Witajcie pasażerowie. Dziękujemy za wybranie linii rowerowych Introwerzysta
S.A. W okresie napadających na nas burz, w ten ostatni suchy dzień pojedziemy
zwiedzić gminę Mińsk Mazowiecki. Przejedziemy się wsiami dookoła Mińska
Mazowieckiego. Najpierw na południe, potem na wschód i na północ, a w Gliniaku
urządzimy postój w cieniu najstarszej sosny zwyczajnej w Polsce. Nie zabraknie
takich atrakcji jak X-tremalny wiatr™ i X-tremalne wyboje™. Zatem zajmijcie
siedzenia i cieszcie się jazdą tanimi liniami rowerowymi Introwerzysta S.A.
Zmieniamy się na lepsze dla was!
Nie ponosimy odpowiedzialności za ubrudzone siedzenia po osobach
chorujących na chorobę lokomocyjną.
Wielgolas Duchnowski |
Wyszło 146,4 km.
Przebieg:
Warszawa>Sulejówek>Zakręt>Nowy Konik>Stary Konik>Brzeziny>Wielgolas Duchnowski>Górki>Poręby>Teresław>Celinów>Jędrzejnik>Zamienie>Maliszew>Józefów>Grębiszew>Wólka Iłówiecka>Kluki>Iłówiec>Grabina>Pogorzel>Nowa Pogorzel>Mikanów>Chmielew>Marianka>Huta Mińska>Cielechowizna>Gliniak>Tartak>Prusy>Tartak>Chochół>Mińsk Mazowiecki>Targówka>Stare Zakole>Zakole-Wiktorowo>Barcząca>Budy Barcząckie>Anielew>Budy Janowskie>Dziękowizna>Ignaców>Janów>Kolonia Janów>Osiny>Nowe Osiny>Mińsk Mazowiecki>Karolina-Kolonia>Stara Niedziałka>Niedziałka Druga>Stara Niedziałka>Karolina>Wólka Mińska>Dłużka>Wólka Mińska>Królewiec>Arynów>Stojadła>Choszczówka Stojecka>Kobierne>Dębe Wielkie
Na tej wycieczce nie będzie dużo zdjęć, bo za bardzo
skupiałem się na jeździe i wiedziałem, że zastanę podobne krajobrazy jak w
gminie Dębe Wielkie. Chciałem pojechać w piątek, ale zapowiadali burze i
faktycznie padało, a zwłaszcza w nocy, chociaż to nawet dobrze. Wstałem o 5:00,
od razu spojrzałem na prognozę pogody i rozczarowałem się zapowiadanymi
burzami.
Planowałem pojechać w sobotę i też zapowiadali burze, ale tym razem
jeszcze bardziej się rozczarowałem, bo przez cały dzień nie było nawet
pochmurnie! Dopiero pojechałem w niedzielę. Wstałem o 4:30 i o 5:30
wyjechałem na rower. Nie zapowiadali opadów, ale nieco silniejszy wiatr wiejący
ze wschodu, a właśnie w tamtym kierunku będę głównie jechać. Jednak
zaryzykowałem, bo w następnych dniach zapowiadają jeszcze silniejszy wiatr i
już bardziej gwarantowane burze.
Na skrzyżowaniu ulicy Strażackiej z ulicą Chełmińską był ostatnio remont i
tym razem również był, ale było pusto. Przejechałem przez Warszawę Rembertów i
Wesołą. Było cicho i spokojnie. Wybrałem sobie inną drogę w Sulejówku, a to
była część chyba czerwonego szlaku. Zastałem różne osoby w cywilnych ubraniach
jadące na rowerach. Dojechałem do drogi krajowej 2 i jechałem ciągiem pieszo-rowerowym
aż do Wielgolasu Duchnowskiego. Tam skręciłem w prawo na skróty, by dojechać do
Jędrzejnika. Już wtedy wiatr zaczał dawać się we znaki.
Początek skrótu do Górki |
Na polnej drodze było pełno
komarów. Zastałem na drodze bociana, który uciekł, ale zaraz pojawił się na
łące po prawej stronie. Zanim zrobiłem mu zdjęcie, to jeszcze na chwilę
zawróciłem, bo widziałem innego ptaka po lewej stronie w oddali i nie
przypominał bociana. Widziałem jak już się patrzył na mnie bokiem, więc w
pośpiechu zrobiłem zdjęcie. Mam jeszcze drugie w przybliżeniu, ale gorszej
jakości.
A więc to żuraw! |
A tu nasz bociek uciekinier. Wygląda sympatycznie. |
Zrobiłem sobie krótką przerwę
na batona w lesie za Teresławem. Tam jest położona asfaltowa droga. Usiadłem na
szlabanie. Właściwie, to nie lubię siedzieć na czymś wąskim, np. rury,
drabinki. Może mnie zacząć boleć lewa lub prawa noga w okolicy zgięcia nogi.
Dopiero w Jędrzejniku zaczęły się dla mnie nowe miejsca, chociaż ten skrót też
był nowy.
Kaplica Matki Bożej Różańcowej w Józefowie. |
Wjazd do lasu za Józefowem. |
Za lasem przejechałem przez
drogę krajową 50. Widziałem coraz więcej ludzi jadących rowerami do kościoła. W
Klukach miałem przejazd kolejowy i po tym drogę piaszczystą. Na szczęście na
krótko.
Nowa Pogorzel |
Chmielew |
Było raz ładnie z górki i jechałem przez pewien czas na
północ. To jednak były wciąż południowe miejscowości. Od Marianki już zaczęło
się więcej terenów zabudowanych.
Dojechałem do Gliniaka i w lesie zatrzymałem się na małym
parkingu rekreacyjnym. Widziałem truchtaczy. Parking to ładnie wyrównana ziemia,
ogrodzona drewnianym ogrodzeniem. Nie było tam ławek, ani wiat. Były może ze 3
zaparkowane samochody. Od parkingu prowadziła droga do pomnika przyrody.
Zastałem najstarszą sosnę zwyczajną w Polsce!
Najstarsza sosna zwyczajna w Polsce |
Ma 360 lat, 360 cm obwodu pnia
i 22 m wysokości! Wyróżnia się wysokością i grubością pnia, a także dodatkowymi
konarami i grubymi gałęziami. Przeczuwam, że zaczął rosnąć w drugiej połowie
XVII wieku.
Moja lewa noga wciąż bolała
przy mocniejszym pedałowaniu, a miałem dopiero 75 km przy sośnie. No nic,
ruszyłem dalej. Przejechałem przez Tartak jedyną drogą do Prus i tak samo
zawróciłem.
Prusy |
Jeszcze przez Chochół i
dojechałem do Mińska Mazowieckiego. Minąłem szkoły, całkiem ładne osiedla ze
sklepami na parterze i niedaleko stację kolejową. Na chwilę miałem ścieżkę
rowerową. Zacząłem zwiedzać miejscowości na wschód od Mińska Mazowieckiego i
wtedy to już w ogóle miałem dość mocno pod wiatr. Musiało wiać 16 -18 km/h.
Zakole-Wiktorowo |
W Budach Barcząckich jest
stacja kolejowa i chyba bez biletomatów. W razie czego, to na stronie
internetowej Kolei Mazowieckich jest pokazana tabelka do pobrania z listą
stacji, gdzie można kupić bilet w biletomacie. Być może na tej stacji wysiądę
następnym razem, zamiast jechać przez znany mi Sulejówek.
Budy Barcząckie |
Ignaców było wschodnim krańcem
wycieczki i w końcu mogłem jechać na zachód i zwiedzić północne miejscowości.
Usiadłem sobie na trawie przy drodzej krajowej biegnącej do Kałuszyna. Miałem 101 km na liczniku i dopiero wtedy skończyła się mordęga jazdy pod wiatr. W
powrocie jechałem przynajmniej 28-30 km/h, ale i tak byłem mocno zmęczony.
Karolina |
Postanowiłem tylko dojechać do Niedziałki Drugiej, zamiast ją objechać i zrobić tak samo z pozostałymi
miejscowościami ze względu na zmęczenie.
Kościół MB Dobrej Rady w Wólce Mińskiej |
Więc dojechałem do Dłużki i
zawróciłem do Wólki Mińskiej. Miałem okazję przejechać nad Autostradą Wolności.
Autostrada Wolności |
Zwiedziłem Królewiec i Arynów jako ostatnią miejscowość na dzisiaj. Teraz
pozostało dojechać do znanej mi drogi krajowej i dojechać ciągiem
pieszo-rowerowym do Dębe Wielkim. Szkoda, że prowadziła do niej inna droga
krajowa na której jest zakaz dla rowerzystów i pieszych. Tylko na wiadukcie nad
torami był chodnik, więc przedostałem się na drugą stronę torów, zszedłem i
pojechałem na zachód, szukając innej drogi. Jak widzicie na mapie tej trasy,
podjąłem parę prób dojechania do drogi krajowej. Skręciłem w prawo: dojazd do
posesji. Skręciłem dalej w prawo: dojazd do posesji. Pojechałem trawiastą
drogą: Donikąd. Skręciłem w lewo od trawiastej drogi: dojazd na tyły
gospodartwa. Grr!
Zawróciłem do wiaduktu i pojechałem inną drogą. Dojechałem do jej końca na
szczerym polu... jednak ktoś wydeptał w wysokiej trawie ścieżkę i dojechałem do
upragnionej drogi krajowej. Wracałem sobie na zachód i raz z prędkością 45
km/h. To dziwne, bo przecież miałem być zmęczony. Na stacji Nowe Dębe Wielkie
kupiłem bilet w biletomacie i poczekałem na pociąg. W rozkładzie jazdy było na
każdym pociągu zaznaczone, że są w nich przedziały dla rowerzystów. Przyjechał
pociąg, rozglądam się na całej jego długości i nie zastałem żadnego przedziału
dla mnie. Pociąg był dziwnie wąski, krótki, a ludzie siedzieli nawet na
rozkładanych siedzeniach tuż przy drzwiach. Nie było mowy bym miał wsiąść do
tego pociągu. Głupio mi było tak pobiec do drzwi, jakbym chciał wsiąść i
zrezygnować. To był pociąg ER75. Grr! Kupiłem drugi bilet i tym razem
przyjechał już normalny pociąg z przedziałami. To był EN57KM. Był
prawie pusty. Niektórzy dosiadywali się na następnych stacjach i czekali na
konduktora. Wysiadłem dla odmiany na stacji Warszawa Wschodnia.
To by było na tyle. Padam z nóg. Nauczyłem się po raz kolejny tego, by
nie wybierać wietrznych dni do jazdy. To zupełnie inna różnica jak w maju
pojechałem na 150 km bez zmęczenia, bo nie było wiatru. Następnym razem zajrzę
do powiatu przasnyskiego ;-)