Pokazywanie postów oznaczonych etykietą powiat otwocki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą powiat otwocki. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 19 kwietnia 2021

Chojnowski szlak rowerowy

    Pomyślałem, że przejadę się pewnym szlakiem, który pokonałem parę razy z kolegą w latach 2015-2017, a jakoś nie napisałem o tym notki. No to pora się tam wybrać. Ten szlak to Chojnowski szlak rowerowy. To zielony szlak PTTK, który zaczyna się od Lasu Kabackiego w Warszawie i kończy się w Górze Kalwarii (lub odwrotnie). Biegnie przez leśne ścieżki i spokojne, wiejskie drogi. Dla uatrakcyjnienia trasy, gdy przejadę przez Górę Kalwarię, pojadę tam mostem nad Wisłą i zobaczę parę nieznanych wsi w powiecie otwockim i potem spróbuję jakimś wałem pojechać.

Las Nadleśnictwa Chojnów. Znacznie większy od Lasu Kabackiego.
Wyszło 106,5 km. Przebieg:

Warszawa>Julianów>Piaseczno>Żabieniec>Nowinki>Krępa>Wojciechowice>Dobiesz>Baniocha>Mikówiec>Góra Kalwaria>Ostrówek>Kosumce>Dziecinów>Piotrowice>Glinki>Władysławów>Kępa Nadbrzeska>Otwock Wielki>Wygoda>Otwock Mały>Otwock>Józefów>Warszawa


    Tą trasą wybieraliśmy się najczęściej w kwietniu i dobrze się składa, że właśnie teraz wpadłem na pomysł, by tam pojechać. Pojechałem Krossem, bo nie będę mieć do czynienia z pociągami. Ze swoich terenów wyjechałem z okolic mostu Świętokrzyskiego, zamiast Parku Praskiego, bo nad Wisłą robią przebudowę drogi. Na początku muszę dojechać do Lasu Kabackiego. Dobrze, że znam prostą trasę do lasu, gdzie można dojechać samymi ścieżkami rowerowymi.

wtorek, 25 lipca 2017

25 mil na piechotę

    To wyzwanie rzucam sobie! Od paru lat lubiłem raz na parę miesięcy przejść się na 20 km. Najczęściej w zimę. Może dlatego, że lubię się zasłaniać kapturem i trzymać ręce w kieszeni, bo nie wiem co mam z nimi robić podczas chodu? Po dłuższym czasie dwudziestokilometrowe dystanse nie robiły już na moich nogach wrażenia. W maju chciałem przejść się na swoje pierwsze 30 km. Od domu szedłem non stop wałem po prawej stronie Wisły aż do Nowego Dworu Mazowieckiego. Potem doszedłem do stacji Modlin i wróciłem pociągiem. Wyszło 37 km. Do tego potrzebna mi była butelka wody i 2 hot-dogi. Do tej pory to był mój rekord. W lipcu przeszedłem się całym wałem nad Narwią i wyszło mi 30 km. Byłem mniej zmęczony. Tak więc dzisiaj rower może odpocząć, bo zamierzam przejść 40 km.

Wał Miedzeszyński
    Rozmyślałem nad trasą i nie było tak łatwo wymyślić coś ciekawego. Być może wiele możliwości przytłoczyło moje myśli. Rysując trasę na pieszo, nie muszę sprawdzać czy droga będzie stresująca, bo i tak będę iść po chodniku. No właśnie. Trzeba narysować trasę tak, żeby ciągle był jakiś chodnik lub ubita ścieżka. Nie miałbym ochoty iść po poboczu. Wymyśliłem na szybko trasę z domu do Celestynowa przez Otwock. Jest to kierunek na południe i nie jest to idealna trasa. No to pora iść!
    Przebieg: Warszawa>Józefów>Otwock>Karczew>Dąbrówka>Celestynów. Wyszedłem o prawie 8-ej godzinie. Najpierw muszę wyjść z Warszawy, a zajmie mi to około 21 km, czyli około 4 godziny. Tym razem nie miałem takiego ciężkiego plecaka. W poprzednich wycieczkach na początku było chłodno, więc szedłem w długich spodniach i po paru km zamieniałem je na spodenki. Miałem też w plecaku kurtkę w razie deszczu. Tym razem zamiast ciężkiej kurtki, schowałem małą, składaną parasolkę i wyszedłem z domu w spodenkach.

Takie tereny za barierkami przy wale w Warszawie.
    Nie wiedziałem, że tego dnia będzie mocny upał. Na szczęście miałem czapkę z daszkiem i okulary przeciwsłoneczne w razie zbyt mocnego blasku, odbijającego się od chodników i asfaltu. Minąłem most Siekierkowski i dalej szedłem wałem Miedzeszyńskim. Wał biegnie wzdłuż i blisko drogi 801. Ciąg pieszo-rowerowy biegnie na szczycie wału z barierkami. Po długim czasie wał się skończył. Przeszedłem przez rondo i dalej szedłem na południe. Zaraz skręciłem w lewo na ulicę Przewodową. Całkiem tu ładnie. Stoją domki jednorodzinne i przynajmniej jest cicho, bo jest mniejszy ruch. Widziałem ładny rząd białych domków z fajnymi balkonami. Widać, że niektórzy otworzyli drzwi do balkonów bardzo szeroko z powodu upału.

sobota, 15 lipca 2017

Rundka po Cegłowie

    Znalazłem się znów w powiecie mińskim. W jego sercu bardziej na wschód znajduje się chyba największy las jaki ma w sobie. Dookoła lasu są porozsiewane miejscowości, które tworzą ekosystem zwany gminą Cegłów. Od długiego czasu nie miałem konkretniejszej jazdy po lesie.

Witamy w lasach Mieńskich!
Wyszło 99,4 km. Przebieg:

Mińsk Mazowiecki>Targówka>Budy Barcząckie>Tyborów>Wiciejów>Wólka Wiciejowska>Wiciejów>Mienia>Boża Wola>Rososz>Cegłów>Rudnik>Woźbin>Cegłów>Skwarne>Podskwarne>Huta Kuflewska>Podciernie>Wola Stanisławowska>Kiczki Drugie>Skupie>Piaseczno>Posiadały>Kiczki Pierwsze>Siodło>Nowy Zglechów>Zglechów>Łękawica>Krzywica>Wojciechówka>Pogorzel>Grzebowilk>Teresin>Rudzienko>Borków>Sępochów>Bocian>Celestynów

Na mapie: https://drive.google.com/open?id=1HV-d62J17BXMlI_EsWuth2Xzpno&usp=sharing

    Wsiadłem do pociągu o 8:00, czyli do tego samego co zwykle. Prawie nikogo w nim nie było. Pusto jak makiem zasiał :D. Nawet nie zastałem kontrolera biletów na te 37 km jazdy. Zjadłem sobie dwie bułeczki mleczne. Wysiadłem w Mińsku Mazowieckim i wyjechałem z miasta tą samą drogą co ostatnio. Skręciłem do Bud Barcząckich. Jest tam ładny asfalt oraz świetnie wypasione działki.

Zielono i ciepło
    W Tyborowie miałem z górki aż do Wiciejowa. Musiałem dojechać do Wólki Wiciejowskiej i zawrócić :(, bo według mapy droga stamtąd do Mieni się urywa.

wtorek, 4 kwietnia 2017

Łaskarzew

    Fiu, fiu, ale się ociepliło! Jest 16-22'C. Chodzę już jak w lato i większość osób też. Jednak ciągle widuję osoby grubo ubrane na rowerach. Muszę powiedzieć, że w mojej okolicy młodzieży (no dobra, sam do niej chyba należę) nie widziałem od wielu miesięcy! Dopiero kiedy się ociepliło, ulice wypełniły się młodymi ludźmi. Rodzi się w głowie pytanie: gdzie oni siedzieli przez jesień i zimę!?
    Kolega chce wrócić do formy, żeby móc ponownie wytrzymać 100 km i dlatego zaproponował i narysował trasę na przyjazny dla niego dystans. Trasa wiedzie przez nieznane tereny południowo-wschodnie przez Otwock do Łaskarzewa. Dlaczego do Łaskarzewa? Dlatego, że jest tam stacja kolejowa z biletomatem i dystans jest w sam raz dla niego.

Czekają całkiem dobre wzniesienia jak na województwo mazowieckie.
Wyszło 84,4 km. Przebieg:

Warszawa>Józefów>Otwock>Karwacz>Tabor>Podbiel>Osieck>Pod Rudnikiem>Osieck pod Górą>Łucznica>Krystyna>Wola Rębkowska>Rębków>Parcele Rębków>Izdebnik>Budel>Izdebno>Izdebno-Kolonia>Łaskarzew

Na mapie: https://drive.google.com/open?id=1nOz_my-H_TIUzI3woasxH_xgbc8&usp=sharing

    Trasa wiedzie na wskroś przez cały powiat otwocki (co oznacza, że przez Mazowiecki Park Krajobrazowy też) i wjeżdża w powiat garwoliński. Tak więc spotkałem się z kolegą w okolicach mostu Siekierkowskiego. Trzeba było najpierw wydostać się z Warszawy, jadąc wałem Miedzeszyńskim i drogą 801 o wkurzająco dużym natężeniu ruchu.

Wał Miedzeszyński w Warszawie
    Fajnie tak było pojechać na południe w jedną stronę. Można było zauważyć zieleniejące się krzaki i mniejsze drzewa, zieleńszą trawę i dużo śpiewających szpaków. Po niedługim czasie skończył się wał i trzeba było wjechać na drogę wojewódzką. Jest to ta sama droga, którą jechałem z nim nie jeden raz do Świder. Był duży korek na przeciwnym pasie, uff. Po naszej stronie raz na jakiś czas coś nas wyprzedzało. W końcu dojechaliśmy nad rzekę Świder. Jest to miejsce w którym kolega w młodości przyjeżdżał z rodzicami. Teraz stał tylko jeden samochód. Było dużo porozrzucanych śmieci.

Rzeka Świder
    Popatrzyło się, wróciliśmy na drogę i dojechaliśmy do Otwocka. Trzeba było jechać po ścieżkach rowerowych. Nie brakowało ich. Kolega zajechał do Biedronki, żeby kupić sobie coś na drogę. Niebawem wyjechało się z Otwocka i wjechało do Mazowieckiego Parku Krajobrazowego. Jest to spory las na południowy wschód od Warszawy, który ma 157 km kwadratowych.

Karczew i koniec nawierzchni asfaltowej.
Piękny ten las.
    Było cicho, spokojnie, przelatywały sójki i gołębie grzywacze. Minęło się tylko jedną osobę na rowerze.

Jechało się wygodnie.
Leśnictwo Torfy
    Dojechało się na Leśnictwo Torfy. Przypomniało mi się, że jestem tu już po raz drugi. Otóż w gimnazjum mieliśmy wycieczkę autokarową do Mazowieckiego Parku Krajobrazowego. W budynku obejrzeliśmy prezentację i potem musieliśmy w parach chodzić po plenerze, szukając porostów na drzewach i sklasyfikować je. Nic z tego nie rozumiałem i nie lubię pracy w parach, bo to ja jestem tą osobą, która nic nie daje z siebie :D. Praca samemu mnie zmusza, żebym jednak ruszył cztery litery. Potem szliśmy przez drewniany podest, gdzie po lewej stronie były tabliczki z informacjami na temat runa leśnego. Następnie doszliśmy na jezioro Torfy. W tym właśnie leśnictwie pokazano nam wilki na wybiegu. Teraz wracamy do roku 2017 i jestem tu po raz drugi w życiu z kolegą. Zebrało się na wspomnienia, heh. Okej, jedziemy dalej na południe.

    
    Trasa na całej swojej długości się powoli wznosi. Od 90 m n.p.m. w Warszawie do 158 m n.p.m. w Łucznicy.

Linia wysokiego napięcia w lesie.
    Zbliża się wieś Tabor. Teraz zacznie się odcinek asfaltowy przez tereny zabudowane. Zanim do tego dojdzie, trzeba przejechać pod linią wysokiego napięcia w lesie. Linie wiszą wyjątkowo nisko! Wydobywa się z nich bardzo głośne bzyczenie, zwane wyładowaniem koronnym. Przejeżdżając pod liniami, czułem jakby źródło tego dźwięku znajdowało się wszędzie, np. tuż za uchem lub nawet pode mną. Koledze zjeżyły się włosy. Dotknąłem metalową klamkę hamulcową i "bzyyk bzyyk bzyyk!" Auć! Kopnęło mnie. Dobra, wynośmy się stąd. Chyba prąd wisi w powietrzu :D. Nie wiem co to za zjawisko, ale było fascynujące. Przejechaliśmy na drugą stronę drogi krajowej 50. Po terenach zabudowanych znowu zaczął się las. Tym razem jechało się gładką drogą asfaltową.

Podbiel
Ciągle pod górkę.
    Las się skończył i zarazem Mazowiecki Park Krajobrazowy. Podjazd okazał się być wiaduktem nad torami kolejowymi, ale i tak naturalnym wzniesieniem. Ze wzniesienia rozpościerał się piękny krajobraz pól, w oddali Osiecka i na horyzoncie następnych lasów!

W oddali kościół w Osiecku (2,1 km stąd).
    Zjazd był szybki i przy okazji dostrzegłem lecącego bociana. To mój pierwszy bocian, którego zobaczyłem w tym roku. Dojechaliśmy do Osiecka. To wciąż powiat otwocki.

Kościół św. Bartłomieja Apostoła i św. Andrzeja w Osiecku.
    Minęliśmy ładne centrum Osiecka. W nim jest skwerek i urząd gminy, przystanek autobusowy. Chyba tu w przyszłości zajrzę nie raz. W końcu w którymś okresie zimowym będę infiltrować powiat otwocki. Teraz już jechaliśmy przez jeszcze spokojniejsze tereny.

Wieś spokojna, wieś wesoła.
    Na innym pagórku zrobiłem w powiększeniu zdjęcie horyzontu w kierunku zachodnim i zauważyłem w oddali zamek w Czersku! Zamek jest oddalony o 13,7 km. Widać pomarańczowe wieże zamku i po prawej stronie wieżę białego kościoła.

Na horyzoncie widać zamek w Czersku. Jest pomiędzy dwiema sosnami.
    W kolejnym lesie zobaczyło się rzeczkę i porozrzucane białe wiadra i opony na poboczu. Dzięcioły stukały w drzewa. Wkroczyliśmy w powiat garwoliński. Następna wieś to Łucznica na wzniesieniu. Po lewej stronie jest widoczny spadek wysokości terenu. Coś jak skarpa. Po prawej stronie jest las z jakimś terenem kempingowym lub działek letniskowych. Był mały zjazd drogą asfaltową pomiędzy polami i po terenach zabudowanych skończył się asfalt.

Łucznica
    Znów zaczął się las. Na początku iglasty i super, bo jest całkiem zielono! Na tym odcinku była najbrzydsza nawierzchnia i czasami trzeba było przejść parę metrów na piechotę. Hmm zapomniałem powiedzieć, że często towarzyszył nam niebieski szlak rowerowy. Trasa kolegi tak naprawdę została narysowana przez Google Maps. Widocznie uwzględnia szlaki rowerowe.

Zielono!

    Niebawem las zmienił się na liściasty, co oznaczało, że zrobiło się brązowo i brzydko. Droga zmieniła się na niewygodną drogę polną. Zaraz w końcu zaczął się asfalt i zaczeła się miejscowość o ciekawej nazwie...


Krystyna!
    W Krystynie było bardzo ładnie. Stoją kolorowe domy, są rowy i dzieciaki na rolkach i rowerach. Ktoś miał po prawej stronie dekorację ze sztucznymi bocianami.

Krystyna.
    Przejechaliśmy przez tory kolejowe, gdzie za nimi zaczęła się Wola Rębkowska. Chyba się domyśla, że mam jakiegoś bloga, że tyle zdjęć robię.

Wola Rębkowska
    Na chwilę jechaliśmy drogą krajową 76. Już się ustawiały samochody za nami. Przynajmniej ze zjazdem miało się 40 km/h. W Parceli Rębków jest podjazd z drogą z kocich łbach. Na horyzoncie dostrzegłem Garwolin. Jednak do niego się nie wybieraliśmy.

W oddali widać kościół w Garwolinie (6,1 km stąd).
    Na drodze kolega zobaczył trzy porzucone kineskopy po telewizorach. Dlaczego ludzie tak śmiecą? Wyobraźcie sobie mieszkańca wsi, który jedzie jakimś samochodem dostawczym, specjalnie się zatrzymuje i kładzie na poboczu trzy duże kineskopy. Po czym zadowolony zaciera ręce, otrze czoło z potu i pojedzie dalej. Teraz zaczęła się jazda w kierunku wschodnim. Izdebno wygląda na ciekawą wieś, bo prawie z każdej strony jest otoczona lasem. Nie zabrakło starych drewnianych domów.

Izdebno
Stary dom w Izdebnie.
Kapliczka w Izdebnie.
    Po Izdebnie zaczął się ostatni las. W nim już zobaczyliśmy znak miejscowości Łaskarzew! Jest taki jeden blog, w którym kolarz wiesza swój rower na znakach miejscowości.. Kolega chciał to sprawdzić na moim rowerze. Wolnego sobie :D.

Łaskarzew!
    Łaskarzew to miasto w powiecie garwolińskim o liczbie ludności 4893 (według danych z 2009 roku). Jest tu kościół, skwerek, bloki, itp. Akurat przed kościołem był pogrzeb, więc z wiadomego powodu zrobiłem zdjęcie kościoła ze skwerku. Po tym już skierowaliśmy się na wschód do stacji kolejowej już przy granicy miasta. Najbliższy pociąg za 15 minut o 13:55. Nigdy z linii Kolei Mazowieckich "Warszawa>Dęblin" nie skorzystałem. Jechały długie standardowe, odnowione EN57. Pociągiem wracało się półtorej godziny. Dosyć długo jak na 70 km. Z moich okolic do Ciechanowa pociągiem jest 90 km i jedzie się godzinę i 23 minuty. Dodatkowo możesz trafić na pociąg ekspresowy i nim dojedziesz w równo godzinę :D.

Kościół Podwyższenia Krzyża Świętego z 1884 r. w Łaskarzewie.
    No dobra. Dojechaliśmy do Łaskarzewa. Było bardzo fajnie, dużo lasów i były nawet jakieś wzniesienia. Przede wszystkim jechało się po nieznanych terenach, coraz dalej się oddalając. Po tym jak zwiedziłem w marcu gminę Kampinos, pojechałem z kolegą pociągiem od Sochaczewa i stamtąd wróciliśmy z wiatrem do domu. Jest już na tyle ciepło, że mogę jeździć w letnich rękawiczkach. Być może jutro pójdę na piechotę do zalewu Zegrzyńskiego (z tego notki raczej nie będzie). Wracając do trasy kolegi - polecam ją każdemu.

wtorek, 3 maja 2016

Majówka w Dębem Wielkim

    Ach, sezon grillowania. Pikniki rodzinne na zielonej trawie, opalanie się, muzyka w tle, zapach dymu. Nie doświadczyłem tego od dawna i tak jak teraz. Nie mamy do tego warunków, bo rodzina na wsi od dawna nie miała ochoty na urządzenie grilla, a o Warszawie nie ma co mówić. Byłem przekonany, że w majówkę pójdę na studia, ale w piątek dzień przed zajęciami zdałem sobie sprawę, że zjazd będzie dopiero za tydzień. Może warto zobaczyć jak innym poszła majówka na działkach i kiedyś zrobić nie gorszą? Wybrałem się na konkretny wschód, czyli do powiatu Mińskiego. Zwiedzę okolice dookoła Dęba Wielkiego (dalej od gminy Halinów, z którą graniczą) i zobaczę co tam gra.

Wał Miedzeszyński
Przejechałem 126,4 km. Przebieg:

Warszawa>Góraszka>Wiązowna>Wiązowna Kościelna>Kąck>Górki>Poręby>Teresław>Celinów>Jędrzejnik>Podrudzie>Gamratka>Bykowizna>Ruda>Chrośla>Dębe Wielkie>Ostrów-Kania>Kobierne>Choszczówka Rudzka>Choszczówka Dębska>Brzóze>Żuków>Cyganka>Rysie>Cięciwa>Poręby>Gorzanka>Nowy Walercin>Walercin>Kąty Goździejewskie Pierwsze>Kąty Goździejewskie Drugie>Chobot>Mrowiska>Kazimierów>Długa Kościelna>Długa Szlachecka>Sulejówek>Warszawa



    Nie chciałem znów jechać przez Sulejówek i tamtą remontowaną drogą, dlatego posłuchałem co Google Earth mi poradziło. Dojazd wałem Miedzeszyńskim w Warszawie i przez powiat Otwocki okazał się dobrym pomysłem. Wyruszyłem o 7:15. Było bardzo mgliście, choć nie tak jak z mojej pierwszej relacji z wycieczki. Mijałem billboardy z Ratchetem i Clankiem oraz z nową odsłoną Atomówek :-D. W dzielnicy Wawer było bardzo cicho i bezwietrznie. Mijałem puste drogi z domkami jednorodzinnymi. Wjechałem do lasu, który jest częścią sporego Mazowieckiego Parku Krajobrazowego i tam skończyła się Warszawa.

W drodze do Góraszki
    W lesie była droga piaszczysta i całkiem znośna. Na szczęście niektórzy się zatroszczyli i stworzyli utwardzoną drogę obok.

Kościół św. Wojciecha i MB Różańcowej z 1797 roku w Wiązownej Kościelnej.
    Skończył się asfalt i jechałem tak prosto 7 km. Zdjąłem w lesie rękawiczki, dlugie spodnie i założyłem spodenki, bo było już za ciepło. Potem zdjąłem czapkę pod kaskiem.

Opuszczona szklarnia w Wiązownej Kościelnej.
Sieć wysokiego napięcia.
    W Kącku po prawej stronie był las, gdzie był znak, że nie wolno robić zdjęć. Dziwne, a las wyglądał tam wyjątkowo zielono. To znaczy, liście nadal wyglądały jak duże zielone kropki. Dojechałem do pierwszej miejscowości gminy Dębe Wielkie - Górki. Od razu zaczęło się robić jaśniej i mgła zniknęła po krótkim czasie. Fajnie było pojechać po całkiem rozległych lasach w mglistą, poranną pogodę.

Górki
    Na chwilę z powrotem wjechałem do powiatu Otwockiego. Nie było innej drogi, by dojechać do Teresława. Słońce zaczęło powoli wychodzić i zaczęły pojawiać się słabe cienie.

Poręby
    Teraz już na serio zrobiło się słonecznie i zakwitły miliony mniszków lekarskich. Jechałem jakimś zielonym szlakiem turystycznym.

Asfaltowa droga do Celinowa w lesie - to jest to!
    Wyjechałem z lasu i dojechałem do dziadka na rowerze, który jechał w przeciwną stronę. Drugi dziadek na rowerze włączył się do drogi z leśnej ścieżki i zajechał mu drogę, a ten powiedział "Naucz się jeździć" :-D

Jędrzejnik
    Od Jędrzejnika zmierzałem już na północ do Dęba Wielkiego. Dosyć ciężko się jechało pod wiatr wiejący na południe. W Dębe Wielkim przeszedłem na drugą stronę drogi 2. Dziwna sprawa, że przy drodze krajowej stoi komunistyczny pomnik oddający hołd Ruskom z czasu II Wojny Światowej, którzy niby uratowali Polskę.

Pomnik ku czci wroga?
Lepsze zdjęcie kościoła św. Apostołów Piotra i Pawła niż z czerwca 2015.
    Po Dębe Wielkim zjadłem parę kabanosów. Tak, postanowiłem do nich wrócić na pewien czas. Poprzednio mi zbrzydły. Może dlatego, że w sklepach są w różnej jakości i są za słone. Mogę sobie je trzymać w lodówce, niż ciastka z gyros z Biedronki, które, jak pieczywo, następnego dnia są już mniej świeże. Myślę nad innym rozwiązaniem.

Kobierne
    W leśnych terenach zwiedziłem dwie miejscowości - Choszczówkę Rudzką i Choszczówkę Dębską. W Choszczówce Rudzkiej po prawej stronie minąłem opuszczone małe gospodarstwo.

Firanki w oknie przypominają twarz... dziwne.
    Miałem okazję zobaczyć chyba po raz pierwszy w życiu autostradę :-D. Jechałem drogą serwisową przy A2. Znaki drogowe na autostradach są faktycznie powiększone, jak to uczyli mnie w technikum.

Autostrada Wolności (A2). Widok na wschód.
    Teraz jechałem znów na północ i już powoli na zachód. Nawet pojawiło się więcej pól.

Cyganka
    Jakość dróg była tragiczna, jak zwykle. W Cięciwie połamał mi się w jednym miejscu uchwyt na bidon. Na pewno by nie spadła butelka, ale za bardzo leżała wychylona, więc zawinąłem ją odblaskowym paskiem.

Poręby, ale powiat Miński, nie Otwocki.
Gorzanka. Po drugiej stronie torów zacznie się Wólka-Konstancja, ale to nie w programie wycieczki.
    Nowy Walercin, Walercin, Kąty Goździejewskie Pierwsze i Kąty Goździejewskie Drugie przebiegły nudno i nieco dłużej, bo nawierzchnia była wyboista. Dojechałem do znanego mi Chobota i wtedy jechałem już po asfalcie. Przejechanie Sulejówka tą samą drogą minęło szybciej i znów pojechałem taką mniej uczęszczaną ścieżką blisko torów kolejowych.

ER75 jadący w kierunku Mińska Mazowieckiego.
    Wyszło fajnie, mimo czasem niewygodnych dróg i wiatru z północy. Rano było mgliście i w ciągu dwóch godzin pogoda obróciła się o 180 stopni. Dzięki temu zrobiło się słonecznie. Po powrocie do domu pojawiła się krótka burza. Świetnie, bo jak dla mnie rozpoczął się sezon konkretnych wycieczek i w najładniejsze rejony, które będę ciekaw zobaczyć. Nie widziałem nikogo przy grillu :-/