niedziela, 10 maja 2020

Gmina Serock innymi drogami

    Porobiło się z tą plagą. Gdy w Polsce na początku marca pojawił się wirus, odpuściłem sobie całkowicie wychodzenie z domu, mimo że jeszcze nie było zakazu wychodzenia na dwór. Przesiedziałem cały marzec i pierwszą połowę kwietnia. Potem jak manna z nieba został usunięty zakaz wychodzenia z domu ot tak. Otwarto lasy, parki, zezwolono na wychodzenie w celu rekreacyjnym. Skoro tak, to okej. Zacząłem ponownie jeździć. Byłem nad Narwią, w Wieliszewie, w Nowym Dworze Mazowieckim, Nieporęcie. Oczywiście w masce. Zaplanowałem sobie parę tras w celu polepszenia kondycji. W zimie jeździłem do 60 km, więc trzeba przygotować nogi na dłuższe dystanse do ok. 130 km. Tydzień temu pojechałem na 78 km i nie czułem się dobrze. Po 40 km nogi mnie zaczęły boleć, ale musiałem jakoś wrócić do domu, heh. Wracałem z prędkością 13-17 km/h z przerwami. Wiatr mi nie przeszkadzał.
    Chciałbym dalej pisać na blogu, jednak nie mam pomysłów. Głównie opisywałem tu nowe gminy, które zwiedzałem. Następne niezbadane są coraz dalej i bez pociągu musiałbym jeździć na ponad 180 km. Z powodu pracy, na wycieczki mam czas w weekendy, a pociągi są wtedy zapchane. Taaak to się kończy moja przygoda w zwiedzaniu gmin - jak na razie. A szkoda, bo czeka dużo ciekawych powiatów. Zatem myślę o czym tu pisać. Może da się wymyślić dużo fajnych wycieczek w niby te same gminy, ale jadąc innymi drogami i wyszukując na mapie jakichś innych miejsc? Można się poczuć jakby się zwiedzało nowe tereny, bo w sumie to prawda.
    Pomyślałem, że pojadę do gminy Serock, bo miło wspominam tamtą wycieczkę z maja 2015. Na mapie wyszukałem drogi, którymi nie jechałem i znalazłem jakieś charakterystyczne miejsca, których nie widziałem.

Niezbadany las
Wyszło 90,6 km. Przebieg:

Warszawa>Jabłonna>Legionowo>Łajski>Wieliszew>Zegrze Południowe>Zegrze>Borowa Góra>Dosin>Jachranka>Izbica>Wola Smolana>Szadki>Wola Kiełpińska>Marynino>Karolino>Skubianka-Kolonia>Stasi Las>Jadwisin>Zegrze>Zegrze Południowe>Nieporęt>Aleksandrów>Stanisławów Pierwszy>Warszawa

    Na początku dojadę do Zegrza korzystając z tego wariantu trasy. Od jakiegoś czasu przy budynkach FSO Żerań w weekendy są targowiska. Można znaleźć coś ciekawego. Można też kupić kurę, koguta czy papugę. Jak na razie o godzinie 7 mało kogo można zobaczyć na rowerze. Na wale nad Wisłą słyszę śpiewy kosów, trznadli, szpaków, kapturków, kowalików, dzięciołów zielonych i wilg. Dwa tygodnie temu na wale tuż przy moście Północnym zobaczyłem dzika! Łaził sobie parę metrów od ludzi. Był spokojny. Tydzień temu znów widziałem dzika na wale, ale dalej na północ od Tarchomina i zmył się w krzaki.

Dzik!
    Dzisiaj dzika nie widziałem. Zastałem pusty wał. Przez cały dzień było słonecznie. Jest to jeden z tych rzadkich dni w których słaby wiatr nie daje się we znaki.

Wał nad Wisłą
    I tak oto dotarłem do parku w Jabłonnie. Potem jechałem ścieżką rowerową w Legionowie. Jakoś gładko mi się jechało. Zanim się obejrzałem, już byłem w Wieliszewie. To tak jakbym nie pamiętał jak tu się znalazłem! Wjechałem na most nad Zalewem Zegrzyńskim. Trzeba uważać na szkła. Pierwsze co chciałbym zwiedzić to tereny zabudowane Zegrza (tego północnego), bo nigdy nie byłem. Zabudowania na mapie przypominają wycięty kawałek miasta, mimo że to wieś. Okazuje się, że 3/4 zabudowań stanowi ogrodzony teren wojskowy. Ulic mam zatem nie za wiele do zobaczenia. Z mostu nie wspiąłem się na górę, tylko jeszcze na dole skręciłem w prawo do Zegrza.

Po lewej jezioro, po prawej zalew.
    Fajnie się jechało mając po lewej i prawej stronie wodę. Dzięki temu było trochę chłodniej. Wjechałem w tereny zabudowane. Było spokojnie, nic nie jechało. Mijałem wielopiętrowe budynki mieszkalne. Są też typowe miejskie podwórka, sklepiki na parterze oraz garaże. Zegrze stało się miastem przed 1400 r., a przestało być przed 1540 r. Znajduje się tu Centrum Szkolenia Łączności i Informatyki. To jednostka szkolnictwa sił zbrojnych. Szkolą tu żołnierzy zawodowych, rezerwowych, szeregowych zawodowych, słuchaczy i praktykantów studentów Wojskowej Akademii Technicznej. Dawniej Zegrze nazywało się Zgierz, co w starym języku polskim oznaczało bród. Przy drodze krajowej znajduje się oficerskie kasyno. Zostało zbudowane w ok. 1903 r. Korzystali z niego wojskowi.

Zabytkowe kasyno w Zegrzu
    Kolejnym charakterystycznym miejscem jest kościół garnizonowy św. Gabriela Archanioła. Przez wiele wieków na jego miejscu stały różne kościoły. Pierwszy odnotowany kościół był drewniany z XII wieku. Różne wojny sprawiły, że kościoły były niszczone i następne były budowane po wojnach. Stała tu raz cerkiew, jako że Zegrze były z powodu rozbioru Polski przejęte przez Ruskich. Potem gdy Polacy odzyskali swoje ziemie, zbudowali kościół po swojemu, lecz został przez Niemców poważnie uszkodzony, a wnętrze Ruscy rozkradli. Po II Wojnie Światowej tak prędko kościoła nie planowano odbudować. Przez ten czas hodowano w nim pieczarki, gołębie, a cegły były często zabierane. Pozostałości kościoła rozebrano w 1987 r. Rozpoczęto budowanie obecnego kościoła w 1999 r. Kościół jest garnizonowy dlatego, że znajduje się obok terenów wojskowych.

Kościół garnizonowy św. Gabriela Archanioła w Zegrzu.
Mural garażowy w Zegrzu
    Kolejnym miejscem, którym chciałem zobaczyć jest pewien pałac, ale odpuściłem sobie, bo teren wygląda na ogrodzony. Do niego prowadzi droga z bramą, a na środku drogi przed bramą stał jakiś samochód. I to by było na tyle z Zegrza. Przeszedłem na drugą stronę drogi krajowej. Pora jechać na wsie innymi drogami.

Jakiś teren wojskowy w Zegrzu/Borowej Górze
    Ach, jadąc polnymi drogami czułem się trochę jakbym zwiedzał nową gminę. Mijałem fajne, nowoczesne domy jednorodzinne. Widziałem samicę bażanta i sarnę. W masce da się spokojnie oddychać. Na ulicach pusto. Następnym terenem jest las, należący do nadleśnictwa Jabłonna. Nigdy tu nie zajrzałem. Pośrodku lasu prowadzi szeroka droga gruntowa. Zatrzymałem się na jedzenie w miejscu postojowym. Las w tej części jest liściasty przez co tak bardzo zielono jeszcze nie było.

    W pobliżu na drzewach wiszą jakieś drewniane domki o dziwnych kształtach. Nie widać, żeby miały dziurki, by ptaki mogły wlatywać. Nie mam pojęcia czym są.

Co to jest?
Taką ścieżkę to ja rozumiem.
    W międzyczasie dwa samochody zdążyły przejechać z prędkością sięgającą prawie 90 km/h. Zostawili za sobą spory pył. Koniec przerwy, pora jechać. Dalej las stał się typowo mieszany. Pojawiło się więcej iglastych drzew. Wyjechałem z lasu na całkiem przyjemne tereny Woli Smolanej.

Wola Smolana
    Dojechałem do drogi krajowej, by zobaczyć pewien kościół w Woli Kiełpińskiej, którego wcześniej nie widziałem. Jego historia ma pewne powiązanie z Zegrzem. Przed kościołem stała duża ilość samochodów. Przyjeżdżały kolejne. Trochę ludzi kręciło się przy kościele i chyba czekali aż msza się skończy. Wygląda na to, że trwa pogrzeb. Nie mogłem się przyjrzeć kościołowi. Innym razem tu przyjadę. Następnym celem jest jezioro w Maryninie. W Maryninie znajduje się również kopalnia piasku ze strzelnicą, jednak droga prowadząca do niej jest oznakowana jako prywatna. Dotarłem do jeziora. Sporo mew tu lata.

Jezioro Chojno
    Pora już wracać do domu. Niewiele mi zostało do 60 km na liczniku, a czułem się całkiem nieźle. Tydzień temu po 40 km bolały mnie nogi, tak więc jest postęp. W Skubiance-Koloni widziałem fajne domy. Mieszkałbym :D
Karolino
    Przedostałem się wiaduktem na drugą stronę drogi krajowej i zrobiłem sobie przerwę w Jadwisinie przy ogromnych polach w miejscu, gdzie droga asfaltowa się kończy. Osiągnąłem 60 km. Szykowałem się mentalnie na ciężki powrót. Myślałem, że tak jak poprzednio będę wracać ostatkami sił do domu. W międzyczasie na polu zobaczyłem sarnę, pokląskwę i pliszkę siwą.

Pokląskwa
Pliszka siwa
    Już w Jadwisinie zacząłem dostrzegać grupy rowerzystów, a w Nieporęcie jeździło tyyyle rodzinek i parek. O właśnie - tydzień temu zauważyłem zamkniętą plażę w Nieporęcie z powodu wirusa. Była ogrodzona. Dzisiaj już można wchodzić i z tego, co przeczytałem, przebywać do godziny 20. O dziwo dalej mi się jechało bez zmęczenia. Szlak wzdłuż kanału Żerańskiego pokonałem bez przerw przy prędkości 24 km/h. Tydzień temu ledwo dawałem radę. Po przekroczeniu 80 km dalej cisnąłem i wyprzedzałem innych.

"Może jeśli schowam się za tymi patykami, to nie zauważy mnie?"
    W ostatnich kilometrach jechałem około 27 km/h. No zdziwiłem się. To kondycja aż tak szybko wraca? Kiedy wróciłem, nogi mnie nie bolały. Mógłbym jeszcze więcej przejechać. No to tyle z tej wycieczki. Nie udało się zobaczyć tego kościoła. Może uda mi się narysować trasę po gminie Serock na jeszcze innych drogach i znaleźć kolejne miejsca warte uwagi i oczywiście wróciłbym do tego kościoła. Na razie nie wiem. Za może 2 lub 3 tygodnie mogę pojechać do Pomiechówka na 110 km i opisać wycieczkę, mimo że jechałbym tymi samymi drogami, to jednak chciałem odwiedzić tamte tereny. Za tydzień pojadę na podobny dystans, by utrwalić kondycję. Nie podobają mi się zdjęcia, które robi ten pożyczony aparat. Wychodzą przyciemnione, szarawe, z wieloma plamkami i rysami. Muszę za każdym razem rozjaśniać, podkręcać kolory i usuwać zabrudzenia na zdjęciach. Mój własny aparat z którego korzystałem przed 2018 r. jest w porządku, ale za krótko trzymają baterie i zoom nie spełnia moich coraz to większych wymagań. Pora kupić nowy aparat, najlepiej taki kompaktowy z 30-40 krotnym zoomem. Ten bażant powyżej wyglądałby piękniej.

2 komentarze: