środa, 8 listopada 2017

Piastów i Pruszków

    Postanowiłem przypomnieć sobie jazdę na rowerze. Wypłukałem łańcuch i naładowałem baterie od tylnej lampki. Rower wciąż wymaga odpowietrzenia hamulców, wymiany linek, pancerzy i wymieniłbym baterię od licznika. Najchętniej bym go wziął do serwisu. Tylko czy to jest tak, że zapłacę za przegląd, to sprawdzą w nim wszystko, a potem oddadzą i powiedzą "To i to jest do wymiany. Naprawię jeśli zapłacisz x zł.". Czy tak: "Wykryłem takie usterki i już je naprawiłem."
    Powinienem zacząć zwiedzać kolejny powiat na okres jesienno-zimowy. Jest to najmniejszy powiat w województwie mazowieckim - powiat pruszkowski. Zarazem jest najgęściej zaludnionym w Polsce. Sąsiaduje z Warszawą i leży w kierunku południowo-zachodnim, a to jest kierunek, do którego nigdy się nie wybrałem. Pewnie z powodu przedzierania się przez Warszawę. Powiat ma tylko około 71 miejscowości. Powinno być łatwo i szybko. Przewiduję tylko 4-5 wycieczek. Tak więc na samym początku zwiedzę dwie gminy miejskie. Są to miasta Piastów i Pruszków.

Jazda skrótami w ucieczce od ruchliwych dróg.
Wyszło 70,5 km. Przebieg:

Warszawa>Piastów>Pruszków>Piastów>Warszawa

    Coś mało tych miejscowości, a jednak wyszło 70 km. Tak więc cały powiat planuję zwiedzić bez pociągów. Już wystarczająco nacierpiałem się jazdą zapchanymi pociągami tylko po Warszawie. Udało mi się narysować trasę przez Warszawę tak, żebym przez cały czas jechał ścieżką rowerową. Przejechałem przez most Świętokrzyski. Na chwilę poszedłem chodnikiem i z powrotem wjechałem na ścieżkę rowerową. Pogoda była szara. Typowy listopad. Nie chciało mi się podjeżdżać przez Agrykolę, więc wszedłem schodami. Znalazłem się przy Polu Mokotowskim. Jest najpopularniejszym wyborem do jazdy na rolkach. Może też się kiedyś wybiorę. Przeszedłem przez przejścia dla pieszych, bo ścieżka rowerowa się ucięła. Przejechałem przez kładkę dla pieszych i wjechałem do parku. Pojechałem jakąś główną aleją. To naprawdę fajny park. W betonowym stawie nie było wody. Wyjechałem z parku i dalej ciągnęła się ścieżka rowerowa. Przejeżdżałem obok jakichś uniwersytetów. Potem ścieżka prowadziła po lewej stronie ruchliwej drogi. Przejechałem przez tunel pod jakimś węzłem. Potem przejechałem przez wiadukt nad torami kolejowymi. Stoi tu stacja Warszawa Aleje Jerozolimskie. Mijałem handlowe tereny z wielkimi parkingami. Skończyła się ścieżka i pojechałem pustą drogą serwisową obok dróg liczących 10 pasów. Potem jechałem chyba nieco spokojnymi ulicami w osiedlach. 5 razy przeszedłem przez przejścia dla pieszych, bo po prostu nie lubię ruchliwych, miejskich skrzyżowań. W końcu po 20 km wyjechałem z Warszawy (w innych kierunkach potrzebuję tylko 5-10 km, żeby wyjechać prostą, cichą drogą). Od razu zaczęło się kolejne miasto czyli Piastów.

czwartek, 19 października 2017

28 mil na piechotę

    Nie chciało mi się jeździć na rowerze. Tak po prostu. Oficjalnie rozpoczął się czwarty i ostatni sezon studiów. Nie do wiary, że nadejdzie ostatnia wiosna w której będę mieć swoje ostatnie zajęcia, a za taki rok w październiku będę już dawno po studiach i nie będzie już następnego semestru (żegnajcie bilety ulgowe na pociągi...). Tym razem postanowiłem znów się przejść na 40 km. Oczywiście gdzie indziej. Długo myślałem gdzie by tu pójść. Nawet wcześniej myślałem o 50 km. Nie udało mi się narysować żadnej trasy, bo gdzie tu znaleźć 50 kilometrowy odcinek poza miastem, gdzie non stop jest chodnik? W końcu postanowiłem przejść się z domu do Mińska Mazowieckiego.

Dzielnica Praga-Południe, Warszawa
    Pomyślałem, że dlaczego by nie opisać mojego spaceru, zamieszczając coś w tym październiku. Tak więc trasa wygląda tak:

Warszawa>Zakręt>Nowy Konik>Stary Konik>Brzeziny>Wielgolas Brzeziński>Wielgolas Duchnowski>Dębe Wielkie>Kobierne>Choszczówka Stojecka>Stojadła>Mińsk Mazowiecki

Na mapie: https://drive.google.com/open?id=1SnIR4Mwhr54V_0Gnk9l-03H-vzM&usp=sharing

    Wyszedłem o 7:00. W ciągu ostatnich paru dni zrobiło się naprawdę ciepło. Temperatura przekracza 20'C. Pierwszy etap to przejście całą ulicą Targową (długość 1,5 km). Może chodzenie wzdłuż głośnej ulicy nie będzie takie fajne. Nie lubiłem przechodzić obok zatłoczonych przystanków autobusowych. Wszyscy ludzie patrzyli się w moją stronę, bo od tej samej strony spodziewaliby się autobusu. Tak więc szedłem szybko. Sprzedawcy oferowali mi papierosy, ale nie palę. W końcu minąłem takie jedno skrzyżowanie, gdzie ulica zmienia swoją nazwę na Grochowską. To etap drugi (5,7 km). Tym razem na przystankach było pusto, więc nie musiałem przyspieszać. Nie czułem się jednak komfortowo robić zdjęcia w mieście. Podobały mi się kamienice wzdłuż drogi z małymi sklepikami na parterze. Patrząc wprost, na wschód, widziało się blask słońca z mgłą. Bardzo ciekawie to wyglądało. Minąłem fajny park, w którym odwiedziłem go nie raz w gimnazjum, bo są fajne pajęczyny do wspinania. Zbliżałem się do Ronda Wiatraczna, więc, żeby iść krócej, poszedłem lewą stroną drogi. Minąłem potem parę nowoczesnych kładek dla pieszych. Po lewej stronie minąłem ciekawie wyglądający plac Szembeka, a za nim biały kościół. Szkoda, że nie zrobiłem zdjęcia. Nie wiedziałem, że takie miejsce istnieje. Mgła połączona z blaskiem zdawała się być jeszcze silniejsza. Świetnie to wyglądało! Przeszedłem przez pętlę tramwajową. Jeszcze tylko trochę i doszedłem do końca ulicy Grochowskiej. Jest to rondo nad ziemią, a nad rondem jeszcze kolejna droga. Pod rondem jest rondo z chodników :D.

środa, 20 września 2017

Końcówka lata w Latowiczu

    Lato jeszcze nie uciekło. Jest wciąż zielono. Nie chciało mi się ostatnio jeździć na rowerze. To z dwóch powodów. Po pierwsze, najczęściej była niesprzyjająca pogoda, a po drugie, miałem doła z niewyjaśnionego powodu. Wolałem zatem pojeździć na rolkach i pochodzić po 30-34 km. Kupiłem kask na rolki i nowy kask na rower. Ten stary kask mam chyba od pierwszej technikum i zawsze był za duży. Wyglądałem jak kosmita. 
    Gmina Latowicz to ostatni obszar, który pozostał mi do zwiedzenia w powiecie mińskim. Leży najbardziej na południe. Po tej wycieczce oficjalnie będę mógł sobie powiedzieć, że przeczesałem cały powiat.

Całkiem zielono!
Wyszło 113,7 km. Przebieg:

Mińsk Mazowiecki>Huta Mińska>Mikanów>Nowa Pogorzel>Pogorzel>Siennica>Zglechów>Nowy Zglechów>Siodło>Posiadały>Piaseczno>Huta Kuflewska>Kuflew>Podciernie>Stawek>Waliska>Kamionka>Wielgolas>Budy Wielgoleskie>Borówek>Transbór>Chyżyny>Wielgolas>Latowicz>Strachomin>Borki>Seroczyn>Żebraczka>Oleksianka>Iwowe>Laliny>Redzyńskie>Generałowo>Budziska>Dębe Małe>Gołełąki>Kozłów>Parysów>Łukówiec>Poschła>Puznówka>Pilawa


    Do tego czasu rozkłady jazdy pociągów się zmieniły. Na linii Warszawa>Grodzisk Mazowiecki, Urle>Małkinia Górna, Garwolin>Dęblin zaczęli modernizować linie i pociągi tymczasowo nie jeżdżą. Dlatego anulowałem wycieczkę do Ostrowi Mazowieckiej. Nie mógłbym wsiąść do komunikacji zastępczej w postaci autobusów. Zresztą jest napisane na czerwono, że przewóz rowerów jest niemożliwy. Jednak mój standardowy, pusty pociąg do Mińska Mazowieckiego przyjechał o 07:59, czyli prawie bez zmian. Pustym pociągiem dojechałem na miejsce i zacząłem jazdę na południe. Byłem ciepło ubrany. Niebo było bezchmurne i było nieco mgliście na horyzoncie. Wiatr tego dnia miał być wyjątkowo słaby. Tereny nieco się wznosiły i opadały. Przejechałem przez Siennicę i potem zatrzymałem się na przystanku, by zdjąć czapkę, komin i długie spodnie. O wiele lepiej!

Spore pola za Siennicą. Podobają mi się lekko mgliste obiekty na horyzoncie.
    Każdy miesiąc różnie wypada w danym roku. Wrzesień dwa lata temu był całkiem zielony i letni, a rok temu był chłodny i żółty. Jestem ciekaw jaki ten się okaże. Okazało się, że wypada lepiej niż w poprzednim roku! Jest wciąż ciepło i zielono. Co prawda temperatura jednak spada.