Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ciechanów. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ciechanów. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 12 kwietnia 2021

Kameralnymi drogami do Ciechanowa

    Jest kolejny weekend. Wieje na północ, to pomyślałem, że pojadę w tym kierunku w jedną stronę i ośmielę się wrócić pociągiem. To będzie kolejny etap ponownego przyzwyczajania się do pociągów. Może nie będzie tylu ludzi. To jeszcze kwiecień. Zamierzam pojechać na rowerze do Ciechanowa po raz trzeci i to oczywiście innymi, nieznanymi mi drogami i wrócić pociągiem do domu. Nie wiedziałem na razie, jakimi drogami pojechać, więc poradziłem się Google Maps i podało mi całkiem dobrą trasę. Sprawdziłem, czy nikomu nie wjadę do posesji, zmodyfikowałem nieco trasę w Ciechanowie i tak oto następnego dnia pojechałem.

Popowo Borowe Pd.
Wyszło 90,4 km. Przebieg:

Warszawa>Jabłonna>Legionowo>Łajski>Komornica>Poddębe>Dębe>Ludwinowo Dębskie>Popowo Borowe>Popowo-Północ>Dąbrowa>Krzyczki-Pieniążki>Głodowo Wielkie>Kędzierzawice>Chmielewo>Stpice>Kowalewice Włościańskie>Prusinowice>Godacze>Gaj>Ślubowo>Koźniewo Średnie>Koźniewo-Łysaki>Sońsk>Gołotczyzna>Bieńki-Karkuty>Ciechanów


    Wyjechałem o 06:45, bo nie mogłem spać. Pojechałem składanym rowerem. Jak na razie, pierwsze 32 km są takie same jak z poprzedniej notki. Muszę najpierw wyjechać z tej dziu... Kotliny Warszawskiej. W niedzielę rano, jak to zwykle, na drogach było pusto. W transie dojechałem do elektrowni wodnej nad Narwią. Na moście znowu nie było żadnych ptaków. Włączyłem GPS-a, bo zaraz będzie mi potrzebny i jadę drogą 632 dalej na północ. Przeciąłem pustą drogę krajową. Mając ciągle z wiatrem, utrzymywałem prędkość 24-26 km/h. Wyjechałem z tej drogi wojewódzkiej w prawo i zaczęła się jazda nieznanymi, spokojnymi drogami. Zrobił się całkiem nieźle otwarty teren.

czwartek, 24 maja 2018

Kraina jednorożców i serków

    Pora na czwarte odwiedziny powiatu przasnyskiego. Tym razem nie będzie to żadne zwiedzanie gmin (jak jazda po polnych drogach, robienie zawijasów dookoła wsi), ale przejechanie się asfaltowymi drogami po ważniejszych miejscowościach. Miałem ten pomysł na trasę rok temu. Chciałem przeczekać na czerwiec, ale w tegorocznym maju jest już wystarczająco fajnie. Planem jest dojechanie pociągiem do Ciechanowa i wtedy rozpoczęcie jazdy rowerem do Przasnysza. Po Przasnyszu jadę dalej na północny wschód aż do Jednorożca (ciekawa nazwa). Potem jadę na północny zachód do Chorzeli, gdzie zobaczę spółdzielnię mleczarską "Mazowsze". Na koniec zacznę wracać do Ciechanowa w zupełnie innych terenach przez Grudusk. Oj, szykuje się bardzo ciekawie.

Robinia akacjowa. Aż ładnie biało, gdy się spojrzy w górę.
Wyszło 123,9 km. Przebieg:

Ciechanów>Przedwojewo>Dzbonie>Rąbież>Kołaki-Budzyno>Wola Wierzbowska>Łaguny>Turowo>Golany>Przasnysz>Bartniki>Kuskowo>Szla>Stegna>Jednorożec>Ulatowo-Pogorzel>Małowidz>Połoń>Przysowy>Brzeski-Kołaki>Chorzele>Rembielin>Krzynowłoga Wielka>Czaplice-Bąki>Krzynowłoga Mała>Rudno-Kosiły>Rzęgnowo>Rąbież Gruduski>Wiskin>Grudusk>Leśniewo Dolne>Szulmierz>Kalisz>Niestum>Przążewo>Kargoszyn>Ciechanów

Na mapie: https://drive.google.com/open?id=10gG0TBV7lCUBTNKPQkkawTF3xMhM9BRE&usp=sharing

    Wsiadłem do ekspresowego, piętrowego pociągu o 06:32. Dzięki nim dojadę w godzinę do Ciechanowa. Mogłem też wybrać pierwszy o 06:16, ale jechałby półtorej godziny. Ciekaw jestem w którym miejscu mój pociąg wyprzedził ten wcześniejszy. O 07:40 dojechałem do Ciechanowa. Od razu zauważyłem remont dworca kolejowego. Remontują chodniki, ulice, parkingi i inne miejsca dookoła dworca. Jechałem znaną mi ścieżką rowerową. Na rondzie Meudon z sześcioma wlotami skręciłem na północ, by zobaczyć trochę więcej tej obwodnicy. Jest tam cmentarz i ścieżki rowerowe. Dojechałem do znanej mi drogi 617 i nie pozostało mi nic innego jak jechać prosto do Przasnysza.

piątek, 23 czerwca 2017

Czernice Borowe

    Zwiedzania terenów przy Przasnyszu ciąg dalszy. Postanowiłem zwiedzić całą gminę Czernice Borowe. Obszar jest położony na północny zachód od Przasnysza. Na południe jest gmina Krasne, którą zwiedziłem rok temu w czerwcu. Może znowu zobaczę wielkie pola i poczuję się jak w wakacje u rodziny z dzieciństwa? Tym razem nie będę mógł zobaczyć w oddali Przasnysza ani innych znajomych miejsc jak poprzednio. Za to po cichu przejadę przez pewną wieś, w której mieszka kuzynka.

Do Czernic niedaleko!
Wyszło 118,5 km. Przebieg:

Ciechanów>Przedwojewo>Dzbonie>Rąbież>Kołaki-Budzyno>Wola Wierzbowska>Łaguny>Turowo>Skierki>Rostkowo>Toki>Załogi-Jędrzejki>Piechy>Szczepanki>Załogi-Jędrzejki>Miłoszewiec>Kownaty>Dzielin>Chojnowo>Obrębiec>Klewki>Obrąb>Grójec>Olszewiec>Węgra>Borkowo-Boksy>Smoleń-Poluby>Pierzchały>Borkowo-Falenta>Jastrzębiec>Pawłówko>Kadzielnia>Kosmowo>Pawłowo Kościelne>Zberoż>Węgra>Nowe Czernice>Czernice Borowe>Żebry-Kordy>Pszczółki Górne>Zembrzus Wielki>Czernice Borowe>Chrostowo Wielkie>Wyderka>Chrostowo Wielkie>Kuskowo>Radomka>Koziczyn>Szulmierz>Kalisz>Niestum>Kargoszyn>Ciechanów

Na mapie: https://drive.google.com/open?id=1f_XqL2ubFZO3YW6hMlYX0zc5tuo&usp=sharing

    Tym razem wsiadłem do pociągu nie ze stacji Warszawa Zoo, bo wciąż nie ma tam biletomatu, a ze stacji Warszawa Gdańska. Wcześniejszego dnia poszedłem na zwiady. Poszukałem biletomatów i wejścia na peron. Są dwa biletomaty: przed budynkiem dworca i w tunelu. Do peronów można dostać się tylko tunelem. Tunel jest połączony z metrem i dlatego wolałem wcześniej przyjść i poszukać drogi. Wszędzie stoją interaktywne rozkłady jazdy. Wyglądają świetnie! I to było wcześniej. W dniu wycieczki wsiadłem do pociągu ekspresowego i o 7:36 dojechałem do Ciechanowa. To końcowa stacja relacji tego pociągu (ogólna końcowa jest w Działdowie za Mławą). W Ciechanowie ulice były puste, ale i tak jechałem ścieżką rowerową. Na drodze 617 dużo samochodów wjeżdżało do miasta. Po rondzie droga się rozeszła i było luźniej.

W kierunku Przasnysza
    Na początku musiałem dojechać do powiatu przasnyskiego drogą 617. To jakieś 15 km. Jechało mi się szybko i bardzo wygodnie. Miałem z wiatrem. Było pochmurno i czasami się przejaśniało. Światło słoneczne i tak było zaciemnione. W Dzboniem starsze panie między sobą gadały i jedna z nich wtrąciła "o, jakiś kolarz". Miło jest dla odmiany usłyszeć coś miłego na mój temat :). Dojechałem do Turowa. Jest to już powiat przasnyski. Pora na zwiedzanie.

wtorek, 11 kwietnia 2017

Uparty Mazur

    Postanowiłem znów odwiedzić Ciechanów, jadąc inną i nieco dłuższą drogą. Na pewno są to nowe tereny. Droga prowadzi przez Nowy Dwór Mazowiecki, Joniec, Sochocin i Młock. W wsi Młock znajduje się 800-letni dąb szypułkowy! O wiele starszy od znajomego dęba Jana Kazimierza i najstarszej sosny w Polsce. Nie bez powodu nazywa się "Uparty Mazur". Tego słonecznego dnia zamierzam złożyć mu wizytę i przy okazji poszukać pierwszych bocianów.

Niektóre drzewa już się zielenieją.
Wyszło 107,5 km. Przebieg:

Warszawa>Jabłonna>Rajszew>Skierdy>Suchocin>Boża Wola>Wólka Górska>Nowy Dwór Mazowiecki>Nowy Modlin>Kosewo>Cegielnia-Kosewo>Wymysły>Janowo>Wojszczyce>Zaręby>Nowa Wrona>Stara Wrona>Józefowo>Joniec>Krajęczyn>Królewo>Idzikowice>Kuchary Żydowskie>Bolęcin>Sochocin>Ciemniewo>Obrąb>Przyrowa>Kałki>Młock>Gostomin>Kownaty-Borowe>Kownaty Żędowe>Niechodzin>Ciechanów

Na mapie: https://drive.google.com/open?id=1n7uB4TeuDJj2pwoHS3bPne4JWUE&usp=sharing

    Było 19'C i bezchmurnie przez cały dzień. Silny wiatr wiał na północ. Wykorzystałem ten dzień, żeby pojechać na północ w jedną stronę. Na paru blogach rowerowych dotyczących wycieczek po Mazowszu już niektórzy kiedyś tam odwiedzili Upartego Mazura. Pora i na mnie :D.
    Wyjechałem o 7:00. Po dwudziestu kilometrach przesiadłem się na spodenki. Jechałem wzdłuż Wisły szlakiem Golędzinowskim i niedaleko przed Jabłonną, zanim skończy się kostka brukowa betonowa, zjechałem na asfalt. Tereny blisko ulicy Modlińskiej były niemal opustoszałe i niezbyt przyjaźnie wyglądające. Wierzę, że za parę lat może rozbudować się tu jakieś osiedle. Potem jechałem już ulicą Modlińską aż do Nowego Dworu Mazowieckiego. 

Pierwsze moje zdjęcie bociana w tym roku. Na ulicy Modlińskiej. Co jest bardzo śmieszne - widziałem bociana chyba w tym samym miejscu rok temu.
 Dobrze, że jest ścieżka rowerowa. Zrobili nawet McDonald's.
    W Nowym Dworze Mazowieckim odpuściłem sobie jazdą drogą 85 i dla przyjemności przeszedłem się na piechotę przez most nad Narwią.

Ach... jak w maju 2016, tylko brakuje więcej zieleni.
Pociąg wybierający się do Warszawy. Przed chwilą opuścił stację Modlin.
    Modlin Stary jako część tego miasta leży na jakiejś skarpie. Jazda drogą tuż przy brzegu wyglądała świetnie. Niebawem przeszedłem na drugą stronę drogi krajowej i mogłem odpocząć od natłoku pojazdów.

Cegielnia-Kosewo
    Mam już założone wsporniki na błotniki. W ogóle mi się nie ruszały. Tak jest o wiele lepiej.

Koniec moich wymysłów.
    Od Wymysłów pojechałem nieznanym mi lasem. Minąłem nie tak daleko wieś Czarna. Robotnicy lali asfalt na dziury. Tym razem pojechałem dalej na północ i wtedy zaczęły się dla mnie nowe tereny. Wjechałem do powiatu płońskiego. Nie wiem czy kiedyś tam zamierzam zwiedzić jego wszystkie miejscowości, dlatego, że nie ma bezpośredniego dojazdu. Nie widzę jednak problemu w zwiedzeniu jego południowej i wschodniej części.

Początek powiatu płońskiego.
Ach... pięknie!
    Niebawem wjechałem do terenów zabudowanych Starej Wrony. Podwyższyłem sobie siodełko. Jak wiecie, kiepsko opisuję jakieś miejscowości :D (są rowy, kościół - aha), ale napiszę. Jest cmentarz i Kościół Przemienienia Pańskiego z 1906 roku. Zauważyłem, że kościół jest dziwnie ukryty za ogrodem, a jednak pojechałem złą drogą do niego.

Wrona, a na mapie Stara Wrona.
    Śmiesznie by wyszło, gdyby na znaku usiadła wrona. Zdjęcie by pewnie wygrało konkurs National Geographic.

Kościół Przemienienia Pańskiego w Starej Wronie.
    Potem już jechałem spokojną drogą do Jońca. Zauważyłem, że pewna część osób mieszkająca w Jońcu zajrzała do bloga. To dla was ;). Przejechałem przez tory. Wygląda na to, że prowadzi od Nasielska do Płońska. Tam chyba dojeżdżają szynobusy.

Okolice Józefowa
    Oto i Joniec. Miejscowość jest siedzibą gminy Joniec. Jakoś przypomina mi Cieksyn, bo też nad Wkrą, na prawym brzegu las i podobny układ dróg. Jest tu kościół św. Ludwika z 1784 r. Nie miałem za bardzo jak się oddalić, żeby pokazać go lepiej na zdjęciu.

Kościół św. Ludwika w Jońcu
    Obok jest drewniany most nad Wkrą. Wkra jest jedyną rzeką płynącą z północy na południe. No i fajnie było pojechać drewnianym mostem.

Most w Jońcu
Rzeka Wkra. Widok na północ.
    Minąłem całkiem ładny las iglasty z drewnianym placem zabaw. Przy drodze rosło mnóstwo kaczeńców. Zrobiłem im zdjęcie i poparzyłem się pokrzywami. Wjechałem do Królewa położonego w lesie. Widać, że niektóre działki są na sprzedaż. Zaraz po lewej stronie prowadzi krótka droga do ciekawie wyglądającego kościoła. Jest to drewniany kościół św. Zygmunta z 1639 roku. Przebudowany w 1882 roku i remontowany w latach 1792, 1846, 1907, 1938, 1948, 1961 i 1985. Zatrzymałem się i usłyszałem śpiewy z głośników. Akurat odprawiana była msza św. lub jakieś nabożeństwo. Obok jest plebania.

Kto się skusi na działkę budowlaną?
Kościół św. Zygmunta w Królewie
Kuchary Żydowskie
    Od Kuchar Żydowskich jechałem już w koszulce. Dojechałem do Sochocina. Minąłem ładne, duże szkoły z orlikami. To dobrze rozwinięta miejscowość, a jednak nie ma statusu miasta. Przebiega przez nią droga 50. Zauważyłem mały skwerek, restaurację, kiosk, budkę, gdzie pani ubrana w odblaskową kamizelkę i ze znakiem czeka aż ktoś będzie chciał przejść na drugą stronę.

W oddali kościół św. Jana Chrzciciela z 1919 roku.
    Było całkiem ładnie. Wyjechałem z Sochocina na spokojną drogę. Po Ciemniewie wyjechałem już z powiatu płońskiego i zaczął się powiat ciechanowski.

Panorama złożona z trzech zdjęć. W oddali Ciemniewo.
    Od jakiegoś czasu odkurzyłem swoje stare zainteresowanie ptakami polskimi. Między innymi nauczyłem się rozróżniać wronę, gawrona i kruka. Wrony są szaro-czarne i spotkać je można wszędzie. Gawrony tak samo są liczne, zaś są czarne, mają kanciastą głowę i jasnoszary dziób. Kruki są całe czarne, masywne, większe od całej reszty i nie występują w miastach. Są bardzo inteligentne i nawet mogą naśladować ludzki głos. Od jakiegoś czasu nauczyłem się rozróżniać ich odgłosy. Wrony i gawrony często krzyczą "roarr, roarr!", a kruki dosłowne i delikatniejsze "kra, kra" lub "krr, krr". Przynajmniej tak mi się zdaje. Kruka to widziałem dwa razy w życiu, jako, że mieszkam w Warszawie. Pierwszy raz go widziałem w Nieporęcie w tym miesiącu. Poszedłem wtedy z kolegą nad Zalew Zegrzyński z domu na piechotę (wyszło 25 km). Kruk był ogrooomny! Teraz właśnie usłyszałem to krakanie. Spojrzałem się na lewo i oto kruk długości dwóch świnek morskich wylądował na polu.

Kruk na polu w Ciemniewie.
Och, początek powiatu ciechanowskiego!
    Nie ma co się dziwić, że spotkałem kruka. Akurat blisko na zachód zaczynają się tereny leśne, a spotkałem go blisko obrzeży lasu. Szkoda, że nie poprosiłem go o autograf. Po lewej stronie płynie też Łydynia. Zauważyłem kręcącego się w pobliżu bociana. Zaraz odleciał na swoje gniazdo.

Bocian w Obrębie
I już na gnieździe.
    Zacząłem się zastanawiać kiedy dojadę do Młocka. Tam znajduje się ten stary dąb. Wiem, że znajduje się 70 km w linii prostej od domu. Wiem też to, że zaraz za lasem po lewej stronie będzie stać. Minęło jeszcze parę takich podobnych lasów :D.

Kałki
Po prawej stronie rzeka Łydynia. Po lewej nie wiem. W oddali turbina wiatrowa w Gumowie.
    Lasy się skończyły i zbliżałem się już do Młocka. Przed nim, za drzewami pojawił się dąb Uparty Mazur. Ten niedoceniany dąb szypułkowy ma około 800 lat, więc gdzieś w 1200 roku mógł wykiełkować. Jego pień wynosi 8 metrów obwodu. To najstarsze drzewo, które do tej pory widziałem.

Dąb Uparty Mazur w Młocku.
Tabliczka z informacją na temat pomnika przyrody.
Jego gałęzie są tak grube jak pnie drzew!
    Zjadłem batona i pojechałem już w kierunku północno-wschodnim do Ciechanowa. Zanim do tego dojdzie, muszę przejechać jeszcze przez 4 wsie. Z działki po lewej stronie wyjechał ktoś na skuterze i jechał za mną przez długi czas. Heh, na oko musiał jechać z prędkością 23 km/h. Minął mnie po tym jak zatrzymałem się, żeby zrobić zdjęcie pól. Z daleka było widać jakąś spółdzielnię.

Turbina wiatrowa w Kownatach Żędowych. Szybko się kręciła.
    No dobra, dojechałem do południowo-zachodniej części Ciechanowa. Postanowiłem pojechać sobie ścieżką rowerową. Droga przy ścieżce przypomina jakąś drogę obwodową. Póki co pustą. Na chwilę odbiłem na osiedla, żeby zobaczyć kościół Matki Bożej Fatimskiej z 1999 roku.

Kościół MB Fatimskiej w Ciechanowie.
    Wróciłem na asfaltową ścieżkę rowerową. Nie zauważyłem, że jechałem pod górkę. Rondo okazało się być szczytem wzniesienia. Widok całkiem fajny jak na moje standardy.

Szczyt to jakieś 143 m n.p.m.
    Po tym oczywiście było z górki. Około 23 metry niżej. Skręciłem w prawo, kierując się w stronę torów. Droga przypominała mi nieco Warkę. Przejazd tunelem pod torami też miał ścieżkę rowerową. Po tym jechałem znaną mi brukowaną drogą do stacji kolejowej. Najbliższy pociąg do domu już stał na peronie i zamierzał odjechać za 13 minut. Coś ostatnio biletomaty nie mają z czego wydać reszty i drukują mi karteczkę, żebym w okienku odebrał swój 1 grosz :D. Pojechałem lokomotywą TRAXX P160DC z wagonami piętrusami. Przedział dla rowerzystów był tylko na początku. Już ze czterech rowerzystów siedziało, więc ulokowałem się samotnie za toaletą i usiadłem na normalnym siedzeniu. To była fajna jazda, pociągiem również. Następnym razem nie wiem dokąd pojadę. W tym kwietniu nie będę zwiedzać żadnych gmin, a będę jeździć w innym charakterze.

piątek, 19 sierpnia 2016

Do Ciechanowa

    Nie pisałem od dłuższego czasu i źle mi z tego powodu. Dzień przed poprzednią wycieczką, zacząłem czuć mały ból w lewym uchu. Myślałem, że mi przejdzie. Zdarzy się przewianie ucha, które potrwa krótko. Jednak potem było coraz gorzej i 2 lub 3 tygodnie męczyłem się z zapaleniem uszu. Kiedy lewe ucho się wyleczyło, prawe zaczęło boleć. Nikomu nie polecam, bo kłuje w środku, boli głowa, nie chce się jeść i nic robić. Potem jeździłem, ale w znane mi miejsca. Kolega zaczął mieć więcej wolnego czasu, a to nowość, więć trochę z nim pojeździłem. Chciałem pojechać do Stanisławowa, ale zwyczajnie mi się nie chciało, więc na rozluźnienie postanowiłem wybrać się w jedną stronę do Ciechanowa i wyjątkowo zabrałem ze sobą kolegę, bo ostatnio jest w kiepskim humorze z powodu kiepskiej trasy, którą ostatnio wybrał (z Internetu przedawnioną trasę od jakiegoś miłośnika XC), więc zaproponowałem 100% asfalt.

Latatnie jeszcze się świeciły w Legionowie.
Wyszło 97,9 km. Przebieg:

Warszawa>Jabłonna>Legionowo>Michałów-Reginów>Łajski>Wieliszew>Komornica>Dębe>Ludwinowo Dębskie>Nuna>Lorcin>Chechnówka>Chrcynno>Pniewo>Nasielsk>Jackowo Włościańskie>Jackowo Dworskie>Gołębie>Świercze>Klukowo>Wyrzyki>Bylice>Kałęczyn>Gąsocin>Skrobocin>Sońsk>Gołotczyzna>Bieńki-Karkuty>Ciechanów


    Plan jest taki, że jedziemy od domu na północ przez powiat legionowski, nowodworski, pułtuski i w ciechanowskim dojeżdżamy do Ciechanowa. Tam pozwiedzam ciekawe zabytki i wrócimy pociągiem bezpośrednio w moje okolice. Akurat tego dnia wiatr wiał z południa (z zachodnim akcentem) na północ. Ruszyliśmy o 6:17. Na początku dojazd ulicą Modlińską. O dziwo przy parku Henrykowskim wybudowali McDonald's. Przez cały czas liczyłem na to, że się chmury odsłonią, bo było szaro i ponuro. Była przerwa w Biedronce w Michałów-Reginów (nawyk kolegi :D). Pojechaliśmy drogą technologiczną. Byłem przekonany, że to szlak Euro Velo czy tam Green Velo, ale chyba jednak się myliłem.

Droga technologiczna między Łajskim a Wieliszewem
    Przejazd mostem nad Narwią i jesteśmy w gminie Serock. To oznaczało znany mi wjazd pod górkę, co nie spodobało się koledze i mi trochę też.

Popowo Borowe. Wjazd do powiatu nowodworskiego.
Lorcin. Widok na Żabiczyn.
    W Chrcynnie dostrzegłem Aeroclub. Ciekawe jakie mają ceny skoków spadochronowych i czy są tańsze od tych z Przasnysza. Potem dojechaliśmy do Nasielska. Fajne uczucie, kiedy jedziesz gdzieś w jedną stronę, przejeżdżasz przez miasteczko na wskroś i znów widzisz wsie, przejedziesz przez kolejne miasteczko i znów wsie.

Wieża w Nasielsku
    Po Nasielsku się trochę przejaśniło, ale tylko na paręnaście minut. Krajobrazy były coraz bardziej pagórkowate i można było zobaczyć dalsze wsie.

Jackowo Włościańskie
W drodze do Jackowa Dworskiego
    Gdyby coś się stało, to przez całą drogę są całkiem blisko tory kolejowe i można sobie wrócić do domu. Docieramy do powiatu pułtuskiego.

Ciekawie kanciasty ciągnik w Jackowie Dworskim
    Przejazd nad torami 10 km/h i dojeżdżamy do wsi Gołębie. Przy drodze stoi kamień upamiętniający 950-lecie tej wsi. Wow, to całkiem stara wieś! Jest najstarszą wsią w gminie Świercze. Pierwsza wzmianka na jej temat jest z 11 kwietnia 1065 roku.
    Docieramy do kolejnego wiaduktu nad torami, ale nie przejeżdżamy przez niego. Stąd jest dobry widok na południowy zachód.

W przybliżeniu widać jakiś odległy las, niebieski od atmosfery.
    Przeczuwam, że to oddalone o 10 km lasy niedaleko Jońca.

Świercze
    Od Świercza zaczynają się dla mnie nowe tereny. Skręcamy na zachód do Klukowa i zaraz w prawo na północ. Dostrzegliśmy ruiny jakieogoś starego budynku na środku zarośniętej łąki.

Opuszczony dwór w Klukowie z początku XX wieku.
    Ale spokojnie! Nie wiedziałem, że tak łatwo da się odnaleźć dane na temat tej budowli. To dworek, który ukończono w 1923 roku. Należy do Waśniewskich. Na jej terenie znajdowały się park, obora, spichlerze. Po drugiej wojnie światowej przerobili go na szkołę przez krótki czas. Wybuchł pożar w 1990 roku i z tego powodu został opuszczony. Podobno to miejsce jest nawiedzone, bo mieszkańcy opowiadali o światełkach w ruinie o zmroku.

Wyrzyki
    Potem pokonywało się pagórki z łatwością, bo często było z górki. Jeden zjazd do Kałęczyna liczył kilometr. Poczułem się jak w górach jako mieszkaniec płaskiego jak stół krajobrazu :-D.

Las w Kałęczynie. Widać, że po lesie ludzie chodzili na grzyby.
    Po lesie przejechaliśmy przez Gąsocin i nic tam ciekawego nie było. Przynajmniej nie na tej drodze. Potem dotarliśmy do Sońska.

Neogotycki kościół Przemienienia Pańskiego w Sońsku
Doskonale wykadrowane zdjęcie w ultra HD.
    Widać, że przepływa przez nią rzeka Sona. W końcu dotarliśmy do Ciechanowa. To mój drugi raz. Za pierwszym razem dojechałem do Ciechanowa w czerwcu pociągiem, by pojechać do Krasne i tak samo wróciłem pociągiem. Pora na zwiedzanie.


    Żeby uniknąć drogi krajowej, pojechaliśmy przez ciechanowskie podwórka. Kolega był zaskoczonym tym, że są bloki z widokiem na wsie. Widać bardzo wyraźną granicę miedzy miastem a wsią. Zrobiłem zdjęcia dwóch kościołów, ale były zasłonięte przez drzewa, a koledze jakoś się spieszyło. Innym razem.

Ulica Warszawska
    Ciechanów to rozwinięte miasto. Są ścieżki rowerowe, kamienice, bloki, itp. Coś jak Przasnysz, ale jednak inny klimat.

Ratusz na rynku, na którym już wcześniej byłem, ale wtedy nie zrobiłem zdjęcia.
    I długo oczekiwany:

Zamek Książąt Mazowieckich z XIV wieku.
    To dopiero zabytek! Zamek zbudowany przez księcia Siemowita III w 13xx roku. Przez te lata był już wiele razy remontowany. Zajrzeliśmy do środka. Jest pusto. Same cztery ściany. Nie wiem jak można dostać się na wieżę. Teraz budują nowe ściany działowe.

Duży pomnik upamiętający bohaterów IIWŚ
    I to by było na tyle na dzisiaj. Pociąg rusza za 3 minuty, więc szybko kolega kupuje bilety w biletomacie, a ja szukam numeru peronu i toru. Pesa Elf oczywiście okazuje się być pusty (i bardzo dobrze). Nie chciały się otworzyć drzwi na stacji Warszawa Zoo, więc pojechaliśmy na gapę na Warszawę Gdańską i wtedy zadziałały drzwi.
    Spokojnie, pojadę do Stanisławowa. Być może w tę niedzielę, tylko coś ma padać. Jeśli nie zmieni się pogoda, to w następnym tygodniu poszukam odpowiedniego dnia, bo w poniedziałek i wtorek ma podobno lać.