Gulp, minął listopad i nie napisałem niczego
ciekawego! Na studiach przeżyłem 3 zjazdy i ze zjazdu na zjazd czuję mniej
stresu, bo zajęcia są spokojne, a ciągle zapominam o tym i niepotrzebnie
wyobrażam sobie jakieś stresujące momenty, które mogłyby się wydarzyć. Eee, i
tak mam poprawy. Nie napisałem o tym, że na początku października pogodziłem
się z kolegą, któremu odmówiłem wyjazdu. Do tej pory pojechaliśmy na rower
około 5 razy i widać, że spadł z formy. Raz 80 km przejechaliśmy w 8 godzin.
Teraz jeździ coraz szybciej, ale wciąż ma nawyk zatrzymywania się po to by
wyczyścić sobie napęd (chyba pod pretekstem odpoczynku).
|
Wisła na południe od Warszawy |
Zamierzałem przejechać się na
południe od Warszawy, na gminę Konstancin-Jeziorna. Fajnie byłoby zacząć
zwiedzać powiat piaseczyński, póki nadejdzie przedwiośnie. Będę miał
przynajmniej zajęcie i może jeszcze pozahaczam o powiat otwocki, który też jest
na południu i w tej samej odległości. Oba powiaty są przyczepione do Warszawy,
więc nie ma co się spodziewać tam żadnych rolniczych rewolucji.
Przejechałem 89,2 km. Przebieg:
Warszawa>Bielawa>Konstancin-Jeziorna>Jastrzębie>Czarnów>Borowina>Kawęczynek>Słomczyn>Turowice>Dębówka>Piaski>Cieciszew>Parcela>Obory>Gassy>Czernidła>Łęg>Habdzin>Opacz>Ciszyca>Obórki>Okrzeszyn>Kępa Oborska>Kępa Okrzewska>Kępa Falenicka>Warszawa
Link do trasy: https://www.google.com/maps/d/edit?mid=zrcJ6KM6zWHM.kKdQ-9_DaMms&usp=sharing
Trochę minęło czasu zanim się tam wybrałem.
Musiałem kupić nowy łańcuch, bo wcześniejszy miał przebieg 6000 km, a jeszcze w
październiku nie był rozciągnięty. Kupiłem w pewnym sklepie, gdzie na półkach
były tylko narciarskie i snowboardowe produkty, ale zostało coś w magazynie
:-). Dodatkowo zachorowałem i to pierwszy raz w tym roku. Udało mi siebie nie
doprowadzić do gorączki. Dopiero po paru dniach się przejechałem i z tego
będzie nietypowa relacja, bo nie jechałem sam, jak to tradycyjnie, a wyjątkowo
z kolegą! Na początku zmienił mi łańcuch, który od razu zaczął przeskakiwać,
kiedy mocniej naciskałem na pedały. Skutkowało to długą przerwą. Po namowie,
"bo i tak mogę jechać, a wycieczka czeka!", pojechaliśmy do przodu.
|
Pierwsza miejscowość - Bielawa |
Tego dnia było dosyć ciepło, bo
11'C. Minęliśmy po lewej stronie jakąś amerykańską dzielnicę z amerykańską
szkołą. Wyszukiwałem wzrokiem boiska do baseballu.
|
Leśna część Konstancina-Jeziorny |
Usłyszałem od kolegi ryzyko
zerwania się łańcucha, bo jakoś inaczej przypiął. Właśnie w tych okolicach
zatrzymaliśmy się na godzinę, by zrobić przegląd. Dopiero co ledwo było 20 km,
a słońce opadało.
|
Pierwsze wiejskie widoki w Jastrzębiu |
Na drogę wziąłem ze sobą termos
z gorącą herbatą z cytryną, jako, że byłem dzień po chorobie i jakieś dwie
minipizze z serem i sosem bolońskim, oraz 4 batony, które 2 zjadłem.
|
Chojnowski Park Krajobrazowy przy Czarnowie. |
Nie było problemu z robieniem
zdjęć. Po prostu mówiłem, że trafiłem na fajny widok i robiłem zdjęcie, tylko
musiałem zatrzymywać się przed nim, bo mimo, że nie znał trasy, to jechał
niepotrzebnie pierwszy. Aż się zdziwiłem, że jechał szybciej niż 20 km/h, a
wolę zachować stałe tempo.
|
Ciche okolice między Czarnowem a Borowiną |
Najładniejsze okolice, to były
te skierowane najbardziej na południe. Po wyjechaniu z lasu, zaczęły się pola.
|
Nie wiem co tak późno to zboże robi. W oddali wysypisko Łubna. |
Po prawej stronie, czyli na południe zobaczyłem za lasem wysypisko śmieci
Łubna. Dopiero teraz się dowiedziałem, że to największe wysypisko śmieci w
Polsce! Od 2011 roku jest nieczynna, a trafiało tam 1/3 śmieci z Warszawy. Może
znajdziecie tam swoje stare zabawki? Podobno ma 112 metrów. Znajduje się w
gminie Góra Kalwaria, a to gmina, którą również będę zwiedzał w zimę, więc
będzie z tego ciekawa relacja!
|
Kawęczynek w kierunku Słomczyna |
Przecięliśmy drogę 724, która prowadzi do Góry Kalwarii i jeszcze dalej. Od
razu powitał nas stromy zjazd z łukami. Kolega się pochwalił, że miał 70 km/h,
a ja 46 km/h, bo było ślisko i nie chciałem się wywalić.
Zatrzymaliśmy się na polach, bo chciałem zrobić zdjęcie. Odwróciłem się, a jemu biegi się przestawiły, ale
czas goni, a cienie się wydłużają, więc po dość długim czasie pojechaliśmy
dalej.
|
Dębówka |
|
Poczułem mały klimat wakacji jak na grudzień. |
|
Pole niebieskawej kapusty w Piaskach. W oddali jest Lądowisko Konstancin |
Słońce już się nieźle schowało,
robiłem się coraz bardziej głodny i nie mogłem doczekać się powrotu wałem
Zawadowskim. Wtedy byśmy odpoczęli, a ja zjadłbym sobie dwie minipizze, zamiast
batonów i wałem wrócilibyśmy bezpośrednio do mostu Siekierkowskiego.
|
Droga do Gassy. Mijali nas rowerzyści szosowi. |
Kolega nie mógł się już
doczekać wału, ale jeszcze były trzy odbicia od niego. Zatrzymaliśmy się przed
sklepikiem w Gassy. Niestety mam słabe przednie światło, ale za to tylne
światło polskiej firmy Mactronic Walle daje po oczach, asfalcie i znakach w
oddali. Działa w trybie ciągłym przez 30 godzin, więc super!
|
Widok z wału, chyba w Ciszycy, ale czekają nas jeszcze dwa krótkie odbicia. |
Zrobiło się już jak w nocy, tylko niebo jeszcze było granatowe.
Na północy było jaśniejsze z powodu Warszawy.
|
Kępa Okrzewska |
Jako dziecko, bałem się ciemności. Teraz mnie nie
rusza i spokojnie mógłbym jechać lasem w nocy czy po takiej dżungli nad Wisłą
poza miastem. Miałem zbyt mało okazji by sprawdzić się w ciemności :-D. Dojechaliśmy
do wału i minęło nas dwoje rowerzystów, gdzie jeden pojechał w całkowitą
ciemność. Myślałem, że ludzie bardziej się boją ciemności, a ja tylko tak się
wychwalam.
Dojechaliśmy do końca wycieczki, czyli do mostu
Siekierkowskiego. Tam się dowiedziałem od niego, że musiałbym wymienić jedną
zębatkę w korbie, choć czułem, że łańcuch i tak mógł być źle założony. Pewien
rowerzysta zatrzymał się i pochwalił mnie za opony z paskami odblaskowymi.
Niestety nie pamiętałem sklepu, gdzie je kupiłem. Pożegnaliśmy się i wróciłem w
kierunku domu. Między mostem Łazienkowskim, a Poniatowskiego odpiął mi się
łańcuch! Jednak źle go przypiął. Schowałem go do sakwy i ruszyłem na piechotę
do domu. Jechałem z kolegą ok. 65 km przez 6 godzin. Prędkość była nawet niepotrzebnie
szybsza, ale te przerwy dodały dodatkowe dwie godziny.
To by było na tyle. Trzeba będzie dobrze skuć łańcuch
i być może wymienić korbę. Zbyt dużo kosztuje, a wciąż nie mam pracy. Tak więc
wszystkie miejscowości tej gminy są zaliczone! Trochę minie czasu, a następna
wycieczka powinna być do gminy Lesznowola. To ten sam powiat, tyle, że na
zachód. Spokojnie, nadal będę sam jeździć jak to tradycyjnie, tylko możliwe, że
jeszcze z kolegą pojadę na następną wycieczkę.
Wesołych Świąt! Ho ho ho!