Pokazywanie postów oznaczonych etykietą gmina strachówka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą gmina strachówka. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 27 sierpnia 2015

Pomarańczowo-żółta Strachówka

    Widać jak powoli kończy się lato. Jak chodziłem do podstawówki, to w takim tygodniu sierpnia wróciłbym do domu ze wsi, gdzie zawsze przyjeżdżałem na wakacje. Akurat na wsi bywałem tylko w wiosnę i lato. Jak w wiosnę, to na przerwie wiosennej. Było słychać chrapanie lata, ale nawet było ciepło, a trawa już była gęsta i zielona. Bywałem też w zimę, ale rzadko i to było głównie podczas ferii zimowych. Jednak nie wiem jak to jest z jesienią. Jak lato się kończyło, to wtedy zacząłem myśleć o szkole, o kredkach, długopisach, plecaku i zeszytach. Nawet kuzynka wyjmowała plecak, który ukryła gdzieś w czerwcu. Oprócz pracy na gospodarstwie, musiała znaleźć czas na naukę.

Droga numer 50.
    Narysowałem pożegnalną wycieczkę do gminy Strachówka. Zostało mi 11 miejscowości do zaliczenia, by zaliczyć tę gminę. Trasę narysowałem na początku sierpnia i przeczekałem ponad 2 tygodnie z powodu upału, by się tam wybrać. Jak wiecie, gmina Strachówka jest najmniej rozwiniętą gminą. Posiada najgorsze drogi, a ich sieć jest uboga. Miejscowości poukrywane są w lasach i krzakach. Miałem okazję przejechać się tam na początku czerwca. Nie do wiary, że już tyle czasu minęło!
    Pojechałem 21 sierpnia. Wyjechałem o 5:30. Przejechałem 98 km i nie zaliczyłem ani jednej miejscowości. Tak więc dojechałem przez Sulejówek i Okuniew na gminę Poświętne i od Międzypola skręciłem na wschód. Zaczął się czarny szlak rowerowy. Od razu było widać, że będzie ciężko.

Niezbyt widoczna ścieżka
    Wjechałem do dosyć sporego lasu. 2 metry ode mnie stała chyba samica łosia i zanim zdążyłem wyciągnąć aparat, uciekła. Od razu zaczął się koszmar. Nawierzchnia drogi składała się z samego piasku. Rower dosłownie zatapiał się w piachu. Próbowałem jakoś jechać obok drogi, ale były takie krzaki i wystające gałęzie, że obok nie dało się przejść.

Weź tu jedź po tym!
    Straciłem rachubę odżywiania się co ileś km, bo szedłem, a nie jechałem. Dopiero po długim czasie zaczęła się utwardzona ścieżka. Zaraz na drodze pojawiło się wysokie ogrodzenie rodem z niemieckich obozów koncentracyjnych. Drut kolczasty wyglądał na przecięty, a ścieżka za ogrodzeniem była wydeptana. Wyglądało to na jakiś opuszczony teren leśny, ale tabliczka ze wstępem wzbronionym zniechęciła mnie i rozejrzałem się czy widać stąd koniec ogrodzenia. Nie było widać. Szedłem po krzakach i wysokiej trawie kierując się do wyjścia. Odpuściłem sobie tę wycieczkę i wróciłem do domu. Hej, przynajmniej zwiedziłem sobie ten las.

    W końcu nastała druga próba i tu zaczyna się prawdziwa wycieczka!

Przejechałem 145,4 km. Przebieg:
Warszawa>Sulejówek>Okuniew>Zagórze>Michałów>Pustelnik>Stanisławów>Wólka Piecząca>Kąty-Borucza>Kąty-Miąski>Kąty Czernickie>KSIĘŻYKI>RUDA-CZERNIK>OSĘKA>ZOFININ>Osęka>WIKTORIA>SZAMOCIN>MARYSIN>ANNOPOL>JÓZEFÓW>MŁYNISKO>ROZALIN>Strachówka>Równe>Grabszczyzna>Rudniki>Grabów>Jaźwie>Franciszków>Międzyleś>Dąbrowica>Nowy Cygów>Cygów>Poświętne>Nowe Ręczaje>Ręczaje Polskie>Majdan>Leśniakowizna>Ossów>Turów>Zielonka>Ząbki

    Wyjechałem o 5:30. Tym razem zmodyfikowałem trasę po to, by dojechać do tej gminy asfaltem. Musiałem znów pojechać przez Sulejówek, Okuniew i tym razem pojechać dalej przez Pustelnik i aż do Stanisławów. Skręciłem w lewo na drogę krajową. Po 57 km dojechałem na miejsce. Pierwsza miejscowość to Księżyki. Brzmi dosyć ładnie.


    Nie zawiodłem się tymi drogami. Przeważały drogi gruntowe utwardzone. Raz jechałem drogą polną. Potem zaczął się nawet asfalt.


To już nie to lato co wcześniej.

Między Osęką, a Wiktorią

       Zrobiło się naprawdę ładnie, kiedy wyjechałem z Wiktorii. Jechałem nawet niebieskim szlakiem.


Między Szamocinem, a Marysinem
    Widać, że przeważały pola po żniwach. Po długim upale może wystąpiły dwa deszcze, więc nawet poza polami nie można było pozwolić sobie na zieloną trawę.

To zdjęcie wyszło najbardziej letnio.
    Zahaczyłem o powiat węgrowski. Niecały kilometr stąd widziałem kolorowy kościół w miejscowości Trawy. Przeczuwam, że cały powiat węgrowski trzeba będzie przeczesać!
    Pora na powrót. Wróciłem przez gminę Tłuszcz i Poświętne. Całe zwiedzanie nowych terenów trwało tylko 30 km. Zauważcie, że dojazd dosyć długo trwał, tak jak powrót, a samo zwiedzanie krótko. Spodobała mi się wycieczka. Czuć było wczesną jesień.
    Jeśli chodzi o kolejne plany, to we wrześniu muszę zaliczyć gminę Jadów. To będą 23 miejscowości, a 5 przypadkowo kiedyś zaliczyłem. Jeśli je zaliczę, to powiat wołomiński będzie kompletnie zaliczony. Dalsze plany będą obejmować zwiedzanie dalszych powiatów. Będzie to powiat nowodworski, wyszkowski, miński i węgrowski. Różnicą będzie to, że nie będę już tam dojeżdżać rowerem. Np. do takiego Wyszkowa musiałbym jechać 55 km, by przejechać tam w okolicach np. 30 km i kolejne 55 km powrotu. Nie mówię, że to za dużo km, ale to, że z takiej wycieczki byłoby za mało frajdy. Będę dojeżdżać do Wyszkowa pociągiem jak również i wracać.

piątek, 24 lipca 2015

Piekielnie Parna Pętla

    Wybrałem się na jedną z tras, którą narysowałem w jesień 2014. Parę takich tras już zrealizowałem, np. do Kałuszyna za Mińskiem Mazowieckim. Na pewno będę musiał odwiedzić Pulwy, to 8 kilometrowe łąki. Są położone na poziomie Pułtuska i musiałbym przejechać 170 km, ale to na potem. 
    Jest taka pętla, prowadząca na wschód. Przebiega przez Sulejówek, Stanisławów, Łochów, Wyszków, Radzymin i Wołomin. Narysowałem ją na szybko, a w wiosnę poprawiłem, bo była niedokładnie narysowana. Postanowiłem przejechać swoje pierwsze 150 km.

Wyszło 151,3 km. Pobiłem swój rekord o 15,1 km. Przebieg:

Warszawa>Sulejówek>Okuniew>Zagórze>Michałów>Pustelnik>Goździówka>Zalesie>STANISŁAWÓW>Wólka Piecząca>Kąty-Borucza>Kąty-Miąski>Kąty Czernickie>Strachówka>Ludwików>Warmiaki>Zawiszyn>Owsianka>ŁOCHÓW>Budziska>Gwizdały>Puste Łąki>Kółko>Skuszew>WYSZKÓW>Tumanek>Deskurów>Gaj>Niegów>Głuchy>Trojany>Karpin>Emilianów>Zwierzyniec>Stary Dybów>Radzymin>Ciemne>Helenów>Czarna>Wołomin>Kobyłka>Zielonka>Ząbki>Warszawa

    Jak zwykle wziąłem ze sobą 6 batonów zbożowych, 2 paczki kabanosów delikatesowych i tym razem 3,75 litrów picia, czyli 1,75l wody i 2l soku. Po takiej trasie spodziewalibyście się, moi nieobecni czytelnicy, ode mnie sporo zdjęć. Trasa była zbyt prosta i nie zrobiłem zbyt wielu zdjęć, bo nie było na co pstrykać.

Łącznie wyszło 37,54 km lasami.
    Jechałem znanym mi odcinkiem, czyli przez Warszawę Rembertów, Wesołą, Sulejówek i aż do Pustelnika. Dopiero za Pustelnikiem zaczynały się nowe tereny. Nie przeszkadzał mi wiatr, kiedy jechałem na wschód.

Widok z rynku w Stanisławowie.
Dawny zajazd i pomnik poległych z 1914-1920 roku.
    Skręciłem zaraz w lewo na drogę krajową. Tu akurat ładnie mnie wyprzedzały tiry. Nawet zjeżdżały na przeciwny pas, ale jak dla mnie, to lekka przesada. Trafił się jeden cwaniak, który zamiast wyprzedzić, zatrąbił długo i donośnie dosłownie tuż za moimi plecami. Dopiero wtedy powoli mnie wyprzedził. Po lewej stronie miał mnóstwo miejsca i droga była pusta. Dlaczego nie mógł mnie wyprzedzić tak jak reszta to zrobiła i robiła aż do końca trasy?

Okolice Strachówki
    Przez tereny leśne jechałem przez długi czas. Spodobały mi się nasłonecznione lasy mieszane. Co jakiś czas zdarzał się przystanek PKS-owy.


    Zwiedziłem 2 kolejne miejscowości gminy Strachówka i 2 gminy Jadów przez które przebiegała ta droga krajowa. Kiedy w końcu będzie to Łochów? Lasy się już skończyły i zaczęły się pola. Właściwie to zaczął się typowy krajobraz tej gminy - pogmatwany, nieco większe pola, drzewa rosnące w nieregularnych miejscach i dużo nieużytków rolnych.

Rzeka Liwiec, już niedaleko Łochowa.

    Zaczęło się Łochów, ale jechałem dalej drogą krajową. To znaczy skręciłem rondem w lewo na inną drogę krajową. W efekcie nie zwiedziłem tego miasteczka. Zapomniałem napisać, że zmodyfikowałem sobie wycieczki, dodając przerwy. Wcześniej zatrzymywałem się tylko po to, by się napić i coś zjeść, więc pod koniec byłem zmęczony. Na tej wycieczce postanowiłem robić sobie przerwy w kamieniach milowych wycieczki. W Stanisławowie zrobiłem 5-minutową przerwę, a w Łochowie 10-minutową. To nawet pomaga!
    Przejechałem przez Budziska i ponownie przez następny most nad rzeką Liwiec. Zaczął się dosyć silny wiatr. Ciężko mi się jechało. Pomyślałem, że w powrocie w odwrotnym kierunku będę miał i tak tak samo, bo taki już wiatr bywa. Znalazłem się na terenie Wyszkowa, ale nie na terenie zabudowanym. Skręciłem w lewo i byłem w drodze do Niegowa.

Nie mogłem znaleźć tego miejsca na mapie.
    Wiatr naprawdę silnie wiał, a do domu w linii prostej miałem 46,5 km.


    Dojechałem do Radzymina (w końcu!) i zrobiłem 15-minutową przerwę. Potem skręciłem w lewo na znaną mi trasę i jechałem w kierunku Wołomina. W tym momencie prędkość wzrosła do 24-28 km/h. Fajnie, że jednak miałem siłę, bo widziałem, że po zmianie kierunku byłem w stanie jechać szybciej. Przejechałem przez miejscowość Ciemne i Czarne. Jak zwykle w obrębie Ząbek zacząłem widzieć więcej rowerzystów.
    Trasa nie należała do najciekawszych, ale jestem zadowolony, że przejechałem swoje pierwsze 150 km. Brakowało jeszcze 50 km do 200km! Najbardziej byłem zadowolony z tego, że po uciszeniu się wiatru mocno przyspieszyłem. Planuję kolejne trasy zanim pojadę na Mazury. Może to być zwiedzenie pozostałych miejscowości gminy Strachówka (powinno być ciekawiej) lub pozostałych z gminy Serock. Wtedy cały powiat legionowski miałbym ukończony w 100%.

poniedziałek, 8 czerwca 2015

Ukryte wsie w gminie Strachówka

    Powróciłem do Warszawy z pobytu u rodziny na wsi w ciągu czterech dni. Opiszę tu relację z zaległej wycieczki oraz będzie szykowała się relacja z Przasnysza. Widzę, że nikt nie zaglądał tu do tego czasu. Czyżbym trafił na złom razem z innymi nieszczęśnikami, którzy prowadzili blogi z wycieczek podczas, gdy blogi kosmetyczne zaczęły debiutować? Nie będę już reklamował ani pisał komentarzy na innych blogach (chyba, że mnie zainteresuje wpis), tylko zostawię to tak i będę wiedział, że ktoś skomentował nie z łaski.

Droga leśna w... Kątach-Wielgi, Grabszczyźnie, a może w Równe?
    W powiecie wołomińskim zostały mi dwie, ostatnie gminy do zaliczenia. Mam na myśli zaliczenie wszystkich miejscowości. Wybrałem gminę Strachówkę, bo jest nieco bliżej, ale już dalej niż gmina Tłuszcz. To najdziwniejsza gmina ze wszystkich. Brakuje dróg, a Google Street View nie postawiło tam nogi. Ciężko jest się dowiedzieć w jakiej miejscowości obecnie się znajdujesz, gdy masz do dyspozycji tylko drogi polne i leśne.

Przejechałem 122 km po 8 miejscowościach tej gminy. Oto przebieg:

Ząbki>Zielonka>Kobyłka>Turów>Ossów>Leśniakowizna>Majdan>Ręczaje Polskie>Nowe Ręczaje>Cygów>Poświętne>Nowy Cygów>Dąbrowica>Międzyleś>SZLĘDAKI>BORUCZA>Kąty-Wielgi>Grabszczyzna>KRAWCOWIZNA>RÓWNE (OSADA LEŚNA)>RÓWNE>PIASKI>STRACHÓWKA>JADWISIN>BORKI>Strachówka>Piaski>WUJÓWKA>SULEJÓW>Kury>Miąse>Karolew>Tuł>Krzywica>Stare Grabie>Duczki>Nowe Lipiny>Wołomin>Kobyłka>Zielonka>Ząbki

    Zacząłem od dojazdu. To kosztowało mnie ok 35 km i dopiero od Międzylesia mogłem wkroczyć w niezbadany teren.

W drodze do Dąbrowicy
    Zauważyłem, że zakwitły łąki w kolorach fioletowych i żółtych. Zmieniłem sobie opony na nowe, bo stare już się nieźle przetarły w ciągu 2 lat. Kupiłem nieco węższe i chyba odczułem to na ścieżkach polnych. Jednak już wiem dlaczego, bo były głęboko zasypane piaskiem.

Super ścieżka bulwo!

    Trafiłem na czarną ścieżkę rowerową i przez nawet długi czas po niej jechałem. Udało mi się zobaczyć dzięcioła zielonego. Większość terenów to były lasy. Raz ścieżka po prostu zniknęła, a na mapie istniała.



    Lasy po jakimś czasie skończyły się. Zauważyłem, że ludzie wciąż używają koni do prac rolnych. Widziałem niejeden raz konia ciągnącego pług. 

Malowniczo :-D
Przy Strachówce pojawiły się nawet większe pola.
    Po dotarciu do Jadwisina, musiałem w końcu zawrócić. A niech to! Musiałem przez 50 km jechać pod wiatr, bo wracałem inną drogą, przez gminę Jadów. To mnie nieźle zmęczyło, że robiłem coraz częstsze przerwy.


    I tak byłem zadowolony, że w ogóle pojechałem i jakoś spędziłem ten dzień. Pobiłem swój rekord w oddaleniu się w linii prostej od domu. Wcześniej było 40 km, a teraz 47,5 km. Zniechęciłem się do wycieczek, póki co. Zacząłem wtedy przygotowywać się do wyjazdu do rodziny, bo mieli pojawić się goście, nieznośni goście.