Pokazywanie postów oznaczonych etykietą drogi. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą drogi. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 8 grudnia 2015

W grudniu na południu

    Gulp, minął listopad i nie napisałem niczego ciekawego! Na studiach przeżyłem 3 zjazdy i ze zjazdu na zjazd czuję mniej stresu, bo zajęcia są spokojne, a ciągle zapominam o tym i niepotrzebnie wyobrażam sobie jakieś stresujące momenty, które mogłyby się wydarzyć. Eee, i tak mam poprawy. Nie napisałem o tym, że na początku października pogodziłem się z kolegą, któremu odmówiłem wyjazdu. Do tej pory pojechaliśmy na rower około 5 razy i widać, że spadł z formy. Raz 80 km przejechaliśmy w 8 godzin. Teraz jeździ coraz szybciej, ale wciąż ma nawyk zatrzymywania się po to by wyczyścić sobie napęd (chyba pod pretekstem odpoczynku).

Wisła na południe od Warszawy
    Zamierzałem przejechać się na południe od Warszawy, na gminę Konstancin-Jeziorna. Fajnie byłoby zacząć zwiedzać powiat piaseczyński, póki nadejdzie przedwiośnie. Będę miał przynajmniej zajęcie i może jeszcze pozahaczam o powiat otwocki, który też jest na południu i w tej samej odległości. Oba powiaty są przyczepione do Warszawy, więc nie ma co się spodziewać tam żadnych rolniczych rewolucji.

Przejechałem 89,2 km. Przebieg:

Warszawa>Bielawa>Konstancin-Jeziorna>Jastrzębie>Czarnów>Borowina>Kawęczynek>Słomczyn>Turowice>Dębówka>Piaski>Cieciszew>Parcela>Obory>Gassy>Czernidła>Łęg>Habdzin>Opacz>Ciszyca>Obórki>Okrzeszyn>Kępa Oborska>Kępa Okrzewska>Kępa Falenicka>Warszawa

Link do trasy: https://www.google.com/maps/d/edit?mid=zrcJ6KM6zWHM.kKdQ-9_DaMms&usp=sharing

    Trochę minęło czasu zanim się tam wybrałem. Musiałem kupić nowy łańcuch, bo wcześniejszy miał przebieg 6000 km, a jeszcze w październiku nie był rozciągnięty. Kupiłem w pewnym sklepie, gdzie na półkach były tylko narciarskie i snowboardowe produkty, ale zostało coś w magazynie :-). Dodatkowo zachorowałem i to pierwszy raz w tym roku. Udało mi siebie nie doprowadzić do gorączki. Dopiero po paru dniach się przejechałem i z tego będzie nietypowa relacja, bo nie jechałem sam, jak to tradycyjnie, a wyjątkowo z kolegą! Na początku zmienił mi łańcuch, który od razu zaczął przeskakiwać, kiedy mocniej naciskałem na pedały. Skutkowało to długą przerwą. Po namowie, "bo i tak mogę jechać, a wycieczka czeka!", pojechaliśmy do przodu.

Pierwsza miejscowość - Bielawa
    Tego dnia było dosyć ciepło, bo 11'C. Minęliśmy po lewej stronie jakąś amerykańską dzielnicę z amerykańską szkołą. Wyszukiwałem wzrokiem boiska do baseballu.

Leśna część Konstancina-Jeziorny
    Usłyszałem od kolegi ryzyko zerwania się łańcucha, bo jakoś inaczej przypiął. Właśnie w tych okolicach zatrzymaliśmy się na godzinę, by zrobić przegląd. Dopiero co ledwo było 20 km, a słońce opadało.

Pierwsze wiejskie widoki w Jastrzębiu
    Na drogę wziąłem ze sobą termos z gorącą herbatą z cytryną, jako, że byłem dzień po chorobie i jakieś dwie minipizze z serem i sosem bolońskim, oraz 4 batony, które 2 zjadłem.

Chojnowski Park Krajobrazowy przy Czarnowie.
    Nie było problemu z robieniem zdjęć. Po prostu mówiłem, że trafiłem na fajny widok i robiłem zdjęcie, tylko musiałem zatrzymywać się przed nim, bo mimo, że nie znał trasy, to jechał niepotrzebnie pierwszy. Aż się zdziwiłem, że jechał szybciej niż 20 km/h, a wolę zachować stałe tempo.

Ciche okolice między Czarnowem a Borowiną

    Najładniejsze okolice, to były te skierowane najbardziej na południe. Po wyjechaniu z lasu, zaczęły się pola.

Nie wiem co tak późno to zboże robi. W oddali wysypisko Łubna.
    Po prawej stronie, czyli na południe zobaczyłem za lasem wysypisko śmieci Łubna. Dopiero teraz się dowiedziałem, że to największe wysypisko śmieci w Polsce! Od 2011 roku jest nieczynna, a trafiało tam 1/3 śmieci z Warszawy. Może znajdziecie tam swoje stare zabawki? Podobno ma 112 metrów. Znajduje się w gminie Góra Kalwaria, a to gmina, którą również będę zwiedzał w zimę, więc będzie z tego ciekawa relacja!

Kawęczynek w kierunku Słomczyna
    Przecięliśmy drogę 724, która prowadzi do Góry Kalwarii i jeszcze dalej. Od razu powitał nas stromy zjazd z łukami. Kolega się pochwalił, że miał 70 km/h, a ja 46 km/h, bo było ślisko i nie chciałem się wywalić.
    Zatrzymaliśmy się na polach, bo chciałem zrobić zdjęcie. Odwróciłem się, a jemu biegi się przestawiły, ale czas goni, a cienie się wydłużają, więc po dość długim czasie pojechaliśmy dalej.

Dębówka
Poczułem mały klimat wakacji jak na grudzień.
Pole niebieskawej kapusty w Piaskach. W oddali jest Lądowisko Konstancin
    Słońce już się nieźle schowało, robiłem się coraz bardziej głodny i nie mogłem doczekać się powrotu wałem Zawadowskim. Wtedy byśmy odpoczęli, a ja zjadłbym sobie dwie minipizze, zamiast batonów i wałem wrócilibyśmy bezpośrednio do mostu Siekierkowskiego.

Droga do Gassy. Mijali nas rowerzyści szosowi.
    Kolega nie mógł się już doczekać wału, ale jeszcze były trzy odbicia od niego. Zatrzymaliśmy się przed sklepikiem w Gassy. Niestety mam słabe przednie światło, ale za to tylne światło polskiej firmy Mactronic Walle daje po oczach, asfalcie i znakach w oddali. Działa w trybie ciągłym przez 30 godzin, więc super!

Widok z wału, chyba w Ciszycy, ale czekają nas jeszcze dwa krótkie odbicia.
    Zrobiło się już jak w nocy, tylko niebo jeszcze było granatowe. Na północy było jaśniejsze z powodu Warszawy.

Kępa Okrzewska
    Jako dziecko, bałem się ciemności. Teraz mnie nie rusza i spokojnie mógłbym jechać lasem w nocy czy po takiej dżungli nad Wisłą poza miastem. Miałem zbyt mało okazji by sprawdzić się w ciemności :-D. Dojechaliśmy do wału i minęło nas dwoje rowerzystów, gdzie jeden pojechał w całkowitą ciemność. Myślałem, że ludzie bardziej się boją ciemności, a ja tylko tak się wychwalam. 
    Dojechaliśmy do końca wycieczki, czyli do mostu Siekierkowskiego. Tam się dowiedziałem od niego, że musiałbym wymienić jedną zębatkę w korbie, choć czułem, że łańcuch i tak mógł być źle założony. Pewien rowerzysta zatrzymał się i pochwalił mnie za opony z paskami odblaskowymi. Niestety nie pamiętałem sklepu, gdzie je kupiłem. Pożegnaliśmy się i wróciłem w kierunku domu. Między mostem Łazienkowskim, a Poniatowskiego odpiął mi się łańcuch! Jednak źle go przypiął. Schowałem go do sakwy i ruszyłem na piechotę do domu. Jechałem z kolegą ok. 65 km przez 6 godzin. Prędkość była nawet niepotrzebnie szybsza, ale te przerwy dodały dodatkowe dwie godziny.
    To by było na tyle. Trzeba będzie dobrze skuć łańcuch i być może wymienić korbę. Zbyt dużo kosztuje, a wciąż nie mam pracy. Tak więc wszystkie miejscowości tej gminy są zaliczone! Trochę minie czasu, a następna wycieczka powinna być do gminy Lesznowola. To ten sam powiat, tyle, że na zachód. Spokojnie, nadal będę sam jeździć jak to tradycyjnie, tylko możliwe, że jeszcze z kolegą pojadę na następną wycieczkę.

Wesołych Świąt! Ho ho ho!

sobota, 3 października 2015

Leśne szaleństwo - gmina Leoncin

    Rozpoczęła się jesień i rozpoczął się drugi sezon studiów. Zdążyłem przed październikiem zwiedzić to, co planowałem. Na studiach pojawiły się kolejne przedmioty i nawet moja grupa całkowicie się zmieniła. Czy zintegruję się z innymi? Nie sądzę, bo tak jak w poprzednim roku, co 2 tygodnie widywałbym się z nimi, a za rok prawdopodobnie nie widziałbym już ich na oczy. W pierwszym roku nie potrzebowałem żadnej książki, ale od kiedy pojawił się język angielski, musiałem kupić podręcznik. Najbliższa księgarnia posiadająca tę książkę jest w Markach, więc pojechałem tam autobusem. Patrząc przez okno, mijając całkiem zielone drzewa, pomyślałem, że to jeszcze nie koniec. Lato powoli odchodzi, ale wciąż czuć go w powietrzu.
    Pora na nowy powiat do zwiedzenia - powiat nowodworski. Jasne, mogę tam dojechać rowerem. To niby 30 km, ale stałoby się dla mnie uciążliwe. Dodawałby mi 60 km do wycieczki. Pamiętacie akcję z powiatu wołomińskiego? Wycieczki były dłuższe tylko dlatego, że dojazd był spory. Na miejscu robiłem jakieś 30 km i zmywałem się.
    Dobra, to pora na pierwszą i nie najbliższą gminę - gminę Leoncin. To taka gmina, która w części południowej znajduje się w samej puszczy Kampinoskiej, a północna to zwykłe wiejskie tereny niedaleko Wisły.

Enter the jungle
Google Earth obliczyło 109 km, a ja uwzględniając błąd pomiarowy - 114 km, a w rzeczywistości wyszło 117,8 km. Przebieg:

NOWY DWÓR MAZOWIECKI>Kazuń Dolny>Sady>Głusk>Rybitew>Stara Dąbrowa>Nowa Dąbrowa>Stara Dąbrowa>Górki>Cisowe>Górki>Nowe Budy>Górki>Zamość>Piaski Królewskie>Nowiny>Krubiczew>Nowiny>Secymin Polski>Nowy Secymin>Wilków nad Wisłą>Stare Gniewniewice>Gniewniewice Folwarczne>Wilków Polski>Ośniki>Secyminek>Stare Polesie>Nowe Polesie(osada)>Nowe Polesie>Nowy Wilków>Teofile>Gać>Stanisławów>Leoncin>Wincentówek>Michałów>Nowe Gniewniewice>Mała Wieś przy Drodze>Nowa Mała Wieś>Nowe Grochale>Stare Grochale>Sady>Kazuń Nowy>NOWY DWÓR MAZOWIECKI


    Tym razem wybrałem się pociągiem. O 7:28 wyjechałem "piętrusem" ze stacji Warszawa Zoo i w 20 minut dojechałem do Nowego Dworu Mazowieckiego. Musiałem kupić bilet u konduktora, bo na stacji nie było żadnego biletomatu. W wagonach nie było żadnego przedziału dla rowerów, więc stałem przy drzwiach i jak widać, nie stało się nic złego.
    Po wysiadce wyjechałem z miasta, jadąc przez most Józefa Piłsudskiego nad rzeką Wisłą, czyli następny most na północ po Moście Północnym w Warszawie.

Głusk
    To było ciekawe - wkraczać w nowe tereny po niecałych 4 km i przez ponad 100 km tak jechać. Spodziewałem się, że zrobię więcej zdjęć, ale jak widać, nie wyszło. Po drodze, po lewej stronie mijałem "pustynię na Mazowszu". To niby był teren wojskowy i postanowiłem jednak tam nie zaglądać. Szczególnie gdy jakieś wywrotki wyjeżdżały i wjeżdżały do tego miejsca.

W drodze do Rybitew.
    Wjechałem do Parku Narodowego Kampinoskiego. Słyszałem, że ta puszcza znana jest ze szlaków turystycznych i rowerowych, które ciągną się na ponad 100 km. Szkoda, że są usłane piachem jak pewien las w gminie Strachówce. Nie dało się w ogóle jechać i niektóre odcinki pokonywałem pieszo lub jechałem poza drogą. Na zdjęciu powyżej jechałem zwykła, nieoznakowaną, udeptaną ścieżką i czułem się o wiele lepiej.

Wciąż w drodze do Rybitew. W tym pomarańczowym piachu aż tak bardzo się nie zatapiałem.
    W końcu dojechałem do Starej Dąbrowy i pojechałem na chwilę prosto po to by dojechać do Nowej Dąbrowy i zawróciłem z powrotem na asfalt.

Między Starą na Nową Dąbrową.
    Po drodze widziałem dużo przejechanych węży :-/ i dużo opuszczonych działek. Robiło się coraz cieplej, więc zdjąłem rękawiczki, komin i kurtkę.

Wyjazd ze Starej Dąbrowy.
    Znów wjechałem w las, po to by przejechać przez miejscowość Cisowe. Ten odcinek musiałem pokonać pieszo :-(. Po tym dojechałem do Górki. Miejscowości o takiej samej nazwie mamy w Polsce 36. Za Górkami dojechałem do właściwie nieistniejącej miejscowości o nazwie Nowe Budy, gdzie niczego nie zastałem i zawróciłem.

Kościół w Górkach wybudowany w 2000 roku.
    Wjechałem z powrotem do puszczy. Jechałem niewidoczną, wąską drogą, zasłanianą przez krzaki. Nie byłem pewien gdzie dojadę, czy droga nagle się nie skończy, czy nie skręci w złym kierunku. Po drodze w głębi widziałem nawet bunkier, ale przeraziłem się :-D. Zrobiło się nawet przez chwilę ciemno.

Okej, to pocieszające.

    Dalej to już była jazda widoczną drogą między sektorami leśnymi. Zrobiło się jeszcze cieplej, więc zdjąłem spodnie i założyłem spodenki. Nie było piachu, ale jechało się i tak kiepsko. Ciągle mną trzęsło. Na szczęście po 52 kilometrze wyjechałem z puszczy ze 1,5 godzinną stratą. W końcu zacząłem zwiedzać północną część gminy Leoncin. Przejechałem 3 miejscowości i wjechałem na wał. To była najprzyjemniejsza część wycieczki i aż mi się zapomniało o tej udręce w puszczy.


Chyba Secymin Polski
Strasznie mi się przypomniał czerwony szlak po gminie Wieliszew!
Październik wciąż w formie!

    Zrobiło się jeszcze, jeszcze cieplej, więc zdjąłem bluzę i jechałem w koszulce. I tak było dużo nieużytków i mnóstwo koni. Zacząłem wracać z powrotem na zachód. Miałem pod wiatr.

Stare Polesie
    W Starym Polesiu jechałem znów na wschód i tym razem już ostatecznie, więc miałem z wiatrem.


    Dojechałem do upragnionego Leoncina, ale zaraz skręciłem po to by przejechać Teofile, Gać, Stanisławów i Wincentówek.

Kościół św. Małgorzaty wybudowany w 1885 roku w Leoncinie.
    Kościół był całkiem niezłym miejscem do zobaczenia. Po tym dojechałem do Michałowa i miałem problem z drogami. Niby GPS wskazywał by skręcić w prawo, ale droga przechodziła przez czyjąś działkę. Trochę się męczyłem i wyszło na to, że skręciłem z powrotem do Leoncina i stamtąd wróciłem na trasę by przejechać ostatnie 5 miejscowości.

Heh, faktycznie!
    Wróciłem zmęczony tym samym mostem do stacji PKP w Nowym Dworze Mazowieckim. Kupiłem bilet w biletomacie i wróciłem "Elfem". W ostatnim wagonie był przedział dla rowerów. Tak się składa, że pierwszy raz jechałem pociągiem z rowerem. W przedziale było dużo miejsca i tylko ja tam siedziałem. Tym razem jechałem 33 minuty, ale fajnie jest wysiąść niedaleko domu.
    To było moje najdłuższe i najstraszniejsze 117 km z powodu okropnych ścieżek w lesie, a mój rower nie jest szosówką, to jednak kiepsko mi szło, ale dałem radę. Postanowiłem dodać więcej tekstu w tym wpisie. Może kiedyś zrobię ankietę co by tu zmienić. Gdzie następnym razem pojadę? To pewnie wciąż będzie powiat nowodworski. Pewnie gmina Czosnów. Jest nawet bliżej niż gmina Leoncin i nie ma tam Puszczy Kampinoskiej.

niedziela, 20 września 2015

Północna gmina Jadów (pożegnanie powiatu wołomińskiego)

    Udało się. Zaliczyłem w sesji poprawkowej ostatni przedmiot, który sądziłem, że nie zaliczę. Już szykowałem 800 zł na warunek i myślałem, że trzeba od razu zapłacić. Za jakieś 2 tygodnie zacznę szukać drugiej pracy na której mam nadzieję, że zarobię. Mi wystarczą 4 miesiące pracy by zyskać na trzeci rok studiów, więc chyba popracuję do lutego. 
    Dobra, ostatnio nieco się ochłodziło tak, że w mieszkaniu było zimno. Nie włączyli jeszcze ogrzewania, skoro mamy wciąż kalendarzowe lato. Została mi ostatnia wycieczka na powiat wołomiński, który zacząłem zwiedzać w 2014 roku. W końcu zostały mi do zaliczenia 12 północnych miejscowości gminy Jadów. W sumie jest to chyba najdalsza gmina od mojego domu.

Przystanek dla turystów w Urlach. Dostrzegłem fajne rysunki na ławce: Homera, Chojraka, Pikachu i memy internetowe.
Wyszło 139,2 km. Przebieg:

Warszawa>Marki>Zielonka>Kobyłka>Wołomin>Czarna>Helenów>Rżyska>Stary Kraszew>Wola Rasztowska>Roszczep>Krusze>Kozły>Wólka Kozłowska>Rysie>Fiukały>Mokra Wieś>SITNE>SZEWNICA>DĘBE MAŁE>DĘBE DUŻE>URLE>ADAMPOL>KUKAWKI>STRACHÓW>IŁY>Urle>BORZYMY>LETNISKO NOWY JADÓW>NOWY JADÓW>Jadów>Sulejów>Kury>Miąse>Karolew>Tuł>Lipka>Krzywica>Stare Grabie>Duczki>Nowe Lipiny>Wołomin>Kobyłka>Zielonka>Ząbki>Warszawa

    Tym razem wyruszyłem o 7:00. Dni się chyba skróciły i temperatura mogła znacznie zmaleć w porannej porze. Świetnie, że przez cały dzień było słonecznie!
Wyjazd z lasu Markowego na Kobyłkę
    Pojechałem inną drogą w głąb Marek. Pojechałem ciemnym i mokrym lasem. Ominąłem w ten sposób Wołomin i od razu dojechałem do wsi Czarna. Dojazd do gminy Jadów wyglądał niemal tak samo jak na poprzedniej wycieczce. Jedyną różnicą było dojechanie do Mokrej Wsi drogą 636.

Fiukały
    Znowu kupiłem 6 hot-dogów z Biedronki i zawiodłem się. Zamiast musztardy był chrzan, albo musztarda chrzanowa! Błee!

Mokra Wieś
Sitne - pierwsza nowa miejscowość. W oddali zaczyna się powiat wyszkowski.
    Sorry za zbyt dużą ilość zdjęć pokazujących drogi. Były po drodze stare, drewniane, kolorowe chatki i faktycznie mogłem im zrobić zdjęcie, ale za bardzo się wstydziłem :-/

Szewnica - niebawem wlokłem się za ciągnikiem z rolnikami-śmieszkami na przyczepie, który jechał tam, gdzie ja.
    Zauważyłem, że tu mamy głównie do czynienia z działkami leśnymi i letniskowymi.

Dębe Duże
Okolice Urli
    Zrobiłem pętle przez Adampol, Kukawki, Strachów i Iły. Hej, nie mogło obyć się bez jakiegoś remontu na drodze, nie? Remontowali tory kolejowe, więc zrobiłem objazd i bałem się, że mogłem jakąś miejscowość pominąć. Na szczęście nie.

Nowy Jadów
W drodze do Jadowa.
W drodze do Kury.
Między Sulejowem a Kury.
    Oprócz pozdrowienia się z rowerzystą w trasie (na tej trasie co w ostatnim zdjęciu), nie działo się nic ciekawego. Ot, zwiedzenie ostatnich miejscowości. Tak więc zaliczyłem wszystkie 200 miejscowości powiatu wołomińskiego! Niczego nie przeoczyłem. W tym linku możecie zobaczyć moją siatkę dróg w powiecie wołomińskim:

https://www.google.com/maps/d/edit?mid=zrcJ6KM6zWHM.kFx5yvh-Ryx4&usp=sharing

    Co dalej? Zacznę w najbliższych dniach rysować trasę po powiecie nowodworskim. Dojadę pociągiem do Nowego Dworu Mazowieckiego. Tak więc pierwsze i ostatnie kilometry będą przez cały czas ciągnąć się po nowych terenach. Kto wie co tam się zobaczy.

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Ostatnie miejscowości przy Narwi i Bugu

    Nie pozostało mi zbyt wiele do zwiedzenia z powiatu legionowskiego. Zostało tylko 6 miejscowości: Łacha, Gąsiorowo, Nowa Wieś, Cupel, Kania Polska i Kania Nowa. Znajdują się w gminie Serock, gdzie w maju zaliczyłem 28 miejscowości.

    Wyszło 111 km. Przebieg wycieczki:
Warszawa>Jabłonna>Legionowo>Michałów-Reginów>Zegrze Południowe>Zegrze>Borowa Góra>Skubianka-Kolonia>Ludwinowo Zegrzyńskie>Marynino>Serock>Wierzbica>ŁACHA>GĄSIOROWO>NOWA WIEŚ>CUPEL>KANIA NOWA>KANIA POLSKA>Nowa Wieś>Łacha>Wierzbica>Serock>Stasi Las>Borowa Góra>Zegrze>Zegrze Południowe>Nieporęt>Rembelszczyzna>Warszawa

    Nie zapowiadało się trudno jak na 151 km, choć wtedy jechałem tylko drogami krajowymi. Ot taka, zwykła wycieczka. 

Zalew Zegrzyński
    Zamiast pojechać bezpośrednio do Serocka, pojechałem na zachód przez parę wsi.

Ludwinowo Zegrzyńskie
Marynino. Widać sady, które przypominały majową wycieczkę w te tereny.
Okolice Karolino
Serock w oddali
    Przejechałem przez podwórka w Serocku i zjechałem do Wierzbicy. Nie widziałem tej wielkiej truskawki po lewej stronie, bo chyba jest za rondem, a ja wtedy skręciłem w prawo. Przejechałem przez most nad rzeką Narew. Ciekawe, bo most zaczął się dopiero później, bo jechałem nasypem. Dopiero wtedy zaczęły się dla mnie nowe miejsca. Na drugim brzegu znalazłem się od razu w Łacha. Skręciłem w lewo na Gąsiorowo, by zrobić pętlę.



    Tak jak się spodziewałem. Ta "wyspa" ma w sobie głównie domki letniskowe. Po pętli pojechałem do Cupla, by zobaczyć jak wygląda cypel :-D.



    Zawróciłem i przejechałem przez pozostałe 4 miejscowości. To były tereny leśne. Trafiały się mapki z okolicami.

Kania Polska
    Pora wracać. Wróciłem przez most. Stamtąd zobaczyłem na horyzoncie wieżowce w Warszawie, a to jakieś 33 km stąd. Wow. Postanowiłem pokręcić się po Serocku. Chciałem zrobić zdjęcie rynku i ratuszu, ale ludzie rozbili bazar i nic nie było widać. Wrzucam w takim razie dwa zdjęcia z wycieczki na Serock z 2012 roku.


Straż Miejska i Urząd Serocka i gminy.
    Zwiedziłem jeszcze plażę (leciała chyba muzyka z VOX FM) i park na Trakcie Spacerowym i szykowałem się do powrotu, ale zapomniałem o modelu osady Barbarka.


    To by było na tyle. Powiat legionowski został zaliczony. Przejechałem razem 89 miejscowości, od czasu do czasu robiąc wycieczkę w tym kierunku. Nie zapomnijcie, że zostały mi jeszcze dwie gminy powiatu wołomińskiego, które nie wiem jak wyglądają. Może czymś się zaskoczę. Tu możecie zobaczyć trasy na mapie, które z grubsza przejechałem:
https://www.google.com/maps/d/edit?mid=zrcJ6KM6zWHM.kLGFpTECMSfM&usp=sharing

    Co do Mazur, to nie pojechałem. Głupio było z mojej strony, że zbyt późno odmówiłem (miałem czas na zmianę decyzji, ale byłem zajęty wyprawą do Sanoka...). Następna wycieczka powinna być na 140-150 km.