Dużo
czasu minęło od poprzedniej informacyjnej notki, którą zamieściłem dzień po
obronie w grudniu. Tak sobie obiecałem, że dopiero po obronie zacznę ponownie
jeździć na rowerze, czyli kiedy miałbym już spokojną głowę. Jednak jeszcze nie
czułem się spokojny. Potrzebowałem "rehabilitacji" po tym całych
studiach. Zatem jeszcze nie jeździłem, a wychodziłem na piesze wycieczki. Pod
koniec stycznia odebrałem swój dyplom ze studiów, bo dopiero wtedy go
wydrukowali. Szukanie pracy jak na razie idzie bezowocnie, ale mniejsza o to,
bo jeszcze zaraz powstanie cała długa ściana tekstu. W połowie lutego, kiedy
stopniał śnieg i lód, zabrałem rower do serwisu na naprawienie hamulców.
Okazało się, że takich starych i tanich hamulców nie warto ratować, bo to by
kosztowało więcej niż nowe. Zatem kupiłem nowe hydrauliczne tarczowe. Kiedy
rower był gotów do jazdy, następnego dnia przejechałem się na 20 km. Oj, jak
mnie nogi bolały. Czyżbym aż tak się cofnął z kondycją? Nie planowałem
zwiedzania żadnych gmin, powiatów póki co. Wolałem na początku odświeżyć swoje
stare 20 km przejażdżki. Tak więc zdziwiłem się moim spadkiem kondycji.
Zacząłem jeździć po 20 km. Potem po 30-40 km. Moje tempo było wolniejsze niż
zwykle. Wyprzedzał mnie rowerzysta każdego typu. Wybierałem się między innymi
do Lasu Legionowskiego (tej Choszczówki), przy okazji po nowe skrzynki. Oj, jak
mnie nogi bolały na ostatnich kilometrach, kiedy miałem już prawie 40 km.
Wybrałem się też na Warszawską Masę Krytyczną. Kiedyś uwielbiana, a teraz nagle
wszyscy zgodnie zaczęli ją nienawidzić. W marcu przejechałem 50 km nad Zalew
Zegrzyński, a to jest już mocny kamień milowy. I do tego czułem się dobrze. Nie
wiem jaki jest mój limit - być może 70-80 km. Fakt, że fajnie jest jeździć dla
przyjemności, a nie dla statystyk, ale wiele moich ulubionych miejsc wymaga
czasem umiejętności przejechania 80-90 km.
Wracając do teraźniejszości,
wczoraj wybrałem się sprawdzić jak będę się czuć po przejechaniu swoich
pierwszych 60 km po tak długiej przerwie.
Dawno nie byłem w Lesie Drewnickim. |