Mam swoje ulubione miejsca.
Uderzają się stołkami o pierwsze miejsce, a ich liczebność jest mała. Szukam
nowych miejsc, do których będę wracać i się ładować. Znalazłem "raj na
ziemi" rok temu w połowie maja. Hah, może nie każdy się tym urzeknie, ale
to jest wał przy rzece Narew w gminie Wieliszew. Przez pierwszą połowę nie ma
tam zabudowań. Dopiero potem się pojawiają, ale są to domki letniskowe i wciąż jest niesamowicie. Wał
zaczyna się niedaleko Nowego Dworu Mazowieckiego i kończy się w Zegrzu
Południowym. To czyste 20 km radości!
|
Przejazd kolejowy w Lasach Chotomowskim |
Wyszło 40,4+75 km.
Przebieg:
Warszawa>Jabłonna>Legionowo>Chotomów>Janówek Drugi>Góra>Janówek Pierwszy>Krubin>Góra>Kępa Kikolska>Sikory>Topolina>Poddębe>Zegrze Południowe>Nieporęt>Rembelszczyzna>Warszawa
Jak widać po niebieskich
literkach, już wcześniej zwiedziłem te miejscowości. Rok temu zwiedziłem północną część gminy Wieliszew i jechałem wtedy tym wałem, ale 3 razy musiałem z niego zboczyć, z czego
przejechałem na nim tylko 7 km. Było bardzo fajnie i jak nastała jesień albo
zima, pomyślałem, że kiedy będzie zielono, wybiorę się znów na stare śmieci i
tym razem dojadę do końca, czyli na 20 km. Żeby było ciekawiej, poszukam na
wycieczce 11 ukrytych skrzynek, które załadowałem z mapy opencaching.pl do
GPSa. Ostatnio powróciłem do geocachingu i szukałem skrytek nad Wisłą.
Znalazłem dwie przy moście Grota-Roweckiego, a dwie kolejne przy moście
Północnym. Czy uda mi się znaleźć ich 11 na tej
bardziej-przejażdżce-niż-wycieczce?
Chciałem, żeby było słonecznie, więc poczekałem aż miną pochmurne dni, a
było ich ostatnio całkiem sporo. Chciałem znów odwiedzić Lasy Chotomowskie i
tamten przejazd kolejowy w samym środku lasu, gdzie za pierwszym razem
wystraszyłem się odstraszaczem na zwierzęta UOZ-1.
Pojechałem szlakiem
Golędzinowskim, ulicą Modlińską i tym razem przejechałem się ścieżką rowerową
przez dzielnicę Tarchomin. Tam stoi najwyższy słup wysokiego napięcia w Polsce!
Ma 127 metrów wysokości.
|
Najwyższy słup wysokiego napięcia w Polsce - 127 metrów wysokości. |
Przejechałem się przez
Legionowo, wyszukując ścieżki rowerowe i potem przez Chotomów. Jest tam małe
rondo z sześcioma wlotami :D. W końcu dojechałem do lasu i pojechałem inną
drogą niż rok temu. Spodziewałem się dzików, ale nie pojawiły się.
|
Lasy Chotomowskie |
Po jakimś czasie ścieżka była
zacieniona krzakami i zwężała się. Wygodnie jechało się po ubitej ziemi.
Dojechałem do przejazdu
kolejowego w samym środku lasu. Zjadłem sobie pączka. To mój kolejny
eksperyment co zabierać ze sobą na większy głód, choć to tylko jest
przejażdżka. Zdążyłem wypatrzeć szybko zasuwające Pendolino i pociąg towarowy.
Odstraszacze UOZ-1 dalej odtwarzały nagrane odgłosy zwierząt, by odstraszyć
zwierzęta od torów przed nadjeżdżającym pociągiem.
|
ET22 w kierunku Chotomowa |
Dotarłem na miejsce ukrycia
pierwszej skrzynki. Jest ukryta pod patykami niedaleko szlaku rowerowego i
turystycznej wiaty z ławkami i mapą. Co rok przebiegają tam uczestnicy
ultramaratonu powstańczego. Autorem skrzynki jest podobno obecny wójt gminy
Wieliszew.
|
Skrzynka "Biegu Uroczysko Bagno" |
Więc co my tu mamy: Worek nówka-sztuka na buty z napisem "Gmina
Wieliszew", dwie zabawki (obracanie nimi, by kulki wpadły do dziurek),
odblaskowy breloczek, zaproszenie na pokaz chyba sztucznych wulkanów... nie
pamiętam i geocoiny. Wziąłem worek, jednego geocoina, który jest moim pierwszym
do kolekcji i zastąpiłem zabawkami. Skrzynka jest świeża, bo założona tego maja
i jestem dopiero trzecią osobą, która go znalazła i dlatego zastałem w niej
jeszcze przedmioty nadające się jako "starter pack".
Wszystko przebiegało fajnie, ale zaraz po znalezieniu skrzynki zadzwoniła
do mnie rodzina i musiałem jak najszybciej wrócić do domu. Otóż pewna osoba z
daleko mieszkającej rodziny trafiła do szpitala (od razu informuję, że to
fałszywy alarm) i rodzice tam pojechali. Normalnie to nic złego zostawić dom
pusty. Mógłbym dalej jechać, ale wyjątkowo sąsiedzi wyjechali i zostawili nam
swoje klucze i pod opiekę psa. A ktoś musi go wyprowadzić! Tylko raz zdarzyło
mi się przerwać wycieczkę daleko od domu. Byłem załamany ;_;. Dojechałem do
pobliskiej stacji kolejowej i wróciłem pociągiem do domu. Tak się składa, że i
tak według trasy miałem minąć blisko stację kolejową Janówek. Przejechałem 40,4
km. Przez resztę dnia rozczarowany wyprowadzałem psa.
Następnego dnia pojechałem jeszcze raz, bo miało być słoneczniej, cieplej i
mniej wietrznie. Tym razem dojechałem pociągiem do dokładnie tego miejsca,
gdzie wczoraj skończyłem. Tak więc jedziemy dalej!
Następne dwie skrzynki są położone na łąkach na północ od Krubinu.
Dojechałem tam niebieskim szlakiem rowerowym.
|
W poszukiwaniu dwóch skrzynek |
Na tych łąkach nie ma żadnych
zabudowań, ani żadnych konkretnych pól. Są tu po prostu dzikie łąki i torfowiska.
Oprócz niebieskiego szlaku rowerowego, nie widziałem żadnych innych wydeptanych
dróg.
|
Łąki Krubińskie |
Znalazłem pierwszą skrzynkę
oddaloną od szlaku. Prowadziłem rower przez łąki. Była przykryta pod spalonym
drzewem. Kesz był w tragicznym stanie. To stłuczona butelka z mokrymi, brudnymi
sklejonymi ze sobą przedmiotami. Zidentyfikowałem zabawkę i zerwane dwie gumki
do włosów. Ledwo wpisałem się do logbooka (dziennika). Dobrze, że można,
wpisując komentarz, poinformować o konieczności serwisu skrytki. Druga skrzynka
jest 850 metrów ode mnie. Rozpoczęła się mocna tułaczka, którą długo nie
zapomnę. Nie było żadnych dróg, więc prowadziłem rower przez mokre i czasami
głębokie torfowiska. Widywałem ledwo widoczne stare ślady po pojazdach 4x4.
Dało się je dostrzec po nieco krótszej i jaśniejszej trawie. I tak to było tyle
co nic. Po 1,4 km dotarłem na miejsce. Musiałem się raz wrócić, bo na drodze
miałem rzeczkę i szukałem do niej mostku. Zastałem na miejscu ambonę myśliwską.
|
Miejsce ukrycia skrzynki #3 |
Wszedłem na górę i rozejrzałem się dookoła. Sprawdziłem pod siedzeniami,
deskami i na suficie. Przeczytałem opis i wskazówkę w GPSie. W komentarzu
ostatnia osoba napisała, że nie znalazła skrzynki, a przedostatnia, że powinna
być na górze na zewnątrz po lewej stronie od drabiny. Więc poczułem się trochę
jak Nathan Drake z Uncharted 4 :-D, sprawdzając na zewnątrz i jednak nie
znalazłem skrytki. Czekał na mnie powrót do cywilizacji. Wracałem tak samo
przez torfowiska, ale bezpośrednio prosto i myślałem "kiedy to się w końcu
skończy". Moje nogi były całe pokaleczone wysoką roślinnością :-D. Szlak
rowerowy to metropolia w porównaniu z torfowiskami!
W Krubinie znalazłem skrzynkę #4 na szlaku rowerowym i została ukryta przez
tę samą osobę. Zastałem w niej te same rzeczy, oprócz worka na buty. Była
ukryta pod sosną w pustym konarze. Najpierw musiałem z niego wyjąć dwa
kamienie.
|
Skrzynka pt:"Kraina Jezior i Stepów" |
Wpisałem się i pojechałem w kierunku miejsca, w którym zaczynał się wał. Zajrzałem do opuszczonego pałacu
Poniatowskich z XVIII wieku. Zobaczyć ponad 300-letnie ruiny to bardzo ciekawe
doświadczenie. Skrzynka #5 miała być ukryta gdzieś chyba w głębi, ale nie
podjąłem próby, bo miejsce było bardzo zarośnięte. Może innym razem.
|
Letnia rezydencja Poniatowskich z 17xx roku. |
|
W miejscowości Góra |
Wiem, że w innym opuszczonym miejscu jest
komin, na którym jest skrzynka, ale nie planowałem jej znaleźć i nie należy do
dzisiejszych 11 skrytek do znalezienia. Na szczycie i tak zauważyłem gniazdo
bocianów.
Znalazłem się na początku wału i w miejscu
ukrycia skrytki #6. Tak samo ukryta przez tą samą osobę i znalazłem w niej taką
samą zawartość.
|
Geokesz pt:"Majątek Poniatowskich" :-D |
Teraz rozpocząłem przyjemną
jazdę wałem tak jak rok temu, ale do końca i tym razem zrobiłem więcej zdjęć.
Na początku droga była pokryta betonowymi blokami, ale po lewej stronie było
trochę usypanej ziemi i jechało się wygodniej.
|
Początek wału <3 |
Pora na skrytkę #7. Skręciłem
szlakiem czerwonym w prawo od wału i wjechałem w głąb dzikich terenów. Szlak
czerwony chyba się skończył, ale dalej biegła ubita droga. Przejechałem przez
łąkę, pasmo drzew i na kolejnej łące się zatrzymałem. Przelatywały znacznie
niżej samoloty pasażerskie. Pewnie na lotnisko Modlin.
|
Tam szukać, gdzie drzewo! |
Geoskrzynka była słoikiem
ukrytym pod drzewem. W środku zastałem mokry logbook, do którego ledwo się
wpisałem. Był w środku mały, biały, pluszowy misiek. Wróciłem tą samą ścieżką
nad wał i jechałem dalej na wschód. Pora na mały wysyp zdjęć, pokazujących jak
świetnie ten szlak wygląda!
|
Znak pokazujący, że szlak zielony biegnie prosto, czerwony skręca w prawo, a niebieski się zaczyna/kończy. |
|
Wjazd do lasku. Po prawej stronie widziałem też inną ambonę myśliwską. |
|
Wow wał! |
|
To chyba będzie mój ulubiony szlak #1. |
Zapomniałem dodać, że po lewej
stronie biegnie wzdłuż rzeka Narew i tam poszukamy skrzynki #8. Zjechałem z
wału, ale wrócę na to samo miejsce i pojechałem do brzegu. Pudło miało być
ukryte w zawalonym drzewie. Samo miejsce zapiera dech w piersiach.
|
Narew |
Brzeg jest wysoki. Nikogo nie zastałem. Po drugiej stronie rzeki widać
gminę Pomiechówek z poprzedniej wycieczki. Szukałem geokesza i nie znalazłem.
Przedostatnia osoba znalazła ją w 2011, a ostatnia w ostatnim lutym nie
znalazła. Napisała "Narew w tym czasie zjadła dużo brzegu". Być może
to dlatego. Wróciłem na wał i postanowiłem jechać sobie górą.
|
Sikory |
Skończyły się dzikie łąki po prawej stronie i zaczęły się domki letniskowe.
Pachniało sosnami i szyszkami. Domki były drewniane, miały spiczaste dachy lub prawie płaskie. Bywały małe, ale były i wielkie. Miały prąd i na dachach zbiorniki.
Działki były naprawdę nieźle zadbane i dawały fajny, leśny klimat.
Dobra, nazwijcie mnie leniem, ale nie podjąłem próby znalezienia skrzynki
#9 i #10. Skrytka #9 miała być ukryta pod rurociągiem naftowym
"Przyjaźń". Ten rurociąg jest tak długi, że sięga do Syberii. Kręcili
się tam robotnicy z koparkami, więc dałem sobie spokój. Myślałem, że skrzynka
#10 jest ukryta blisko działek i dlatego nie chciałem zjeżdżać w prawo. Zrobiło
się trochę pochmurnie, ale nie padało i nie zbierało się na burzę. Minąłem
zaporę w Dębem i dojechałem do miejsca ukrycia ostatniej skrytki tego dnia -
#11. Więc jest ukryta w jednej z dziupli pewnego drzewa. Parę razy okrążyłem
drzewo i przejrzałem wszystkie dziury, zwłaszcza te przy korzeni (według
wskazówki) i nie znalazłem jej. Szkoda, że chociaż nie znalazłem 50% skrzynek z
tej wycieczki, więc zdobyłem ich 5 na 11. Wróciłem do Zegrza Południowego.
|
Plaża w drodze do Zegrza Południowego |
Doszedłem do wniosku, że najpierw powinienem szukać na mapie
tradycyjnych geoskrzynek, czyli ukrytych pod dokładnymi koordynatami lub
chociaż z prostymi wskazówkami i najłatwiejszym poziomem trudności. Dopiero po
jakimś czasie mógłbym mieć chrapkę i więcej śmiałości na coś trudniejszego.
Przejechałem tego dnia 75 km. To daje 115,4 km. Jeszcze się chciałem pochwalić, że przed
Nieporętem osiągnąłem 10 000 km na tym rowerze. Pięciocyfrowy przebieg całkowity
na liczniku ładniej wygląda ;-D