Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Czersk. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Czersk. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 24 kwietnia 2016

Warka

    Wczoraj wybrałem się na ostatnią wycieczkę do powiatu Piaseczyńskiego. Cieszę się z tego powodu, że mam z głowy wyjazdy na południe i przejazdy przez tryliardy stacji kolejowych w Warszawie. To nie jest mój ulubiony kierunek świata. W planie było przejechanie południowej części gminy Góra Kalwaria, zwiedzając ostatnie miejscowości. Wyszłoby 52 km. Coś za mało, więc zmieniłem kształt trasy, rysując linie przebiegające po powiecie grójeckim i aż do Warki. Teraz wychodzi 101 km.

Obręb
Wyszło 118,8 km. Przebieg:

Jeziórko>Czarny Las>Bronisławów>Czachówek>Julianów>Obręb>Czaplinek>Dębówka>Czaplin>Wincentów>Czaplin>Buczynów>Aleksandrów>Karolina>Coniew>Linin>Ludwików>Staniszewice>Machcin>Adamów Rososki>Jakubowizna>Widok>Wola Chynowska>Chynów>Drwalew>Drwalewice>Kukały>Wola Kukalska>Pawłówka>Budziszyn>Gliczyn>Budziszynek>Wygodne>Michalczew>Gośniewice>Warka>Piaseczno>Dębnowola>Magierowa Wola>Konary>Potycz>Podosowa>Coniew>Podgóra>Królewski Las>Borki>Brzumin>Ostrówik>Kępa Rawdankowska>Czersk>Góra Kalwaria>Karolina>Krzymów>Krzaki Czaplinkowskie>Kolonia Sobików>Sobików>Cendrowice>Czarny Las>Bronisławów>Gabryelin

Link z GPSa: https://drive.google.com/open?id=1h-o_xJ-6KdwdXozNsA4mdb12PEo&usp=sharing

    Jak zwykle pojechałem o 06:54 pociągiem ze stacji Warszawa Stadion. Nie wiedziałem czy będą w weekend tłumy, bo zwykle wybierałem się w tygodniu, a tylko raz jechałem w weekend i było pustawo. Wsiadłem do mniejszego przedziału dla rowerzystów. W środku siedzieli dwaj rowerzyści. Na następnych stacjach przybywali kolejni i razem było ich około 10. Wszyscy się wzajemnie znali i organizowali wycieczkę po okolicach Kazimierza Dolnego. Jeszcze nie było tak źle, gdyby na następnych stacjach nie wsiadali piesi do wagonu dla rowerzystów! Serio... w innych wagonach dla normalnych pasażerów widziałem, że było pusto. Jakiemuś dziadkowi bardzo przeszkadzało to, że wszędzie stoją rowery. Miałem ochotę coś powiedzieć, ale pomyślałem, że może czekać na konduktora, by kupić bilet, bo to był początek pociągu, jednak jeden rowerzysta zwrócił mu nieśmiało uwagę. Na każdej stacji miałem nadzieję, że przynajmniej paru pieszych wyjdzie, ale za każdym razem drzwi się otwierały i wszyscy stali w ciszy. Tak jak kot, który miauczy, by mu otworzyć drzwi i otwierasz, a on tylko tak stoi i się patrzy. Piesi okupili drzwi po prawej stronie, więc wysiadłem od lewej strony o jedną stację wcześniej. Wysiadłem w Ustanówku, zamiast w Bronisławowie. Rowerzysta powiedział do kolegi "Hej, kto to był? To był jeden z nas?" i drzwi się zamknęły.
    Było słonecznie i zimno. Trzymałem się przez cały czas torów i musiałem zrobić 2,5 km objazd, bo szukałem tunelu pod torami. W końcu mogłem już zacząć trzymać się trasy z GPSa.

Aleksandrów
Droga do Karoliny
Lekko zielona przyroda przypominała początek maja 2015, kiedy pojechałem do Tłuszcza. Dominowały sady. Bardzo często jechały po nich ciągniki z opryskiwaczami sadowniczymi. Przypominały podczepiane silniki rakietowe lub wielkie wentylatory.

Wiatrak we wsi Linin
    Dosyć szybko zwiedziłem 12 miejscowości i wjechałem do powiatu grójeckiego. Jest położony dalej na południe. Google Street View nie zajrzało w większość tamtych okolic, więc nie wiedziałem czy nawierzchnia dróg będzie wygodna.

Staniszewice
Stacja kolejowa w Chynowie
    Chynów było całkiem przyzwoitym miasteczkiem. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że stoi tam najstarszy kościół na Mazowszu - z 1434 roku, grr! Nie odwiedziłem go, tylko skręciłem na zachód. Od Drwalewa kontynuowałem jazdę na południe.

Kościół św.Apostołów Piotra i Pawła w Drwalewie.
Drwalewice
Krótka przerwa, gdy wybiło 50 km.
    Wjechałem na asfalt i czasami jechali grupami rowerzyści szosowi. Miałem pod wiatr, ale z lemondkami jechałem, jakby go nie było.

Budziszynek
    W końcu wjechałem już na konkretną drogę, która doprowadziłaby mnie bezpośrednio do Warki. Jeszcze tylko przed przejazdem kolejowym przez krótki czas była droga z płyt betonowych w kształcie sześcioboków.

Z Michalczewa do Gośniewic
    Dojechałem do Warki. Nie byłem pewien czy tu jednak nie produkują tego piwa, jak to, że nie produkowali soku w Tarczynie. Myliłem się!

To oficjalna fabryka piwa Warki!
    Nigdy nie piłem alkoholu, ale dobrze jest zobaczyć takie ikoniczne i industrialne miejsce. W Warce nie brakowało ścieżek rowerowych. I dobrze, bo ulice były zakorkowane. Zrobiłem na rondzie zdjęcie wielkiego pomnika.

Pomnik Lotników Polskich
    Nie zapomniałem zajrzeć do rynku. Najdalej na południe z rowerem i w samo południe zaczęła grać muzyczka. Przypominała Hejnał Mariacki, ale to był inny hymn z użyciem innego instrumentu.

Rynek w Warce. Widać wieżę remizy strażackiej.

    Było raczej pusto. Dostrzegłem sklep rowerowy z rowerami na zewnątrz i kebab. Na drugim rondzie stoi kolejny pomnik nawiązujący do lotnictwa.


    Teraz już zacząłem wracać na północ. Wracałem drogą 731 przez małe wzniesienia. I tak nie udało mi się osiągnąć 50 km/h. Nie czuję takiej potrzeby, żeby tak bardzo pedałować, skoro można z górki odpocząć.

Ooo no nie powiem.
    Po 12 km dojechałem z powrotem do powiatu Piaseczyńskiego, by dokończyć pozostałe 14 miejscowości gminy Góra Kalwaria. Skręciłem w prawo od drogi i pojechałem w kierunku Wisły. To oznaczało zjazd ze wzniesienia. 

Królewski Las
    Dojechałem do wału i okolice wyglądały podobnie jak niedaleko Konstanciny-Jeziorny i Gassy. Tak samo była droga asfaltowa przy wale.

Kępa Radwankowska
    Zaczęła się wysypana gruzem polna droga :-/. W oddali już widziałem zamek w Czersku, który odwiedziłem w marcu 2015. Skoro zjechałem, to będę mieć pod górę i nie było to stopniowe wzniesienie, a na krótkim odcinku stromy podjazd.

Czersk od strony Wisły
    Otarłem się o Górę Kalwarię i wjechałem do lasu. Po drodze też jechało się niewygodnie, bo rower zatapiał się w piasek i zostawiał po sobie głęboki ślad. W Krzakach Czaplinkowskich pojechałem na skróty przez coś, co przypominało wysypisko gruzu. Nie jedźcie tamtędy, chyba, że na piechotę.

Kościół św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Sobikowie.
    Dojechałem przez Czarny Las do stacji Czachówek Południowy, gdzie kupiłem bilet w biletomacie i o 15:07 wsiadłem do pociągu. Tym razem w przedziale dla rowerzystów nie było nikogo i mogłem się rozsiąść wygodnie :-)
    Tak więc wszystkie 216 miejscowości powiatu Piaseczyńskiego zostały zwiedzone. Cieszę się, że nie będę musiał już na południe jechać pociągiem, bo to nie jest zbyt wygodne rozwiązanie. Miejmy nadzieję, że w kolejnych kierunkach będzie lepiej. W końcu ode mnie wystarczą 1-2 stacje na wschód i północ i już jest się za Warszawą.

Dla ciekawskich - wszystkie drogi przejechane po powiecie Piaseczyńskim:

poniedziałek, 16 marca 2015

Zamek w Czersku

    Minęły 2 tygodnie od czasu ostatniej wycieczki. Tymczasem pracowałem i obawiam się, że szef zwinie interes. Jest tak zapominalski, że nie dostałem jeszcze pełnej wypłaty z 10 lutego! To moja pierwsza praca. Dodaję ogłoszenia do Internetu, walcząc z zaciekłymi moderatorami. Ostatnio nie jestem w stanie niczego dodać, więc klientów już nie przybywa. Jednak zebrałem już wystarczającą ilość pieniędzy na studia drugiego roku. Nie wiem czy pisałem, ale popracuję do początku maja, bo to praca tymczasowa. Wycieczki będę nadal zamieszczał co 2 tygodnie, ale po skończeniu pracy już o wiele częściej. Trzeba wykorzystać zniżkę 51%-ową na pociągi, jadąc np. do Kazimierza Dolnego w jedną stronę. Wtedy będzie już więcej do opisania.



    W końcu wpadłem na świetny pomysł kolejnej wycieczki. Wcześniej miałem przejechać się po wsiach, w których już byłem w powiecie wołomińskim. W Google Earth kurzy się pewna trasa, którą miałem przejechać w listopadzie. To trasa do Góry Kalwarii. Byłem tam dwa razy z kolegą ok. 3 lata temu. 2 kilometry za Górą Kalwarią jest pewien zamek. Nie byłem tam. Wcześniej wracałem tą samą drogą, czyli lewym brzegiem Wisły. Nowsza trasa prowadzi przez lewą i prawą stronę Wisły.

Przebieg trasy:
Warszawa Praga Północ>Warszawa Wilanów>Konstancin-Jeziorna>Słomczyn>Kawęczyn>Brześce>Wólka Załęska>Moczydłów>Góra Kalwaria>Czersk>Góra Kalwaria>Ostrówek>Sobiekursk>Ostrówiec>Wygoda>Otwock Mały>Józefów>Warszawa Wawer

Przewidywany dystans to 85 km, a jednak wyszło 91,2 km. Średnia prędkość to 17-20 km/h z powodu wiatru i uszkodzonej dętki.


    Nie lubię jeździć po Warszawie ze względu na rowerzystów nie wiedzących jak zachować się na ścieżce rowerowej. Na szczęście cywilni rowerzyści nie jeżdżą w pochmurną pogodę, a tak niestety było. Niedziela miała być cieplejsza i suchsza niż sobota. Faktycznie było sucho, ale za to wietrznie.

Wilanów. W oddali chyba widać Konstancin-Jeziornę.
    Zgadnijcie co! Jadąc po mieście obawiam się tego, że wjadę w szkło. Złapałem gumę i tak dziwnie się stało, że dopiero po 22 km zauważyłem jak powoli uciekało mi powietrze z tylnego koła.

Tama nad rzeką Jeziorką. W tym miejscu zmieniłem dętkę!
Opuszczam tereny zabudowane.
    Teraz mamy do czynienia z 11 km odcinkiem biegnącym przez parę wsi i przez 1 km las. Są małe podjazdy i zjazdy, a po lewej stronie, wschodniej można zauważyć, że teren się wznosi. Nawierzchnia jest dobrej jakości, ale i tak wolno jechałem z powodu wiatru :-/



 
Do miejsca docelowego już niedaleko. Fajnie było znowu poczuć się jak w wiosnę lub lato przez te zielone drzewa iglaste.
    Dojechałem na miejsce. Przejechałem się po paru ulicach, szukając czegoś ciekawego do sfotografowania. Wyszło na to, że zrobiłem zdjęcie kościołowi wybudowanego w 1759 roku.

Parafia Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Górze Kalwarii
    Przejechałem przez małe rondo i skręciłem w lewo. Dojechałem do Czerska. Widziałem zamek z daleka, ale nie wiedziałem jak do niego dojechać. Na początku zjechałem na dół drogą asfaltową i skręciłem w wydeptaną ścieżkę. Wyszło na to, że dojechałem do podzamcza, a raczej nie powinno mnie tam być. Pojechałem od innej strony i za bardzo oddaliłem się. W końcu zobaczyłem, że jedyne wejście jest przez teren kościelny.
Zamek Książąt Mazowieckich. Budowa rozpoczęła się w 1388 roku, a zakończyła w 1410 roku. Wtedy odbyła się bitwa pod Grunwaldem. W 1656 i 1915 roku zamek został poważnie uszkodzony.

Podziękujcie Szwedom, Niem... Prusom i Ruskom.
    Wróciłem z powrotem do Góry Kalwarii i przejechałem przez most nad Wisłą. To było dziwne uczucie być nad tą samą rzeką, ale widząc po obu stronach brak cywilizacji.


 

    Przez 11 km jechałem pustymi terenami, głównie nieużytkami rolnymi. Zaczynało się ściemniać, a zauważyłem, że w tylnym kole znów zaczynało brakować powietrza. W takim razie na pewno coś jest nie tak z obręczą lub z oponą. Dopiero kiedy dojechałem do Józefowa, mogłem odetchnąć z ulgą. Dalej jechałem już tylko wałem miedzeszyńskim i aż do domu.
    Ech, nie wiem dokąd pojadę za 2 tygodnie, ale tak jak pisałem: na początku maja moja praca tymczasowa dobiegnie końca i nie będzie brakowało mi czasu na wycieczki. Od czasu do czasu będę musiał pouczyć się do sprawdzianów, ale to głównie na dworze.
    Macie jakieś pytania, sugestię? Chętnie przeczytam :-)