Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wiatr. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wiatr. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 30 maja 2016

Najstarsza sosna w Polsce

    Witajcie pasażerowie. Dziękujemy za wybranie linii rowerowych Introwerzysta S.A. W okresie napadających na nas burz, w ten ostatni suchy dzień pojedziemy zwiedzić gminę Mińsk Mazowiecki. Przejedziemy się wsiami dookoła Mińska Mazowieckiego. Najpierw na południe, potem na wschód i na północ, a w Gliniaku urządzimy postój w cieniu najstarszej sosny zwyczajnej w Polsce. Nie zabraknie takich atrakcji jak X-tremalny wiatr i X-tremalne wyboje™. Zatem zajmijcie siedzenia i cieszcie się jazdą tanimi liniami rowerowymi Introwerzysta S.A. Zmieniamy się na lepsze dla was!
Nie ponosimy odpowiedzialności za ubrudzone siedzenia po osobach chorujących na chorobę lokomocyjną.

Wielgolas Duchnowski
Wyszło 146,4 km. Przebieg:

Warszawa>Sulejówek>Zakręt>Nowy Konik>Stary Konik>Brzeziny>Wielgolas Duchnowski>Górki>Poręby>Teresław>Celinów>Jędrzejnik>Zamienie>Maliszew>Józefów>Grębiszew>Wólka Iłówiecka>Kluki>Iłówiec>Grabina>Pogorzel>Nowa Pogorzel>Mikanów>Chmielew>Marianka>Huta Mińska>Cielechowizna>Gliniak>Tartak>Prusy>Tartak>Chochół>Mińsk Mazowiecki>Targówka>Stare Zakole>Zakole-Wiktorowo>Barcząca>Budy Barcząckie>Anielew>Budy Janowskie>Dziękowizna>Ignaców>Janów>Kolonia Janów>Osiny>Nowe Osiny>Mińsk Mazowiecki>Karolina-Kolonia>Stara Niedziałka>Niedziałka Druga>Stara Niedziałka>Karolina>Wólka Mińska>Dłużka>Wólka Mińska>Królewiec>Arynów>Stojadła>Choszczówka Stojecka>Kobierne>Dębe Wielkie


    Na tej wycieczce nie będzie dużo zdjęć, bo za bardzo skupiałem się na jeździe i wiedziałem, że zastanę podobne krajobrazy jak w gminie Dębe Wielkie. Chciałem pojechać w piątek, ale zapowiadali burze i faktycznie padało, a zwłaszcza w nocy, chociaż to nawet dobrze. Wstałem o 5:00, od razu spojrzałem na prognozę pogody i rozczarowałem się zapowiadanymi burzami.
    Planowałem pojechać w sobotę i też zapowiadali burze, ale tym razem jeszcze bardziej się rozczarowałem, bo przez cały dzień nie było nawet pochmurnie! Dopiero pojechałem w niedzielę. Wstałem o 4:30 i o 5:30 wyjechałem na rower. Nie zapowiadali opadów, ale nieco silniejszy wiatr wiejący ze wschodu, a właśnie w tamtym kierunku będę głównie jechać. Jednak zaryzykowałem, bo w następnych dniach zapowiadają jeszcze silniejszy wiatr i już bardziej gwarantowane burze.
    Na skrzyżowaniu ulicy Strażackiej z ulicą Chełmińską był ostatnio remont i tym razem również był, ale było pusto. Przejechałem przez Warszawę Rembertów i Wesołą. Było cicho i spokojnie. Wybrałem sobie inną drogę w Sulejówku, a to była część chyba czerwonego szlaku. Zastałem różne osoby w cywilnych ubraniach jadące na rowerach. Dojechałem do drogi krajowej 2 i jechałem ciągiem pieszo-rowerowym aż do Wielgolasu Duchnowskiego. Tam skręciłem w prawo na skróty, by dojechać do Jędrzejnika. Już wtedy wiatr zaczał dawać się we znaki.

Początek skrótu do Górki
    Na polnej drodze było pełno komarów. Zastałem na drodze bociana, który uciekł, ale zaraz pojawił się na łące po prawej stronie. Zanim zrobiłem mu zdjęcie, to jeszcze na chwilę zawróciłem, bo widziałem innego ptaka po lewej stronie w oddali i nie przypominał bociana. Widziałem jak już się patrzył na mnie bokiem, więc w pośpiechu zrobiłem zdjęcie. Mam jeszcze drugie w przybliżeniu, ale gorszej jakości.

A więc to żuraw!
A tu nasz bociek uciekinier. Wygląda sympatycznie.
    Zrobiłem sobie krótką przerwę na batona w lesie za Teresławem. Tam jest położona asfaltowa droga. Usiadłem na szlabanie. Właściwie, to nie lubię siedzieć na czymś wąskim, np. rury, drabinki. Może mnie zacząć boleć lewa lub prawa noga w okolicy zgięcia nogi. Dopiero w Jędrzejniku zaczęły się dla mnie nowe miejsca, chociaż ten skrót też był nowy.

Kaplica Matki Bożej Różańcowej w Józefowie.
Wjazd do lasu za Józefowem.
    Za lasem przejechałem przez drogę krajową 50. Widziałem coraz więcej ludzi jadących rowerami do kościoła. W Klukach miałem przejazd kolejowy i po tym drogę piaszczystą. Na szczęście na krótko.

Nowa Pogorzel
Chmielew
    Było raz ładnie z górki i jechałem przez pewien czas na północ. To jednak były wciąż południowe miejscowości. Od Marianki już zaczęło się więcej terenów zabudowanych.
    Dojechałem do Gliniaka i w lesie zatrzymałem się na małym parkingu rekreacyjnym. Widziałem truchtaczy. Parking to ładnie wyrównana ziemia, ogrodzona drewnianym ogrodzeniem. Nie było tam ławek, ani wiat. Były może ze 3 zaparkowane samochody. Od parkingu prowadziła droga do pomnika przyrody. Zastałem najstarszą sosnę zwyczajną w Polsce!

Najstarsza sosna zwyczajna w Polsce
    Ma 360 lat, 360 cm obwodu pnia i 22 m wysokości! Wyróżnia się wysokością i grubością pnia, a także dodatkowymi konarami i grubymi gałęziami. Przeczuwam, że zaczął rosnąć w drugiej połowie XVII wieku.


    Moja lewa noga wciąż bolała przy mocniejszym pedałowaniu, a miałem dopiero 75 km przy sośnie. No nic, ruszyłem dalej. Przejechałem przez Tartak jedyną drogą do Prus i tak samo zawróciłem.

Prusy
    Jeszcze przez Chochół i dojechałem do Mińska Mazowieckiego. Minąłem szkoły, całkiem ładne osiedla ze sklepami na parterze i niedaleko stację kolejową. Na chwilę miałem ścieżkę rowerową. Zacząłem zwiedzać miejscowości na wschód od Mińska Mazowieckiego i wtedy to już w ogóle miałem dość mocno pod wiatr. Musiało wiać 16 -18 km/h. 

Zakole-Wiktorowo
    W Budach Barcząckich jest stacja kolejowa i chyba bez biletomatów. W razie czego, to na stronie internetowej Kolei Mazowieckich jest pokazana tabelka do pobrania z listą stacji, gdzie można kupić bilet w biletomacie. Być może na tej stacji wysiądę następnym razem, zamiast jechać przez znany mi Sulejówek.

Budy Barcząckie
    Ignaców było wschodnim krańcem wycieczki i w końcu mogłem jechać na zachód i zwiedzić północne miejscowości. Usiadłem sobie na trawie przy drodzej krajowej biegnącej do Kałuszyna. Miałem 101 km na liczniku i dopiero wtedy skończyła się mordęga jazdy pod wiatr. W powrocie jechałem przynajmniej 28-30 km/h, ale i tak byłem mocno zmęczony.

Karolina
    Postanowiłem tylko dojechać do Niedziałki Drugiej, zamiast ją objechać i zrobić tak samo z pozostałymi miejscowościami ze względu na zmęczenie.

Kościół MB Dobrej Rady w Wólce Mińskiej
    Więc dojechałem do Dłużki i zawróciłem do Wólki Mińskiej. Miałem okazję przejechać nad Autostradą Wolności.

Autostrada Wolności
    Zwiedziłem Królewiec i Arynów jako ostatnią miejscowość na dzisiaj. Teraz pozostało dojechać do znanej mi drogi krajowej i dojechać ciągiem pieszo-rowerowym do Dębe Wielkim. Szkoda, że prowadziła do niej inna droga krajowa na której jest zakaz dla rowerzystów i pieszych. Tylko na wiadukcie nad torami był chodnik, więc przedostałem się na drugą stronę torów, zszedłem i pojechałem na zachód, szukając innej drogi. Jak widzicie na mapie tej trasy, podjąłem parę prób dojechania do drogi krajowej. Skręciłem w prawo: dojazd do posesji. Skręciłem dalej w prawo: dojazd do posesji. Pojechałem trawiastą drogą: Donikąd. Skręciłem w lewo od trawiastej drogi: dojazd na tyły gospodartwa. Grr!
    Zawróciłem do wiaduktu i pojechałem inną drogą. Dojechałem do jej końca na szczerym polu... jednak ktoś wydeptał w wysokiej trawie ścieżkę i dojechałem do upragnionej drogi krajowej. Wracałem sobie na zachód i raz z prędkością 45 km/h. To dziwne, bo przecież miałem być zmęczony. Na stacji Nowe Dębe Wielkie kupiłem bilet w biletomacie i poczekałem na pociąg. W rozkładzie jazdy było na każdym pociągu zaznaczone, że są w nich przedziały dla rowerzystów. Przyjechał pociąg, rozglądam się na całej jego długości i nie zastałem żadnego przedziału dla mnie. Pociąg był dziwnie wąski, krótki, a ludzie siedzieli nawet na rozkładanych siedzeniach tuż przy drzwiach. Nie było mowy bym miał wsiąść do tego pociągu. Głupio mi było tak pobiec do drzwi, jakbym chciał wsiąść i zrezygnować. To był pociąg ER75. Grr! Kupiłem drugi bilet i tym razem przyjechał już normalny pociąg z przedziałami. To był EN57KM. Był prawie pusty. Niektórzy dosiadywali się na następnych stacjach i czekali na konduktora. Wysiadłem dla odmiany na stacji Warszawa Wschodnia.
    To by było na tyle. Padam z nóg. Nauczyłem się po raz kolejny tego, by nie wybierać wietrznych dni do jazdy. To zupełnie inna różnica jak w maju pojechałem na 150 km bez zmęczenia, bo nie było wiatru. Następnym razem zajrzę do powiatu przasnyskiego ;-)