piątek, 25 marca 2016

Zachodni kraniec Tarczyna

    Cześć! Przez ten marzec mało jeździłem na rowerze z powodu oczekiwania na paczki, w których dostałem klucz do korby. Potem w Decathlonie kupiłem klucz do suportu, a potem zamówiłem suport i musiałem kolejne parę dni czekać. W międzyczasie zamówiłem na początku marca 6 par soczewek miesięcznych, ale facet miał problemy z wysyłką i czekałem już 3 tygodnie i teraz czekam na zwrot. Tymczasem zamówiłem jedną parę soczewek, bo wtedy mi się skończyły. W rowerze wymieniłem suport na nowy i przeczyściłem łańcuch. Teraz już rower działa świetnie i nic nie gruchocze! Jeszcze trochę, ale bardzo trochę ocierają hamulce tarczowe o obręcze, ale da się to wyregulować, tylko muszę o tym poczytać.

Wola Przypkowska jako okładka wpisu :-D
    Wybrałem się znów w rejony Tarczyna, by zwiedzić tam pozostałe miejscowości. Wcześniej zwiedziłem te wschodnie, czyli bliżej. Wczoraj (24.03) zwiedziłem te na zachód od drogi krajowo-europejskiej, czyli 7E77.

Wyszło 101,6 km. Przebieg:

Ustanów>Krupia Wólka>Piskórka>Łoś>Korzeniówka>Prace Małe>Maryłka>Kotorydz>Grzędy>Wola Przypkowska>Przypki>Księżak>Janówek>TARCZYN>Drozdy>Marianka>Nosy>Suchodół>Borowiec>Jeżewice>Suchostruga>Borowiec>Many>Popielarze>Julianów>Wólka Jeżewska>Werdun>Bystrzanów>Jeżewice>Świętochów>Cieśle>Rembertów>Księżowola>Pamiątka>Podole>Las Lesznowolski>Chudowola>Wilcza Wólka>PRAŻMÓW>Wola Prażmowska>Ludwików>Wągrodno>Bronisławów


    Zmusiłem się rano, by zjeść trochę płatków na mleku. Jak zwykle wsiadłem do pociągu na stacji Warszawa Stadion, tylko tym razem o 06:54, jako, że dni są już dłuższe i o 5:30 już jest jasno. Znalazłem przedział dla rowerzystów i mogłem sobie usiąść. Wysiadłem, jak ostatnio, na stacji Ustanówek. Przez cały dzień było słonecznie, tylko zimnawo. W cieniach było zimno, a na słońcu grzało. Chciałem wybrać drogę na skróty, ale dwa razy się zawiodłem, bo drogi między działkami prowadziły donikąd. Na szczęście były bardzo krótkie. Dojechałem do gminy Tarczyn tą samą drogą przez gminę Prażmów, więc nie robiłem zdjęć. Tym razem chciałem zwiększyć swoją średnią, więc jechałem tak z 22-28 km/h. Przez cały dzień wiatr nie dawał się prawie w ogóle we znaki. Chyba, że jechałem na północ, ale tylko na chwilę tak bywało. Dojechałem do tej drogi krajowo-europejskiej i wtedy zaczęły się nowe tereny.

Przypki
    Od razu zaczęły się tereny pagórkowate, różne wzniesienia. Często miałem z górki, bez pedałowania. Zwykle nie noszę kurtki przeciwdeszczowej, ale wziąłem ją, by nie było mi zimno na stacji. Po 25 km zdjąłem ją.

Kościół w Księżaku
Widok na Nosy
    Z Janówka do Tarczyna miałem całkiem nieźle z górki. Odwiedziłem drugi raz Tarczyn i tym razem znalazłem się przy kościele i rynku, gdzie znajduje się pomnik/fontanna w kształcie wielkiego jabłka.

Kościół św. Mikołaja Biskupa i Męczennika w Tarczynie
Chwała Wielkiemu Jabłku. Czy to jednak ma związek z sokami Tarczyn?
    Jechałem ścieżką rowerową z czerwonej betonowej kostki brukowej. Przejechałem obok targowiska i po tym skręciłem na niewygodną, piaskową drogę przy stawach.

Drozdy
    Mijałem sady, gdzie gonił mnie pies. Wjechałem na drogę 876, która prowadzi na zachód i na sam kraniec tego powiatu. Musiałem tylko trzy razy zboczyć z trasy, ale tak to trzymałem się tej drogi. W Nosach przejeżdżałem przez las, w którym myśliwi strzelali :-O. Kiedyś usłyszałem w wiadomościach, że myśliwi pomylili człowieka ubranego w jaskrawe ubrania ze zwierzęciem. Tak czy siak, nie zostałem postrzelony. Nie widziałem żadnego myśliwego, a słyszałem strzały tu i tam.

Stara ciężarówka w Suchostrudze
SM31 z PKP CARGO w Popielarzach
    Miałem jechać ulicą Kubusia Puchatka w Borowicach, ale odpuściłem, bo w tej miejscowości dwa razy się pojawiłem, a tamta ulica to nic innego jak droga gruntowa. W końcu dojechałem do upragnionego Julianowa. To jest zachodni kraniec powiatu piaseczyńskiego. Najdalej od wszystkiego :-D.

Julianów
    Po Julianowie jechałem już na wschód, czyli wracałem już powoli do stacji kolejowej. Zostało 7 wsi do zwiedzenia i 40 km do mety. Jechałem przez południowe wsie.

Wólka Jeżewska
Ładny las z górkami w Bystrzanowie
...i znów z górki.
    Wjechałem do następnego lasu, gdzie niestety było trochę piachu na drodze. Na szczęście przez większość lasu jechałem, a nie szedłem.

Och!
Tu jednak musiałem iść.
    Po Świętochów słyszałem już drogę krajowo-europejską. Przejechałem przez Cieśle, Rembertów, Księżowolę i Pamiątkę i to były ostatnie miejscowości do zwiedzenia.

O, jakiś blok! Księżowola.

    Przejechałem na drugą stronę tej ruchliwej drogi i musiałem iść poboczem, bo mimo, że były pasy, to żadnych chodników nie było. Zostało 20 km do mety. Wracałem przez powiat grójecki do Prażmowa. Okolice wyglądały tak samo, tylko było w nich mniej cywilizacji.

Las Lesznowolski
W końcu Wilcza Wólka - gmina Prażmów.
    Dojechałem do miasteczka Prażmów i spojrzałem na godzinę. Była około 13:30. Najbliższy pociąg miał się pojawić o 15:09, a kolejny o... 18:45. Zostało 10 km, więc wiedziałem, że w niecałe pół godziny zdążę, ale mimo tego i tak jechałem szybciej. Wracałem tą samą drogą jak w poprzednim wpisie (tam, gdzie goniły mnie pieski, które były z dziadkiem na polu). Na stacji czekałem godzinę na pociąg, bo tak szybko się pojawiłem. Zapomniałem dodać, że na drogę, oprócz batonów, zabrałem 6 ciastek z gyros z Biedronki. Smakują jak kebab :-D. Zjadłem w trasie tylko jeden, a na tej stacji dwa. Wróciłem do domu. Nie byłem jednak w stanie pójść na Wielki Czwartek do kościoła.
    Jestem ucieszony, że jechałem szybciej. Na pewno w jesieni i zimie jeździ się jakoś ciężej. Następna wycieczka powinna być na gminę Prażmów lub zacznę już powoli zwiedzać powiat miński. Okolice Sulejówka i Halinowa są blisko i wciąż pozostaje tam sporo miejscowości do zobaczenia.

Wesołej Wielkanocy!