Nie pisałem od dłuższego czasu
i źle mi z tego powodu. Dzień przed poprzednią wycieczką, zacząłem czuć mały
ból w lewym uchu. Myślałem, że mi przejdzie. Zdarzy się przewianie ucha,
które potrwa krótko. Jednak potem było coraz gorzej i 2 lub 3 tygodnie męczyłem
się z zapaleniem uszu. Kiedy lewe ucho się wyleczyło, prawe zaczęło boleć.
Nikomu nie polecam, bo kłuje w środku, boli głowa, nie chce się jeść i nic
robić. Potem jeździłem, ale w znane mi miejsca. Kolega zaczął mieć więcej
wolnego czasu, a to nowość, więć trochę z nim pojeździłem. Chciałem pojechać do
Stanisławowa, ale zwyczajnie mi się nie chciało, więc na rozluźnienie
postanowiłem wybrać się w jedną stronę do Ciechanowa i wyjątkowo zabrałem ze
sobą kolegę, bo ostatnio jest w kiepskim humorze z powodu kiepskiej trasy,
którą ostatnio wybrał (z Internetu przedawnioną trasę od jakiegoś miłośnika
XC), więc zaproponowałem 100% asfalt.
Latatnie jeszcze się świeciły w Legionowie. |
Wyszło 97,9 km.
Przebieg:
Warszawa>Jabłonna>Legionowo>Michałów-Reginów>Łajski>Wieliszew>Komornica>Dębe>Ludwinowo Dębskie>Nuna>Lorcin>Chechnówka>Chrcynno>Pniewo>Nasielsk>Jackowo Włościańskie>Jackowo Dworskie>Gołębie>Świercze>Klukowo>Wyrzyki>Bylice>Kałęczyn>Gąsocin>Skrobocin>Sońsk>Gołotczyzna>Bieńki-Karkuty>Ciechanów
Plan jest taki, że jedziemy od
domu na północ przez powiat legionowski, nowodworski, pułtuski i w
ciechanowskim dojeżdżamy do Ciechanowa. Tam pozwiedzam ciekawe zabytki i
wrócimy pociągiem bezpośrednio w moje okolice. Akurat tego dnia wiatr wiał z
południa (z zachodnim akcentem) na północ. Ruszyliśmy o 6:17. Na początku
dojazd ulicą Modlińską. O dziwo przy parku Henrykowskim wybudowali McDonald's.
Przez cały czas liczyłem na to, że się chmury odsłonią, bo było szaro i ponuro.
Była przerwa w Biedronce w Michałów-Reginów (nawyk kolegi :D). Pojechaliśmy
drogą technologiczną. Byłem przekonany, że to szlak Euro Velo czy tam Green
Velo, ale chyba jednak się myliłem.
Droga technologiczna między Łajskim a Wieliszewem |
Przejazd mostem nad Narwią i
jesteśmy w gminie Serock. To oznaczało znany mi wjazd pod górkę, co nie
spodobało się koledze i mi trochę też.
Popowo Borowe. Wjazd do powiatu nowodworskiego. |
Lorcin. Widok na Żabiczyn. |
W Chrcynnie dostrzegłem
Aeroclub. Ciekawe jakie mają ceny skoków spadochronowych i czy są tańsze od tych z Przasnysza. Potem dojechaliśmy do
Nasielska. Fajne uczucie, kiedy jedziesz gdzieś w jedną stronę, przejeżdżasz
przez miasteczko na wskroś i znów widzisz wsie, przejedziesz przez kolejne
miasteczko i znów wsie.
Wieża w Nasielsku |
Po Nasielsku się trochę
przejaśniło, ale tylko na paręnaście minut. Krajobrazy były coraz bardziej
pagórkowate i można było zobaczyć dalsze wsie.
Jackowo Włościańskie |
W drodze do Jackowa Dworskiego |
Gdyby coś się stało, to przez
całą drogę są całkiem blisko tory kolejowe i można sobie wrócić do domu.
Docieramy do powiatu pułtuskiego.
Ciekawie kanciasty ciągnik w Jackowie Dworskim |
Przejazd nad torami
10 km/h i dojeżdżamy do wsi Gołębie. Przy drodze stoi kamień upamiętniający
950-lecie tej wsi. Wow, to całkiem stara wieś! Jest najstarszą wsią w gminie
Świercze. Pierwsza wzmianka na jej temat jest z 11 kwietnia 1065 roku.
Docieramy do
kolejnego wiaduktu nad torami, ale nie przejeżdżamy przez niego. Stąd jest
dobry widok na południowy zachód.W przybliżeniu widać jakiś odległy las, niebieski od atmosfery. |
Przeczuwam, że to oddalone o 10
km lasy niedaleko Jońca.
Świercze |
Od Świercza zaczynają się dla
mnie nowe tereny. Skręcamy na zachód do Klukowa i zaraz w prawo na północ.
Dostrzegliśmy ruiny jakieogoś starego budynku na środku zarośniętej łąki.
Opuszczony dwór w Klukowie z początku XX wieku. |
Ale spokojnie! Nie wiedziałem,
że tak łatwo da się odnaleźć dane na temat tej budowli. To dworek, który
ukończono w 1923 roku. Należy do Waśniewskich. Na jej terenie znajdowały się
park, obora, spichlerze. Po drugiej wojnie światowej przerobili go na
szkołę przez krótki czas. Wybuchł pożar w 1990 roku i z tego powodu został
opuszczony. Podobno to miejsce jest nawiedzone, bo mieszkańcy opowiadali o
światełkach w ruinie o zmroku.
Wyrzyki |
Potem pokonywało się pagórki z
łatwością, bo często było z górki. Jeden zjazd do Kałęczyna liczył kilometr.
Poczułem się jak w górach jako mieszkaniec płaskiego jak stół krajobrazu :-D.
Las w Kałęczynie. Widać, że po lesie ludzie chodzili na grzyby. |
Po lesie przejechaliśmy przez
Gąsocin i nic tam ciekawego nie było. Przynajmniej nie na tej drodze. Potem
dotarliśmy do Sońska.
Neogotycki kościół Przemienienia Pańskiego w Sońsku |
Doskonale wykadrowane zdjęcie w ultra HD. |
Widać, że przepływa przez nią
rzeka Sona. W końcu dotarliśmy do Ciechanowa. To mój drugi raz. Za pierwszym
razem dojechałem do Ciechanowa w czerwcu pociągiem, by pojechać do Krasne i tak samo
wróciłem pociągiem. Pora na zwiedzanie.
Żeby uniknąć drogi krajowej,
pojechaliśmy przez ciechanowskie podwórka. Kolega był zaskoczonym tym, że są bloki z widokiem na wsie. Widać bardzo wyraźną granicę miedzy miastem a wsią.
Zrobiłem zdjęcia dwóch kościołów, ale były zasłonięte przez drzewa, a koledze
jakoś się spieszyło. Innym razem.
Ulica Warszawska |
Ciechanów to
rozwinięte miasto. Są ścieżki rowerowe, kamienice, bloki, itp. Coś jak
Przasnysz, ale jednak inny klimat.
Ratusz na rynku, na którym już wcześniej byłem, ale wtedy nie zrobiłem zdjęcia. |
I długo oczekiwany:
Zamek Książąt Mazowieckich z XIV wieku. |
To dopiero
zabytek! Zamek zbudowany przez księcia Siemowita III w 13xx roku. Przez te lata
był już wiele razy remontowany. Zajrzeliśmy do środka. Jest pusto. Same cztery
ściany. Nie wiem jak można dostać się na wieżę. Teraz budują nowe ściany
działowe.
Duży pomnik upamiętający bohaterów IIWŚ |
I to
by było na tyle na dzisiaj. Pociąg rusza za 3 minuty, więc szybko kolega kupuje
bilety w biletomacie, a ja szukam numeru peronu i toru. Pesa Elf oczywiście
okazuje się być pusty (i bardzo dobrze). Nie chciały się otworzyć drzwi na
stacji Warszawa Zoo, więc pojechaliśmy na gapę na Warszawę Gdańską i wtedy zadziałały drzwi.
Spokojnie, pojadę do Stanisławowa. Być może w tę
niedzielę, tylko coś ma padać. Jeśli nie zmieni się pogoda, to w następnym
tygodniu poszukam odpowiedniego dnia, bo w poniedziałek i wtorek ma podobno
lać.
Jeśli jeździsz z kimś mniej zaawansowanym w jeździe nie pokazuj, że czasem Cię irytuje. Nawet nie wiesz jak bardzo łatwo kogoś zniechęcić, a chyba nie oto chodzi. Będąc lepszym rowerzystą jesteś, ni mniej, ni więcej tylko swoistym dla niego autorytetem i może tego nie zauważasz, ale on Cię obserwuje próbując podejrzeć w jaki sposób jeździć.
OdpowiedzUsuńFaktycznie... i głupio mi z tego powodu. Za bardzo się z tym rozpisałem. Co prawda podjazdy pokonywaliśmy wolniej niż zwykle i najlepiej jest, żeby jechał przede mną, ale wycieczka była fajna, a prędkość nie była taka ważna. Dzięki za radę.
UsuńGość i tak wie, że jesteś lepszym rowerzystą, więc, po co go jeszcze dołować. Zniechęci się i rzuci rowerem na rzecz bezproduktywnego siedzenia przed komputerem lub co gorsza staniem godzinami gdzieś za sklepem lub przesiadywaniem w jakimś podrzędnym barze. Wystarczy go lekko zmotywować a z czasem się wyrobi i zyskasz świetnego kompana do wycieczek. Wiem, zaraz powiesz, że najlepiej Ci się jeździ samemu. Jestem tego samego zdania, ale uwierz mi, ostatnimi czasy dane mi było pojeździć czy to w dużej grupie, czy też z jednym kumplem (nie jest na moim poziomie, ale się nie zraża i na ile mu czas pozwala nadrabia zaległości) i daje radę. I naprawdę nie jest źle, a wręcz przeciwnie jest super. Nie porzucam samotnych wypraw, ale też nie odmawiam wspólnych wyjazdów. Trzeba zarażać ludzi zdrową i pozytywną pasją (a przecież obaj wiemy, że wycieczki rowerowe to rewelacyjna rzecz), niech nie marnują swoich cennych chwil, (o które coraz trudniej w dzisiejszych czasach) na jakieś bzdury.
Usuń