Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pola. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pola. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 6 czerwca 2022

Rozgrzewka przy Gzach

    Nareszcie jakieś nowe miejscowości! Po raz pierwszy wybrałem się dzisiaj na gminę Gzy. Jest to gmina typowo rolnicza, znajdująca się w powiecie pułtuskim. Jest na wschód od Świercz i na zachód od Pułtuska. To będzie łatwy, asfaltowy tour po tych terenach. Pojadę rano pociągiem do Świercz przejadę się po nieznanych wsiach, zapoznam się z terenami i na rowerze wrócę do domu przez Serock, Zegrze, Nieporęt itd.


Wyszło 93,5 km. Przebieg:

Świercze>Prusinowice>Sulkowo>Strzegocin>Dziarno>Szyszki>Skaszewo Włościańskie>Żebry-Falbogi>Żebry-Włosty>Ołdaki>Łady-Krajęczyno>Zalesie-Grzymały>Przewodowo Poduchowne>Przewodowo-Parcele>Nowe Przewodowo>Gromin>Moszyn>Lipniki Nowe>Lipniki Stare>Stare Bulkowo>Nowe Bulkowo>Łachoń>Golądkowo>Pokrzywnica>Kuchary>Budy Obrębskie>Trzepowo>Dzierżenin>Wierzbica>Serock>Stasi Las>Borowa Góra>Jadwisin>Zegrze>Zegrze Południowe>Nieporęt>Aleksandrów>Stanisławów Pierwszy>Warszawa


    Pojechałem składanym rowerem dlatego, że o 06:24 wsiądę do pociągu. Zwykle wsiadam o około 07:30, ale tym razem chciało mi się wstać wcześniej. Wiem jakie pociągi przyjeżdżają o około 07:30, jednak nie wiem, jakie przyjeżdżają o 06:24. A niech to! Przyjechał Stadler. Najbardziej nieprzyjazny rowerzystom pociąg Kolei Mazowieckiej. Jeżdżąc po powiecie mińskim miałem złe doświadczenia ze Stadlerami. Miały rozkładane siedzenia przy każdych drzwiach, więc jeśli chciałeś stać z rowerem, to nic z tego. Stadlery nie miały często przedziałów dla rowerzystów, a jeśli miały, to nie na początku lub końcu pociągu, co jest ogólnym standardem w polskim kolejnictwie. Stadlery buntują się i na niekorzyść stawiają malutki, kiepsko oznakowany przedział dla rowerzystów na środku pociągu. Na linii Warszawa>Działdowo od czasu do czasu przejedzie Stadler. Na szczęście tu jeżdżą inne modele. Nie mają rozkładanych siedzeń. Gdy przyjechał, nie znalazłem przedziału dla rowerzystów, więc poszedłem na koniec pociągu i stanąłem przy drzwiach. Przejście jest na szczęście szerokie. Dobrze, że złożyłem rower. Mimo pustego pociągu musiałem niestety stać przez całą jazdę i pilnować by rower mi się nie przewrócił.
    Wysiadłem na stacji Świercze o 07:22. To trzecia stacja po Nasielsku. Pociąg odjechał i zrobiło się cicho. Nikogo nie było na peronie. Rozłożyłem rower w parę sekund i pojechałem na wschód od Świerczy. Trochę dalej po lewej stronie dostrzegłem. Jest to miejsce upamiętniające bitwę pod Prusinowicami z 16-17 sierpnia 1920 roku.

niedziela, 13 maja 2018

Co w Świerczach piszczy

    Po ostatniej notce tydzień później przeszedłem się jeszcze raz na wał. Potem zatęskniłem za rowerem, więc postanowiłem zwiedzić pierwszą gminę powiatu pułtuskiego - gminę Świercze. Jest położona najdalej na zachód i najdalej od Pułtuska, lecz najbliżej torów kolejowych Warszawa-Działdowo. Świercze znajdują się 36 km na północ od granicy Warszawy, 23 km od Ciechanowa i 38 km od Przasnysza. Po narysowaniu trasy okazuje się, że będzie tylko ok. 62 km, więc powinno być łatwo. Fajnie będzie zwiedzić okolice nie tak bardzo daleko od Pułtuska.

Po opuszczeniu Świercz
Wyszło 65,7 km. Przebieg:

Świercze>Świercze-Siółki>Świeszewko>Słustowo>Świerkowo>Świeszewo>Bruliny>Klukówek>Jurzynek>Wyrzyki-Pękale>Bylice>Godacze>Gaj>Kościesze>Dziarno>Kosiorowo>Gąsiorówek>Ołdaki>Łady-Krajęczyno>Kęsy-Wypychy>Gąsiorowo>Brodowo-Wity>Brodowo-Bąboły>Kowalewice Nowe>Kowalewice Włościańskie>Chmielewo>Stpice>Ostrzeniewo>Świercze

Na mapie: https://drive.google.com/open?id=1jwk75PjJCiRqCoeg4If40-Tx32hGkwq2&usp=sharing

    Coś mi się wydaje, że znacznie zmienili rozkład jazdy linii Warszawa>Działdowo. Pamiętam jak wysiadałem w Ciechanowie o godzinie 7 z minutami, a teraz ledwo co w połowie drogi, czyli w Świerczach wysiądę o 9:37. Pojechałem rowerem do stacji Warszawa Gdańska i poczekałem na pociąg. Właściwie, to pociąg już stał. Jest to piętrus z przedziałem dla rowerzystów na początku. Uwielbiam piętrusy! Przedział dla rowerzystów jest jedną, wielką przestrzenią bez haków i z rozkładanymi siedzeniami przy oknach. Firma Bombardier bardzo nieźle zaprojektowała te pojazdy. Są bardzo przestrzenne. Drzwi są ogromnie szerokie, więc z rowerami można stać i przy drzwiach w zwykłym wagonie.

środa, 20 września 2017

Końcówka lata w Latowiczu

    Lato jeszcze nie uciekło. Jest wciąż zielono. Nie chciało mi się ostatnio jeździć na rowerze. To z dwóch powodów. Po pierwsze, najczęściej była niesprzyjająca pogoda, a po drugie, miałem doła z niewyjaśnionego powodu. Wolałem zatem pojeździć na rolkach i pochodzić po 30-34 km. Kupiłem kask na rolki i nowy kask na rower. Ten stary kask mam chyba od pierwszej technikum i zawsze był za duży. Wyglądałem jak kosmita. 
    Gmina Latowicz to ostatni obszar, który pozostał mi do zwiedzenia w powiecie mińskim. Leży najbardziej na południe. Po tej wycieczce oficjalnie będę mógł sobie powiedzieć, że przeczesałem cały powiat.

Całkiem zielono!
Wyszło 113,7 km. Przebieg:

Mińsk Mazowiecki>Huta Mińska>Mikanów>Nowa Pogorzel>Pogorzel>Siennica>Zglechów>Nowy Zglechów>Siodło>Posiadały>Piaseczno>Huta Kuflewska>Kuflew>Podciernie>Stawek>Waliska>Kamionka>Wielgolas>Budy Wielgoleskie>Borówek>Transbór>Chyżyny>Wielgolas>Latowicz>Strachomin>Borki>Seroczyn>Żebraczka>Oleksianka>Iwowe>Laliny>Redzyńskie>Generałowo>Budziska>Dębe Małe>Gołełąki>Kozłów>Parysów>Łukówiec>Poschła>Puznówka>Pilawa


    Do tego czasu rozkłady jazdy pociągów się zmieniły. Na linii Warszawa>Grodzisk Mazowiecki, Urle>Małkinia Górna, Garwolin>Dęblin zaczęli modernizować linie i pociągi tymczasowo nie jeżdżą. Dlatego anulowałem wycieczkę do Ostrowi Mazowieckiej. Nie mógłbym wsiąść do komunikacji zastępczej w postaci autobusów. Zresztą jest napisane na czerwono, że przewóz rowerów jest niemożliwy. Jednak mój standardowy, pusty pociąg do Mińska Mazowieckiego przyjechał o 07:59, czyli prawie bez zmian. Pustym pociągiem dojechałem na miejsce i zacząłem jazdę na południe. Byłem ciepło ubrany. Niebo było bezchmurne i było nieco mgliście na horyzoncie. Wiatr tego dnia miał być wyjątkowo słaby. Tereny nieco się wznosiły i opadały. Przejechałem przez Siennicę i potem zatrzymałem się na przystanku, by zdjąć czapkę, komin i długie spodnie. O wiele lepiej!

Spore pola za Siennicą. Podobają mi się lekko mgliste obiekty na horyzoncie.
    Każdy miesiąc różnie wypada w danym roku. Wrzesień dwa lata temu był całkiem zielony i letni, a rok temu był chłodny i żółty. Jestem ciekaw jaki ten się okaże. Okazało się, że wypada lepiej niż w poprzednim roku! Jest wciąż ciepło i zielono. Co prawda temperatura jednak spada.

piątek, 23 grudnia 2016

W dzień świecki Ożarów Mazowiecki

    Zostało niewiele czasu do wigilii, a ja wczoraj wybrałem się do Ożarowa Mazowieckiego i innych 24 miejscowości na zachód od Warszawy. W końcu ciąg dalszy zwiedzania powiatu warszawskiego-zachodniego. Nie jeżdziłem ostatnio często, bo miałem naukę, prace domowe, a zjazdy na studiach miałem co tydzień, a nie co dwa tygodnie. Mam nadzieję, że w styczniu i lutym ogarnę wszystkie zaliczenia!

Prawie koniec Warszawy
    O około 7:45 pojechałem do gminy Ożarów Mazowiecki. Jest na południe od gminy Stare Babice i rozciąga się na zachód i wschód mniej więcej tak samo.

Wyszło 82,5 km. Przebieg:

Warszawa>Mory>Macierzysz>Jawczyce>Bronisze>Konotopa>Duchnice>Ożarów Mazowiecki>Ołtarzew>Koprki>Michałówek>Ołtarzew>Domaniewek Pierwszy>Gołaszew>Domaniewek>Płochocin>Józefów>Wolskie>Święcice>Orły>Pilaszków>Myszczyn>Pilaszków>Pogroszew-Kolonia>Pogroszew>Umiastów>Kaputy>Strzykuły>Piotrkówek Mały>Piotrkówek Duży>Wieruchów>Strzykuły>Babice Nowe>Blizne Jasińskiego>Warszawa

Na mapie: https://drive.google.com/open?id=1PNdkRF9s69YiXHVfKnwcHWIgJPQ&usp=sharing

    Zacząłem od nielubianego mi fragmentu wycieczki, czyli od przeprawy przez Warszawę. Serio, nie lubię pod tym względem Warszawy. Jak zwykle jest stresująco z powodu korków, trąbiących samochodów, bo każdemu się spieszy, wysokie krawężniki, przejścia dla pieszych, często zakorkowane skrzyżowania, szkła. Jadąc tak na zachód, miałem tylko raz i nie na długi czas ścieżkę rowerową, więc ogólnie korzystałem z ulic. Przejechałem przez most Śląsko-Dąbrowski, przejechałem tunelem pod Starym Miastem i przy szklanym wieżowcu skręciłem na inną, mniej zajeżdżoną drogę. Okazała się być z kocich łbów, ale ok. Na paru sporych skrzyżowaniach zgrywałem tchórza - kurczaka :-D zsiadając i przeprowadzając przez nie rower, bo jak samochody mają czerwone, to i tak z innych stron nadjeżdżają i się korkują.
    Na drodze 719 jechałem ścieżką rowerową, która potem zmieniła się w ciąg pieszo-rowerowy. Jeszcze przez Warszawą się skończyła. Droga po Warszawie zmieniła się na krajową numer 92. Na szczęście ma szerokie, asfaltowe pobocza.
    Pierwszą miejscowością są Mory. Od razu pojawiły się lekko zaśnieżone pola, trawniki przy drodze. Trochę sporo stało słupów wysokiego napięcia. Przejechałem przez Macierzysz i powróciłem na drogę krajową. Niebawem odbiłem na południe przez Bronisze.

Widok z Bronisza. W oddali zaczyna się Ożarów Mazowiecki.
    Oj, zapomniałem wspomnieć o pogodzie. Było -2'C, a w południe 2'C. Przez cały dzień było słonecznie. Z powodu niskiego słońca na południu było mglisto, a na północ niebieskawo. Nie musiałem obawiać się gołoledzi. Drogi były suche. Można było zobaczyć cienką warstwę śniegu na polach i trawie.

Widok na zachód. Tą linią kolejową będę korzystać w celu dalszego zwiedzenia powiatu, wysiadając np. w Błoniach.
    Od Konotopy jechałem przy torach, a potem wyjechałem z jakiegoś terenu zamykanego szlabanem. Wygląda na to, że wyjechałem z jakiejś rolniczej spółdzielni produkcyjnej. Na szczęście szlaban był otwarty cały czas i tam są również domy jednorodzinne. Wjechałem już do Ożarowa Mazowieckiego od południa i jechałem osiedlami. Przypominały mi Sulejówek. Wjechałem do centrum miasta. Są szkoły, boiska, droga krajowa, bloki, kamienice i choinka przy drodze.

Choinka w Ożarowie Mazowieckim
Parafia Miłosierdzia Bożego w Ożarowie Mazowieckim. Kościół jest z lat 80-tych.
    Pojechałem głębiej na północ, by zobaczyć północną część miasteczka. Są tam podobnie osiedla składające się z domków jednorodzinnych, wcześniej bloki.

Osiedla z domków jednorodzinnych
Podwórka i zaszronione samochody
    Trafiłem na park ze zamarzniętym stawem.



    Pora wyjechać z miasta i jechać dalej na zachód. Znowu pojawiły się pola i słupy wysokiego napięcia.

Koprki
    Kupiłem w Decathlonie nowy termos firmy Quechua i wziąłem go ze sobą. Wcześniej go przetestowałem jak w listopadzie pojechałem do Nowego Dworu Mazowieckiego>Wieliszewa>Nieporętu. Ma trochę większą pojemność, bo 1 litr. Świetnie się sprawuje. Całe szczęście, że nie zabrakło w domu cytryny do herbaty!

Domaniewek Pierwszy
    Po Michałówku i Ołtarzewie odbiłem na południe od drogi krajowej. Przeszedłem przez tory i jechałem obok nich. Goniły mnie pieski. Widziałem w słonecznym blasku kształt komina. To komin w Mosznej w powiecie pruszkowskim. Skończyła się nawierzchnia asfaltowa i jechało mi się niewygodnie. Na szczęście z powodu mrozu błoto było twarde jak lód.

Na południe do Płochocina. W oddali komin w Mosznej (ten wyższy).
    Zaczął się Płochocin. Znajduje się tam stacja kolejowa, więc może kiedyś na niej wysiądę zwiedzając gminę Błonie (mam po dziurki w nosie jazdę przez Warszawę). Widziałem ładne osiedla domków jednorodzinnych po prawej stronie, a po lewej pola. Zmierzałem już na północ na drogę krajową. Wiał wiatr 8-10 km/h na północ z akcentem wschodnim. Przejechałem przez tory.

Trochę z górki...
    Zwiedziłem Wolskie, a na drodze krajowej obowiązywał już zakaz jazdy rowerem, więc jechałem wąskim ciągiem pieszo-rowerowym. Dojechałem na zachodni skraj wycieczki, a to oznacza powrót do domu przez tym razem północną część gminy. 

Zachodni skraj wycieczki
    Pojechałem na północ i zacząłem zwiedzać pozostałe miejscowości, zarazem wracając do domu. Tak samo jak na poprzedniej wycieczce, miejscowości ładnie się ułożyły w jedną linię i droga była wygodna, asfaltowa i spokojna. Wyprzedził mnie rowerzysta szosowy. Nie mam szosówki, żeby przyjąć wyzwanie na pojedynek >:-)

Ładne pole w Święcicach. Wygląda jak boisko.
    Wcześniej miałem z Myszczyna wrócić drogą polną, ale dałem sobie spokój i pojechałem asfaltem tam i z powrotem. Widziałem w Umiastowie górkę z tarasem obok placu zabaw, ale ktoś tam stał, więc sobie odpuściłem.

Umiastów
    Czasami wkurzały mnie osoby przechodzące przez ulicę nie po przejściach dla pieszych, ogólnie na całej wycieczce. Dokładnie mam na myśli to, że widzisz takich na ulicy, więc musisz ich minąć lub zwolnić, a może nawet zatrzymać się. Widzę takiego dziadka, który już jest jedną nogą na ulicy i nie wiem czy mam zwolnić, przepuścić go, ale zawsze jednak jadę dalej, bo to nie przejście dla pieszych.
    Podobała mi się jazda przez Strzykuły. Jest tam ciąg pieszo-rowerowy, boiska, przystrzyżona trawa, ogólnie taki porządek na drodze. Jest prowadząca do zadrzewień ścieżka pieszo-rowerowa z tablicami na temat ptaków i roślin.

Ferie świąteczne to nie wymówka. Zawsze jest pora na naukę!
    Musiałem skręcić na Piotrkówek Mały i Piotrkówek Duży. Była tam na chwilę kiepska droga, a błoto już powoli odzyskiwało swoje właściwości plastyczne.

Do Piotrkówka Dużego
    Dojechałem do Nowych Babic. Przygoda się nie skończyła, bo teraz muszę przedrzeć się przez Warszawę, żeby wrócić do domu. Zaczęła się Warszawa przy forcie Blizne. Na początku jechałem chyba jednopasmową drogą, ale za to szeroką. Specjalnie wybrałem na mapie te poboczne. Minąłem Kebab King. Oooch, ale bym sobie zjadł takiego z kurczakiem i wołowiną. Potem zaskoczony trafiłem na pas rowerowy! Po niedługim czasie się skończył i przejechałem przez wiadukt nad torami kolejowymi. Jakiś incydent się trafił na drodze, więc trochę postałem za autobusem miejskim. Widzę jak ciągle wymijają mnie samochody i jak włączają się do drogi inne, ignorując moją obecność. Przy cmentarzu powązkowskim był mocny korek, więc przez długi czas stałem i czekałem, aż w końcu poszedłem chodnikiem. W końcu pojechałem ścieżką rowerową od ronda Radosława przez most Gdański i do domu. Myślałem, że będzie lepiej, ale nie, dalej nie lubię większych miast. Wiem, że w takim Poznaniu, Łodzi, itp byłoby tak samo, więc nie mogę nienawidzić z tego powodu Warszawy.
    To by było na tyle z dojazdem rowerem przez stolicę. Zwiedziłem wszystkie 25 miejscowości gminy Ożarów Mazowiecki. Następna wycieczka powinna być na gminę Błonie i wtedy dojadę pociągiem prawdopodobnie do Płochocina.

Wesołych Świąt!

niedziela, 24 kwietnia 2016

Warka

    Wczoraj wybrałem się na ostatnią wycieczkę do powiatu Piaseczyńskiego. Cieszę się z tego powodu, że mam z głowy wyjazdy na południe i przejazdy przez tryliardy stacji kolejowych w Warszawie. To nie jest mój ulubiony kierunek świata. W planie było przejechanie południowej części gminy Góra Kalwaria, zwiedzając ostatnie miejscowości. Wyszłoby 52 km. Coś za mało, więc zmieniłem kształt trasy, rysując linie przebiegające po powiecie grójeckim i aż do Warki. Teraz wychodzi 101 km.

Obręb
Wyszło 118,8 km. Przebieg:

Jeziórko>Czarny Las>Bronisławów>Czachówek>Julianów>Obręb>Czaplinek>Dębówka>Czaplin>Wincentów>Czaplin>Buczynów>Aleksandrów>Karolina>Coniew>Linin>Ludwików>Staniszewice>Machcin>Adamów Rososki>Jakubowizna>Widok>Wola Chynowska>Chynów>Drwalew>Drwalewice>Kukały>Wola Kukalska>Pawłówka>Budziszyn>Gliczyn>Budziszynek>Wygodne>Michalczew>Gośniewice>Warka>Piaseczno>Dębnowola>Magierowa Wola>Konary>Potycz>Podosowa>Coniew>Podgóra>Królewski Las>Borki>Brzumin>Ostrówik>Kępa Rawdankowska>Czersk>Góra Kalwaria>Karolina>Krzymów>Krzaki Czaplinkowskie>Kolonia Sobików>Sobików>Cendrowice>Czarny Las>Bronisławów>Gabryelin

Link z GPSa: https://drive.google.com/open?id=1h-o_xJ-6KdwdXozNsA4mdb12PEo&usp=sharing

    Jak zwykle pojechałem o 06:54 pociągiem ze stacji Warszawa Stadion. Nie wiedziałem czy będą w weekend tłumy, bo zwykle wybierałem się w tygodniu, a tylko raz jechałem w weekend i było pustawo. Wsiadłem do mniejszego przedziału dla rowerzystów. W środku siedzieli dwaj rowerzyści. Na następnych stacjach przybywali kolejni i razem było ich około 10. Wszyscy się wzajemnie znali i organizowali wycieczkę po okolicach Kazimierza Dolnego. Jeszcze nie było tak źle, gdyby na następnych stacjach nie wsiadali piesi do wagonu dla rowerzystów! Serio... w innych wagonach dla normalnych pasażerów widziałem, że było pusto. Jakiemuś dziadkowi bardzo przeszkadzało to, że wszędzie stoją rowery. Miałem ochotę coś powiedzieć, ale pomyślałem, że może czekać na konduktora, by kupić bilet, bo to był początek pociągu, jednak jeden rowerzysta zwrócił mu nieśmiało uwagę. Na każdej stacji miałem nadzieję, że przynajmniej paru pieszych wyjdzie, ale za każdym razem drzwi się otwierały i wszyscy stali w ciszy. Tak jak kot, który miauczy, by mu otworzyć drzwi i otwierasz, a on tylko tak stoi i się patrzy. Piesi okupili drzwi po prawej stronie, więc wysiadłem od lewej strony o jedną stację wcześniej. Wysiadłem w Ustanówku, zamiast w Bronisławowie. Rowerzysta powiedział do kolegi "Hej, kto to był? To był jeden z nas?" i drzwi się zamknęły.
    Było słonecznie i zimno. Trzymałem się przez cały czas torów i musiałem zrobić 2,5 km objazd, bo szukałem tunelu pod torami. W końcu mogłem już zacząć trzymać się trasy z GPSa.

Aleksandrów
Droga do Karoliny
Lekko zielona przyroda przypominała początek maja 2015, kiedy pojechałem do Tłuszcza. Dominowały sady. Bardzo często jechały po nich ciągniki z opryskiwaczami sadowniczymi. Przypominały podczepiane silniki rakietowe lub wielkie wentylatory.

Wiatrak we wsi Linin
    Dosyć szybko zwiedziłem 12 miejscowości i wjechałem do powiatu grójeckiego. Jest położony dalej na południe. Google Street View nie zajrzało w większość tamtych okolic, więc nie wiedziałem czy nawierzchnia dróg będzie wygodna.

Staniszewice
Stacja kolejowa w Chynowie
    Chynów było całkiem przyzwoitym miasteczkiem. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że stoi tam najstarszy kościół na Mazowszu - z 1434 roku, grr! Nie odwiedziłem go, tylko skręciłem na zachód. Od Drwalewa kontynuowałem jazdę na południe.

Kościół św.Apostołów Piotra i Pawła w Drwalewie.
Drwalewice
Krótka przerwa, gdy wybiło 50 km.
    Wjechałem na asfalt i czasami jechali grupami rowerzyści szosowi. Miałem pod wiatr, ale z lemondkami jechałem, jakby go nie było.

Budziszynek
    W końcu wjechałem już na konkretną drogę, która doprowadziłaby mnie bezpośrednio do Warki. Jeszcze tylko przed przejazdem kolejowym przez krótki czas była droga z płyt betonowych w kształcie sześcioboków.

Z Michalczewa do Gośniewic
    Dojechałem do Warki. Nie byłem pewien czy tu jednak nie produkują tego piwa, jak to, że nie produkowali soku w Tarczynie. Myliłem się!

To oficjalna fabryka piwa Warki!
    Nigdy nie piłem alkoholu, ale dobrze jest zobaczyć takie ikoniczne i industrialne miejsce. W Warce nie brakowało ścieżek rowerowych. I dobrze, bo ulice były zakorkowane. Zrobiłem na rondzie zdjęcie wielkiego pomnika.

Pomnik Lotników Polskich
    Nie zapomniałem zajrzeć do rynku. Najdalej na południe z rowerem i w samo południe zaczęła grać muzyczka. Przypominała Hejnał Mariacki, ale to był inny hymn z użyciem innego instrumentu.

Rynek w Warce. Widać wieżę remizy strażackiej.

    Było raczej pusto. Dostrzegłem sklep rowerowy z rowerami na zewnątrz i kebab. Na drugim rondzie stoi kolejny pomnik nawiązujący do lotnictwa.


    Teraz już zacząłem wracać na północ. Wracałem drogą 731 przez małe wzniesienia. I tak nie udało mi się osiągnąć 50 km/h. Nie czuję takiej potrzeby, żeby tak bardzo pedałować, skoro można z górki odpocząć.

Ooo no nie powiem.
    Po 12 km dojechałem z powrotem do powiatu Piaseczyńskiego, by dokończyć pozostałe 14 miejscowości gminy Góra Kalwaria. Skręciłem w prawo od drogi i pojechałem w kierunku Wisły. To oznaczało zjazd ze wzniesienia. 

Królewski Las
    Dojechałem do wału i okolice wyglądały podobnie jak niedaleko Konstanciny-Jeziorny i Gassy. Tak samo była droga asfaltowa przy wale.

Kępa Radwankowska
    Zaczęła się wysypana gruzem polna droga :-/. W oddali już widziałem zamek w Czersku, który odwiedziłem w marcu 2015. Skoro zjechałem, to będę mieć pod górę i nie było to stopniowe wzniesienie, a na krótkim odcinku stromy podjazd.

Czersk od strony Wisły
    Otarłem się o Górę Kalwarię i wjechałem do lasu. Po drodze też jechało się niewygodnie, bo rower zatapiał się w piasek i zostawiał po sobie głęboki ślad. W Krzakach Czaplinkowskich pojechałem na skróty przez coś, co przypominało wysypisko gruzu. Nie jedźcie tamtędy, chyba, że na piechotę.

Kościół św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Sobikowie.
    Dojechałem przez Czarny Las do stacji Czachówek Południowy, gdzie kupiłem bilet w biletomacie i o 15:07 wsiadłem do pociągu. Tym razem w przedziale dla rowerzystów nie było nikogo i mogłem się rozsiąść wygodnie :-)
    Tak więc wszystkie 216 miejscowości powiatu Piaseczyńskiego zostały zwiedzone. Cieszę się, że nie będę musiał już na południe jechać pociągiem, bo to nie jest zbyt wygodne rozwiązanie. Miejmy nadzieję, że w kolejnych kierunkach będzie lepiej. W końcu ode mnie wystarczą 1-2 stacje na wschód i północ i już jest się za Warszawą.

Dla ciekawskich - wszystkie drogi przejechane po powiecie Piaseczyńskim:

poniedziałek, 8 lutego 2016

Przejażdżka Piaseczyńska

    Cześć w 2016 roku! Dawno się nigdzie nie wybrałem. Po świętach i Sylwestrze zaczął padać śnieg, więc musiałem przełożyć najbliższą wycieczkę, ze względu na to, że częściowo jechałbym po drogach polnych, a możliwe, że byłyby zakryte śniegiem i byłby problem. W styczniu przejechałem łącznie 117 km. Po roztopach wiało około 29 km/h, więc również warunki były niesprzyjające. Tymczasem uczyłem się do sesji i na razie wyniki wypadają dobrze. Jeszcze niewiele zostało do zaliczenia, ale to dopiero 20 lutego, a najgorsze do zaliczenia minęło i to cudem.
    Po ostatniej wycieczce kolega nalegał, by wyczyścić brudne rowery na myjni bezdotykowej. Nie spodobało mi się to, bo myjąc myjką ciśnieniową, można wypłukać smar z roweru, ale przekonał mnie, bo ogólnie lepiej się zna na tych technicznych sprawach. Po umyciu rowery wyglądały jak nowe i podczas ostatnich kilometrów piszczała mi korba podczas pedałowania. Następnego dnia odczuwałem gruchotanie przy pedałowaniu i mam tak do dzisiaj. Głupia sprawa. Trzeba będzie kupić klucz do korby.



Przejechałem 93,3 km. Przebieg:

Piaseczno>Zalesie Dolne>Gołków>Kamionka>Bobrowiec>Władysławów>Robercin>Bąkówka>Głosków-Letnisko>Głosków>Wola Gołkowska>Runów (osada leśna)>Antoninów>Mieszkowo>Karolin>Baszkówka>Wólka Pracka>Szczaki>Złotokłos>Henryków-Urocze>Runów>Leśniczówka na Zielonym>Bogatki>Grochowa>Pęchery>Łbiska>Jazgarzew>Wólka Pęcherska>Jazgarzew>Wólka Kozodawska>Jesówka>Zalesie Górne>Chojnów>Orzeszyn>Pilawa>Jastrzębie>Siedliska>Chylice-Pólko>Chylice>Chyliczki>Julianów>Józefosław>Piaseczno

Link do trasy: https://www.google.com/maps/d/edit?mid=zrcJ6KM6zWHM.kpxW5KYhzHSA&usp=sharing

    Po śniegu i po wiatrach postanowiłem zaliczyć gminę Piaseczno. Zostało 38 miejscowości do zaliczenia. Mam tak, że wolę jednak samemu jeździć i tak zrobiłem teraz. Od odzwyczajenia, trochę zestresowałem się jazdą pociągiem :-D. Wysiadłem na stacji PKP Piaseczno o 9:03 i za bilet zapłaciłem 3,87 zł. Po wysiadce zacząłem zwiedzać.

Piaseczno, ulica Stołeczna
    Jak widać, była pochmurna pogoda. Wziąłem ze sobą za dużo jedzenia, bo 4 batony, 6 ciastek z leczo z Biedronki, chipsy, wodę i gorącą herbatę w termosie. Musiałem liczyć się z tym, że po śniadaniu w domu i tak jechałbym pociągiem na początku 40 minut.

Gołków. Tory kolei wąskotorowej.
    Ostatnio wtedy, z kolegą przejechałem 77 km przez ponad 6 godzin, więc złapaliśmy pociąg dopiero o 17:44. Tu planowałem wsiąść do pociągu o 14-15, bo następny pojawiłby się dopiero 2,5 godzin później, czyli też o 17:44.

Koparka w Bobrowcu.
    Jak zwykle miałem parę wątpliwości czy nie będę jechać jakimiś prywatnymi drogami, ale w tej gminie nieźle się zaskoczyłem, bo nawet drogi polne mają swoją nazwę i są oznakowane, a drogi prywatne już na samym początku są oznakowane.

Droga polna do Robercina
    Wiatr jednak trochę przeszkadzał i wtedy, kiedy jechałem na południe. Dosyć często poruszałem się drogami gruntowymi z wgłębieniami.

Głosków
    W Woli Gołkowskiej znajduje się fajne miejsce rekreacyjne. Są tam boiska i place zabaw. Za nim już były tylko puste okolice. Zorientowałem się, że miałem 20 km na liczniku, a minęło już 1,5 godziny.

Fajne miejsce w Woli Gołkowskiej
    Za boiskami pojechałem do osady leśnej w Runowie na chwilę i skręciłem na inną drogę.

Dojazd do osady leśnej w Runowie
Droga do Antoninowa
Mieszkowo
    Za Mieszkowem goniło mnie 6 psów średnich wielkości! Oczywiście wystarczyło na chwilę zahamować, by przestały gonić i szczekać. Przez ten czas jechałem najmniej znaną mi drogą, bo na mapie satelitarnej była zakryta drzewami i często się rozgałęziała.

Karolin albo Struga
    Zaraz po tym wjechałem na asfalt i przejechałem przez Baszkówkę i Wólkę Pracką i wtedy wjechałem na krótki czas do lasu. Jeszcze przed wjazdem do lasu biegły równo ze mną jakieś dwa wielkie bernardyny/wilki/psy niedźwiedziopodobne, ale za ogrodzeniem działki wielkości pola golfowego.

Czerwony szlak turystyczny
    W końcu dojechałem do Złotokłosów, bo to był mój pierwszy kamień milowy wycieczki. Zauważyłem, że jechałem już godzinę dłużej i powinienem mieć 20 km więcej na liczniku, ale ta strata czasu nie przedłużyła się do końca trasy.

Kościół św. Antoniego w Złotokłosach z 1935 roku
    Zauważyłem, że przy kościele jest przystanek autobusowy drugiej strefy. Ucieszyłem się, że dojechałem już do tej miejscowości, bo wtedy wracałbym już powoli na północ, a to oznaczało, że miałbym z wiatrem.

Henryków-Urocze. Wydawało się robić coraz ciemniej, ale było ledwo 12-13.
    Kolejnym kamieniem milowym był przejazd przez Zalesie Górne, gdzie w kwietniu przejeżdżałem tam z kolegą szlakiem zielonym i głowił się, którędy skręcić. W Runowie (nie osadzie leśnej!) zatrzymałem się i zjadłem jedno ciastko z leczo.

Trochę jak z "The Walking Dead". Świetnie wygląda ten tunel z drzew w oddali!
    Po przerwie przejechałem obok atrakcji turystycznej - miasteczka rodem z dzikiego zachodu.


    Po wjechaniu na asfalt, po jakimś czasie znów wjechałem w las. Tym razem wyglądał lepiej i bardziej zielono. Przypomniała mi się wycieczka do dęba Jana Kazimierza :-D.

Leśniczówka na Zielonym
    Po 6 miejscowościach dojechałem do Zalesia Górnego. Jest całkiem nieźle zurbanizowane. Dużo budynków między drzewami, boisko i chyba była sygnalizacja świetlna (nie pamiętam).

Po opuszczeniu Zalesia Górnego
    Wjechałem na drogę krajową i po niedługim czasie zrobiło się słonecznie!

Jastrzębie
Droga do Siedliska
    To już były ostatnie miejscowości. Jeszcze Józefosław i będę mógł sprawdzić godziny odjazdu pociągu na kartce i wyliczyć czy zdążę na pociąg o 14-15 lub dopiero o 17:44. Akurat byłem kilometr od Warszawy, a dokładnie od Kabat :-D, ale nie chciałem jechać przez 20 km szklanych pułapek. Okazuje się, że jakbym się bardzo, ale to bardzo pospieszył, to zdążyłbym na pociąg o 14:40, ale jednak zdecydowałem się na pociąg o 15:22.

Na koniec - brzydkie zdjęcie rynku w Piasecznie
    Fajnie, że przejechałem dłuższy dystans i wróciłem o wiele wcześniej. Zapłaciłem tyle samo za bilet i o 16:07 wysiadłem z pociągu. Tak więc gmina zaliczona. Już narysowałem trasę na gminę Tarczyn. Jest znacznie dalej i ma 44 miejscowości, ale na razie przejadę tylko jej wschodnią część, a następnym razem zachodnią, ostatnią.