Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wieś. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wieś. Pokaż wszystkie posty

środa, 31 sierpnia 2016

Do Siedlec

    Przejechać się od domu dosyć daleko w jedną stronę i wrócić wygodnie pociągiem to fajna sprawa. Dobrze byłoby zrobić jeszcze jedną wycieczkę w tym sierpniu, by liczba wpisów wyrównała się z liczbą wpisów z sierpnia 2015. Kolega znów miał ochotę gdzieś pojechać. Zaproponował czerwony szlak dookoła Kampinoskiego Parku Narodowego, ale nie spodobało mi się to. Za długo i niewygodnie. Raz tam zajrzałem i zastałem sam piach, a według relacji innych rowerzystów - nie do końca jest ciekawie. Wyszło na wycieczkę w jedną stronę daleko na wschód - do Siedlec. Siedlce to miasto na czwartym miejscu pod względem liczby ludności i powierzchni w województwie mazowieckim. Miasto jest na prawach powiatu, czyli jest samym powiatem w sobie. Tak jak Warszawa, Radom, Płock i Ostrołęka. Ciekawe co w tym mieście gra.

Zaraz rok szkolny, ale warto korzystać wciąż z lata.
Wyszło 130,9 km. Przebieg:

Warszawa>Sulejówek>Miłosna>Długa Szlachecka>Długa Kościelna>Halinów>Cisie>Olesin>Ostrów-Kania>Dębe Wielkie>Cięciwa>Cyganka>Żuków>Brzóze>Dłużka>Wólka Mińska>Karolina>Stara Niedziałka>Niedziałka Druga>Jakubów>Moczydła>Kazimierzów>Kałuszyn>Olszewice>Wola Paprotnia>Mrozy>Grodzisk>Choszcze>Albinów>Oleksin>Kępa>Wilczonek>Józefin>Kotuń>Pieróg>Nowa Dąbrówka>Stara Dąbrówka>Dąbrówka-Wyłazy>Wyględówka>Żelków>Żelków-Kolonia>Rakowiec>Siedlce

    Tego dnia wiało mocno, ale na szczęście z zachodu na wschód, więc miało się non stop z wiatrem. Najprościej z Warszawy do Siedlca można dostać się drogą krajową, ale to by było zbyt stresujące, więc trasa prowadzi przed bardziej kręte drogi wojewódzkie. Trasa została tym razem narysowana przez kolegę, a ja wprowadziłem parę poprawek.
    Jako, że bardziej lubi miasta, na początku pomęczyliśmy się przez Warszawę :-D, a dokładniej dzielnicę Pragę Południe. Na szczęście była ścieżka rowerowa. Przejazd nad torami kolejowymi i ruszyliśmy w stronę dzielnicy Rembertów. Znów drogą 637 i tylko do Sulejówka.

Olesin
    Przejechaliśmy przez Dębe Wielkie i potem trochę na północ tak jak pojechałem do Pustelnika na poprzedniej wycieczce. W lesie znów w kierunku wschodnim.

Las przed Cyganką
Żuków. Tutaj kolega mi się pokazał na zdjęciu za torami, więc go usunąłem. Nie ma to jak fotomontaż :-D
    Przez cały dzień było słonecznie. Non stop asfalt. Po drodze mijało się różne wsie. Domki po lewej i prawej stronie, heh, rutyna. Stare, drewniane domki, które kiedyś miały drzwi na przodzie pomiędzy oknami, nowe, wypasione, budujące się, czasami opuszczone.

Moja pierwsza panorama, złożona z dwóch zdjęć. Wieś Brzóze. Kit czy hit?
    Przejechaliśmy nad autostradą A2. To ten sam wiadukt przez który przejechałem zwiedzając gminę Dębe Wielkie. To miejsce jest na poziomie Mińska Mazowieckiego do którego nie zamierzam wjeżdżać tym razem.

Autostrada Wolności blisko Wólki Mińskiej.
    Potem jazda przez Starą Niedziałkę i Niedziałkę Drugą. To ładne tereny. Heh, zobaczyłem krowy pasące się na trawniku tuż przed zespołem szkół. Pojechanie za Niedziałką Drugą było dla mnie czymś nowym. Zaraz znów przejechaliśmy innym wiaduktem nad autostradą. Z daleka już było widać Jakubów.

W oddali Jakubów.
    Jakubów zdecydowało się na zbudowanie siłowni na dworze i skwerku. To rozbudowana wieś. Mają całkiem dużo drewnianych, starych domków. Teraz pora na jazdę już przez nowe tereny do znanego mi Kałuszyna, ale inną drogą. Tam widziałem rok temu w czerwcu złoty posąg ułana.

Moczydłów. W oddali Aleksandrów.
    Ojej, jakie to wille widziało się w okolicach. Było spokojnie, nikogo na drodze. Naprzeciwko działek plac zabaw pod drzewem. Puste przystanki bez ławek ze starym logiem PKS.

Początek Kazimierzów.
    Po niedługim czasie ostry zjazd z górki i dojazd do Kałuszyna. Widziałem po prawej stronie złoty posąg, ale kolega nie był zainteresowany zrobieniem mu zdjęcia. Teraz jazda na południe od Kałuszyna, ale zaraz w Mrozach pojedziemy znów wschód i tak już do końca. Mrozy to miejscowość i gmina, którą kiedyś zwiedzę. Tam też było ostro z górki i zaraz potem znów, ale długo i łagodnie.

Opuszczona drewniana stodoła na polu w Grodzisku
    Zresztą bardzo często mieliśmy z górki. Dało się słyszeć w oddali szum pociągów, bo niedaleko są tory kolejowe. Na tej linii widziałem tylko Intercity i KM.

Stacja Grodziszcze Mazowieckie w Grodzisku (nie mazowieckim!)
    Po Choszczu zaczęła się bardzo przyjemna część wycieczki. To jazda asfaltem wzdłuż torów na wschód. Z daleka dało się zobaczyć chmury na horyzoncie. To tam zmierzamy :D. Chociaż te chmury chyba są dalej niż Siedlce. Nie wiem jakie są rozmiary chmur i gdzie można stanąć, żeby znaleźć się dokładnie pod jakąś. To mnie zawsze ciekawiło. Może tamte najdalsze pokazane na zdjęciu są oddalone o 100-200 km?

Ale super!
    W którymś momencie wyjechaliśmy z powiatu mińskiego i wjechaliśmy w powiat siedlecki.


    Oczekiwałem na jakiś pociąg. W końcu miałbym dobrą okazję na zrobienie zdjęcia z bliska, ale nic nie jechało. Kiedyś w końcu ta droga musiała się skończyć. Kolega nagrał dla kogoś (snapczatem czy czymś takim) okolice mówiąc "oto tory, oto wieś, oto drzewo, oto tunel i oto... policja, ups!" i szybko schował komórkę do kieszeni. Zobaczenie policji na wsi to cud i pojawiła się znienacka, a lepiej trzymać łapy na kierownicy, kiedy przejeżdżają.

Las za Kępem
    Po Kępie wjechało się do lasu i tam zrobiliśmy przerwę. Mieliśmy chyba 90-96 km. Do Siedlec jeszcze trochę.


    Kotuń jest trochę większą miejscowością, którą się minęło.

Kotuń
Lubię pierogi z mięsem.
    Jeszcze parę wsi minęliśmy. Czasami ścigał nas ciągnik. Ktoś się spieszył na autokar. Akurat po prawej stronie często były odsłonięte pola.
    W końcu dojechaliśmy do Siedlec! Udało się. Na początku jeszcze nie czuliśmy się jak w mieście. Znak powitał nas ostrzeżeniem nad świniami chorymi na świńką sepsę.

Wcześniej nie wiedziałem o co chodzi z tym afrykańskim pomorem świń.
Nie mogło zabraknąć takiego powitania.
    Podjechaliśmy pod górę. Zaczęła się ścieżka rowerowa koloru szarego, a chodniki były czerwone. Jako, że nie lubię jeździć w miejskim zgiełku, wolałem się przejść po mieście. W centrum miasta chodziło po chodnikach sporo osób. Jeździły autobusy miejskie, jest i centrum handlowe, dużo kamienic, bloków, podwórek, a nawet widziałem rowery miejskie, ale nie Veturilo, a SRM (Siedlecki Rower Miejski). Widziałem więzienie i zabytkowy dom targowy. W oddali rzucała się w oczy wysoka, neogotycka katedra.

Katedra Niepokalanego Poczęcia NMP w Siedlcach
    Ma 75 metrów wysokości. Dokładnie tyle co znana mi katedra św. Michała i Floriana w Warszawie. Chodzenie chodnikami ciąg dalszy i gdzieś na osiedlach podjechaliśmy do parku Aleksandryjskiego. Jest tam staw, pomnik łosia i dosyć ciemno z powodu gęstych drzew. Całkiem sporo młodzieży.

Park Aleksandryjski
Łosiek
    Od tego parku ruszyliśmy już w kierunku dworca kolejowego. Tak więc w parku ruszyliśmy i koledze z sakwy wypadł normalnej wielkości nóż survivalowy. Wypadł na ścieżce blisko grupy młodzieży siedzącej i stojącej obok ławki. Chyba patrzyli na nóż z przerażeniem. Szybko go wziąłem i dogoniłem kolegę, który się zwijał ze śmiechu.
    Po drodze jeszcze pozostały 3 miejsca do zobaczenia: Dawny ratusz, kościół na rondzie (odpuściłem), nietypowo wyglądający kościół i cerkiew (nieplanowane).

Dawny ratusz z 1766 roku.
Cerkiew na skrzyżowaniu ulicy Brzeskiej z Prymasa Stefana Wyszyńskiego.
Parafia Ducha Świętego. Nietypowy wygląd z lat 90's, ale ciekawy. Chodziłbym :-D
    Dojechaliśmy do stacji Siedlce, kupił bilet na dwie osoby. Poszukałem rozkładu i za zbitą szybą doczytałem numer peronu i toru. Pociąg okazał się być piętrusem z przedziałem dla rowerzystów na początku. Mało tego - trafił się ekspresowy! Długo to nie potrwało, a zatrzymał się już w Mińsku Mazowieckim, a myślałem, że dopiero co wyjechał z Siedlec! Średnia prędkość pociągu wynosiła 160 km/h, a tyle przystanków pominął. I tak się zakończyła wycieczka. Jak na razie to najdalej jak udało mi się pojechać na wschód i była to również najdłuższa wycieczka z kolegą. Nasza najdłuższa była na 107 km jakieś 5-6 lat temu co oznacza, że wraca do formy.
    Nadchodzący wrzesień to jeszcze wciąąąż lato i prawda, czasami zobaczy się brązowy akcent na drzewach, ale wciąż będzie jak w wakacje.

piątek, 19 sierpnia 2016

Do Ciechanowa

    Nie pisałem od dłuższego czasu i źle mi z tego powodu. Dzień przed poprzednią wycieczką, zacząłem czuć mały ból w lewym uchu. Myślałem, że mi przejdzie. Zdarzy się przewianie ucha, które potrwa krótko. Jednak potem było coraz gorzej i 2 lub 3 tygodnie męczyłem się z zapaleniem uszu. Kiedy lewe ucho się wyleczyło, prawe zaczęło boleć. Nikomu nie polecam, bo kłuje w środku, boli głowa, nie chce się jeść i nic robić. Potem jeździłem, ale w znane mi miejsca. Kolega zaczął mieć więcej wolnego czasu, a to nowość, więć trochę z nim pojeździłem. Chciałem pojechać do Stanisławowa, ale zwyczajnie mi się nie chciało, więc na rozluźnienie postanowiłem wybrać się w jedną stronę do Ciechanowa i wyjątkowo zabrałem ze sobą kolegę, bo ostatnio jest w kiepskim humorze z powodu kiepskiej trasy, którą ostatnio wybrał (z Internetu przedawnioną trasę od jakiegoś miłośnika XC), więc zaproponowałem 100% asfalt.

Latatnie jeszcze się świeciły w Legionowie.
Wyszło 97,9 km. Przebieg:

Warszawa>Jabłonna>Legionowo>Michałów-Reginów>Łajski>Wieliszew>Komornica>Dębe>Ludwinowo Dębskie>Nuna>Lorcin>Chechnówka>Chrcynno>Pniewo>Nasielsk>Jackowo Włościańskie>Jackowo Dworskie>Gołębie>Świercze>Klukowo>Wyrzyki>Bylice>Kałęczyn>Gąsocin>Skrobocin>Sońsk>Gołotczyzna>Bieńki-Karkuty>Ciechanów


    Plan jest taki, że jedziemy od domu na północ przez powiat legionowski, nowodworski, pułtuski i w ciechanowskim dojeżdżamy do Ciechanowa. Tam pozwiedzam ciekawe zabytki i wrócimy pociągiem bezpośrednio w moje okolice. Akurat tego dnia wiatr wiał z południa (z zachodnim akcentem) na północ. Ruszyliśmy o 6:17. Na początku dojazd ulicą Modlińską. O dziwo przy parku Henrykowskim wybudowali McDonald's. Przez cały czas liczyłem na to, że się chmury odsłonią, bo było szaro i ponuro. Była przerwa w Biedronce w Michałów-Reginów (nawyk kolegi :D). Pojechaliśmy drogą technologiczną. Byłem przekonany, że to szlak Euro Velo czy tam Green Velo, ale chyba jednak się myliłem.

Droga technologiczna między Łajskim a Wieliszewem
    Przejazd mostem nad Narwią i jesteśmy w gminie Serock. To oznaczało znany mi wjazd pod górkę, co nie spodobało się koledze i mi trochę też.

Popowo Borowe. Wjazd do powiatu nowodworskiego.
Lorcin. Widok na Żabiczyn.
    W Chrcynnie dostrzegłem Aeroclub. Ciekawe jakie mają ceny skoków spadochronowych i czy są tańsze od tych z Przasnysza. Potem dojechaliśmy do Nasielska. Fajne uczucie, kiedy jedziesz gdzieś w jedną stronę, przejeżdżasz przez miasteczko na wskroś i znów widzisz wsie, przejedziesz przez kolejne miasteczko i znów wsie.

Wieża w Nasielsku
    Po Nasielsku się trochę przejaśniło, ale tylko na paręnaście minut. Krajobrazy były coraz bardziej pagórkowate i można było zobaczyć dalsze wsie.

Jackowo Włościańskie
W drodze do Jackowa Dworskiego
    Gdyby coś się stało, to przez całą drogę są całkiem blisko tory kolejowe i można sobie wrócić do domu. Docieramy do powiatu pułtuskiego.

Ciekawie kanciasty ciągnik w Jackowie Dworskim
    Przejazd nad torami 10 km/h i dojeżdżamy do wsi Gołębie. Przy drodze stoi kamień upamiętniający 950-lecie tej wsi. Wow, to całkiem stara wieś! Jest najstarszą wsią w gminie Świercze. Pierwsza wzmianka na jej temat jest z 11 kwietnia 1065 roku.
    Docieramy do kolejnego wiaduktu nad torami, ale nie przejeżdżamy przez niego. Stąd jest dobry widok na południowy zachód.

W przybliżeniu widać jakiś odległy las, niebieski od atmosfery.
    Przeczuwam, że to oddalone o 10 km lasy niedaleko Jońca.

Świercze
    Od Świercza zaczynają się dla mnie nowe tereny. Skręcamy na zachód do Klukowa i zaraz w prawo na północ. Dostrzegliśmy ruiny jakieogoś starego budynku na środku zarośniętej łąki.

Opuszczony dwór w Klukowie z początku XX wieku.
    Ale spokojnie! Nie wiedziałem, że tak łatwo da się odnaleźć dane na temat tej budowli. To dworek, który ukończono w 1923 roku. Należy do Waśniewskich. Na jej terenie znajdowały się park, obora, spichlerze. Po drugiej wojnie światowej przerobili go na szkołę przez krótki czas. Wybuchł pożar w 1990 roku i z tego powodu został opuszczony. Podobno to miejsce jest nawiedzone, bo mieszkańcy opowiadali o światełkach w ruinie o zmroku.

Wyrzyki
    Potem pokonywało się pagórki z łatwością, bo często było z górki. Jeden zjazd do Kałęczyna liczył kilometr. Poczułem się jak w górach jako mieszkaniec płaskiego jak stół krajobrazu :-D.

Las w Kałęczynie. Widać, że po lesie ludzie chodzili na grzyby.
    Po lesie przejechaliśmy przez Gąsocin i nic tam ciekawego nie było. Przynajmniej nie na tej drodze. Potem dotarliśmy do Sońska.

Neogotycki kościół Przemienienia Pańskiego w Sońsku
Doskonale wykadrowane zdjęcie w ultra HD.
    Widać, że przepływa przez nią rzeka Sona. W końcu dotarliśmy do Ciechanowa. To mój drugi raz. Za pierwszym razem dojechałem do Ciechanowa w czerwcu pociągiem, by pojechać do Krasne i tak samo wróciłem pociągiem. Pora na zwiedzanie.


    Żeby uniknąć drogi krajowej, pojechaliśmy przez ciechanowskie podwórka. Kolega był zaskoczonym tym, że są bloki z widokiem na wsie. Widać bardzo wyraźną granicę miedzy miastem a wsią. Zrobiłem zdjęcia dwóch kościołów, ale były zasłonięte przez drzewa, a koledze jakoś się spieszyło. Innym razem.

Ulica Warszawska
    Ciechanów to rozwinięte miasto. Są ścieżki rowerowe, kamienice, bloki, itp. Coś jak Przasnysz, ale jednak inny klimat.

Ratusz na rynku, na którym już wcześniej byłem, ale wtedy nie zrobiłem zdjęcia.
    I długo oczekiwany:

Zamek Książąt Mazowieckich z XIV wieku.
    To dopiero zabytek! Zamek zbudowany przez księcia Siemowita III w 13xx roku. Przez te lata był już wiele razy remontowany. Zajrzeliśmy do środka. Jest pusto. Same cztery ściany. Nie wiem jak można dostać się na wieżę. Teraz budują nowe ściany działowe.

Duży pomnik upamiętający bohaterów IIWŚ
    I to by było na tyle na dzisiaj. Pociąg rusza za 3 minuty, więc szybko kolega kupuje bilety w biletomacie, a ja szukam numeru peronu i toru. Pesa Elf oczywiście okazuje się być pusty (i bardzo dobrze). Nie chciały się otworzyć drzwi na stacji Warszawa Zoo, więc pojechaliśmy na gapę na Warszawę Gdańską i wtedy zadziałały drzwi.
    Spokojnie, pojadę do Stanisławowa. Być może w tę niedzielę, tylko coś ma padać. Jeśli nie zmieni się pogoda, to w następnym tygodniu poszukam odpowiedniego dnia, bo w poniedziałek i wtorek ma podobno lać.

poniedziałek, 11 lipca 2016

Nasielsk - za Psucinem

    Teraz już na serio minął czas nauki. Sesja się skończyła i nie odbędzie się jednak bez poprawek we wrześniu. Najważniejsze, że zaczęły się wakacje! W tamtym roku byłem mniej aktywny w lipcu. Głównie z powodu wyjazdu do Sanoka, gdzie przygotowanie zajęło mi trochę czasu. Następna wycieczka to zwiedzenie ostatnich miejscowości gminy Nasielsk i również ostatnich miejscowości powiatu nowodworskiego, więc jest to kolejna pożegnalna wycieczka. Wsie są położone na wschód od torów kolejowych. Dwukrotnie zajrzę do powiatu pułtuskiego.

Psucin. Widok po wyjechaniu z lasu Pomiechówka.
Wyszło 114,3 km. Przebieg:

Pomiechówek>Brody-Parcele>Psucin>Miękoszynek>Studzianki>Mogowo>Siennica>Wągrodno>Budy Siennickie>Cegielnia Psucka>Aleksandrowo>Krogule>Nuna>Żabiczyn>Młodzianowo>Paulinowo>Żabiczyn>Chechnówka>Popowo Borowe>Jaskółowo>Popowo-Północ>Dąbrowa>Smogorzewo Włościańskie>Białe Błoto>Poniaty Wielkie>Krzyczki Szumne>Krzyczki-Pieniążki>Krzyczki-Żabiczki>Pniewo>Nasielsk>Nowa Wieś>Nasielsk>Pniewska Górka>Głodowo Wielkie>Pianowo-Pątki(Pianowo-Daczki)>Kędzierzawice>Chmielewo>Kowalewice Włościańskie>Brodowo>Strzegocin>Sulkowo>Prusinowice>Świercze>Świercze-Siółki>Gołębie>Jackowo Dworskie>Pianowo-Daczki>Pianowo-Bargły>Broninek>Jackowo Włościańskie>Mazewo Dworskie "B">Mazewo Włościańskie>Kątne>Chlebiotki>Kosewo>Stare Pieścirogi>Nowe Pieścirogi



    Dojechałem pociągiem z Warszawy Zoo do Pomiechówka. Były tylko 3 miejsca w pociągu w przedziale dla rowerzystów. Wagon był mały, a tymi 3 miejscami były haki. Nigdy nie udało mi się powiesić roweru, bo nie mam siły i nie mieści się. Dwa pozostałe rowey wisiały, bujały się i odginały się szprychy od elementów pociągu. Znalazłem się w Pomiechówku o 7:20. Tego dnia nie miało padać. Nie wiedziałem jak niebo miałoby wyglądać. Miało zaś wiać od zachodu do wschodu i to dosyć mocno. Obliczyłem, że miałbym pod wiatr 24 km, więc i tak w porządku. Zobaczyłem 200-letnią sosnę Annę niedaleko drogi krajowej na ulicy Nasielska. Przejechałem po raz trzeci przez słynący ze swej gęstości las Pomiechowski. Odczułem to samo świetne wrażenie jak zwykle.
    Dojechałem do Psucina, gdzie kiedyś skręciłem w prawo do Wólki Kikolskiej, ale teraz skręciłem w lewo do Miękoszynka.

Studzianki
    Powiem tak: W tej części gminy da się zauważyć zmodernizowane drogi i tablice z informacjami, że projekt został sfinansowany przez Unię Europejską. Jednak nie dało się uniknąć dróg gruntowych. Aaa, zapomniałem wspomnieć, że na tej wycieczce pierwszy raz przetestowałem pokrowiec na siodełko. To nakładka żelowa, dająca komfort jazdy. I rzeczywiście jechało mi się wygodniej po kamieniach i do dziś nic nie odczuwam.

W oddali Mogowo
    Udało mi się parę dni przed wycieczką wyregulować tylną przerzutkę. Fajnie jest się nauczyć czegoś nowego. Wchodzą wszystkie biegi, chociaż niektóre przeskakują o dwa do przodu, więc trzeba wtedy cofnąć o jeden bieg i jest ok. Potem kolega powinien mi pomóc wymienić linki i jeszcze raz wyregulować.

Całkiem nieźle mi wyszło to zdjęcie. W oddali wiatraki z poprzedniej wycieczki (3,3 km stąd).
Ładna droga przy Budach Siennickich.
    Dojechałem na północ od Siennicy i wracałem na południe przez Wągrodno. Dało się zauważyć pola rosnącej kukurydzy.

Szkoła podstawowa imieniem Pierre'a de Coubertina w Budach Siennickich.
    Skręciłem w lewo na drogę gruntową, na której kiedyś były tory kolejowe przed II Wojną Światową. Droga prowadzi prosto i jest wyraźnie wzniesiona, jak wał lub nasyp. Znalazłem się w Nunie. To podłużna na 3,5 km wieś. 

Aleksandrowo
    Zacząłem dostrzegać na zachodzie chmury, które całkowicie przysłoniły niebo. Nie miało i tak padać, więc ok. Jeszcze nie doskwierał mi wiatr, bo jechałem na wschód.

Popowo-Północ
    Po Popowie-Północ wjechałem do powiatu pułtuskiego, po to, by nie robić zawróceń. Jakoś bardziej przypadł mi do gustu.

Powiat pułtuski wita! Okolice Poniat Wielkich, a w oddali Skorosze.
    Wróciłem się do powiatu nowodworskiego i dojechałem do Nasielska. To była jazda na zachód i jechało się okropnie pod ten mocny wiatr! Nic nie mogłem na to poradzić. 

Nasielsk od strony południowej.

    Po krótkiej pętli przejechałem się podwórkami z blokami Nasielska i zacząłem jazdę na północ. Po jakimś czasie znowu wjechałem do powiatu pułtuskiego, ot tak, zwiększając atrakcyjność trasy. Zrobiłem sobie przerwę na skwerku w Strzegocinie. Było pochmurnie, pusto. Są ławki, chodniki, kosze na śmieci i jest nawet staw.

Skwerek w Strzegocinie
    Pora na powrót do gminy Nasielsk. Dojechałem do Świercze (6,3 km, ale pod ten wiatr...mordęga).

Pewnie wieża przekaźnikowa RTV w Świercze.
    Jazda na południe z bocznym wiatrem nie była taka zła...chyba.

Gołębie
    Miałem w planie, po ostatniej zwiedzonej miejscowości, pojechać drugi raz do Cieksyna, by poszukać Drzewa Różowego, Pomarańczowego i Cytrynowego na szlaku Kolorowych Drzew. Jednak odpuściłem z powodu wiatru. Musiałbym jechać kolejne 10 km pod wiatr. Może innym razem.

Mazewo Dworskie "B". Ostatnia miejscowość gminy i powiatu!
    Dojechałem do stacji Nasielsk w Nowych Pieścirogach. Było pustawo. Tylko parę osób siedziało na ławce. Kupiłem bilet w biletomacie i pociąg miał odjeżdżać za 3 minuty, a już sobie stał przy peronie. Wsiadłem do ostatniego wagonu z przedziałem dla rowerzystów. Jak zwykle prawie nikogo nie było. Kto w końcu po południu wybiera się do Warszawy? :-D
    W końcu się stało - cały powiat nowodworski zaliczony. 6 gmin dających razem 182 miejscowości. Gmina Nasielsk jest moją największą gminą, bo liczy 67 miejscowości.

Oto wszystkie ślady po powiecie nowodworskim, oprócz niektórych w Nowym Dworze Mazowieckim: