Coś te burze za
chętnie nie odwiedzają Warszawy... Od jakiegoś czasu nie mam ochoty odwiedzać
powiatu mińskiego z powodu tych pociągów. Brakuje mi jazdy na północ w okolice
Nasielska, Ciechanowa, itd. Gdzie wybieram się bez pociągu, a jeśli już, to
wygodną linią. Obmyśliłem, że skoro zostało jeszcze 5 gmin do zwiedzenia w
powiecie mińskim, to nie muszę tam się wybierać 5 razy z rzędu. Zaplanowałem
Kałuszyn na czerwiec, Cegłów i Siennicę na lipiec, Mrozy na sierpień i Latowicz
na wrzesień. To tylko 135 miejscowości :D. Mogę i wcześnie. W międzyczasie będę
jeździć po swojemu.
W środę w wietrzny dzień przeszedłem się na najdłuższy dystans
jaki mi się udało pokonać pieszo. Wyszło mi 37,5 km. Moim poprzednim rekordem
było 26 km. Wiem, że na pielgrzymkach do Częstochowy pielgrzymi chyba pokonują
40 km dziennie. Tak więc przeszedłem się od Warszawy do stacji kolejowej Modlin
w Nowym Dworze Mazowieckim. Przez cały czas szedłem wałem po prawej stronie
Wisły. Jest to też część szlaku św. Jakuba. Ostatnie 5 km było ciężkie. Nie
robiłem żadnych przerw i wystarczyły mi tylko dwa hot-dogi z Biedronki.
Oczywiście woda obowiązkowo! Tak więc jestem z siebie dumny i zarazem wymagający.
Chcę któregoś dnia przejść 40 km i wybrałbym ładniejszą trasę. Szedłem po
rezerwacie Ławic Kiełpińskich, szukając jakichś ciekawych ptaków. Wiem, że ostatnio coś o tych ptakach ględzę. Udało mi się zrobić najwyraźniejsze, lecz
jak na standardy wciąż kiepskie zdjęcie wilgi i dzięcioła dużego.
Dwa dni później, czyli wczoraj o jeszcze bolących stopach
postanowiłem przejechać przez nieznany mi wał biegnący wzdłuż prawego brzegu
Narwi od Serocka do Pułtuska. Zwiedzę przy okazji rynek Pułtuska, w którym
nigdy nie byłem, dojadę do stacji kolejowej Nasielsk i pociągiem wrócę do domu.
Czapla siwa nad Kanałem Żerańskim |
Wyszło 98,5 km.
Przebieg:
Warszawa>Rembelszczyzna>Nieporęt>Zegrze Południowe>Zegrze Północne>Borowa Góra>Jadwisin>Stasi Las>Serock>Łacha>Gąsiorowo>Stawinoga>Holendry>Pułtusk>Jeżewo>Płochochowo>Kokoszka>Golądkowo>Skarżyce>Zbroszki>Winnica>Skorosze>Poniaty Wielkie>Krzyczki-Szumne>Pniewo>Nasielsk>Stare Pieścirogi>Nowe Pieścirogi
Wyjechałem jak zwykle o 7-ej z
minutami. Pojechałem przez szlak Golędzinowski wzdłuż Wisły w Warszawie. Na
krótko pojechałem ścieżką rowerową na ulicy Modlińskiej i skręciłem w prawo na
ulicę Płochocińską. Zaraz od niej odbiłem, by przejechać na drugą stronę kanału
i wjechałem na początek szlaku wzdłuż niego. Minąłem tylko dwóch rowerzystów.
Było wąsko i na szczęście nikt mi nie siedział na ogonie. Wędkarze łowili ryby.
Szlak pieszo-rowerowy wzdłuż Kanału Żerańskiego |
Po niedługim czasie dojechałem
nad Zalew Zegrzyński. Odwiedziłem pustą plażę, by pogapić się na wodę i
łabędzie. Dojechałem na most nad zalewem. Heh, dawno tu nie byłem. Chyba
ostatnio w sierpniu 2015. Na moście po lewej stronie trzeba jechać rowerem. Po
prawej mogą tylko piesi się poruszać. Trzeba uważać na szkło.
Kokoszka zwyczajna |
Z powodu wciąż zmęczonych nóg
poprowadziłem rower pod górę. Na szczycie przeszedłem przez drugą stronę
przejścia dla pieszych ze światłami. Lubię to miejsce. Za nim już rozpościera
się wielkie pole. Obok jest jakiś wojskowy teren czy coś w tym stylu. Były
jakieś wycieczki klasowe i żołnierz sterował ruchem. Normalnie, to przez krótki
odcinek musiałbym jechać asfaltowym poboczem drogi krajowej 61, to jednak już
wiedziałem o nowo wybudowanej ścieżce obok.
Pole w Jadwisinie o ile się nie mylę. Widziałem je często przez okno PKSu w dzieciństwie. |
Dojechałem do Serocka. Ma swoją
obwodnicę, więc ruch w mieście jest mniej natężony. Budują po lewej stronie ścieżkę
rowerową i widzę, że ma przebiegać przez całe miasto, bo widziałem ją jeszcze
na końcu przy Wierzbicy. Nie położyli jeszcze na niej asfaltu. Zjechałem w dół
na rondo i skręciłem w prawo na most nad Narwią. Jest to droga krajowa, więc
odpuściłem jazdę po niej. Na moście zauważyłem wieżowce Warszawy na horyzoncie! Oddalone są o około 33 km.
Wieżowce w Warszawie widziane z mostu za Serockiem. |
Przejechałem przez znaną mi
Łachę i Gąsiorowo. Po nich zaczął się początek wału i powiatu pułtuskiego. Wał
prowadzi przez dosyć odludne tereny i nie wiedziałem czy droga nie będzie się
urywać. Tak więc pora na 17-kilometrową jazdę wałem!
Całkiem tu klimatycznie :) |
Widzę kościół w Dzierżeninie |
Nie dało się jechać górą, bo
był zbyt zarośnięty. Co jakiś czas zostawiałem rower i wchodziłem na górę.
Chciałem zobaczyć czy są ładne widoki. Wszędzie dookoła są mokradła, więc mogłem
spodziewać się kaczek i brodzących ptaków.
Widziałem jak na razie tylko
trochę łabędzi i sporo latających ważek. Gdzieś przed Holendrami dojechałem do
jakiegoś opuszczonego budynku z wroną siwą na dachu. No właśnie. To ciekawe, że
w takim dzikim środowisku kręciło się trochę wron. Pewnie jednak nie tylko wybierają miasta.
Coś opuszczonego na mokradłach |
Pora jechać górą |
W Holendrach stoją działki
letniskowe i chyba też zwykłe. Ludzie łowili sobie ryby. Droga się skończyła i
pojechałem górą. Przynajmniej tym razem ścieżka była lepiej wydeptana.
O, jakieś pola |
Widziałem ładne działki
letniskowe na lewym brzegu. Zaraz dojechałem do miejsca, w których na chwilę skręca wał. Jest to mostek nad rzeką. Stoi czerwony znak z napisem zakazu
wjazdu na wał pojazdami i konno.
Dalsza część wału |
Jechałem przynajmniej po
szerokiej żwirowej drodze. Czasami na chwilę rozwidlała się w górę i w dół. Słyszałem warkot ciągnika na polu i bażant przebiegł przez drogę.
Przy wjeździe na górę
zatrzymałem się. Coś wielkiego, szarego przestraszyło się mojej obecności i
odleciało plecami ode mnie. Od razu pomyślałem, że to żuraw. Jednak to nie był żuraw.
Poszybował nad lasem i zauważyłem, że jest czarny, ma prostą szyję w locie i
biały brzuch. To był bocian czarny! Nieee! Straciłem swoją szansę zrobienia mu
zdjęcia! Unikatowy ptak odleciał na wschód do lasu. Dlaczego pomyślałem, że był
to żuraw? Bo podleciał pod słońce i jego czarne pióra odbijały się szarym
kolorem. Spodziewałem się, że w lesie przy odludnych mokradłach może tu
mieszkać. Postałem jeszcze przez pewien czas i rozczarowany pojechałem. Zostało
mi tylko bardzo niewyraźne zdjęcie czarnej sylwetki na niebie.
"Hau! A czy ja też jestem unikatowy?" |
Widzę już most w Pułtusku |
Do końca wału już bliżej. Z
tego co wiem, to zaraz za Pułtuskiem wał już się kończy. Po drugiej stronie
drogi wojewódzkiej widziałem znak zakazu wjazdu do wału z wyjątkiem WZMI-coś tam.
Nie wiem o co biega, więc osiedlami zrobiłem objazd. Chciałem przejechać przez
most dla pieszych i rowerzystów nad Narwią. A cóż to? Światło drogowe przed
mostem?
Światło drogowe? |
Za chwilę zrobiło się zielone,
więc... hmm... okej, jadę dalej. Aha, może wyjątkowo przejeżdżają tędy służby miejskie. Za mostem jest Park Zamkowy i od razu rynek
Pułtuska. Jest dosyć podłużny. Na placu stoją stragany. Jadąc na wieś do
rodziny w dzieciństwie i rzadko obecnie, przejeżdżaliśmy samochodem lub PKSem
przez Pułtusk i skręcaliśmy od drogi, która prowadziła na rynek. Zastanawiałem
się co tam jest. No i teraz już wiem :D
Rynek w Pułtusku |
Po okolicy chodziły grupki
policjantów. Stoi obok zamek. Po wielu zniszczeniach odbudowano go w 1989 roku
i teraz stał się zespołem hotelowo-rekreacyjnym.
Zamek zwany jako Dom Polonii. |
Po drugiej stronie ulicy widzę
kogoś, kto bardzo przypomina mi kuzynkę. Była z dwiema starszymi, nieznajomymi
paniami. Pewnie jest gdzieś jej rodzina, a nie mam ochoty na starcie z ciociami
zadającymi nieciekawe pytania. Zmyłem się :D. Po jakimś czasie dostałem
potwierdzenie, że kuzynka jest w Przasnyszu, więc mi się
przywidziało. To tylko 36 km stąd.
Wieża ratusza z XV wieku. Z tyłu urząd miejski. |
Dzwonnica, a z tyłu bazylika kolegiacka NMP. |
Jan Baptysta Wenecjanin pomógł
w budowie bazyliki kolegiackiej NMP w Pułtusku. Jest to jego kolejne dzieło,
przynajmniej po części. Potem pojechałem uliczkami Pułtuska, by zobaczyć
jeszcze najstarszy kościół w mieście. Odwiedziłem też nostalgiczny dworzec
autobusowy, gdzie jadąc do rodziny PKS zatrzymywał się na postój na 15
minut. O rety, tyle wspomnień. Na postoju można było się przewietrzyć. Czekałem
i nie mogłem się doczekać kolejnych fajnych wakacji na wsi i faktycznie były
fajne. Uderzają mnie te wspomnienia najczęściej w czerwcu.
Przy dworcu PKSowym. |
Wszedłem schodami na wzgórze na
którym są podwórka. Pijak zapytał się czy mam zapalniczkę. Niebawem
wyjechałem z Pułtuska, jadąc na południowy zachód. Pozostało jechać 27 km
prosto do Nasielska. Niestety miałem pod nieco uciążliwy wiatr.
Płocochowo |
Kokoszka :D |
Zatrzymałem się na przystanku
autobusowym w Skoroszach i potem jakieś śmieszki w samochodzie zatrąbiły na
mnie dwa razy bez powodu. Zaplamiłem sobie koszulkę ketchupem czy jak?
Gdzieś przy Golądkowie |
Skorosze |
Przejechałem przez Winnicę i niedługo potem wjechałem w powiat
nowodworski. Poczułem się znowu jak rok temu :D. Pomęczyłem się pod wiatr
przez Nasielsk i dojechałem do stacji kolejowej. Pesa Elf przyjechał z
Warszawy, zatrzymał się, zmienił kierunek na Warszawę, załoga przeszła na drugi
koniec pociągu i po 30 minutach do niego wsiadłem. Zdarzyły się w przedziale
dwie osoby z rowerami. Jedna z rowerem miejskim i druga z małym górskim.
Powiesiły na hakach. Może jednak też zacznę swojego wieszać :-/. Wysiadłem na
rondzie Starzyńskiego.
Jeśli ktoś zna miejsce w którym niedawno widział bociana czarnego,
może mi je zdradzi? Mógłbym wybrać się na poszukiwania i zrobić zdjęcia.