasno. Znalazłem przedział dla rowerzystów i mogłem sobie usiąść. Wysiadłem, jak ostatnio, na stacji Ustanówek. Przez cały dzień było słonecznie, tylko zimnawo. W cieniach było zimno, a na słońcu grzało. Chciałem wybrać drogę na skróty, ale dwa razy się zawiodłem, bo drogi między działkami prowadziły donikąd. Na szczęście były bardzo krótkie. Dojechałem do gminy Tarczyn tą samą drogą przez gminę Prażmów, więc nie robiłem zdjęć. Tym razem chciałem zwiększyć swoją średnią, więc jechałem tak z 22-28 km/h. Przez cały dzień wiatr nie dawał się prawie w ogóle we znaki. Chyba, że jechałem na północ, ale tylko na chwilę tak bywało. Dojechałem do tej drogi krajowo-europejskiej i wtedy zaczęły się nowe tereny.

Przypki
    Od razu zaczęły się tereny pagórkowate, różne wzniesienia. Często miałem z górki, bez pedałowania. Zwykle nie noszę kurtki przeciwdeszczowej, ale wziąłem ją, by nie było mi zimno na stacji. Po 25 km zdjąłem ją.

Kościół w Księżaku
Widok na Nosy
    Z Janówka do Tarczyna miałem całkiem nieźle z górki. Odwiedziłem drugi raz Tarczyn i tym razem znalazłem się przy kościele i rynku, gdzie znajduje się pomnik/fontanna w kształcie wielkiego jabłka.

Kościół św. Mikołaja Biskupa i Męczennika w Tarczynie
Chwała Wielkiemu Jabłku. Czy to jednak ma związek z sokami Tarczyn?
    Jechałem ścieżką rowerową z czerwonej betonowej kostki brukowej. Przejechałem obok targowiska i po tym skręciłem na niewygodną, piaskową drogę przy stawach.

Drozdy
    Mijałem sady, gdzie gonił mnie pies. Wjechałem na drogę 876, która prowadzi na zachód i na sam kraniec tego powiatu. Musiałem tylko trzy razy zboczyć z trasy, ale tak to trzymałem się tej drogi. W Nosach przejeżdżałem przez las, w którym myśliwi strzelali :-O. Kiedyś usłyszałem w wiadomościach, że myśliwi pomylili człowieka ubranego w jaskrawe ubrania ze zwierzęciem. Tak czy siak, nie zostałem postrzelony. Nie widziałem żadnego myśliwego, a słyszałem strzały tu i tam.

Stara ciężarówka w Suchostrudze
SM31 z PKP CARGO w Popielarzach
    Miałem jechać ulicą Kubusia Puchatka w Borowicach, ale odpuściłem, bo w tej miejscowości dwa razy się pojawiłem, a tamta ulica to nic innego jak droga gruntowa. W końcu dojechałem do upragnionego Julianowa. To jest zachodni kraniec powiatu piaseczyńskiego. Najdalej od wszystkiego :-D.

Julianów
    Po Julianowie jechałem już na wschód, czyli wracałem już powoli do stacji kolejowej. Zostało 7 wsi do zwiedzenia i 40 km do mety. Jechałem przez południowe wsie.

Wólka Jeżewska
Ładny las z górkami w Bystrzanowie
...i znów z górki.
    Wjechałem do następnego lasu, gdzie niestety było trochę piachu na drodze. Na szczęście przez większość lasu jechałem, a nie szedłem.

Och!
Tu jednak musiałem iść.
    Po Świętochów słyszałem już drogę krajowo-europejską. Przejechałem przez Cieśle, Rembertów, Księżowolę i Pamiątkę i to były ostatnie miejscowości do zwiedzenia.

O, jakiś blok! Księżowola.

    Przejechałem na drugą stronę tej ruchliwej drogi i musiałem iść poboczem, bo mimo, że były pasy, to żadnych chodników nie było. Zostało 20 km do mety. Wracałem przez powiat grójecki do Prażmowa. Okolice wyglądały tak samo, tylko było w nich mniej cywilizacji.

Las Lesznowolski
W końcu Wilcza Wólka - gmina Prażmów.
    Dojechałem do miasteczka Prażmów i spojrzałem na godzinę. Była około 13:30. Najbliższy pociąg miał się pojawić o 15:09, a kolejny o... 18:45. Zostało 10 km, więc wiedziałem, że w niecałe pół godziny zdążę, ale mimo tego i tak jechałem szybciej. Wracałem tą samą drogą jak w poprzednim wpisie (tam, gdzie goniły mnie pieski, które były z dziadkiem na polu). Na stacji czekałem godzinę na pociąg, bo tak szybko się pojawiłem. Zapomniałem dodać, że na drogę, oprócz batonów, zabrałem 6 ciastek z gyros z Biedronki. Smakują jak kebab :-D. Zjadłem w trasie tylko jeden, a na tej stacji dwa. Wróciłem do domu. Nie byłem jednak w stanie pójść na Wielki Czwartek do kościoła.
    Jestem ucieszony, że jechałem szybciej. Na pewno w jesieni i zimie jeździ się jakoś ciężej. Następna wycieczka powinna być na gminę Prażmów lub zacznę już powoli zwiedzać powiat miński. Okolice Sulejówka i Halinowa są blisko i wciąż pozostaje tam sporo miejscowości do zobaczenia.

Wesołej Wielkanocy!