Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kross evado. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kross evado. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 7 stycznia 2018

Brwinów

    Minął pochmurny listopad i grudzień. Po świętach zaczęło od czasu do czasu robić się słonecznie. Mimo, że mogłem wykorzystać te dwa miesiące na rower, to po prostu mi się nie chciało. Miałem większą ochotę się przejść i przejechać na rolkach. W końcu ten okres minął. Pojawił się nowy rok. Pojechałem na drugą wycieczkę do powiatu pruszkowskiego. Postanowiłem przejechać gminę Brwinów. Znajduje się na zachód za Pruszkowem. To dosyć daleko. Trasa wydała mi się za długa jak na styczeń. Jednak trzeba spróbować. To chyba będzie mój pierwszy raz, kiedy przejadę 100 km w styczniu!

Zapomniałem, że mamy krótkie dni.
Wyszło 112,7 km. Przebieg:

Warszawa>Piastów>Pruszków>Domaniew>Domaniewek>Moszna Wieś>Moszna-Parcela>Krosna-Parcela>Krosna-Wieś>Koszajec>Biskupice>Czubin>Milęcin>Kotowice>Falęcin>Grudów>Brwinów>Parzniew>Pruszków>Nowa Wieś>Kanie>Otrębusy>Podkowa Leśna>Owczarnia>Żółwin>Terenia>Stara Wieś>Nadarzyn>Kajetany>Wolica>Janki>Raszyn>Warszawa


    Wymieniłem baterię od licznika na nową. W listopadzie liczby już się słabo wyświetlały. Wyjechałem o około 7:05. Na dworze było ciemno. Już pokazywało się granatowe niebo na wschodzie. Od dawna mam tę starą, niedziałającą prawidłowo latarkę przednią. Kiedy ją włączę, działa tylko przez 30 sekund. Po wyłączeniu mogę odczekać parę sekund i znów się zaświeci na krótko. Więc włączałem ją, kiedy mijałem skrzyżowania lub zakochane pary na ścieżkach rowerowych. I tak było jasno z powodu latarń. Tym razem do powiatu pojechałem inną drogą. Pojechałem mostem Gdańskim i jechałem cały czas ścieżką rowerową przez Arkadię aż do okolic mojej uczelni. Na wszystkich ulicach było pusto. Miałem zatem ochotę jechać ulicami, ale kiedy są obok ścieżki, to trzeba nimi jechać. Na rondzie Radosława zauważyłem jak zgasły wszystkie latarnie. Było już jaśniej. Kiedy ścieżka rowerowa się skończyła przy cmentarzu, pojechałem drogami osiedlowymi przez podwórka. Wtedy na drodze 580 wjechałem na kolejną ścieżkę rowerową. O nie! Ulica zablokowana z powodu budowy drugiej linii metra! Wiedziałem, że budują ją na tej ulicy, ale myślałem, że znacznie dalej (dlatego narysowałem trasę tak, by zaraz z tej drogi zjechać). Jednak nie było problemu przejechać przez podwórka i po skrzyżowaniu skręcić na południe. Niedaleko parku Powstańców zauważyłem, że jest budowana ścieżka rowerowa, więc z chęcią zjechałem na ulicę. Zauważyłem, że pierwsze 10 km pokonałem w godzinę :(. Takie uroki czekania na światła, przechodzenia na drugą stronę, mijania remontów. Na ulicy Połczyńskiej wybudowali nowy odcinek ścieżki rowerowej. Gdybym miał pojechać ulicą, musiałbym jechać środkowym pasem, bo są te pasy dla autobusów po prawej stronie, grr. Przejechałem przez tory kolejowe i potem następne. Ciągle miałem ścieżkę. Zaraz jechałem pasem rowerowym. Szkoda, że tylko on był zabłocony. Przejechałem pod S8 i po około 20 km skończyła się Warszawa.

Osiedla w Piastowie
    Nie wjeżdżałem głębiej do Piastowa i Pruszkowa. Jechałem drogą serwisową autostrady A2. Cieszę się, że styczeń w tym roku wypada cieplej. W tamtym roku 1 stycznia był ciepły, a już drugiego dnia pojawił się śnieg, gołoledź i trwał aż do drugiej połowy lutego.

środa, 16 sierpnia 2017

Płońsk

    Płońsk położony jest w kierunku północno-zachodnim, 60 km od mojego domu. Postanowiłem znaleźć się w tym mieście po raz pierwszy. Planem jest dojechanie z domu przez Jabłonnę, Nowy Dwór Mazowiecki, Zakroczym. Po zwiedzeniu ruszę na wschód do Cieksyna, gdzie prawdopodobnie poszukam kolorowych drzew i w Nasielsku wrócę pociągiem do domu.

No to odlot!
Wyszło 119,3 km. Przebieg:

Warszawa>Jabłonna>Rajszew>Skierdy>Suchocin>Boża Wola>Wólka Górska>Nowy Dwór Mazowiecki>Zakroczym>Strubiny>Kroczewo>Sobole>Niepiekła>Załuski>Nowe Olszyny>Słotwin>Nowy Krysk>Krysk>Postróże>Wichorowo>Bogusławice>Brody>Płońsk>Strachówko>Strachowo>Strubiny>Lisewo>Soboklęszcz>Osiek>Joniec>Popielżyn Dolny>Żołędowo>Cieksyn>Mokrzyce Dworskie>Ruszkowo>Mokrzyce Włościańskie>Stare Pieścirogi>Nowe Pieścirogi


    Wyjechałem o około 7:00. Myślałem, że będzie chłodno, więc założyłem bluzę, czapkę i komin. Niedługo potem nie były mi potrzebne. W okolicy w końcu otworzyli ponownie oligocenkę. Pojechałem szlakiem Golędzinowskim i kontynuowałem jazdę wzdłuż Wisły.

EC Żerań
    Tego dnia było święto, więc rozmyślałem, że w powrotnym pociągu może być więcej rowerzystów. Zauważyłem, że już tak zielono nie było ;(. Powinni wszędzie ścinać trawę, to chociaż zacznie rosnąć od nowa i będzie zieleniej. Jechałem wałem wzdłuż Wisły aż do Jabłonny. Potem jechałem już ciągiem pieszo-rowerowym i potem ulicą Modlińską aż do Nowego Dworu Mazowieckiego. Na ulicach było spokojnie i prawie nic nie jechało. Nawet droga krajowa nad Narwią była spokojniejsza. Potem skręciłem w lewo i pojechałem do Zakroczymia. Mijałem ludzi, którzy zaparkowali przed kościołem. Tego dnia wiał wiatr w kierunku północno-zachodnim. Już niebawem zaczną się nowe tereny. Zatrzymałem się przy lotnisku na rogala. No właśnie, obok jest normalne lotnisko Modlin. Dookoła krążyła sobie awionetka. Stałem dokładnie w miejscu w którym miałbym nad sobą lądujący samolot. Wtem właśnie usłyszałem potężny huk. Odwróciłem się i znienacka strasznie nisko przeleciał nad drzewami wielki samolot pasażerski.

wtorek, 8 sierpnia 2017

Mrozy i Wilkowyje

    Oto przedostatnia wycieczka do powiatu mińskiego w celu zwiedzania gmin. Wczoraj wybrałem się do Mrozów i jego 20 wsi. Jedną z tych wsi są Wilkowyje z polskiego serialu "Ranczo", choć wieś nazywa się Jeruzal. Gmina Mrozy położona jest najdalej na wschód tak jak Kałuszyn. Dalej na wschód zaczyna się powiat siedlecki, a na południe Latowicz. Myślę, że ta wycieczka będzie ciekawsza od poprzedniej. Będzie więcej asfaltu i miejsc do zobaczenia. 

Belki na tle wysokich chmur.
Wyszło 90,4 km. Przebieg:

Mińsk Mazowiecki>Targówka>Budy Barcząckie>Barcząca>Wiciejów>Mienia>Cegłów>Rudnik>Kruki>Mrozy>Wola Rafałowska>Sokolnik>Dąbrowa>Guzew>Trojanów>Lubomin>Mała Wieś>Kuflew>Podciernie>Kołacz>Jeruzal>Wężyczyn>Dąbrówka>Łukówiec>Jeruzal>Płomieniec>Lipiny>Dębowce>Borki>Topór>Porzewnica>Choszcze>Grodzisk>Natolin>Rudka>Rudka-Sanatorium>Mrozy

Na mapie: https://drive.google.com/open?id=1VYIZP5SLUSelgHlIOXbeRfZTD5I&usp=sharing

    Narysowanie trasy okazało się być bardzo łatwe. Dobrze łączą się drogi pomiędzy wsiami. Tak więc jak zwykle wysiadłem rano w Mińsku Mazowieckim. To byłby mój ostatni raz, w którym miałbym ryzyko skorzystania z wąskiego, zapchanego pociągu powrotnego, bo zamierzam wrócić ze stacji Mrozy. Mowa tu oczywiście o Stadlerze. Ostatnio pojechałem nim chyba w czerwcu i nie było tak źle, bo pociąg miał aż dwie jednostki, więc był dwa razy dłuższy. Jednak to był rozkład jazdy, który zakończył się już jakiś czas temu i teraz jest nowy. Według rozkładu jazdy, ponownie pociągi skrócono do jednej jednostki, więc postanowiłem specjalnie przeczekać na pociąg o 16:44, którym jest długi, pusty EN57KM. Co oznacza, że w trasie będę jechać wolniej niż zwykle i zatrzymywać się na częściej i na dłużej niż zwykle, żeby nie czekać 3 godziny na peronie. Wobec tego w Mińsku Mazowieckim przez pewien czas szedłem, aż doszedłem do ścieżki rowerowej. Teraz pozostaje pojechać znaną mi drogą na wschód przez Cegłów do Mrozów.

Do Kruków. To już nowe tereny.
    Las przy Krukach jest ładnie zaciemniony. Rano pogoda wciąż była pochmurna i jeszcze nie odczuwałem upału. Minąłem stadninę koni i wjechałem na asfalt i zaraz dojechałem do Mrozów. Przejechałem przez rondo i tory kolejowe i zacząłem jazdę na południe. Częściowo jechałem drogą prowadzącą do Latowicza.

czwartek, 3 sierpnia 2017

Czas żniw w Siennicy

    Kontynuuję zwiedzanie powiatu mińskiego. Tym razem wybrałem się do gminy Siennica. Liczy 40 miejscowości i znajduje się na południe od gminy Mińsk Mazowiecki i na zachód od Cegłowa. Ostatnio zrobiło się naprawdę gorąco. We wtorek było 35'C. Wczoraj tylko 28'C, więc pojechałem. Zobaczę co ciekawego tam jest. Może będą jakieś wzgórza.

Ładny widok. W tej wsi sporo było takich stawów.
Wyszło 92,9 km. Przebieg:

Mińsk Mazowiecki>Gliniak>Cielechowizna>Grabina>Wiśniówka>Nowa Pogorzel>Mikanów>Julianów>Strugi Krzywickie>Krzywica>Łękawica>Budy Łękawickie>Boża Wola>Swoboda>Nowy Zglechów>Świętochy>Żaków>Nowodzielnik>Dzielnik>Drożdżówka>Żakówek>Żaków>Kulki>Ptaki>Wólka Dłużewska>Starogród>Nowy Starogród>Majdan>Dłużew>Bestwiny>Kąty>Siennica>Gągolina>Nowodwór>Zalesie>Nowe Zalesie>Dąbrowa>Borówek>Chełst>Kośminy>Lasomin>Kośminy>Podgórzno>Władzin>Kołbiel>Celestynów


    Ostatnio złapałem gumę, wracając z Wyszogrodu. Od dłuższego czasu użytkowania, opony się starły tak, że w niektórych miejscach były małe dziury i widoczne żółte druty. To ciekawe, bo nigdy nie hamuję z piskiem. Zatem kupiłem nowe opony. Są to Compass P1024 z paskiem antyprzebiciowym. Antyprzebiciowe opony nie są dla mnie konieczne, bo staram się nie jeździć po Warszawie. Jednak nie było innych na cross/trekking, więc takie kupiłem. Mają paski odblaskowe, co jest dla mnie warunkiem koniecznym. Swoją jazdę zacząłem od dojechania tym samym, pustym pociągiem do Mińska Mazowieckiego o 8:00. Pociąg trochę się spóźnił. Od stacji tym razem ruszyłem na południe.

Wiśniówka
    Tego dnia rano już było 24'C. Niepewne stacje pogodowe zapowiadały burze, których nie było. Silniejszy wiatr wiał na południe, więc na początku jechało mi się lekko i nawet często miałem z górki.

środa, 19 lipca 2017

Wyszogród nad szeroką Wisłą

    Wyszogród to miasto, które leży nad Wisłą. Gdybyśmy mieli zacząć płynąć od północnej granicy Warszawy na północ, po 55 km dopłynęlibyśmy do tego miasta. Zamiast robić zawijasy po gminach, miałem ochotę pojechać gdzieś normalnie w jednym kierunku. Planem jest pojechanie z domu przez Kampinoski Park Narodowy asfaltem do Wyszogrodu (lewą stroną Wisły), przejechanie przez most nad Wisłą i prawą stroną Wisły dojechać do Nowego Dworu Mazowieckiego. To zabrzmiało jakbym miał non stop jechać brzegiem Wisły. Tak nie będzie!

Ścieżka rowerowa w Warszawie
Wyszło 135,1 km. Przebieg:

Warszawa>Łomianki>Dziekanów Leśny>Sadowa>Nowy Dziekanów>Palmiry>Czosnów>Dobrzyń>Wólka Czosnowska>Janów-Mikołajówka>Sowia Wola>Dąbrówka>Stara Dąbrowa>Górki>Józefów>Kampinos>Komorów>Łazy>Wola Pasikońska>Strojec>Budki Żelazowskie>Konary>Brochów>Witkowice>Kamion>Wyszogród>Chmielewo>Wola>Czerwińsk nad Wisłą>Zdziarka>Wilkówiec>Wychódźc>Miączyn>Wólka Przybójewska>Smoszewo>Wygoda Smoszewska>Emolinek>Trębki Stare>Zakroczym>Nowy Dwór Mazowiecki


    Wyjechałem gdzieś o 6-stej z minutami. Przejechałem przez most Gdański w Warszawie i jechałem ścieżką rowerową wzdłuż Wisły. Potem przez las Młociński dojechałem do Łomianek poza Warszawą. Jechałem ścieżką rowerową, a potem drogą serwisową drogi 7. W sumie tak jak kiedy zwiedzałem gminę Łomianki. Tym razem pojechałem dalej na północ aż do Czosnowa.

Wielki kask na dachu w Czosnowie
    Rano wiał słaby wiatr standardowo na wschód, więc jadąc na zachód aż do Wyszogrodu, nie było jeszcze tak źle. Obliczyłem, że wiatr będzie najsilniejszy kiedy będę już niedaleko Wyszogrodu. Potem, jadąc na wschód do Nowego Dworu Mazowieckiego, powinienem mieć już z wiatrem. Po Czosnowie zaczęło się już robić powoli słonecznie. Zjadłem nowego batona z Biedronki. Są to jakieś dwa pełnoziarniste wafle z sosem ziołowym i pomidorowym.

sobota, 15 lipca 2017

Rundka po Cegłowie

    Znalazłem się znów w powiecie mińskim. W jego sercu bardziej na wschód znajduje się chyba największy las jaki ma w sobie. Dookoła lasu są porozsiewane miejscowości, które tworzą ekosystem zwany gminą Cegłów. Od długiego czasu nie miałem konkretniejszej jazdy po lesie.

Witamy w lasach Mieńskich!
Wyszło 99,4 km. Przebieg:

Mińsk Mazowiecki>Targówka>Budy Barcząckie>Tyborów>Wiciejów>Wólka Wiciejowska>Wiciejów>Mienia>Boża Wola>Rososz>Cegłów>Rudnik>Woźbin>Cegłów>Skwarne>Podskwarne>Huta Kuflewska>Podciernie>Wola Stanisławowska>Kiczki Drugie>Skupie>Piaseczno>Posiadały>Kiczki Pierwsze>Siodło>Nowy Zglechów>Zglechów>Łękawica>Krzywica>Wojciechówka>Pogorzel>Grzebowilk>Teresin>Rudzienko>Borków>Sępochów>Bocian>Celestynów

Na mapie: https://drive.google.com/open?id=1HV-d62J17BXMlI_EsWuth2Xzpno&usp=sharing

    Wsiadłem do pociągu o 8:00, czyli do tego samego co zwykle. Prawie nikogo w nim nie było. Pusto jak makiem zasiał :D. Nawet nie zastałem kontrolera biletów na te 37 km jazdy. Zjadłem sobie dwie bułeczki mleczne. Wysiadłem w Mińsku Mazowieckim i wyjechałem z miasta tą samą drogą co ostatnio. Skręciłem do Bud Barcząckich. Jest tam ładny asfalt oraz świetnie wypasione działki.

Zielono i ciepło
    W Tyborowie miałem z górki aż do Wiciejowa. Musiałem dojechać do Wólki Wiciejowskiej i zawrócić :(, bo według mapy droga stamtąd do Mieni się urywa.

środa, 28 czerwca 2017

Wsie Kałuszyna

    Kontynuacja zwiedzania powiatu mińskiego. Zebrałem się, żeby znowu tam pojechać i przygotowałem się mentalnie na powrót wąskim, mało przyjaznym dla rowerzystów pociągiem. Tym razem zwiedziłem gminę Kałuszyn. Obszar leży na wschód od Jakubowa i na północ od Mrozów. Raczej nie ma czego się spodziewać konkretnego. Ot, takie przyrodnicze widoki.

W pobliżu droga krajowa biegnąca do Siedlec.
Wyszło 103,6 km. Przebieg:

Mińsk Mazowiecki>Targówka>Budy Barcząckie>Barcząca>Wiciejów>Mienia>Pełczanka>Jędrzejów Nowy>Leonów>Przytoka>Budy Przytockie>Marianka>Wólka Kałuska>Żebrówka>Turek>Nart>Garczyn Duży>Zimnowoda>Garczyn Mały>Kluki>Szembory>Abramy>Wąsy>Falbogi>Wity>Falbogi>Mroczki>Milew>Trzebucza>Marysin>Trzebucza>Sinołęka>Piotrowina>Stare Groszki>Górki>Nowe Groszki>Gołębiówka>Skruda>Grodzisk>Gójszcz>Szymony>Patok>Kałuszyn>Olszewice>Wola Paprotnia>Mrozy


    Wybrałem standardowo długi i pusty pociąg EN57KM o 8:00. Po niecałej godzinie wysiadłem na stacji Mińsk Mazowiecki. Pociąg zatrzymał się na takim torze, że można było wyjść z obu stron. Szkoda, że za późno się zorientowałem, bo wysiadłem z drugiej strony i musiałem skorzystać z tunelu :-D. Spokojnymi drogami wyjechałem z Mińska Mazowieckiego, kierując się na wschód. Na chwilę miałem ścieżkę rowerową.

Wiciejów
    Po 20 kilometrach dojechałem na drogę krajową prowadzącą do Kałuszyna. Obok przez cały czas biegł ciąg pieszo-rowerowy. Pierwszą nową miejscowością na dzisiaj jest Leonów. Potem przejechałem następnym wiaduktem nad autostradą A2. Nie spodziewałem się, że znów ją odwiedzę.

piątek, 23 czerwca 2017

Czernice Borowe

    Zwiedzania terenów przy Przasnyszu ciąg dalszy. Postanowiłem zwiedzić całą gminę Czernice Borowe. Obszar jest położony na północny zachód od Przasnysza. Na południe jest gmina Krasne, którą zwiedziłem rok temu w czerwcu. Może znowu zobaczę wielkie pola i poczuję się jak w wakacje u rodziny z dzieciństwa? Tym razem nie będę mógł zobaczyć w oddali Przasnysza ani innych znajomych miejsc jak poprzednio. Za to po cichu przejadę przez pewną wieś, w której mieszka kuzynka.

Do Czernic niedaleko!
Wyszło 118,5 km. Przebieg:

Ciechanów>Przedwojewo>Dzbonie>Rąbież>Kołaki-Budzyno>Wola Wierzbowska>Łaguny>Turowo>Skierki>Rostkowo>Toki>Załogi-Jędrzejki>Piechy>Szczepanki>Załogi-Jędrzejki>Miłoszewiec>Kownaty>Dzielin>Chojnowo>Obrębiec>Klewki>Obrąb>Grójec>Olszewiec>Węgra>Borkowo-Boksy>Smoleń-Poluby>Pierzchały>Borkowo-Falenta>Jastrzębiec>Pawłówko>Kadzielnia>Kosmowo>Pawłowo Kościelne>Zberoż>Węgra>Nowe Czernice>Czernice Borowe>Żebry-Kordy>Pszczółki Górne>Zembrzus Wielki>Czernice Borowe>Chrostowo Wielkie>Wyderka>Chrostowo Wielkie>Kuskowo>Radomka>Koziczyn>Szulmierz>Kalisz>Niestum>Kargoszyn>Ciechanów

Na mapie: https://drive.google.com/open?id=1f_XqL2ubFZO3YW6hMlYX0zc5tuo&usp=sharing

    Tym razem wsiadłem do pociągu nie ze stacji Warszawa Zoo, bo wciąż nie ma tam biletomatu, a ze stacji Warszawa Gdańska. Wcześniejszego dnia poszedłem na zwiady. Poszukałem biletomatów i wejścia na peron. Są dwa biletomaty: przed budynkiem dworca i w tunelu. Do peronów można dostać się tylko tunelem. Tunel jest połączony z metrem i dlatego wolałem wcześniej przyjść i poszukać drogi. Wszędzie stoją interaktywne rozkłady jazdy. Wyglądają świetnie! I to było wcześniej. W dniu wycieczki wsiadłem do pociągu ekspresowego i o 7:36 dojechałem do Ciechanowa. To końcowa stacja relacji tego pociągu (ogólna końcowa jest w Działdowie za Mławą). W Ciechanowie ulice były puste, ale i tak jechałem ścieżką rowerową. Na drodze 617 dużo samochodów wjeżdżało do miasta. Po rondzie droga się rozeszła i było luźniej.

W kierunku Przasnysza
    Na początku musiałem dojechać do powiatu przasnyskiego drogą 617. To jakieś 15 km. Jechało mi się szybko i bardzo wygodnie. Miałem z wiatrem. Było pochmurno i czasami się przejaśniało. Światło słoneczne i tak było zaciemnione. W Dzboniem starsze panie między sobą gadały i jedna z nich wtrąciła "o, jakiś kolarz". Miło jest dla odmiany usłyszeć coś miłego na mój temat :). Dojechałem do Turowa. Jest to już powiat przasnyski. Pora na zwiedzanie.

sobota, 10 czerwca 2017

Przez wał do Pułtuska

    Coś te burze za chętnie nie odwiedzają Warszawy... Od jakiegoś czasu nie mam ochoty odwiedzać powiatu mińskiego z powodu tych pociągów. Brakuje mi jazdy na północ w okolice Nasielska, Ciechanowa, itd. Gdzie wybieram się bez pociągu, a jeśli już, to wygodną linią. Obmyśliłem, że skoro zostało jeszcze 5 gmin do zwiedzenia w powiecie mińskim, to nie muszę tam się wybierać 5 razy z rzędu. Zaplanowałem Kałuszyn na czerwiec, Cegłów i Siennicę na lipiec, Mrozy na sierpień i Latowicz na wrzesień. To tylko 135 miejscowości :D. Mogę i wcześnie. W międzyczasie będę jeździć po swojemu.
    W środę w wietrzny dzień przeszedłem się na najdłuższy dystans jaki mi się udało pokonać pieszo. Wyszło mi 37,5 km. Moim poprzednim rekordem było 26 km. Wiem, że na pielgrzymkach do Częstochowy pielgrzymi chyba pokonują 40 km dziennie. Tak więc przeszedłem się od Warszawy do stacji kolejowej Modlin w Nowym Dworze Mazowieckim. Przez cały czas szedłem wałem po prawej stronie Wisły. Jest to też część szlaku św. Jakuba. Ostatnie 5 km było ciężkie. Nie robiłem żadnych przerw i wystarczyły mi tylko dwa hot-dogi z Biedronki. Oczywiście woda obowiązkowo! Tak więc jestem z siebie dumny i zarazem wymagający. Chcę któregoś dnia przejść 40 km i wybrałbym ładniejszą trasę. Szedłem po rezerwacie Ławic Kiełpińskich, szukając jakichś ciekawych ptaków. Wiem, że ostatnio coś o tych ptakach ględzę. Udało mi się zrobić najwyraźniejsze, lecz jak na standardy wciąż kiepskie zdjęcie wilgi i dzięcioła dużego.
    Dwa dni później, czyli wczoraj o jeszcze bolących stopach postanowiłem przejechać przez nieznany mi wał biegnący wzdłuż prawego brzegu Narwi od Serocka do Pułtuska. Zwiedzę przy okazji rynek Pułtuska, w którym nigdy nie byłem, dojadę do stacji kolejowej Nasielsk i pociągiem wrócę do domu.

Czapla siwa nad Kanałem Żerańskim
Wyszło 98,5 km. Przebieg:

Warszawa>Rembelszczyzna>Nieporęt>Zegrze Południowe>Zegrze Północne>Borowa Góra>Jadwisin>Stasi Las>Serock>Łacha>Gąsiorowo>Stawinoga>Holendry>Pułtusk>Jeżewo>Płochochowo>Kokoszka>Golądkowo>Skarżyce>Zbroszki>Winnica>Skorosze>Poniaty Wielkie>Krzyczki-Szumne>Pniewo>Nasielsk>Stare Pieścirogi>Nowe Pieścirogi


    Wyjechałem jak zwykle o 7-ej z minutami. Pojechałem przez szlak Golędzinowski wzdłuż Wisły w Warszawie. Na krótko pojechałem ścieżką rowerową na ulicy Modlińskiej i skręciłem w prawo na ulicę Płochocińską. Zaraz od niej odbiłem, by przejechać na drugą stronę kanału i wjechałem na początek szlaku wzdłuż niego. Minąłem tylko dwóch rowerzystów. Było wąsko i na szczęście nikt mi nie siedział na ogonie. Wędkarze łowili ryby.

Szlak pieszo-rowerowy wzdłuż Kanału Żerańskiego
    Po niedługim czasie dojechałem nad Zalew Zegrzyński. Odwiedziłem pustą plażę, by pogapić się na wodę i łabędzie. Dojechałem na most nad zalewem. Heh, dawno tu nie byłem. Chyba ostatnio w sierpniu 2015. Na moście po lewej stronie trzeba jechać rowerem. Po prawej mogą tylko piesi się poruszać. Trzeba uważać na szkło.

Kokoszka zwyczajna
    Z powodu wciąż zmęczonych nóg poprowadziłem rower pod górę. Na szczycie przeszedłem przez drugą stronę przejścia dla pieszych ze światłami. Lubię to miejsce. Za nim już rozpościera się wielkie pole. Obok jest jakiś wojskowy teren czy coś w tym stylu. Były jakieś wycieczki klasowe i żołnierz sterował ruchem. Normalnie, to przez krótki odcinek musiałbym jechać asfaltowym poboczem drogi krajowej 61, to jednak już wiedziałem o nowo wybudowanej ścieżce obok.

Pole w Jadwisinie o ile się nie mylę. Widziałem je często przez okno PKSu w dzieciństwie.
    Dojechałem do Serocka. Ma swoją obwodnicę, więc ruch w mieście jest mniej natężony. Budują po lewej stronie ścieżkę rowerową i widzę, że ma przebiegać przez całe miasto, bo widziałem ją jeszcze na końcu przy Wierzbicy. Nie położyli jeszcze na niej asfaltu. Zjechałem w dół na rondo i skręciłem w prawo na most nad Narwią. Jest to droga krajowa, więc odpuściłem jazdę po niej. Na moście zauważyłem wieżowce Warszawy na horyzoncie! Oddalone są o około 33 km.

Wieżowce w Warszawie widziane z mostu za Serockiem.
    Przejechałem przez znaną mi Łachę i Gąsiorowo. Po nich zaczął się początek wału i powiatu pułtuskiego. Wał prowadzi przez dosyć odludne tereny i nie wiedziałem czy droga nie będzie się urywać. Tak więc pora na 17-kilometrową jazdę wałem!

Całkiem tu klimatycznie :)
Widzę kościół w Dzierżeninie
    Nie dało się jechać górą, bo był zbyt zarośnięty. Co jakiś czas zostawiałem rower i wchodziłem na górę. Chciałem zobaczyć czy są ładne widoki. Wszędzie dookoła są mokradła, więc mogłem spodziewać się kaczek i brodzących ptaków.



    Widziałem jak na razie tylko trochę łabędzi i sporo latających ważek. Gdzieś przed Holendrami dojechałem do jakiegoś opuszczonego budynku z wroną siwą na dachu. No właśnie. To ciekawe, że w takim dzikim środowisku kręciło się trochę wron. Pewnie jednak nie tylko wybierają miasta.

Coś opuszczonego na mokradłach
Pora jechać górą
    W Holendrach stoją działki letniskowe i chyba też zwykłe. Ludzie łowili sobie ryby. Droga się skończyła i pojechałem górą. Przynajmniej tym razem ścieżka była lepiej wydeptana.


O, jakieś pola
    Widziałem ładne działki letniskowe na lewym brzegu. Zaraz dojechałem do miejsca, w których na chwilę skręca wał. Jest to mostek nad rzeką. Stoi czerwony znak z napisem zakazu wjazdu na wał pojazdami i konno.

Dalsza część wału
    Jechałem przynajmniej po szerokiej żwirowej drodze. Czasami na chwilę rozwidlała się w górę i w dół. Słyszałem warkot ciągnika na polu i bażant przebiegł przez drogę.


    Przy wjeździe na górę zatrzymałem się. Coś wielkiego, szarego przestraszyło się mojej obecności i odleciało plecami ode mnie. Od razu pomyślałem, że to żuraw. Jednak to nie był żuraw. Poszybował nad lasem i zauważyłem, że jest czarny, ma prostą szyję w locie i biały brzuch. To był bocian czarny! Nieee! Straciłem swoją szansę zrobienia mu zdjęcia! Unikatowy ptak odleciał na wschód do lasu. Dlaczego pomyślałem, że był to żuraw? Bo podleciał pod słońce i jego czarne pióra odbijały się szarym kolorem. Spodziewałem się, że w lesie przy odludnych mokradłach może tu mieszkać. Postałem jeszcze przez pewien czas i rozczarowany pojechałem. Zostało mi tylko bardzo niewyraźne zdjęcie czarnej sylwetki na niebie.

"Hau! A czy ja też jestem unikatowy?"
Widzę już most w Pułtusku
    Do końca wału już bliżej. Z tego co wiem, to zaraz za Pułtuskiem wał już się kończy. Po drugiej stronie drogi wojewódzkiej widziałem znak zakazu wjazdu do wału z wyjątkiem WZMI-coś tam. Nie wiem o co biega, więc osiedlami zrobiłem objazd. Chciałem przejechać przez most dla pieszych i rowerzystów nad Narwią. A cóż to? Światło drogowe przed mostem?

Światło drogowe?
    Za chwilę zrobiło się zielone, więc... hmm... okej, jadę dalej. Aha, może wyjątkowo przejeżdżają tędy służby miejskie. Za mostem jest Park Zamkowy i od razu rynek Pułtuska. Jest dosyć podłużny. Na placu stoją stragany. Jadąc na wieś do rodziny w dzieciństwie i rzadko obecnie, przejeżdżaliśmy samochodem lub PKSem przez Pułtusk i skręcaliśmy od drogi, która prowadziła na rynek. Zastanawiałem się co tam jest. No i teraz już wiem :D

Rynek w Pułtusku
    Po okolicy chodziły grupki policjantów. Stoi obok zamek. Po wielu zniszczeniach odbudowano go w 1989 roku i teraz stał się zespołem hotelowo-rekreacyjnym.

Zamek zwany jako Dom Polonii.
    Po drugiej stronie ulicy widzę kogoś, kto bardzo przypomina mi kuzynkę. Była z dwiema starszymi, nieznajomymi paniami. Pewnie jest gdzieś jej rodzina, a nie mam ochoty na starcie z ciociami zadającymi nieciekawe pytania. Zmyłem się :D. Po jakimś czasie dostałem potwierdzenie, że kuzynka jest w Przasnyszu, więc mi się przywidziało. To tylko 36 km stąd.

Wieża ratusza z XV wieku. Z tyłu urząd miejski.
Dzwonnica, a z tyłu bazylika kolegiacka NMP.
    Jan Baptysta Wenecjanin pomógł w budowie bazyliki kolegiackiej NMP w Pułtusku. Jest to jego kolejne dzieło, przynajmniej po części. Potem pojechałem uliczkami Pułtuska, by zobaczyć jeszcze najstarszy kościół w mieście. Odwiedziłem też nostalgiczny dworzec autobusowy, gdzie jadąc do rodziny PKS zatrzymywał się na postój na 15 minut. O rety, tyle wspomnień. Na postoju można było się przewietrzyć. Czekałem i nie mogłem się doczekać kolejnych fajnych wakacji na wsi i faktycznie były fajne. Uderzają mnie te wspomnienia najczęściej w czerwcu.

Przy dworcu PKSowym.
    Wszedłem schodami na wzgórze na którym są podwórka. Pijak zapytał się czy mam zapalniczkę. Niebawem wyjechałem z Pułtuska, jadąc na południowy zachód. Pozostało jechać 27 km prosto do Nasielska. Niestety miałem pod nieco uciążliwy wiatr.

Płocochowo
Kokoszka :D
    Zatrzymałem się na przystanku autobusowym w Skoroszach i potem jakieś śmieszki w samochodzie zatrąbiły na mnie dwa razy bez powodu. Zaplamiłem sobie koszulkę ketchupem czy jak?

Gdzieś przy Golądkowie
Skorosze
    Przejechałem przez Winnicę i niedługo potem wjechałem w powiat nowodworski. Poczułem się znowu jak rok temu :D. Pomęczyłem się pod wiatr przez Nasielsk i dojechałem do stacji kolejowej. Pesa Elf przyjechał z Warszawy, zatrzymał się, zmienił kierunek na Warszawę, załoga przeszła na drugi koniec pociągu i po 30 minutach do niego wsiadłem. Zdarzyły się w przedziale dwie osoby z rowerami. Jedna z rowerem miejskim i druga z małym górskim. Powiesiły na hakach. Może jednak też zacznę swojego wieszać :-/. Wysiadłem na rondzie Starzyńskiego.
    Jeśli ktoś zna miejsce w którym niedawno widział bociana czarnego, może mi je zdradzi? Mógłbym wybrać się na poszukiwania i zrobić zdjęcia.

piątek, 2 czerwca 2017

Węgrów we wzgórzach

    Mamy dzień dziecka! Przynajmniej już nie dzisiaj. Tego dnia z kolegą pojechaliśmy na wschód do Węgrowa. Jest to na serio ostatnia wycieczka z kolegą przed długim okresem jego nieobecności. Być może następnym razem zobaczymy się jesienią. Od długiego czasu chciałem przejechać cały odcinek drogi wojewódzkiej 637. Zaczyna się w Warszawie i kończy w Węgrowie. Cała droga powinna już być wyremontowana i bardzo fajna. Niektóre odcinki zostały wyremontowane w 2014 roku, a najnowsze w styczniu tego roku. W gminie Dobre widziałem krótkie odcinki tej wygodnej, zmodernizowanej drogi jak np. w Porębach Nowych.

Do Węgrowa 54 km.
Wyszło 117,8 km. Przebieg:

Warszawa>Sulejówek>Okuniew>Zagórze>Michałów>Kąty Goździejewskie Drugie>Pustelnik>Goździówka>Stanisławów>Osęczyzna>Poręby Nowe>Dobre>Walentów>Sołki>Świdrów>Zakrzew>Pniewnik>Roguszyn>Czaple>Żabokliki>Liw>Węgrów>Warchoły>Poszewka>Tończa>Kazimierzów>Kałęczyn>Kozołupy>Miednik>Stoczek>Polkowo>Topór

Na mapie: https://drive.google.com/open?id=1Gv_r8_WTFNSBXABIZumLGKdxSwk&usp=sharing

    Dokładniejszym planem jest pojechanie na rowerze do Węgrowa. Po nim pojechanie na północ 30 km do stacji kolejowej Topór. Tam nie ma biletomatów. Jest to stacja w lesie przy drodze krajowej. Kolega powiedział, że za pomocą smartphone kupi bilety online. Tak więc wyruszyliśmy spod Carrefoura o 9:00. Poczekałem aż kupi swoje jedzenie w Lidlu. Przy Tesco przeszliśmy kładką na drugą stronę drogi i zaczęliśmy jazdę na wschód. Na skrzyżowaniu ulicy Chełmżyńskiej z ul. Strażacką jak zwykle zapchany ruch! Niby od niedawna zrobionego ronda jest wciąż okropnie! Na szczęście mieliśmy ścieżkę rowerową, więc nie braliśmy w tym udziału. Zaraz i tak się już ścieżka skończyła, lecz na spokojniejszej drodze. Szybko dotarliśmy do Sulejówka. Poznikało wiele dziur na drodze. Pojawił się problem w Okuniewie - jest remont drogi i nie da się jechać! Jest tylko ruch jednokierunkowy, przeciwny do naszego i nie ma ruchu wahadłowego. Chciałem pojechać jakąś drogą przez osiedla, to jednak kolega namawiał, żebyśmy pojechali mimo znaku zakazu nienaruszonym chodnikiem. Odcinek remontowanej drogi miał 1,5 km. Po nim już można było odetchnąć.

Ale tę drogę "zalało", co nie?
    Było pochmurnie i bardzo wietrznie. Wiał silny wiatr na wschód, więc wiedziałem, że będzie się miało pod wiatr przy ostatnich 30 km. Nie przeszkadzało mi to. Mało kto przejeżdżał. Było pusto, gładko i szeroko. Nawet powstały jakieś krótkie boczne drogi. Dojechaliśmy do Pustelnika i po jakimś czasie do Stanisławowa. Trzeba było na chwilkę przejechać 700 metrów na drodze krajowej, skręcić w prawo od niej i kontynuować jazdę.

Ciągle lasy.
    Mogę powiedzieć, że od Stanisławowa są już dla mnie nowe tereny. Czasami widziałem tę drogę z perspektywy gminy Dobre, no ale okej. Przejechaliśmy przez ładną wieś Poręby Nowe z ciągiem pieszo-rowerowym. Już tu byłem we wrześniu.

Poręby Nowe
Bociek
    Miejscowość Dobre przejechaliśmy obok większych zabudowań. Zaczęły pojawiać się w oddali turbiny wiatrowe. Jest ich całkiem sporo. Oprócz nich teren zaczynał zmieniać się na pagórkowaty.

Do Węgrowa 24 km.
Szumiały jak samoloty.
    Naprawdę sporo tych turbin wiatrowych. Dało się słyszeć szum podobny do samolotu, jednak cichszy. Skończył się powiat miński i zaczął się powiat węgrowski. Aparat przy ciemnej pogodzie miał problem z ostrością.

Kościół św. Jana Chrzciciela w Pniewniku
Staw w Pniewniku. Widok na wschód.
    Naprawdę spodobały mi się wielkie pola w tym powiecie. Niebawem docieraliśmy do najwyższego punktu na tej trasie. Na wzniesieniu można zobaczyć odległe tereny. Ze dwa razy się pomyliłem z tym punktem, bo okazał się być znacznie dalej.

Tam dalej jest jaśniej :D
Stąd lepiej widać dalsze tereny.
Żabokliki. Skąd taka nazwa?
    Zbliżaliśmy się do Żaboklików. Dosyć nietypowa nazwa wsi. Tutaj znajduje się najwyższy punkt na tej trasie! Wynosi 173 m n.p.m. Obniżenie wynosi z jakieś 50 metrów. Punkt jest właśnie na przystanku autobusowym.

Przystanek autobusowy w Żaboklikach
Świetne miejsce do oglądania burzy!
Nie mogłem znaleźć na mapie tych miejsc na horyzoncie.
    Pora na 4,5 kilometrowy, łagodny zjazd. Jeszcze zatrzymałem się dwa razy na zrobienie zdjęć. Jechałem z prędkością 49 km/h mocno pedałując. Nigdy nie byłem w stanie osiągnąć 50 km/h jak i teraz ze względu na małą masę ciała.

W oddali widać pomarańczowy zamek w Liwie.
Widać, że potem teren znów się wznosi. Jednak to już będzie prawie koniec jazdy na wschód.
    Zjazd skończył się w Liwie. Jest to miejscowość bardzo blisko Węgrowa. Liw był kiedyś grodem obronnym, przeniesionym w XIII wieku w obecne miejsce. Kiedyś miał prawa miejsce. Jednak z powodu złych Szwedów i Rusków, lepiej rozwijającego się obok Węgrowa, stała się wsią. Znajduje się tutaj zamek obronny z około 1429 roku. Gruntownie przebudowany w XVI i XVII wieku. Po Potopie Szwedzkim i wojnie północnej zostało z niego to, co dzisiaj możemy obejrzeć.

Zamek książąt mazowieckich w Liwie
Kościół św. Leonarda w Liwie z 1907 roku.
    Są też stare, drewniane domy z XIX i XX wieku. Kolega zobaczył biały drewniany dom z niebieskim kominem i okiennicami. Potrzymałem jego rower, bo nie ma nóżki i poszedł na drugą stronę ulicy go zbadać. Porobił z bardzo bliska zdjęcia ścian, okien, co mnie to trochę niepokoiło. Od mojej strony też stoi stary dom, z którego wyszła starsza pani i zaczęła się z ciekawości pytać skąd przyjechaliśmy rowerami. Odpowiadałem że z Warszawy :D na 110 km i obecnie mam 75 km na liczniku. Opowiedziała jak to przed wojną z Warszawy do Liwia ludzie przyjeżdżali z zapasami w podobnym czasie co my, bo 4 godziny. Nagle kolega wrócił i powiedział "Słuchaj, wchodzimy tam do środka. Jesteśmy zaproszeni." Byłem kompletnie zdziwiony... Weszliśmy na podwórko tego białego domu. Dookoła pełno ręcznie zrobionych dekoracji, szopa, nie wiadomo czy czynna studnia "Mazowszanka" z 1931 roku i stolik.

Dom kolarza z XIX wieku.
    Przywitał nas 80-letni dziadek. Zagadał do nas, bo od dawna nie miał okazji pogadać z kimś, kto jeździ na rowerze i to, że taka młodzież jak my zatrzymała się i zainteresowała się jego starym domem. Kiedyś jeździł po 100-200 km na starej szosówce. Swoje pierwsze 200 km pokonał w 1995 roku. Teraz jeździ po 50 km. Weszliśmy do środka domu. Sufit jest bardzo nisko, bo się zapada. Jest sporo różnych dekoracji jak zegarki, mnóstwo zdjęć z przeszłości, półka zrobiona ze starego telewizora, wypchany myszołów. Opowiadał jak miał dwa zderzenia z samochodem, nocował w namiocie, był tu i tam w Polsce. Jego dom ma 200 lat. W tym małym mieszkaniu naraz wychowywało się 12-ścioro dzieci! Teraz mieszka sam i jest typem samotnika. Powiedział też krótko o tej starszej pani, co mnie zagadała, że też jest samotna i nie ma rodziny. To było bardzo ciekawe i zarazem smutne przeżycie. Na zewnątrz na ścianach domu namalował postacie z Disneya i inne. Przy Goofym jeżdżącym na kolarce (na ścianie domu przy ulicy) napisał swoje rowerowe statystyki. Zacytuję:

Moje pokonania:
VIII 1958 - 1200 km, 14 dni. Szlakiem Wyścigu Pokoju przez Poznań, Lipsk, Drezno, Prahe.
VII 1985 - 200 km. Sokołów>W-wa>Sokołów z synem lat 12.
VII 1995 - 850 km, 9 dni z synem. Sokołów, Gdynia, Liw przez Ostrów Maz;Ostródę, Malbork,
 Kartuzy, Bory Tucholskie, Bydgoszcz, W-wę.
VI 1996 - 1000 km, 7 dni. Liw>Krajenka>Liw przez Pułtusk, Iławę Tucholę, Nakło, Toruń,
 W-wę.
VI 1999 - 380 km, 3 dni. Liw>Poznań przez Konin.
VII 2000 - 173 km, 1 dzień. Liw>Boćki przez Siemiatycze.
VI 2004 - 500 km, 4 dni. Liw>Piła przez Mławę, Kwidzyń, Tucholę, Sępólno, Krajenkę.
V 2005 - 250 km, 2 dni. Liw>Piotrków Tryb. Przez Rawę Maz.
VI 2005 - 350 km, 2 dni. Liw>Wadowice przez Kozienice, Sandomierz, Mielec z synem.
VI 2006 - 570 km, 4 dni. Liw>Poznań przez W-wę, Płock, Toruń, Nakło, Krajenkę,
 Margonin, Oborniki.
II 2007 Rak nerki.
III 2007 Rak pęcherza moczowego.
III 2008 Zderzenie z samochodem. Złamana rzepka kolana.
III 2011 Rak moczowodów.
VII 2013 Uderzony przez samochód. Sprawca dał "DRAPAKA".

    Zaproponował coś do picia, ale mamy wodę. Pożegnaliśmy się i pojechaliśmy dalej. Nawet zapomniałem, że gdzieś jedziemy. Jeśli ktoś by przejeżdżał przez Liw, może by mu złożył wizytę? Od chłodnej temperatury znowu założyłem bluzę rowerową, którą zdjąłem gdzieś przy Dobrem. Liw się skończył i za chwilę zaczęło się Węgrów. Po lewej stronie też jest ciąg pieszo-rowerowy. Przejechaliśmy nad rzeką Liwiec.

Początek Węgrowa
Rzeka Liwiec
    Węgrów jest nieźle rozwiniętym miastem. Kolega wstąpił do następnego Lidla. Próbowałem złapać sygnał jakiegoś radia. Znaleźliśmy się na rynku. Jest otoczony kamienicami. Jest tu fontanna, ławki, kościół, mapy i chyba szykują jakąś scenę.

Rynek w Węgrowie
Bazylika mniejsza Wniebowzięcia NMP z 1711 roku.
    Teraz pora na jazdę na północ do stacji kolejowej linii Warszawa Wileńska>Małkinia Górna. Wiedziałem, że ten ostatni 30 kilometrowy odcinek pokonamy pod silny wiatr. I faktycznie - jechaliśmy 12 km/h. Jednak nie byłem zmęczony.

Kazimierzów z drogą gruntową
    Przez pewien czas trasę prowadziła droga gruntowa. Była wystarczająco wygodna. Czasami się przejaśniało. W Kozołupach wjechaliśmy na asfalt. W lesie przed Stoczkiem słyszeliśmy dźwięk piły łańcuchowej i skrzyp spadającego drzewa wprost na drogę! Uff, zdążyłem zahamować w porę, żeby nie uderzyć w rower kolegi. Drzewo położyło się w połowie szerokości drogi asfaltowej. Jakiś kierowca przyjechał i zatrzymał się przed drzewem, ale my jechaliśmy już dalej. Może chce go ochrzanić?

Po Stoczku
    Po większej wsi o nazwie Stoczek i Polkowie zauważyłem znak, że zbliżamy się już do Toporu. Będzie w lewo za jeden kilometr.

W końcu zaraz będzie Topór!
    Topór okazał się być podłużną wsią i długo się przez nią jechało. Na stacji jest napisane, że pociąg będzie za 3 minuty. O, właśnie widziałem 3 światełka na horyzoncie. Kolega wyciągnął komórkę i próbował kupić bilety online. Ech, ojej, za wolno. No dobra, to idziemy i wsiadamy na początek pociągu, by kupić bilet u konduktora. Po 64 km jazdy pociągiem wysiedliśmy na końcowej stacji Warszawa Wileńska. Wycieczka była bardzo ciekawa. Trochę wzniesień, pól, turbin wiatrowych i historii. Na pewno kiedyś powtórzę tę trasę.