Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 93 km. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 93 km. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 6 czerwca 2022

Rozgrzewka przy Gzach

    Nareszcie jakieś nowe miejscowości! Po raz pierwszy wybrałem się dzisiaj na gminę Gzy. Jest to gmina typowo rolnicza, znajdująca się w powiecie pułtuskim. Jest na wschód od Świercz i na zachód od Pułtuska. To będzie łatwy, asfaltowy tour po tych terenach. Pojadę rano pociągiem do Świercz przejadę się po nieznanych wsiach, zapoznam się z terenami i na rowerze wrócę do domu przez Serock, Zegrze, Nieporęt itd.


Wyszło 93,5 km. Przebieg:

Świercze>Prusinowice>Sulkowo>Strzegocin>Dziarno>Szyszki>Skaszewo Włościańskie>Żebry-Falbogi>Żebry-Włosty>Ołdaki>Łady-Krajęczyno>Zalesie-Grzymały>Przewodowo Poduchowne>Przewodowo-Parcele>Nowe Przewodowo>Gromin>Moszyn>Lipniki Nowe>Lipniki Stare>Stare Bulkowo>Nowe Bulkowo>Łachoń>Golądkowo>Pokrzywnica>Kuchary>Budy Obrębskie>Trzepowo>Dzierżenin>Wierzbica>Serock>Stasi Las>Borowa Góra>Jadwisin>Zegrze>Zegrze Południowe>Nieporęt>Aleksandrów>Stanisławów Pierwszy>Warszawa


    Pojechałem składanym rowerem dlatego, że o 06:24 wsiądę do pociągu. Zwykle wsiadam o około 07:30, ale tym razem chciało mi się wstać wcześniej. Wiem jakie pociągi przyjeżdżają o około 07:30, jednak nie wiem, jakie przyjeżdżają o 06:24. A niech to! Przyjechał Stadler. Najbardziej nieprzyjazny rowerzystom pociąg Kolei Mazowieckiej. Jeżdżąc po powiecie mińskim miałem złe doświadczenia ze Stadlerami. Miały rozkładane siedzenia przy każdych drzwiach, więc jeśli chciałeś stać z rowerem, to nic z tego. Stadlery nie miały często przedziałów dla rowerzystów, a jeśli miały, to nie na początku lub końcu pociągu, co jest ogólnym standardem w polskim kolejnictwie. Stadlery buntują się i na niekorzyść stawiają malutki, kiepsko oznakowany przedział dla rowerzystów na środku pociągu. Na linii Warszawa>Działdowo od czasu do czasu przejedzie Stadler. Na szczęście tu jeżdżą inne modele. Nie mają rozkładanych siedzeń. Gdy przyjechał, nie znalazłem przedziału dla rowerzystów, więc poszedłem na koniec pociągu i stanąłem przy drzwiach. Przejście jest na szczęście szerokie. Dobrze, że złożyłem rower. Mimo pustego pociągu musiałem niestety stać przez całą jazdę i pilnować by rower mi się nie przewrócił.
    Wysiadłem na stacji Świercze o 07:22. To trzecia stacja po Nasielsku. Pociąg odjechał i zrobiło się cicho. Nikogo nie było na peronie. Rozłożyłem rower w parę sekund i pojechałem na wschód od Świerczy. Trochę dalej po lewej stronie dostrzegłem. Jest to miejsce upamiętniające bitwę pod Prusinowicami z 16-17 sierpnia 1920 roku.

poniedziałek, 16 maja 2022

Serock: Polne drogi na tyłach wsi.

    Nie szykujcie się na nic wielkiego. Oto moja n-ta jazda po gminie Serock. Miałem ochotę pojeździć po tych terenach. Tym razem skupiłem się na jeździe po drogach, którymi nigdy nie jechałem. Za każdym razem uwielbiam patrzeć na mapie, jak siatka przejechanych dróg się zagęszcza. Będzie trochę polnych dróg i kręcenia się po lasach. Łącznie będzie 15 km jazdy po niezbadanych drogach.

Sady, sady i jeszcze raz sady.
Wyszło 93,6 km. Przebieg:

Warszawa>Jabłonna>Legionowo>Łajski>Wieliszew>Komornica>Poddębe>Dębe>Ludwinowo Dębskie>Stanisławowo>Bolesławowo>Guty>Wola Smolana>Szadki>Wola Kiełpińska>Dosin>Skubianka-Kolonia>Borowa Góra>Jadwisin>Zegrze>Zegrze Południowe>Nieporęt>Aleksandrów>Stanisławów Pierwszy>Warszawa


    Pojechałem Krossem. Parę dni wcześniej zmieniłem mu dętkę po pięcioletniej bezawaryjnej (bezkapciowej) jazdy. Okazało się, że poprzednim razem wjechałem w coś długiego i ostrego. Jedną z bardzo ważnych zasad jest sprawdzanie opony przed założeniem nowej dętki, bo właśnie to coś się wbiło i gdybym nie wyjął, nowa dętka dostałaby kapcia po przejechaniu paru metrów.
    Na gminę Serock pojechałem przez Legionowo, Łajski, las w Komornicy i most nad Narwią w Dębem. Po dojechaniu na miejsce włączyłem GPSa, do którego wcześniej wrzuciłem trasę, na której są fikuśnie narysowane drogi. Mamy ładną pogodę. Od razu powitały mnie sady. Po drodze przebiegła zielona jaszczurka zwinka, ale nie udało mi się jej znaleźć w trawie.

środa, 17 maja 2017

Upał zaczął się na Dobre

    Skończył się kwiecień, więc powróciłem do zwiedzania gmin. Maj jest moim ulubionym miesiącem i chciałbym, żeby był tak samo aktywny jak ten rok i dwa lata temu. Jednak widzę, że dopiero od niedawna wiatr ucichł wraz z deszczem. Obawiam się, że maj wyjdzie mi gorzej w tym roku pod względem częstotliwości jazdy na rowerze i dystansów na wycieczkach. Widać, że ostatnio rzadziej jadę na ponad 100 km. To jednak nie ma znaczenia. Teraz skupiam się na powiecie mińskim. Do tej pory zwiedziłem 6 gmin (teraz 7) i pozostało mi jeszcze 6 następnych. Trochę to potrwa :D. Na tej wyciecze zwiedzę do końca północną część gminy Dobre. Po raz pierwszy i ostatni byłem tam pod koniec września.

Pamiętacie to miejsce? Zrobiłem mu zdjęcie we wrześniu, a teraz w maju. Widać, że drzewa wciąż się nie rozwinęły.
Wyszło 93,2 km. Przebieg:

Mińsk Mazowiecki>Karolina>Stara Niedziałka>Niedziałka Druga>Jakubów>Izabelin>Łaziska>Wola Polska>Mlęcin>Rudzienko>Dobre>Walentów>Brzozowica>Głęboczyca>Rynia>Wólka Kobylańska>Kobylanka>Czarnocin>Sołki>Makówiec Duży>Makówiec Mały>Ossówno>Nowa Wieś>Marcelin>Nowa Wieś>Sąchocin>Świdrów>Drop>Modecin>Jaczewek>Radoszyna>Joanin>Ruda-Pniewnik>Osęka>Księżyki>Równe>Białki>Kury>Stryjki>Dzięcioły>Pólko>Tłuszcz


    O 8:41 wysiadłem z pociągu ze stacji Mińsk Mazowiecki. Na tej linii jeżdżą od czasu do czasu te głupie ER75 nieprzyjazne rowerzystom. Jeszcze w Warszawie na stacji widziałem jak się zatrzymał. Nie miał przedziału dla rowerzystów, który w tym modelu powinien być gdzieś na środku. Dziwnym pomysłem było postawienie rozkładanych siedzeń centymetry od drzwi. Oczywiście każdy tam siedział. Ja poczekałem na dobrego, długiego i pustego EN57KM. Był naprawdę pusty. Pojechałem sobie pustymi ulicami Mińska Mazowieckiego i przedostałem się na drugą stronę drogi krajowej 92.

Ładny park w Mińsku Mazowieckim
    Pojechałem znów tą drogą co ostatnio we wrześniu, kiedy lato już się skończyło, a teraz fajnie jest zobaczyć te tereny w rozwijającej się wiośnie. Postanowiłem dokładniej zobaczyć Niedziałkę Drugą. Zatrzymałem się, bo usłyszałem śpiew wilgi. Każdy słyszał ich śpiew, lecz mało kto je w ogóle zobaczył. Są to ptaki średniej wielkości, które przylatują do Polski w maju i odlatują we wrześniu. Są jaskrawego żółtego, egzotycznego koloru i mają czarne skrzydła. Siedzą na koronach liściastych drzew, często na topolach i na skrajach zadrzewień. Niestety go spłoszyłem i widziałem jak przez chwilę przeleciał nad drogą.

W oddali Jakubów.
    Nad autostradą A2 pamiętałem jak ostatnio budowali jakąś wielką halę. Teraz ją skończyli i to jest hala jakiejś firmy, do której przyjeżdżają ciężarówki z naczepami. Przejechałem przez Jakubów i skręciłem w lewo na północ, kierując się do gminy Dobre.
    Przed Dobre przejechałem bardzo szybko. Na skwerku jest jednak ruch jednokierunkowy. Pojechałem na chwilę drogą 637. Prowadzi od Warszawy do Węgrowa i kiedyś pojadę przez całą jej długość. Została zmodernizowana ostatnio i to mi się podoba. Niebawem od niej skręciłem w lewo, by przejechać 7 wsi.

Już się zaczęło Dobre.
Krowy w Brzozowicy
 Wiał mocny wiatr na południe. Przez jego szum nie byłem w stanie nic usłyszeć. Zdziwiłem się, że mimo tego jechałem całkiem szybko.
Jakiś mały ten znak.
    Od Głęboczycy do Ryni prowadzi droga gruntowa. Od lasu do samego końca jest piaszczysta, więc szedłem. To spokojne okolice.

Las za Głęboczycą
Uff, puff. Jeszcze tylko trochę.
    Przejechałem przez Rynię. Jest druga wieś o takiej samej nazwie 41 km stąd.

Za Rynią
    Wjechałem do lasu i zobaczyłem parę leśnych działek. Po nich znów zaczął się piach.

Przy Wólce Kobylańskiej
    Po Wólce Kobylańskiej i jeździe pod wiatr pojechałem asfaltową drogą w lesie na wschód. Na chwilę pojechałem do Kobylanki i zawróciłem.

Kobylanka
    Po Czarnocinie i Sołku znowu znalazłem się na drodze wojewódzkiej. Pojechałem trochę na północ. Widać, że fajnie by się nią jechało. Był widoczny zjazd i podjazd. Skręciłem w prawo na wschodnie wsie od tej drogi. Od razu wjechałem do kolejnego lasu na wzniesieniu.

Droga 637.
    Zaczął się chyba najtrudniejszy odcinek wycieczki. Jest to jazda przez kolejny las za Makówcem Małym.

Nieznany las za Makówcem Małym
    Na chwilę wjechałem do powiatu węgrowskiego na skraju wsi Ossówno. Była niewygodna droga z wgłębieniami :(


    Został jeszcze odcinek drogi polnej. Było naprawdę spokojnie i gorąco. W oddali krakał kruk, a w pobliżu śpiewały ptaki typowe dla pól i łąk.


    W końcu wjechałem na asfalt. W niektórych miejscach słyszałem śpiewy wilgi, jednak były za daleko, bym mógł się zatrzymać i może zrobić zdjęcie. Dojechałem do Marcelina i zawróciłem. Według mapy droga się kończy zaraz za terenami zabudowanymi.

Marcelin
    Wiatr chyba zmienił kierunek, bo jechało się na zachód potwornie! Byłem nieźle zmęczony, grr. Wiatr nie ma litości. Pewien odcinek drogi polnej był chyba rozkopywany. O mało się nie wywaliłem. Na szczęście nikogo nie było. Powróciłem na drogę wojewódzką i przejechałem przez Świdrów. Wtedy znowu skręciłem na zachód.


    Widziałem sporo turbin wiatrowych gdzieś za lasami. Muszą być w powiecie węgrowskim. Zawsze widziałem białe turbiny, a tutaj niektóre były ciemno-szaro-niebieskie.

Jak na przykład ta.
    Dojechałem do Dropia. Zjadłem batona. Pojechałem dalej na północ do Jaczewka.

Drop
    Nie było tam niczego ciekawego jak dla mnie. Jechałem już na południe do Joanina.

Bocian towarzyszy rolnikowi.

    Wiedziałem, że przy Joaninie mogę mieć do czynienia z kiepską polną drogą. Byłem na to przygotowany. Nawet napisałem na kartce którędy skręcić, gdybym nie mógł tamtędy pojechać. Droga faktycznie była mało widoczna, a za drzewami słyszałem rolników. Tak więc powróciłem na asfalt.


    Ruda-Pniewnik była ostatnią miejscowością gminy Dobre. Remontowali jakiś odcinek drogi. Był cały zasypany, więc przez pewien czas szedłem. Na drugim końcu stała pusta koparka. Nie było żadnych robotników. Facet zatrzymał samochód i musiał się zawrócić, bo nie miał jak przejechać z powodu tej drogi.

Remontowana droga w Rudej-Pniewnik.
    Pora na powrót. Wjechałem do powiatu wołomińskiego i znalazłem się w gminie Strachówka. Heh, dziwne uczucie. Byłem tam ostatnio 2 lata temu i jadąc od innej strony dziwnie się czułem. Przy drodze widziałem dwa żurawie w oddali. W powiększeniu zdjęcia widać, że towarzyszy im brązowe pisklę! Wygląda jak struś.

Dwa żurawie z pisklęciem.
    Mój aparat oczywiście nie nadaje się do robienia zdjęć ptakom. Jednak jakieś bociany czy wyjątkowo z bliska niektóre ptaki jest w stanie uchwycić. Ważne jest przełożenie umiejętności i szczęścia nad możliwościami technologicznymi. Moim planem było dojechanie do Tłuszcza i wrócić pociągiem do stacji Warszawa Wileńska. Wiatr naprawdę dawał się we znaki :(. Musiałem parę razy się zatrzymywać. Przy jednym przystanku słyszałem kolejny śpiew wilgi i to całkiem z bliska. Jest bardzo trudny do ujrzenia. W końcu udało mi się go sfotografować! Jednak to wciąż dla mnie za mało, bo jest za daleko.

Wilga siedzi po prawej stronie. Może lepiej ściągnąć zdjęcie i przybliżyć.
    Dojechałem do Tłuszcza. Przed dworcem stoi biletomat i nie było w pobliżu rozkładu jazdy. Wiem, że stąd pociągi jeżdżą do Warszawy bardzo często, bo po 20 minut. Nie wiedziałem do którego peronu się udać. Na szczęście w tunelu wiszą niebieskie ekrany z napisami, że na tym peronie pojawi się taki pociąg. Poczekałem 7 minut i wsiadłem do pustego pociągu.
    Gminę Dobre mam już za sobą. Następna to będzie gmina Jakubów. Jednak... brakuje mi północy jak Pomiechówek, Pułtusk i zanim tam pojadę, chciałbym do końca zwiedzić ten powiat miński, który leży na wschodzie z lekką domieszką południa.

piątek, 15 kwietnia 2016

Pochmurne i w remoncie Halinów

    Pomyślałem, że warto byłoby wybrać się już na konkretny wschód i rozpocząć poznawanie powiatu Mińskiego. Są to okolice Sulejówka, Mińska Mazowieckiego, Latowicza, Mrozy, Dobre, Stanisławowa, Kałuszyna, gdzie najbliżej jest 20 km do Siedlca. Zatem wczoraj wybrałem się na gminę Halinów, bo jest najbliżej Warszawy, chociaż jest jeszcze Sulejówek, ale odwiedziłem go parę razy.

Bażant zwyczajny oznacza swoje terytorium. Skrzek-skrzek!
Wyszło 93, 1 km. Przebieg:

Warszawa>Sulejówek>Długa Szlachecka>Okuniew>Zagórze>Budziska>Długa Szlachecka>Długa Kościelna>Kazimierów>Halinów>Krzewina>Desno>Żwirówka>Olesin>Aleksandrówka>Dębe Wielkie>Wielgolas Duchnowski>Wielgolas Brzeziński>Cisie>Hipolitów>Halinów>Józefin>Królewskie Brzeziny>Grabina>Sulejówek>Warszawa


    Jeszcze wtedy na początku kwietnia, mijając Prażmów, poczułem lekki wyciek oleju z klamki hamulca tylnego. Po tym tylny hamulec nie hamował już tak dobrze jak kiedyś. Wygląda na to, że będę musiał dolać oleju mineralnego do hamulców hydraulicznych i go odpowietrzyć. Nigdy tego nie robiłem. Być może baryłka jest niedokręcona. Wolę sam to zrobić, bo serwisy mogą to zrobić za 50 zł w ciągu min. tygodnia i trzeba się naczekać, zaś olej mineralny 100 ml może kosztować 13 zł.
    Pojechałem o około 10:30 i znaną mi drogą dojechałem do Sulejówka. W sumie to Sulejówek i Halinów to po prostu ulice asfaltowe/gruntowe wyboiste z domkami jednorodzinnymi. W Sulejówku od Tesco zaczęły się dla mnie nowe tereny. Za dużo było tych wyboistych dróg i głupia sprawa, że tyle osób codziennie z takich korzysta, jadąc samochodem 20 km/h, by wyjechać ze swojej miejscowości :-/

Długa Szlachecka
    Po Długiej Szlacheckiej odbiłem w lewo do znanego mi Okuniewa. Miałem tak naprawdę wybrać się na rower dzień wcześniej, gdyby nie błędne prognozy. U niektórych źródeł zapowiadano deszcz, a jednak nic nie padało.

Budziska
Cisza, a w oddali pianie bażantów.
    W Okuniewie skręciłem w prawo na drogę, którą dojechałbym do Pustelnika, a potem do Stanisławowa. Na drodze były roboty drogowe, a przez to ruch wahadłowy i niestety bardzo długi z wąskim pasem. Trochę mi głupio było mieć parę samochodów na ogonie, więc starałem się jechać szybko i po poboczu. W drodze do Budzisk zastałem zamknięty most (nad tą samą rzeką co na zdjęciu). Zrobiłem 2 kilometrowy objazd.

Słupy przelotowe wysokiego napięcia w Długiej Szlacheckiej lub Długiej Kościelnej
Kościół św. Anny w Długiej Kościelnej
    W Kazimierowie zastałem stawy. Było całkiem zielono. Widoki musiały być podobne do końcówki kwietnia tamtego roku, więc wydaje mi się, że w tym roku wiosna wcześniej się pojawiła.

Stawy w Kazimierowie
Wierzby
Żwirówka
Bocian w Żwirówce
Dworzec kolejowy w Aleksandrówce z 1918 roku.
Dojechałem do Dębe Wielkie i przedostałem się pod wiaduktem na drugą stronę drogi krajowej. Dojechałem do dworca kolejowego i przeszedłem na drugą stronę torów. W kierunku południowym został mi do zwiedzenia Wielgolas Duchnowski.

Wielgolas Duchnowski
    Teraz został mi powrót do domu przez jeszcze 7 nowych miejscowości. Przy torach w Cisiach postałem paręnaście minut. Chciałem uchwycić któryś pociąg, ale nic nie jechało.

Nic nie jechało!
    Po Cisiach zaczęły się konkretniejsze tereny zabudowane i tak mi towarzyszyły do końca. Halinów, Hipolitów nie różniły się tak bardzo od Sulejówka. Przez parę minut wyjrzało słońce.

Halinów
W Królewskich Brzezinach gdzieś znajduje się cmentarz zwierząt.
Widok na Grabina. Taki trochę wakacyjny klimat.
    W Sulejówku wracałem inną drogą, równolegle do tamtej częściej uczęszczanej. Niedaleko elektrociepłowni Kawęczyn wracałem już tą samą drogą. Opuściły się szlabany i czekałem przed nim, gdy niektórzy na rowerach przejeżdżali i pod szlabanami się czołgali.

Pesa Elf 27WE jedzie na lotnisko w Warszawie.
    Oj, zapomniałem wspomnieć, że na skrzyżowaniu ulicy Strażackiej z Chełmżyńską robotnicy porobili naprawdę niezły bajzel. Ścieżka rowerowa jest częściowo zamknięta, korki na skrzyżowaniu, ciągłe trąbienie, są trudności w skręceniu, mimo, że ma się pierwszeństwo,  rowerzyści i motocykliści jadący po trawie i przechodzący między stojącymi samochodami. Następnym razem wymyślę inny dojazd i dowiem się, kiedy skończy się remont.

poniedziałek, 8 lutego 2016

Przejażdżka Piaseczyńska

    Cześć w 2016 roku! Dawno się nigdzie nie wybrałem. Po świętach i Sylwestrze zaczął padać śnieg, więc musiałem przełożyć najbliższą wycieczkę, ze względu na to, że częściowo jechałbym po drogach polnych, a możliwe, że byłyby zakryte śniegiem i byłby problem. W styczniu przejechałem łącznie 117 km. Po roztopach wiało około 29 km/h, więc również warunki były niesprzyjające. Tymczasem uczyłem się do sesji i na razie wyniki wypadają dobrze. Jeszcze niewiele zostało do zaliczenia, ale to dopiero 20 lutego, a najgorsze do zaliczenia minęło i to cudem.
    Po ostatniej wycieczce kolega nalegał, by wyczyścić brudne rowery na myjni bezdotykowej. Nie spodobało mi się to, bo myjąc myjką ciśnieniową, można wypłukać smar z roweru, ale przekonał mnie, bo ogólnie lepiej się zna na tych technicznych sprawach. Po umyciu rowery wyglądały jak nowe i podczas ostatnich kilometrów piszczała mi korba podczas pedałowania. Następnego dnia odczuwałem gruchotanie przy pedałowaniu i mam tak do dzisiaj. Głupia sprawa. Trzeba będzie kupić klucz do korby.



Przejechałem 93,3 km. Przebieg:

Piaseczno>Zalesie Dolne>Gołków>Kamionka>Bobrowiec>Władysławów>Robercin>Bąkówka>Głosków-Letnisko>Głosków>Wola Gołkowska>Runów (osada leśna)>Antoninów>Mieszkowo>Karolin>Baszkówka>Wólka Pracka>Szczaki>Złotokłos>Henryków-Urocze>Runów>Leśniczówka na Zielonym>Bogatki>Grochowa>Pęchery>Łbiska>Jazgarzew>Wólka Pęcherska>Jazgarzew>Wólka Kozodawska>Jesówka>Zalesie Górne>Chojnów>Orzeszyn>Pilawa>Jastrzębie>Siedliska>Chylice-Pólko>Chylice>Chyliczki>Julianów>Józefosław>Piaseczno

Link do trasy: https://www.google.com/maps/d/edit?mid=zrcJ6KM6zWHM.kpxW5KYhzHSA&usp=sharing

    Po śniegu i po wiatrach postanowiłem zaliczyć gminę Piaseczno. Zostało 38 miejscowości do zaliczenia. Mam tak, że wolę jednak samemu jeździć i tak zrobiłem teraz. Od odzwyczajenia, trochę zestresowałem się jazdą pociągiem :-D. Wysiadłem na stacji PKP Piaseczno o 9:03 i za bilet zapłaciłem 3,87 zł. Po wysiadce zacząłem zwiedzać.

Piaseczno, ulica Stołeczna
    Jak widać, była pochmurna pogoda. Wziąłem ze sobą za dużo jedzenia, bo 4 batony, 6 ciastek z leczo z Biedronki, chipsy, wodę i gorącą herbatę w termosie. Musiałem liczyć się z tym, że po śniadaniu w domu i tak jechałbym pociągiem na początku 40 minut.

Gołków. Tory kolei wąskotorowej.
    Ostatnio wtedy, z kolegą przejechałem 77 km przez ponad 6 godzin, więc złapaliśmy pociąg dopiero o 17:44. Tu planowałem wsiąść do pociągu o 14-15, bo następny pojawiłby się dopiero 2,5 godzin później, czyli też o 17:44.

Koparka w Bobrowcu.
    Jak zwykle miałem parę wątpliwości czy nie będę jechać jakimiś prywatnymi drogami, ale w tej gminie nieźle się zaskoczyłem, bo nawet drogi polne mają swoją nazwę i są oznakowane, a drogi prywatne już na samym początku są oznakowane.

Droga polna do Robercina
    Wiatr jednak trochę przeszkadzał i wtedy, kiedy jechałem na południe. Dosyć często poruszałem się drogami gruntowymi z wgłębieniami.

Głosków
    W Woli Gołkowskiej znajduje się fajne miejsce rekreacyjne. Są tam boiska i place zabaw. Za nim już były tylko puste okolice. Zorientowałem się, że miałem 20 km na liczniku, a minęło już 1,5 godziny.

Fajne miejsce w Woli Gołkowskiej
    Za boiskami pojechałem do osady leśnej w Runowie na chwilę i skręciłem na inną drogę.

Dojazd do osady leśnej w Runowie
Droga do Antoninowa
Mieszkowo
    Za Mieszkowem goniło mnie 6 psów średnich wielkości! Oczywiście wystarczyło na chwilę zahamować, by przestały gonić i szczekać. Przez ten czas jechałem najmniej znaną mi drogą, bo na mapie satelitarnej była zakryta drzewami i często się rozgałęziała.

Karolin albo Struga
    Zaraz po tym wjechałem na asfalt i przejechałem przez Baszkówkę i Wólkę Pracką i wtedy wjechałem na krótki czas do lasu. Jeszcze przed wjazdem do lasu biegły równo ze mną jakieś dwa wielkie bernardyny/wilki/psy niedźwiedziopodobne, ale za ogrodzeniem działki wielkości pola golfowego.

Czerwony szlak turystyczny
    W końcu dojechałem do Złotokłosów, bo to był mój pierwszy kamień milowy wycieczki. Zauważyłem, że jechałem już godzinę dłużej i powinienem mieć 20 km więcej na liczniku, ale ta strata czasu nie przedłużyła się do końca trasy.

Kościół św. Antoniego w Złotokłosach z 1935 roku
    Zauważyłem, że przy kościele jest przystanek autobusowy drugiej strefy. Ucieszyłem się, że dojechałem już do tej miejscowości, bo wtedy wracałbym już powoli na północ, a to oznaczało, że miałbym z wiatrem.

Henryków-Urocze. Wydawało się robić coraz ciemniej, ale było ledwo 12-13.
    Kolejnym kamieniem milowym był przejazd przez Zalesie Górne, gdzie w kwietniu przejeżdżałem tam z kolegą szlakiem zielonym i głowił się, którędy skręcić. W Runowie (nie osadzie leśnej!) zatrzymałem się i zjadłem jedno ciastko z leczo.

Trochę jak z "The Walking Dead". Świetnie wygląda ten tunel z drzew w oddali!
    Po przerwie przejechałem obok atrakcji turystycznej - miasteczka rodem z dzikiego zachodu.


    Po wjechaniu na asfalt, po jakimś czasie znów wjechałem w las. Tym razem wyglądał lepiej i bardziej zielono. Przypomniała mi się wycieczka do dęba Jana Kazimierza :-D.

Leśniczówka na Zielonym
    Po 6 miejscowościach dojechałem do Zalesia Górnego. Jest całkiem nieźle zurbanizowane. Dużo budynków między drzewami, boisko i chyba była sygnalizacja świetlna (nie pamiętam).

Po opuszczeniu Zalesia Górnego
    Wjechałem na drogę krajową i po niedługim czasie zrobiło się słonecznie!

Jastrzębie
Droga do Siedliska
    To już były ostatnie miejscowości. Jeszcze Józefosław i będę mógł sprawdzić godziny odjazdu pociągu na kartce i wyliczyć czy zdążę na pociąg o 14-15 lub dopiero o 17:44. Akurat byłem kilometr od Warszawy, a dokładnie od Kabat :-D, ale nie chciałem jechać przez 20 km szklanych pułapek. Okazuje się, że jakbym się bardzo, ale to bardzo pospieszył, to zdążyłbym na pociąg o 14:40, ale jednak zdecydowałem się na pociąg o 15:22.

Na koniec - brzydkie zdjęcie rynku w Piasecznie
    Fajnie, że przejechałem dłuższy dystans i wróciłem o wiele wcześniej. Zapłaciłem tyle samo za bilet i o 16:07 wysiadłem z pociągu. Tak więc gmina zaliczona. Już narysowałem trasę na gminę Tarczyn. Jest znacznie dalej i ma 44 miejscowości, ale na razie przejadę tylko jej wschodnią część, a następnym razem zachodnią, ostatnią.