Jak dla mnie
jeszcze trochę za wcześnie, by wybierać się gdzieś pociągiem w ładne, zielone
miejsca. Dodatkowo obecnie nadal trwa trzecia fala wirusa, która jest
groźniejsza od tej drugiej. Nie ma co się pakować do pociągu. Jak to co
weekend, jeśli nie pada, gdzieś sobie na rower pojadę. Te trasy, według mnie,
niezbyt nadają się na notki. Są to powtarzające się pętle do Nieporętu,
Czosnowa, Kabat w Warszawie wraz z mostem Południowym. Tym razem jednak
pomyślałem, że może opiszę wczorajszą przejażdżkę, by pokazać, że żyję.
|
Przerwa w Zabłociu |
Wyszło 82,6 km.
Przebieg:
Warszawa>Jabłonna>Legionowo>Łajski>Wieliszew>Komornica>Poddębe>Dębe>Bolesławowo>Stanisławowo>Guty>Zabłocie>Święcienica>Szadki>Ludwinowo Zegrzyńskie>Skubianka-Kolonia>Borowa
Góra>Jadwisin>Zegrze>Zegrze Południowe>Nieporęt>Aleksandrów>Rembelszczyzna>Warszawa
Wybrałem się Krossem.
Wcześniej podniosłem kierownicę, bo ma mostek regulowany i trochę wziąłem
siodełko do przodu. Ma również nowe lusterko. Mniejsze, ale wytrzymalsze. Od
stycznia do marca jeździłem do 60 km. Pomyślałem, że w kwietniu będę jeździć po
około 80 km. Trochę sobie rozruszam kondycję. Zdecydowałem pooglądać sobie
północne wsie za Narwią oraz spróbuję zgarnąć jedną skrzynkę.
Dojazd jak to dojazd.
Pierwszym celem jest elektrownia wodna w Dębem. Pojechałem ulicą Modlińską do
Jabłonny, bo pewnie rurociąg nadal blokuje wał nad Wisłą. Dzisiaj wiało na
południe, więc na początku miałem pod wiatr, a na powrót powinienem mieć z
wiatrem.
|
Pomnik poległych z II Wojny Światowej w Jabłonnie. Został wzniesiony w latach 1981-1982. Został ufundowany przez byłych żołnierzy AK oraz mieszkańców Jabłonny. |
|
Metalowe jabłko, do którego można wrzucać plastikowe korki. |
Przed Urzędem
Gminy Jabłonna pojawiło się zielone, metalowe jabłko. Można do niego wrzucać
plastikowe nakrętki. Fajna sprawa. Widziałem w styczniu, jak był pełny po
brzegi. W Legionowie przy nowym Leroy Merlin, KFC wybudowano Biedronkę.
Przeprawiłem się przez Legionowo, Łajski, drogę technologiczną do Wieliszewa i
dotarłem do Komornicy. To moja typowa trasa dojazdowa nad Narew.
|
Komornica |
Często z
Komornicy wjeżdżałem na drogę 632 i wtedy dojeżdżałem do elektrowni wodnej.
Minus jest taki, że to ruchliwa droga. Ciężarówki jeżdżą dosyć często jak na
drogę wojewódzką. W tamtym roku zacząłem robić objazd taką jedną drogą gruntową
w Poddębem i to jest dobre rozwiązanie.
|
Poddębe, a tam dalej ten wał, po którym chodzę co jakiś dłuższy czas. |
Przez chwilę
znalazłem się na wale, który jest moją ulubioną pieszą, letnią trasą. Teraz nie
było tak ładnie i zielono. Znalazłem się zaraz na moście nad Narwią. Jest tu
elektrownia wodna. Została zbudowana w 1963 roku. Średnia roczna produkcja mocy
wynosi 91GWh. Na zachód od elektrowni jest jakaś tama i tam widywałem mnóstwo
kormoranów oraz liczne czaple siwe i nieliczne białe. Ostatnio pływało mnóstwo
łabędzi, łysek, nurogęsi i gągołów. Dzisiaj było pusto. Zobaczyłem tylko parę
gołębi.
|
Elektrownia wodna w Dębem. Widok z północnego brzegu od zachodu. |
W pobliżu
znajduje się wcześniej wspomniana skrzynka. Choć nie jestem żadnym
zaawansowanym geokeszerem, to pomyślałem, że w ramach urozmaicenia notki,
wprowadzę was w inny typ skrzynki geocaching. Jest gdzieś tu skrzynka typu
EarthCache. Skrzynki tego typu opowiadają historię geologiczną tego rejonu. W
tym miejscu zaczyna się Wysoczyzna Ciechanowska. Skrzynka nie ma fizycznego
pojemnika. By ją zaliczyć, trzeba udać się na miejsce, odpowiedzieć na parę
pytań, czy wykonać zadania i zrobić zdjęcie, by udowodnić swoją obecność. Dojście
do terenu okazało się łatwe. Na pytania odpowiem, gdy wrócę do domu. Obym
zdał kartkówkę.
Po drugiej
stronie Narwi zrobiło się wiejsko. Jeszcze parę wsi i dojadę do północnego
krańca wycieczki, czyli do Zabłocia. Jak to w kwietniu, na pierwszy ogień
zielenieje trawa. Zatem było trochę fajniej.
|
Bolesławowo |
|
Guty |
Rozglądałem
się za bocianami. Może zobaczę mojego pierwszego w tym roku. Na razie jednak były same kruki na polach. Chyba mi się lekko kierownica rusza. Mam na myśli
mostek. Widocznie nie dokręciłem za mocno. Nie wziąłem klucza do regulacji. Aaa
tam. Powinno do końca jazdy być okej.
|
Normalnie to pojechałbym znów do samego Nieporętu, a jednak dobrze, że zdecydowałem się pojechać dalej. |
|
Ach, puste bocianie gniazdo. Szukam dalej. |
W Zabłociu na
granicy lasu zatrzymałem się na przerwę. Wziąłem zamrożone, kupione dzień
wcześniej minipizze z Biedronki. Nadal były zbyt zimne. Pomogły z głodem lepiej
niż batony. Na północ widać kościół w Błędostowie 3,5 km stąd. Po już wracać.
Skierowałem się na drogę 622. Jadąc ciągle prosto, dojadę do Jadwisina.
Nareszcie jechało mi się lżej z wiatrem.
|
Święcienica |
|
Szadki |
Nareszcie
zobaczyłem bociana. Siedział na gnieździe w Ludwinowie Zegrzyńskim przy
zajeździe Pauza.
|
"Do Polski miałem pod wiatr ;_;" |
Dosyć szybko
poszło i już znalazłem się nad Zalewem Zegrzyńskim. Wypatrywałem bielika, bo
widziałem go tydzień wcześniej, jak siedział na czymś wystającym z wody. Zamiast
niego zauważyłem perkozy dwuczube.
|
Perkozy dwuczube |
Na plaży w
Nieporęcie nie zabrakło myjących się łabędzi. Ludzie podchodzili i robili im
zdjęcia z bliska. Już nie widziałem morsów. Mostek coraz bardziej mi się
ruszał. Nawet na boki. Przejrzałem na szybko sakwę i nie znalazłem klucza. Oj,
mogłem wziąć. Lepiej, żebym jechał teraz ostrożniej. Kierownica się nie urwie.
To tylko regulowany mostek się rusza.
|
Mewa śmieszka |
Z Nieporętu do Warszawy
również wracało mi się bez zmęczenia. Właściwie to zrobiło się za gorąco, więc
jechałem w koszulce i podciągniętymi spodniami. Mało było rowerzystów, ale
zapomniałem, że jest piątek. Miałem dzisiaj wolne.
Na ścieżce gruntowej nad
kanałem Żerańskim było coraz gorzej z kierownicą. Bardzo się poluzowała. Opadła
nawet poniżej mostka i od tak nisko ustawionej kierownicy od razu zaczęły mnie
boleć plecy. Ostatnie 8 km nie będzie przyjemne. Niedobrze. Jeszcze raz
przeszukałem sakwę. Tym razem dokładniej. Znalazłem klucz! Nie przypominam
sobie, żebym go tam włożył. Tak czy siak, to cud wielkanocny! Od razu dokręciłem
regulację mostka. Od razu lepiej! Uff! Przez lata bardzo rzadko zdarzały mi się
lekkie poluzowania regulacji mostka i parę ruchów klucza rozwiązywało problem
na kolejny rok czy dwa lata.
Podsumowując, poszło mi
całkiem nieźle. Zweryfikowałem poziom swojej kondycji. Na północ miałem pod
wiatr i tym razem starałem się nie walczyć tak mocno. Lepiej było schować dumę
do kieszeni i jechać na spokojnie 16-17 km/h. Na powrót miałem z wiatrem, ale
starałem się nie cisnąć, więc jechałem 20-23 km/h. Gdybym pojechał na moją
trasę na wsie Pobyłkowskie (92 km), też bym sobie poradził. Po drodze zgarnąłem
paczkę z paczkomatu. Na nisko ustawionej kierownicy nie byłbym w stanie jej
położyć na lemondkach. Jutro pojadę na kolejną trasę. Będą to
Marki>Zielonka>Kobyłka>Nadma, ale to nic ciekawego na notkę.
Siema Metys! Fajna wycieczka jak zwykle, zwłaszcza zdjęcia ptaków. Oby było więcej notek :)
OdpowiedzUsuńCześć! Dzięki! Popróbuję z tymi notkami :D
UsuńZdjęcia ptaków rewelacyjne
OdpowiedzUsuń