Kontynuacja zwiedzania powiatu
mińskiego. Zebrałem się, żeby znowu tam pojechać i przygotowałem się mentalnie
na powrót wąskim, mało przyjaznym dla rowerzystów pociągiem. Tym razem
zwiedziłem gminę Kałuszyn. Obszar leży na wschód od Jakubowa i na północ od
Mrozów. Raczej nie ma czego się spodziewać konkretnego. Ot, takie przyrodnicze
widoki.
W pobliżu droga krajowa biegnąca do Siedlec. |
Wyszło 103,6 km.
Przebieg:
Mińsk Mazowiecki>Targówka>Budy Barcząckie>Barcząca>Wiciejów>Mienia>Pełczanka>Jędrzejów Nowy>Leonów>Przytoka>Budy Przytockie>Marianka>Wólka Kałuska>Żebrówka>Turek>Nart>Garczyn Duży>Zimnowoda>Garczyn Mały>Kluki>Szembory>Abramy>Wąsy>Falbogi>Wity>Falbogi>Mroczki>Milew>Trzebucza>Marysin>Trzebucza>Sinołęka>Piotrowina>Stare Groszki>Górki>Nowe Groszki>Gołębiówka>Skruda>Grodzisk>Gójszcz>Szymony>Patok>Kałuszyn>Olszewice>Wola Paprotnia>Mrozy
Wybrałem standardowo długi i pusty pociąg EN57KM o 8:00. Po niecałej godzinie wysiadłem na stacji Mińsk Mazowiecki. Pociąg zatrzymał się na takim torze, że można było wyjść z obu stron. Szkoda, że za późno się zorientowałem, bo wysiadłem z drugiej strony i musiałem skorzystać z tunelu :-D. Spokojnymi drogami wyjechałem z Mińska Mazowieckiego, kierując się na wschód. Na chwilę miałem ścieżkę rowerową.
Wiciejów |
Po 20 kilometrach dojechałem na
drogę krajową prowadzącą do Kałuszyna. Obok przez cały czas biegł ciąg pieszo-rowerowy.
Pierwszą nową miejscowością na dzisiaj jest Leonów. Potem przejechałem
następnym wiaduktem nad autostradą A2. Nie spodziewałem się, że znów ją
odwiedzę.
Autostrada Wolności na poziomie Leonów-Przytoka. |
Ach, jechało się spokojnie. Był
upał i zapowiadali zero chmur, a jednak jakieś tam były.
Dzięcioł duży. "Cik, cik!" |
Budy Przytockie |
Na chwilę pojechałem drogą
gruntową z Bud Przytockich do Marianki. Na polu po lewej stronie pracowały
jakieś panie i trzy pieski zaczęły mnie gonić. Ucieczka nie wymagała żadnego pedałowania, bo miałem z górki. Czułem się jak na motocyklu. W Mariance jednak nie zaczął się
asfalt. Częściowo musiałem iść z powodu zbyt dużej ilości piachu.
Pola i linia wysokiego napięcia |
Wjechałem na skrzyżowanie drogi
polnej z asfaltem i skręciłem w lewo na Wólkę Kałuską. Znowu skończył się
asfalt i wjechałem do lasu, gdzie też częściowo musiałem iść.
Wólka Kałuska |
A w lesie było świetnie.
Wystraszyły się dwa wielkie, brązowe myszołowy. Te piękne, drapieżne
ptaki przypominają mi orły.
Cicho i spokojnie. |
W
Żebrówce zaczął się asfalt. Tego dnia wiało na północny wschód. Jak dla mnie
standardowo silnie. W tym kierunku jechałem bez oporu. Gorzej będzie jak trafią
mi się odcinki na zachód :-/
Żebrówka |
Wjechałem na główniejszą drogę,
którą kiedyś przebyłem 2 lata temu w czerwcu, wracając po raz pierwszy z
Kałuszyna do domu. W lesie na poboczu drogi asfaltowej widziałem ciekawego czerwono-pomarańczowego owada w czarne paski.
Po wygooglowaniu w domu jest to strojnica baldaszkówka. Nic rzadkiego :-D |
Na trasie czekały mnie 3
miejsca w których dojadę i zawrócę. Pierwsze takie coś to dojechanie do
Garczyna Małego i zawrócenie. Szkoda, że miałem z górki i kiedy miałem
zawrócić, to było już płasko :-D. To oznaczało jazdę pod górę. Tereny w tej
gminie są nieco faliste. W Garczynie Małym podszedł do mnie kotełek i widać, że
był przyjaźnie nastawiony. Pewnie mieszka na którymś z gospodarstw i dostaje
coś do jedzenia i do picia.
Garczyn Mały |
Mruu, miau... Dałbym coś do jedzenia, gdybym miał. |
Znalazłem się w znanych mi
Klukach. W następnym lesie miałem kolejny podjazd. Widziałem zaparkowane rowery
na poboczach. Pewnie ludzie zbierają jagody i grzyby. Przydałyby się soki
jagodowe w sklepach.
Kluki |
Patrząc bardziej na prawo widać jakąś wieżę w lesie. |
Teraz zaczął się przyjemny etap
jazdy na wschód z wiatrem i asfaltem. Musiałem jeszcze pojechać na chwilę do
Witów i zawrócić z powrotem na drogę.
Pola w Wąsach |
Trzecie miejsce do którego musiałem
dojechać i zawrócić to Marysin przy drodze krajowej, czyli 3,16 km w jedną
stronę. Wracając na północ przynajmniej miałem z wiatrem. Wydaje mi się, że na
wsiach uczą dzieciaki, żeby każdemu, nawet nieznajomemu, na drodze mówiły
"dzień dobry". Tak teraz w Trzebuczach usłyszałem "cześć".
Szkoda, że mam kiepski refleks, sorry :-(.
O, a to co to? |
Trzebucze akurat znajdują się
powiecie węgrowskim. Na chwilę go miałem po drodze. Za konkretnymi zabudowaniami
skończył się asfalt. Wjechałem do Sinołęki. Po prawej stronie minąłem piękny,
bogaty dworek. Ktoś z kosiarką wyjechał z niego i wjechał na jakąś także bogatą
farmę po lewej stronie.
Nieznanym lasem do Piotrowiny |
Znów dojechałem do drogi
krajowej. Na tym odcinku jednak nie było ciągu pieszo-rowerowego, więc jechałem
ulicą. Na szczęście pobocza były bardzo szerokie, niemal jak pasy. Od któregoś
momentu zacząłem o wiele rzadziej robić zdjęcia.
Młode boćki w Starych Groszkach |
W Starych Groszkach wjechałem w
piaszczystą drogę leśną. Uch-och! To był raczej najgorszy odcinek. W Budach
widziałem parę działek no i tyle. Dojechałem do asfaltu i zwiedziłem Nowe
Groszki. Po lesie zaczęły się po obu stronach stawy.
Za krzakami są stawy |
Stawy |
Za stawami zaczęła się
Gołębiówka. Od tej wsi do Gójszcza mógłbym dojechać chyba jakąś leśną drogą,
ale nie zaryzykowałem. Wolałem pojechać dłuższą, alsfaltową. Na niedługo wkroczyłem w gminę Mrozy. Znalazłem się znów
w Grodzisku tak jak wtedy, kiedy przejechałem go z kolegą jadąc do Siedlec rok
temu w sierpniu.
Podjazdy i zjazdy. |
Jadąc na północ przejechałem
przez Gójszcz, Szymony, Patok i dojechałem do Kałuszyna. Jedną z rzeczy, którą
chciałem zobaczyć to zalew. Dojechałem i na słońcu zjadłem batona. Tylko parę
osób się opalało. Widzę, że obok jest też boisko, przystrzyżone pole trawy,
parking i budki z piciem i lodami. Wtedy były zamknięte. No dobra. Gmina
Kałuszyn zwiedzona. Pora jechać na południe do Mrozów. Po niedługim czasie
dojechałem. Biletomat stał, tak jak się spodziewałem, w budynku dworca.
Naprzeciwko niego jest normalna kasa biletowa z kolejką składającą się z trzech
ludzi. Szybciej zajęło mi kupno biletu w biletomacie niż im w kasie :-D. Pociąg akurat
ma się zjawić za 10 minut. Jeżdżą tam co godzinę. Peron stoi od razu przy
budynku, więc nie musiałem iść tunelem. Niestety przyjechał Stadler Flirt. Na
szczęście były to dwie długie jednostki i pociąg był całkiem pusty. Nie mogłem znaleźć
naklejki ze znakiem roweru, więc wsiadłem do losowych drzwi, a tam przedział
dla rowerzystów z toaletą. Są trzy haki na rowery zawieszone na wysokości
kolan, więc roweru się nie podnosi, ale po prostu stoi na dwóch kołach lepiej
przymocowany. Cóż, nie było tak źle jechać tym wąskim pociągiem.
To by było na tyle. Następnym
razem powinienem zwiedzić gminę Cegłów, jednak nie spieszno mi do tego i pewnie
pojadę w środku lipca. Chciałbym najpierw na luzie wybrać się na wał w gminie
Wieliszew na piechotę. Powinno mi wyjść 30 km. Nie będzie z tego notki. W
miedzyczasie wymyślę jakąś inną wycieczkę rowerową.
Też podczas mych wycieczek spotykam "dzieńdobrujące" mi dzieciaki i to wcale nie jest rzadkie zjawisko ;)
OdpowiedzUsuńStrojnica baldaszówka nie występuje w Polsce. Ten owad to strojnica włoska. Bliźniaczo podobna i pospolita w całej Polsce :-) :-D
OdpowiedzUsuńMieszkam w jednej z wymienionych wiosek od ponad 20 lat i bardzo lubię przemierzać tutejsze drogi na rowerze, tym bardziej że ruch samochodowy jest w miarę mały i dużo jest malowniczych tras, aczkolwiek niektóre są dosyć wymagające. Ta wieża w lesie kolo wsi Kluki to maszt telekomunikacji , położony na terenie dawnej rosyjskiej bazy wojskowej a obecnie cynkowni. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDzięki za komentarz! Doceniam informację na temat wieży telekomunikacyjnej. W niejednym lesie taką widziałem. Była tu rosyjska baza wojskowa? To brzmi ciekawie. Gdyby nie pociągi, to chętnie znów pojeździłbym po twoich terenach. Dobrze je wspominam. Pozdrawiam.
Usuń