Pora na kolejne spotkanie z
Narodowym Parkiem Kampinoskim. Pozostały jeszcze 2-3 wycieczki do powiatu
warszawskiego zachodniego. Mam nadzieję, że zrealizuję je do końca marca.
Wczoraj wybrałem się z kolegą do wschodniej (bliższej) części gminy Leszno, jako,
że chciał zobaczyć tę miejscowość i lubi puszczę. Wycieczka będzie łatwa, bo
wynosi tylko 50,8 km. Z dojazdami na stacje dystans trochę się przedłuży.
Jazda na północ od Błoni |
Wyszło 60,2 km. O, no właśnie. Przebieg:
Płochocin>Święcice>Orły>Pilaszków>Myszczyn>Feliksów>Zaborów>Ławy>Roztoka>Łubiec>Kępiaste>Julinek>Leszno>Zaborówek>Wąsy-Wieś>Białutki>Białuty>Błonie
Na mapie: https://drive.google.com/open?id=1LLG2invPl80rcqQCpnQRF_rU-Sg&usp=sharing
Przed wyjściem z domu
napompowałem koła. Po napompowaniu przedniego koła, dało się słyszeć syk z
wentyla. Okazało się, że dętka pod wentylem samochodowym trochę się przedarła.
Za bardzo agresywnie pompowałem przez co wentyl się ruszał na boki. Do wyjścia
zostało 30 minut, więc szybko wymieniłem dętkę na nową. Wyruszyliśmy pociągiem
o 10:24 z tej stacji co zwykle. Obawiałem się tłumów ludzi jadących do pracy
tak jak ostatnio i dlatego wybrałem późniejszą godzinę. Jak widać, opłacało
się! Pociąg był pusty. Wysiedliśmy o 11:00 na stacji Płochocin.
EP07 od Intercity jak zwykle minął ekspresowo stację Płochocin |
Kolega też postanowił napompować swoje koła. Poczekałem, a tu
też mu syczy z wentyla! Wytłumaczył, że niedawno temu rower mu się przewrócił
podczas pompowania z wetkniętą pompką, co uszkodziło wentyl. Szybka wymiana
dętki i opuszczamy stację, jadąc przez uliczki Płochocina. Od tego stania,
zimno mi się zrobiło. Było pochmurnie, brzydko, trochę wilgotno. Pola już nie
wyglądały jak po powodzi. Rozpoczęła się jazda na północ przez parę
miejscowości, które zwiedziłem w grudniu jak np. Orły. Przejechaliśmy na drugą
stronę drogi krajowej.
Zaczęła się gmina Leszno od Feliksowa. Potem jest miejscowość
Zaborów, przez którą biegnie droga 580.
Zwiedziłem kościół i skwerek.
Kościół Nawiedzenia NMP w Zaborowie |
Teraz zrobiliśmy małą pętle po
terenach mieszkalnych Zaborowa, kierując się już do Narodowego Parku
Kampinoskiego. Rozpoczął się jedyny leśny odcinek w trasie, który ma 10 km.
Początek leśnego odcinka. |
Jest przejezdnie! |
Było dosyć sucho. Tylko ja
wiedziałem, że zbliżamy się do opuszczonej wsi :-D. Minęliśmy chłopaka na
rowerze.
Jedna z alternatywnych rozwiązań przeciw piaskowym szlakom |
Czasami na drodze był wilgotny
piach, więc było widać po bokach alternatywne rozwiązania w postaci wydeptanych
ścieżek, biegnących równolegle do szlaku. Pojawił się znak o treści
"Cmentarz wojenny".
Cmentarz wojenny |
Od czasu do czasu las zmieniał
się na iglasty i odwrotnie. Preferuję w okresie jesienno-zimowym lasy iglaste,
bo jest zielono, ziemia jest pomarańczowa od suchych igieł i często jest mech. W
liściastych lasach jest po prostu wszędzie brązowo i nudno.
Bagna |
Po obu stronach pokazały się
bagna i były na tym samym poziomie co droga, która z jakiegoś powodu
pozostała sucha. Z daleka dało się widzieć sporą, zalaną łąkę.
Oj, taaaak. Jest ładnie. |
Te wszystkie szlaki chyba prowadzą z powrotem do Wyględów Górnych. |
Na skrzyżowaniu
szlaków skręciło się w lewo na szlak zielony. Minęliśmy dwie osoby z psem.
Zaczęła się opuszczona wieś Ławy. Według 2011 roku, zamieszkiwało tę wieś
trzech mężczyzn. Chciałbym coś więcej dowiedzieć się na temat tej wsi, bo nie
mogę nic więcej znaleźć w Internecie.
Kolega dostrzegł opuszczony budynek przy szlaku zielonym. Nie
wygląda mi na dom, bo jest dosyć mały. Rozejrzeliśmy się dookoła. Jest studnia
z wodą, do której lepiej nie wpaść. Drzwi od przodu są zaryglowane. Można było
dostać się do małej piwnicy. Jest tam tylko drewno, krzesło i drabina.
Opuszczony budynek w Ławach |
Kolega mocniej popchnął drzwi
od przodu budynku i dostaliśmy się do środka. No nic, jest tylko jedno, małe
pomieszczenie z łóżkiem i pustym kredensem. Mnie tam nie kręci zaglądanie do
opuszczonych miejsc.
W środku. |
Na zewnątrz jest jeszcze
wejście na strych. Kolega wykorzystał do tego drabinę z piwnicy, a ja wyszedłem
na szlak i stałem na czatach. Powiedziałem mu, żeby ustawił drabinę bliżej ściany, bo za bardzo się wygina. Na strychu było tylko siano. Schował drabinę tam,
gdzie leżała i opuściliśmy to miejsce. Fajnie, że mogłem zapewnić mu trochę
rozrywki, bo uwielbia "urban exploration".
Mostek nad rzeczką w Ławach |
Sporo zalało. |
Zaraz za rzeką widać stare
fundamenty po dwóch budynkach. Trawa przy tym co zostało z wejścia wciąż
wydawała się podeptana.
Tylny błotnik mi się gibał na nierównościach. Powinienem faktycznie dokupić do błotników wsporniki. |
Na szczycie Ławskiej Góry. |
Po zjeździe już się
jechało w jednym kierunku - drogi asfaltowej 579. Jechało się ładnie. Czasami korzenie
drzew przeszkadzały i się przejaśniało. Miejscami było naprawdę zielono z powodu mchu i iglastych
krzaków. Wydawało się też, jakby rosła zielona wrzosa.
Wyjechaliśmy z puszczy na asfalt. Jest to wieś Roztoka. Na północ
zaraz zaczyna się powiat nowodworski, gmina Czosnów.
Roztoka |
Trochę się przejaśniło.
Niestety na krótko. Jechaliśmy po asfalcie na południe aż do obiecanego Leszna.
Fajnie było zobaczyć znowu tereny zabudowane.
Do Łubca |
Zrobiliśmy małą pętle w Łubcu i
Kępiastych. Domy leżą na wzniesieniu z widokiem na sporą łąkę jak na zdjęciu
wyżej. Po nie tak długim czasie dojechaliśmy do Leszna. Bardzo ciekawe jest to,
że nie tak dawno temu odkryto ślady osady na terenie Leszna z okresu 1400-1200
p.n.e.! To oznacza, że Leszno może istnieć nawet 3500 lat!
Kościół Narodzenia św. Jana Chrzciciela w Lesznie z 1898 roku. |
Jest jak w małym miasteczku.
Nie brakuje tego i tamtego, heh. Jest supermarket MarcPol i mniejsze sklepy, a
dalej na zachód są bloki mieszkalne. Jest najmniejszy rynek w którym byłem.
Jeżdżą autobusy ZTM z Warszawy.
Ryneczek Leszna |
Pora pojechać jeszcze do
Zaborówka i skierować się do powrotnej stacji kolejowej w Błoniu. To ta sama droga, którą jechałem na zachód przez gminę Stare Babice. Ściemniało
się i nie z powodu późniejszego godziny. Ech, liczyłem na przejaśnienie po
południu. Zjechaliśmy z drogi wojewódzkiej na południe.
Radiolatarnia VOR/DME w Zaborówku |
Po lewej stronie na polach stoi
jakiś dziwny obiekt, który mnie zaskoczył. Za pomocą magicznej mocy Internetu
dowiedziałem się, że to VOR/DME, czyli radiolatarnia, która pomaga pilotom
samolotów w nawigacji. Takich radiolatarni (coś jak latarnie morskie) w Polsce
jest 23.
Niektóre pola wciąż pozostałe mokre jak w lutym. |
Od Wąsach-Wieś
zaczęły się znane mi tereny. Było jakoś nieprzyjemnie, brr. Pogoda przypominała
grudzień i można było zapomnieć, że jest marzec. Przejechaliśmy przez Błonie
błyskawicznie. Myślałem, że zainteresuje się kolega parkiem Bajka, ale był zbyt
głodny, więc pojechaliśmy bezpośrednio na stację kolejową, gdzie wróciliśmy
pociągiem do Warszawy.
Wschodnia część gminy Leszno została zwiedzona. Najdłużej trwała
jazda po puszczy Kampinoskiej. Pozostała jeszcze zachodnia część gminy. Dystans
powinien być nawet krótszy! No ok, trochę za krótki, ale jeszcze raz nie
zaszkodzi ;-)