poniedziałek, 3 sierpnia 2020

Gmina Pokrzywnica - od Pomocni do Kępiastego

    Właśnie stuknęło 100 000 wyświetleń na blogu ze wszystkich podstron, choć pewnie znaczna część z nich mogła pochodzić ode mnie. Niby jest odznaczona opcja, żeby nie uwzględniało moich wyświetleń, ale za każdym razem jak loguję się, to ta opcja znów się resetuje.
    Trafiła się ostatnia jazda na gminę Pokrzywnica po ostatnie wsie. Pozostało mi pięć wsi. Jedna będzie w drodze do Pokrzywnicy, następne trzy na północy i ostatnia na południu. Choć to tylko pięć miejscowości, trasa będzie trochę dłuższa, bo są one trochę oddalone.

28 stopni, wiatr wiejący na północ 8 km/h.
Wyszło 123,5 km. Przebieg:

Warszawa>Jabłonna>Legionowo>Łajski>Wieliszew>Komornica>Dębe>Bolesławowo>Stanisławowo>Guty>Zabłocie>Powielin>Górka Powielińska>Błędostowo>Łosewo>Piskornia>Pomocnia>Pokrzywnica>Nowe Niestępowo>Niestępowo Włościańskie>Koziegłowy>Olbrachcice>Łubienica-Superunki>Strzyże>Zaborze>Klaski>Dzbanice>Trzepowo>Pobyłkowo Małe>Pobyłkowo Duże>Kępiaste>Dębinki>Marynino>Karolino>Skubianka-Kolonia>Borowa Góra>Jadwisin>Zegrze>Zegrze Południowe>Nieporęt>Aleksandrów>Stanisławów Pierwszy>Warszawa


    Wyjechałem o 6:40. Najpierw pojechałem do elektrowni wodnej w Dębem nad Narwią tak samo jak zwykle: wałem nad Wisłą, przez Jabłonnę, Legionowo zieew...i tak dalej. Nad Wisłą w dzielnicy Nowodwory zobaczyłem dwie czaple białe. Są dosyć daleko. Na zdjęciu przypadkowo uchwyciłem inne gatunki.

Co my tu mamy... dwie czaple białe, jedna siwa, dużo krzyżówek, mew śmieszek, sieweczka rzeczna, o... jest nawet czajka oraz zimorodek na lewym krańcu kadru.
    Jak to w niedzielę rano, ulice są opustoszałe. Dojechałem do Dębe i jechałem na północ do Powielina taką samą drogą co poprzednio. Z Powielina jechałem dalej na północ asfaltowymi drogami do Pokrzywnicy. Po drodze w Górce Powielińskiej znajduje mariawicki cmentarz z 1906 roku, a po drugiej stronie ulicy młyn elektryczny. Dookoła młyna jest droga gruntowa, więc mogłem z każdej strony go zobaczyć i zrobić zdjęcie przy dobrym kącie oświetlenia. Jednak młyn stoi blisko działek i z jednej wybiegły trzy pieski. Westchnąłem, pojechałem z powrotem na drogę asfaltową i stamtąd zrobiłem zdjęcie.

Młyn w Górce Powielińskiej. Nie ma wiatraku jakby co.
    O tej porze lata kukurydza urosła wysoko, zboża również, a dużo pól już zostało skoszonych i na polach leżą belki. Na jednym polu między belkami latał błotniak stawowy.

Łosewo brzmi wesoło, gdy przeczytasz go od tyłu i będziesz powtarzać raz za razem.
Ciconia ciconia z bliska.
    Pierwszą nową miejscowością jest Pomocnia. Już niebawem dojechałem do Pokrzywnicy i pojechałem dalej na północ. Zrobiłem sobie przerwę na skraju lasu. Zamiast kieszonek z jabłkiem kupiłem surowe bułki do pieczenia. Rano upiekłem trzy i zrobiłem z nich kanapki. Owinąłem papierem śniadaniowym i włożyłem do pojemnika na żywność. No nie powiem, może być. Bułki są świeże. Powinienem następnym razem do wędliny dołożyć ser i może jeszcze coś.

Opuszczony dom w Pomocni
Pokrzywnica
    Po drodze jakiś chłopiec na rowerze ukrył się i z daleka mnie obserwował. W końcu koleś w kasku na rowerze jest niecodziennym widokiem:"pewnie jakiś kolarz". Chyba czekał na moment, aż go minę, a wtedy wyjedzie i mnie wyprzedzi, jadąc na stojąco, a potem zadowolony zawróci. I faktycznie :D. I tak n-nie m-miałem ochoty przyspieszać, o-okej?

Kapliczka w Nowym Niestępowem wygląda jak miniaturowa latarnia morska.
    Zajechałem do Koziegłów. To północny skraj wycieczki. Na północ rozciąga się fajny widok na pola, ale od tego momentu muszę już jechać na południe w kierunku domu. Za rzeczką znalazłem się w Olbrachcicach.

Koziegłowy
    Od tego momentu będę zmagać się z drogami gruntowymi. Teraz czeka mnie 1,6 km odcinek piaszczystej drogi polnej. Mogłem dłużej podziwiać ładne, otwarte widoki idąc, nie jadąc.

Rower zostawiał w piachu głęboki ślad jak po pługu jednoskibowym. Widoki za to świetne!
    W Łubienicy-Superunkach znajduje się pokaźnej wielkości kopalnia odkrywkowa. Wydobywają piasek, żwir, kruszywo, pospółkę, otoczaki i głazy. Doły są naprawdę głębokie. Jest też staw. Początkowo miałem minąć kopalnię jadąc dalej gruntową drogą na południe, ale rozkopali się jeszcze bardziej do przodu i musiałem zrobić 3 km objazd przez Strzyże na drodze krajowej i wtedy dojechałem do Zaborza.

Kopalnia w Łubienicy-Superunkach. To tylko mała część kopalni. Lepszy widok jest od drogi krajowej.
    Zaborze było przedostatnią nową miejscowością. Asfalt zaczął się w Klaskach i Dzbanicach. Byłem tu poprzednim razem. Znów miałem jechać tą niewygodną, gruntową drogą o długości 2,6 km. Przynajmniej jest szeroka. Na polach było trochę saren i dwa żurawie.

    Po tej drodze miałem asfaltowy odcinek aż do Pobyłkowa Dużego i lekko z górki. Fajny widok rozciągał się na dalej położony las. Przypominał trochę górę.

Staw w Trzepowie
Do Pobyłkowa Małego.
    Z Pobyłkowa Dużego skręciłem na drogę gruntową, by dojechać do Kępiastego - ostatniej nowej miejscowości. Droga miała jeszcze więcej piachu, więc musiałem zejść i iść. Po 1,4 km dotarłem do znaku i terenów zabudowanych ostatniej wsi.

Kępiaste.
    Wieś znajduje się w terenie leśnym. W terenie zabudowanym jest szeroka, lepiej ubita droga gruntowa, a potem była wyboista. Zrobiłem drugą i ostatnią przerwę na żarcie i dojechałem do Dębinek. To już jest powiat legionowski. Gmina Pokrzywnica została zaliczona! Jadę sobie dalej, a tu zauważyłem, że nie ma lusterka na kierownicy. Może się obróciło za kierownicę? Nie... nie ma. Musiało wypaść na którejś wyboistej drodze. Nie wiem kiedy to się stało. Było mi smutno z tego powodu. No nic, zostało mocowanie. Kupię drugi. Nie było mi wygodnie wracać bez lusterka. Znów miałem wrażenie, że ktoś mi siedzi na ogonie, dopóki się nie odwrócę i przekonam.
    Między Zegrzem Południowym a Nieporętem coś się wydarzyło, bo stała straż pożarna z policją. Trudno mi było z pewnego skrótu włączyć się do ruchu, więc pojechałem do ronda, przeszedłem przez przejścia dla pieszych i wtedy znalazłem się po drugiej stronie. Straszne były korki, ale jechałem pustym poboczem asfaltowym. Jeszcze nigdy nie widziałem tak zapchanego Nieporętu. Na plaży tłok. Dookoła niezliczone ilości zaparkowanych samochodów, wykorzystujących każdą przestrzeń. Do tego na ulicy Płochocińskiej ogromny korek w kierunku zalewu. Powodzenia, bawcie się dobrze. Do Warszawy wróciłem oczywiście drugą stroną kanału Żerańskiego, tak samo jak poprzednio.
    Zmęczyłem bardziej na tej trasie. To za sprawą kiepskich dróg, ale takie są uroki zwiedzania gmin. Następnym razem może uda mi się z kolegą pojechać samochodem do Białegostoku i tam zrobić rundkę na około 38 km. Jeśli będę mógł zrobić zdjęcia, mógłbym napisać notkę. Oprócz tego mam w planie następną trasę na podobny dystans - do Wyszkowa i Somianki.

2 komentarze:

  1. U mnie też są Olbrachcie i Koziegłowy :D Cóż za zbieg okoliczności! Fajne zdjęcia jak zawsze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Faktycznie, w wersji śląskiej. Mam nadzieję, że odwiedziłeś :D

      Usuń