poniedziałek, 18 maja 2015

Szlakiem czerwonym po Wieliszewie

    Chciałem zaliczyć tę gminę. Pozostało mi 5 sołectw do zwiedzenia i znajdują się po stronie północnej, przy rzece Narew. Nie jechałem całym szlakiem czerwonym, ale przez jego większość.

Szkoła Podstawowa w Chotomowie. Ciekawy projekt architektoniczny.
Dystans: 87,6 km. Przebieg:

Warszawa Białołęka>Jabłonna>Chotomów>Krubin>Janówek Pierwszy>Góra>(Kępa Kikolska)>SIKORY>TOPOLINA>PODDĘBIE>(Dębe)>KOMORNICA>(Poniatów)>ŁAJSKI>Legionowo>Warszawa Białołęka

    Zwykle, jeśli trasa ma zbyt dużo skrętów, korzystam z kartki. Patrzę na mapie, kiedy trzeba skręcić i rysuję wskazówki. Ostatnio przejechałem się po gminie Jabłonna i miałem mały problem w Lesie Chotomowskim, bo skręciłem za wcześnie w pewnym momencie i jechałem drogą, która na mapie nie istniała, a droga, którą miałem skręcić nie istniała w rzeczywistości, ale na mapie tak. Zauważam, że często niszczy mi się kartka podczas jazdy i muszę ją składać jak puzzle by wyczytać dalsze wskazówki. Tym razem wgrałem trasę do GPSa. Zapisała mi się jako "ślad", który wczytałem. To była niezła wygoda. Nie musiałem przed każdym zakrętem zatrzymywać się i upewniać czy to na pewno tutaj. Fakt, że kartki nie zawodzą, ale teraz będę mógł zatrzymać się tylko na zdjęcia i na jedzenie. Starsza technologia jest lepsza pod względem wytrzymałości baterii. GPS może spokojnie dobę wytrzymać, a zapasowe baterie mam w plecaku. Nie mam w ogóle smartphone'a i nigdy nie miałem, ale pewnie włączona nawigacja w tych ogromnych komórkach działałaby przez 2 godziny, tymczasem gdy moją zwyczajną komórkę ładuję raz w tygodniu.

Kościół Wniebowzięcia NMP w Chotomowie
    Niektóre drogi w Chotomowie są oznakowane znakiem B-9, więc muszę jechać ciągiem pieszo-rowerowym. Denerwuje mnie to, jak przejeżdżający kolarze na szosówkach ignorują ten znak. Rower szosowy nie zwalnia z przestrzegania tego zakazu.

Las Chotomowski
    W lesie przeżyłem bliskie spotkanie pierwszego stopnia z dzikami. Widziałem lochę z warchlakami, przebiegającą dwa razy po ścieżce przede mną. Normalnie, to powinienem zatrzymać się i udawać drzewo, ale widziałem wyraźne spłoszenie w zwierzęciu, więc jechałem po prostu dalej. 
    Na samym środku lasu znajduje się przejazd kolejowy. Ma w sobie coś ciekawego. Byłem tam ostatnio i zrobiłem sobie przerwę. Nagle znikąd słyszę krzyki sójki, a zaraz po tym szczekanie jakiejś gromady psów. Od razu pomyślałem, że to jakieś polowanie. Mało tego, słyszę odgłosy dzików i to coraz głośniejsze. Chyba koniec ze mną :D. Żadnych zwierząt nie widziałem, ale zaraz się zorientowałem, że te dźwięki pochodzą z odstraszacza zwierząt UOZ-1, który montowany jest w lasach przy torach. Ostrzega duże ssaki przed nadjeżdżającym pociągiem, bo właśnie się zbliżał. Tu mam nagranie, ale kiepskiej jakości. Na samym początku usłyszycie szczekanie psów myśliwskich: 
 Lepsze nagrania macie od innych użytkowników.

W oddali - Janówek Pierwszy

Najlepszy etap wycieczki zaczął się na wale przy rzece Narwi. To był szlak czerwony.




    Po jakimś czasie jechałem po terenie leśnym. Wygląda na to, że miejscowości na tej trasie składały się tylko z domków letniskowych, działek leśnych i leśniczówek. Wjechałem prawie w czyjąś posesję, bo tak pokazywała trasa. Droga niby miała poprowadzić mnie do drogi wojewódzkiej, ale pod warunkiem, że przejechałbym przez czyjeś podwórko :/. Pojechałem drogą obok. Wróciłem przez Łajski, Legionowo i Choszczówkę w Warszawie.
    To nie była długa przejażdżka. Trwała krócej z tego powodu, że przesiadłem się na GPSa. Z powiatu legionowskiego została mi tylko gmina Serock, do której zacznę niedługo rysować najbliższą trasę. Następnego dnia pojechałem na studia i wiem, że będę musiał poprawić jeden sprawdzian. Planuję pojechać do północnych miejscowości gminy Tłuszcz. Mam również w zanadrzu trasę na 145 km, którą narysowałem sobie w jesień.

sobota, 9 maja 2015

Gmina Tłuszcz - wsie centralne i południowe

    Jak się macie, niewidzialni widzowie? Teraz trwa okres matur. Pamiętam jak rok temu przygotowywałem się do prezentacji z języka polskiego. Ojej, to było... nieciekawe przeżycie. Przyszedłem do technikum za wcześnie, bo myślałem, że kto pierwszy ten lepszy. Chciałem mieć z głowy, ale okazało się, że brali po liście obecności. I tak posiedziałem w korytarzu 5 godzin. Na szczęście relacje kolegów z klasy uspokoiły mnie. Zwłaszcza, że mówili, że kiepsko im poszło. To było rok temu, a mimo to dalej miło to wspominam. Koledzy z mojej klasy nie mieszkają w stolicy, a są porozrzucani po najbliższych powiatach, zwłaszcza w powiecie wołomińskim i legionowskim. Do tej pory nie udało mi się zobaczyć choćby jednej osoby, ale mniej więcej wiem, kto, gdzie mieszka.
    Wziąłem się za powiat wołomiński, gminę Tłuszcz. W tej gminie odwiedziłem tylko jedną miejscowość i jest to Kozły. Tym razem postarałem się, rysując trasę, by miała 120 km. Miało to na celu przygotowanie się do 140-150 km wycieczek, a dzięki takim "odblokują" mi się kolejne rejony.
    Mój rekord w dziennym dystansie to 110 km, więc nie myślcie, że wcześniej jeździłem po więcej, ale mimo to na 100 km jechałem wiele razy i zauważyłem, że te 10-20 km nie robi różnicy.
    Głównie na setkę biorę ze sobą po 5-6 batonów, 2 banany i 3 litry wody. I tak wiem o tym, że wypiję tylko 700 ml. Butelki po Ice Tea z Biedronki świetnie trzymają się w koszyku na bidon :D. Wiedziałem, że dorwie mnie głód na mięso, więc wziąłem jeszcze kabanosy. Trasy zawsze rysuję w Google Earth, a nawigację na kartkach.

Żeby dojechać do gminy, muszę przejechać 33 km.
Wyszło mi 125,7 km. Przebieg trasy:

Warszawa>Ząbki>Zielonka>Kobyłka>Wołomin>Nowe Lipiny>Duczki>Stare Grabie>Krzywica>Tuł>Karolew>Szczepanek>Międzyleś>Franciszków>Jaźwie>Pawłów>Rudniki>Grabów>Rudniki>Kąty-Wielgi>Białki>Kury>Stryjki>Dzięcioły>Pólko>TŁUSZCZ>Jasienica>Miąse>Stasinów>Miąse>Łysobyki>Miąse>Jadwinin>Ostrówek>Lipka>Krzywica>Stare Grabie>Duczki>Nowe Lipiny>Wołomin>Kobyłka>Zielonka>Ząbki>Warszawa

Z Międzylesia do Franciszkowa
Wszędzie zieleń!
    Nie będę raczej pisać, że skręcałem tu i tam. Pewnie nie kojarzylibyście o które miejsca dokładnie mi chodziło. Celem wycieczki było zwiedzenie 17 miejscowości na 29 tej gminy. Za jakiś czas przejadę się tam znowu, ale tym razem w kierunku północnym. Obawiałem się, że wyjdzie mi mniej, a jednak wyszło 125,7 km zamiast obiecanych 120 km.

Jaźwie

    Wjechałem w las, tak jak mi kazała kartka. Nie byłem pewien czy dobrze jadę, bo droga nie wydawała się przyjazna, ale Google widział ją na mapie. Jak dla mnie, to powinni każdą drogę do posesji i donikąd odpowiednio oznaczyć, bo niejeden raz się myliłem. Jechało się tak niewygodnie, że zszedłem z roweru. W lesie droga była zalana, ale udało mi się szybko obejść wodę.

Rudniki
    O dziwo, w tym powiecie istnieją szlaki rowerowe! Nieraz widziałem na drodze mapkę z trzema szlakami: czerwony, żółty i czarny. Jak wiadomo, te kolory oznaczają dystans i walory trasy. Najdłuższe, dalekobieżne szlaki mają kolor zielony i niebieski, a reszta jest krótka. Jednak patrzę, a te szlaki mają po 57 km, mimo, że są oznaczone jako krótkie szlaki!

Znalazłem się na którymś z tych szlaków. To niedaleko Kątów-Wielgi.
Grabszczyzna
    W końcu dojechałem do Tłuszcza - miasteczka, gdzie zamieszkuje ok. 7960 ludzi. Ma połączenie kolejowe do Małkowa i do Warszawy.

Ulica Przemysłowa
W tle widać wieżę ciśnień.
Lokomotywa parowa Hutnik 4010 z 1958 roku
    Tam miałem chyba 75-80 km na liczniku. Odczuwałem już zmęczenie. Mimo, że wybrałem taki dzień, w którym wieje max. 5 km/h, to i tak wiatr w drodze powrotnej był dokuczliwy. Jechało mi się coraz wolniej, co jest to dziwne, bo jeździłem na podobne dystanse i czułem się świetnie. To pewnie z powodu tej polnej drogi. Przeprowadziłem rower na drugą stronę torów, bo na przejeździe był remont. Potem, przy torach, jechałem wyboistą drogą gruntową. Może na zdjęciu tego nie widać, ale droga ma takie małe wgłębienia, które przypominają schodki.


    Teraz najlepsze. Przejechałem przez tory na polną ścieżkę i pod mostem kolejowym. Na mapie było pokazane, że wystarczy skręcić w prawo by dostać się do Jasienicy. Tak się składa, że na drodze była okazałej wielkości rzeka. Jedynym rozwiązaniem było wejście na ten most by dostać się na drugą stronę. Co ciekawe, szedłem zbyt blisko krawędzi mostu bez barierek. Łatwo mogłem sobie wyobrazić upadek z rowerem do rzeki.

PKP Cargo jadący w kierunku Radzymina.

    Odczuwałem już większe zmęczenie, że musiałem zrobić sobie przerwę. Gdy wyjechałem z Jasienicy, to pozostały mi jeszcze do zwiedzenia Miąse, Stasinów, Łysobyki i Jadwinin.

Wieś jak każda inna - Stasinów.
    Po Jadwininie wjechałem na znany mi Ostrówek i Lipkę by dojechać do Szosy Jadowskiej. To droga wojewódzka, która zaprowadzi mnie przez Wołomin do domu. Właśnie wtedy pojawiła mi się siła. Myślę, że to przez sok bananowy. Jestem zadowolony z tej trasy :D Nie spodziewałem się paru komplikacji, ale trzeba spodziewać się wszystkiego. Po tym nieźle się opaliłem i muszę dać odpocząć skórze.
    Powodzenia na maturze!